Widok

Do mam które zdecydowały się na życie za granicą

Rodzina i dziecko Temat dostępny też na forum:
Jak to u Was było na początku,jak dałyście radę ze wszystkim,mieliście tam kogoś bliskiego,rodzinę,znajomych?Ja już wysiadam.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
My wyjeżdżamy za nie całe 2 tygodnie ;)
I nikogo tam nie będziemy mieli oprócz siebie kilku znajomych męża z którymi on teraz mieszka.
Ale dla mnie ważne jest to że będziemy razem - mam dość rozłąki - On tam a my tu ;/
image

popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Wiem co to rozłąka,jak mój mąż wyjechał byłam 13 tygodni sama,bez rodziny czy znajomych na miejscu,mówię o Polsce i ciężko było.Przedszkole,praca,dom i ta tęsknota i odliczanie dni a teraz?Ciężko mi tu bardzo jest.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
ja stoję przed takim wyborem.mąż pracuje w Danii,nie mamy tam żadnej rodziny,mamy dwoje dieci w tym jedno pójdzie od wrzesnia do szkoły,i dylematy...nie znam języka,nie wiem jak się dogadam,nie ma tam nikogo (rodzinka w komplecie powinna wystarczyć)on pójdzie do pracy i jakoś mu dzień minia a ja?dzieci ,szkoła i właśnie ....co
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no właśnie o to samo mi chodzi,choć z drugiej strony w Polsce co?Nie ma na kredyt i weekendy w pracy a z dzieckiem i mężem mijanka i jaki komfort życia tutaj?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ania a gdzie dokladnie jestes?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
W Niemczech,a Ty?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
do kasia, ja mieszkam w Danii, przyjechałam tu w ciąży, urodziłam w Danii, mieszkamy tu nadal. Nie miałam tu ani rodziny ani znajomych.Przyjechałam jak to mówią za mężem, jesteśmy juz 3 lata tutaj razem.Gdzie w Danii bedziesz mieszkać? Nie martw się o dzieciaki w szkole na pewno będą w klasie międzynarodowej tm uczą najpierw duńskiego, jest indywidualne podejście do takich dzieciaków (dwujęzycznych)jak bedziesz miała pytania to pisz.A co do duńskiego, ja też nie znałam ani słowa po duńsku, a po 1,5 roku nauki zdałam juz egzaminy pańswtowe więc nie martw sie na zapas :)))
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a co do tego co napisałaś Aniu, wiem co czujesz ja też dostawałam kręcka, nie miałam tu przyjaciół, rodziny, mąż w pracy ja z dzieckiem i było ciężko to fakt....czasami w myślach juz pakowałam walizkę z powrotem do Polski, ile łez nie raz wylałam to moje, ale.....no właśnie ale...błąd mój polegał na tym że ja jedną nogą byłam w Polsce a drugą tu....jak byłam w Polsce to cieszyłam się, że jestem, znane mi miejsca, przyjaciele, rodzina ale po 2,3 tygodniach ja juz chciałam wracac bo tu jest moje łóżko, moje rzeczy (wiadomo o co chodzi) i jak słucham znajomych jak zapierdzielaja uczciwie, kredyt na 30 lat, leki drożeja, życie drożeje a pensje nic w górę to mi sie odechciewa i mimo że nidgy nie będę czuła sie tu u siebie to nie wróciłabym, nauczyłam sie tego pogibanego duńskiego teraz szukam powaznej roboty, synek w przedszkolu, mąż pracuje i wbiłam sobie do głowy że moje miejsce jest już tu, w Polsce "zgasiłam światło" i to mi pomogło, jedyne czego mi brakuje tutaj to prawdziwej przyjaciółki takiej co sobie można przy kawie poplotkowac i ......polskiego chleba :)
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja mieszkałam w Norwegii 3 lata. Pracowałam, mój mąż miał stałą pracę, urodziłam tam córeczkę. Życie jest tam dużo prostsze, jeżeli chodzi o kwestię finansową ale mnie to nie przekonało. Bardzo tęskniłam za rodziną, za polskim językiem (chociaż mieliśmy bardzo dużo znajomych polaków), nie czułam się tam dobrze. Nie odpowiadał mi klimat, nie mówiąc o opiece lekarskiej. Dla mnie to było obce miejsce/państwo.
Pół roku temu wróciliśmy do Polski i próbujemy swoich sił tutaj. Nie jest łatwo. Pensje są nieporównywalnie niższe ale mamy nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej. Nie zarzekam się, że nigdy tam nie wrócę, bo jeśli zmusi nas życie to pewnie wyjedziemy, chociaż w głębi duszy mam nadzieję, że już nigdy nie będzie takiej potrzeby.
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zośkaa podziwiam, serio szcunek za odwagę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tu maz ciagle za granica ale jednak nie zdecyduje sie na mieszkanie w innym kraju bo ani maz nie chce tam zyc ani ja nie chce wyjezdzac.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
ja mam podobny chleb do polskiego,język niemiecki,a klimat jak marzenie,bo tutaj lato jest upale,zima łagodna,góry i piekne widoki ale też tęsknie za polskim przedszkolem,które jest normalne porównując tutejsze,jedzenie niby podobne ale nie to samo,dużo rzeczy nie ma jak twaróg,dobry majonez,kisiel,dobre mięso noi języka się nauczyć to nie takie hop siup,mówie sobie że tutaj zawsze bede nikim gdzie ja pójde do pracy,a jeszcze mąz ma takie zmiany na popołudnie i co wtedy z dzieckiem,ach dużo by pisać,nie wiem jak to przetrwać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ania póki co spróbuj skupic sie na języku, jak łykniesz język, wspomnisz moje słowa, bedzie Ci lżej bez języka jest kiszka to prawda...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jejku wpisałam w autorze Twoje imię zamiast swój nick, sorki
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Norwegia też jest bardzo piękna. Góry, fjordy, morze Norweskie. W pracy jest się szanowanym, najważniejsza jest rodzina. Jak trzeba wyjść z pracy bo np. jest termin badania kontrolnego dziecka, a matka i ojciec chcą pójść razem, to nie ma żadnego problemu. Zarobki bardzo dobre. Dużo by opowiadać.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Każdy człowiek jest inny. Ja tam nie potrafiłam normalnie żyć. Nie potrafiłam cieszyć się życiem. Odliczałam tylko kolejne dni do wyjazdu do Polski. Przykro mi było, że omijają mnie jakieś wszystkie ważne wydarzenia w mojej rodzinie. Przykro mi było, że jak urodziłam córeczkę to nie mogłam się nią pochwalić rodzinie. No i nie było tam mojej przyjaciółki:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Oliv ja mam bardzo podobne odczucia do Twoich, tzn. mieszkam w Niemczech i oczywiście, że tęsknie za Polską, ale nie chciałabym narazie wracać. Jak jestem w Polsce to po jakimś czasie zaczynam tęsknić za swoim mieszkaniem w Niemczech i codziennym życiem. Na początku było mi bardzo żle i chciałam wracać do Polski nie patrząc na nic. Teraz już mieszkam na obczyżnie 3 lata i jest ok. Jak słucham moich znajomych w Pl. ile zarabiają, jakie mają kredyty, żeby mieć mieszkanie a i tak nie starcza na normalne życie to tak sobie myśle do czego ja mam tu wracać. Ja miałam o tyle łatwiej, że mój mieszkał w Niemczech od urodzenia i wychował się w tych realiach i póki co nie wyobraża sobie mieszkać w Polsce. Wiadomo, że pieniądze to wszystko, ale jest możliwość lepszego życia to dlaczego z tego zrezygnować. Ja sobie zawsze tłumacze, że chce przede wszystkim lepszego życia dla mojego synka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ania będzie Ci łatwiej. Potrzeba czasu na zaaklimatyzowanie, przyzwyczajenie się do nowych warunków. Zobaczysz, że będzie coraz łatwiej. Jeżeli masz taką możliwośc to idz na kurs niemieckiego, zarejestruj się jako bezrobotna a wtedy najprawdopodobniej państwo zapłaci za Twój kurs aż się nauczysz komunikatywnie mówić.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zoskaa w jakim miejscu w norwegii mieszkaliscie? jesli to nie tajemnica?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A sa tu moze jakies Mamy z Anglii?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
sa, sa...mamy z anglii, dokladnie londyn
image


image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
ja raczej nie przeprowadze sie do pl,

ale zoskaa, nie rozumiem jak mozna bylo przeniesc sie z norwegii, przeciez to kraj miodem i zlotem lany, chrzestny Blanki mieszka tam i wlasniemkupil mieszkanie sobie, gdzie sprawy kredytowe sa zyc nie umierac, maz jezdzi non stop na nrty w zime tam, ja ze wzgledow na dzieci nie za bardzo...ja nie moglabym tam mieszkac, bo dla mnie troszke za malo sie tam dzieje, moim celem w zyciu nigdy nie byl dom w lesie itp...

sama mieszkam juz prawie 8 lat w uk na stale i w sumie jest coraz gorzej z praca i zyciem tutaj, jezyk znalam, ale jak znalazlam sobie prace to odzylam, brakuje rodziny do opieki nad dziecmi itp i latwo nie jest, ale nie narzekam...
image


image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 4
zośka - ja tam samo jak koza jestem ciekawa. Mieszkam w Norwegii 4 lata,co prawda nie mam dzieci i wszystkie koleżanki co je mają pracują, wiec nie znam żadnej co siedzi sama w domu.
Odczucia mialam takie same jak ty, pierwszy rok było super, pozniej po roku zaczłeam dostrzegac niedoskonałosci ale, twaróg robię sobie sama, tak samo jak kisiel:) raz na poł roku robie sobie zakupy w PL i taniej i mam wszystko, czasami do szwecji jezdze bo blizej jakby nie patrzec, a tak to nie narzekam, mają tez wiele produktów których w PL nie ma a która mi podpasowały-chyba kwestia nastawienia.

Po roku mialam dni kiedy płakałam, chcicłam wracac, do rodziców, do sióstr, szczególnie jak siostra urodziła i pojawiła się siostrzenica która tak szybko się zmienia! Ciężko mi było, bardzo. Przezyliśmy szkołę życia, w zimie przy minus 35 zamrazła nam łazienka, ubikacja, kuchnia, w pokoju rano było 8stopni, przez 3 miesiące wypowiedzienia na dom (własciciel twierdził ze to nasza wina i nei chciał skrócic wypowiedzienia) bralismy prysznic w pracy, heh, dzieci z bloku zaczeły mieszkac na wsi ;)
Przezyliszmy, wszystko-teraz jest nei od porównania, tylko ze wtedy az tak do konca nei zdawalam sobie sprawy jak jest zle. W hotelu któym pracołwałam, musiałam codzinnie na tym mrozie, o 6 rano chodzic dookola sypac żwirek i wydłubywac pety z lodu-masakra.

Teraz mam tak, że jak chce jechac, to się zamieniam w pracy i jade, nie czuję się uwiązana tutaj. W tym roku kupujemy dom tutaj, mamy prace, normalną już oboje, bo podobnie jak forumka z Danii, po połtorej roku juz dobrze mi szło z językiem to prace po dwoch latach zmieniłam.
Oboje wiemy,że nie wrócimy do Polski, nie mamy po co. Jestesmy oboje nauczycielami, nic nas nie czeka, tylko ciągle wymagania i pretensje w szkole i żałosne pensje i wyścig szczurów.
Poznałam Polki, nie Polki, mam kilka koleżanek, dwie bardzo bliskie, zreszta z tymi w Pl mam tez bardzo dobry kontakt.

Co z tego ze to Norwegia? to juz nie sa czasy 30 lat temu, teraz jak ktos chce to wsiada w samolot i w godzine jest w Gdansku, ja jeszcze mam djazd 3 godziny na lotnisko. Siostra młodsza mieszka w krakowie i jedzie do domu do gdańska dłuzej niz ja. tez tęskni itp. Nigdy nie będzie idealnie. Najlepsze jest to, ze bardzo tęskniłam za Gdańskiem, całe zycie w nim spędziłam, za tymi ulicami, pubami, kinami, moją ławką w parku, widoku bloków itp. Tutaj wszędzie te za****e góry, rzeczki i widoczki:D ale jak jestem w gda dłuzej niz tydzien, to łeb mi pęka i z ochotą wracam do mnie na wieś, siadam sobie z herbatką w salonie i cieszę się, ze jestem z powrotem, u siebie.

Sa jeszcze jakies forumki z Norwegii??
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 1
izulucha-to jest spokój, ale z tym domem w lesie to przesada :D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Izulucha no wlasnie my tez szykujemy sie na Londyn, napisz prosze troszke wiecej jak Wam sie tam zyje, co Wam sie podoba a co nie:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja niedlugo bede z Norwegii, bedziemy mieszkac w Stavanger, a potem gdzies pod Stavanger bo meza prace przenosza. moze znajde przypadkiem jakas sasiadke?:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja tez mieszkam w Londynie.
sa plusy i minusy, zyje sie latwiej, ale transport, mieszkanie i opieka nad dzieckiem jest bardzo droga. nie ma panstwowych przedszkoli, a zlobek czy przedszkole kosztuja okolo £1000 na miesiac na jedno dziecko. bedzie ci latwo o tyle ze jest duzo Polakow, sa miejsca gdzie mozesz poznac inne mamy, pogoda nie jest taka zla jak wszyscy mysla. wakacje za granica sa dla kazdego, a na kozaki sie nie zbiera pol roku. oczywiscie ze brakuje rodziny, ja bym sie nie zamykala w gronie tylko Polakow, ciezko o Angola w Londynie ale jest misz masz narodowosci co powoduje ze sie swietnie poznaje inne kultury i dziecko ma fajny kontakt. oczywiscie mozna mieszkac na Ealingu, miec znajomych Polakow, robic zakupy w polskim sklepie i sciagnac sobie polska telewizje i wlasciwie bedzie prawi jak w Polsce, tylko jak dziecko pojdzie do szkoly to bedzie mialo lekki szok kulturowy i w efekcie za pol roku bedzie mamie tlumaczyc co mowi nauczycielka
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No to ja do Stavanger mam kawałek ;) mieszkam na trasie oslo-bergen 180 km od oslo, wiec jak zobaczysz na mapę to kawałek. ale za to pod stavanger lepsza pogoda ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mieszkam od 6 lat w dublinie...i przez ten czas jakos nie moge sie przyzwyczaic....ciagle tesknie za Polska i coraz czesciej mysle o powrocie.. nie jest zle mamy znajomych itd ale to nie to samo...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mieszkam 15 km od stavanger w sandnes. Zapraszam do naszego polskiego grona, choć tu na obcej ziemi polak polakowi wrogiem, niestety, bynajmniej tak jest tu w Norwegii. Ale jeśli masz swoich znajomych to nie ma problemu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hej to i ja się melduje :)
mieszkam w uk w essex

do anglii wyjechalam w 2008r
obecnie jestem w ciazy i zostaly mi 2 miesiace do porodu,wiec raczej ze mnie przyszla mama :)

ja wyjechalam za ukochanym,czekalam na niego 2 lata i stwierdzilismy ze jesli teraz nie bedziemy razem to juz nigdy no i po skonczeniu mojej szkoly zamieszkalismy razem w UK. teraz jestesmy malzenstwem:)

Mialam latwiej o tyle ze jechalam do niego,gdzie mial juz dom dla nas urzadzony, a ja pracowalam w przedszkolu jako Playgroup Assistant.

No tylko pozniej po pol roku okazalo sie ze przenoszą jego biura do innego miasta i musielismy spod Bhm przeprowadzic sie do Essex (oddalone o jakies 300km) gdzie nikogo nie znalismy i musielismy zaczac wszystko od nowa, zostawiajac ladny domek i ogrodeczek ktory osobiscie pielilam z grządkami ziół :(

Ciezko bylo, on mial prace a ze to miasto studenckie to mi bylo znalezc ciezko, wszedzie przyjmowali gl Anglikow. Nie mowie tu o fabryce czy agencjach,bo to mnie w ogole nie interesowało.
Chcialam szkolic swoj angielski, a na taśmie to nie bardzo...

Tesknimy za trojmiastem (stad moja czesta obecnosc tutaj) i za tym aby wyjsc do swojskiej, uroczej knajpeczki na dobry polski obiadek.A sieciowki typu nero,costa czy inne juz nam sie znudzily..Dodatkowo gdzie sie nie pojedzie jest podobnie lub tak samo (mam na mysli high street,sklepy)
No chyba że o Londynie mowa,ktory mi sie podoba ale nie wiem czy chcialabym tam mieszkac.Jak nas nachodzila ochota robilismy sobie tam wycieczki:) bo jest oddalony tylko o 80km od nas

no i ogolnie podsumowujac teraz bede rodzic dziecko a pozniej chcemy je tu troszke odchować i następnie wrocic do PL, ale wydaje mi sie ze w gre wchodzi Warszawa, slyszalam ze w Gda z praca ciezko, chyba ze macie jakies inne info na ten temat.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
musze jeszcze dodac ze w uk podoaja mi sie strasznie wyprzedaze i promocje:) mozna "wyrwac" wiele fajnych rzeczy czy do domu czy do ubrania po fantastycznych cenach( niestety nie to co w polsce)
kolekcje ktore wchodzą w danym sezonie pod jego koniec lub w polowie potrafia byc obnizone nawet o 75% :)

do tego fajne jest to że mozna na spokojnie wszystko zalatwic w urzedach czy bankach, bez przepychanek a u lekarza nie przychodzi jakas osoba i nie pyta "przepraszam,kto ostatni, ja mam na 15:15" a pozniej proboje sie wepchnac

i tego bedzie mi brakować
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to prawda, ze w Skandynawii mieszka się w ciszy i spokoju, na ogół nic się nie dzieje :))) U lekarza brak kolejek, w bankach brak kolejek, nie stałam tu nigdy w korku (oczwywiście w stolicy zapewne jest inaczej) połowa śmiga na rowerach, żłobek, przedszkole zupełnie inna bajka niż w Polsce, wiele razy przeżyłam szok :) ale tak jak tęśknię za Polską to nie wracam, chcę dla mojego dziecka lepiej i póki mam taką możliwośc to korzystam z tego. Coś za coś ....niestety. Śmiac mi się chciało jak moi rodzice pierwszy raz tu przyjechali, a tu wszystkie wózki dla dzieci to ogromne gondole i wszystkie czerne, czarne moskitiery, moja mama nie mogła patrzeci jakim szokiem byłam na ulicy jak mój synek śmigał w zielonym, polskim X/landerze :)Ale jedno jest pewne jak się człowiek nauczy języka jest o niebo lepiej, a naukę języka sponsoruje pańswto i na pewno w Niemczech jest tak samo
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
moja siostra urzadzila sobie zycie w szwecji. bez jezyka, z 5 letnim synkiem. teraz on smiga szwedzki, angielski, chodzi do szkoly i swietnie sobie radzi siostra tez. za pare tygodni rodzi tam drugie dziecko. pracuje teraz tylko szwagier a jeszcze sporo odkladaja.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgasić w sobie POLSKOŚĆ,faktycznie powód do dumy. Można skromnie nawet biednie,ale u siebie...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja tez bym chciala do norwegi ale nie mam punktu zaczepienia
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
BĘDZIE DOBRZE NIE WARTO ZAMYKAĆ SIE W DOMU W POLSCE ,POZNASZ DUZO LUDZI ,DZIECI SZYBKO SIE AKLIMATYZUJĄ
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mieszkam w Niemczech 4 miesiące,nie powiem że jest lekko (głównie chodzi o język) Mąż owszem zna,ja dopiero się uczę. Nie mamy w planie powrotu,bo wierzę,że jak nauczę się Niemieckiego,wszystko będzie łatwiejsze. Ceny są porównywalne do Polskich,czasem nawet znajduję rzeczy o wiele tańsze.Niestety w Polsce jest wegetacja,tu żyjemy normalnie.

Chętnie poznałabym kogoś kto mieszka w pobliżu :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
mieszkalam w Anglii 4 lata , ale jak mala sie urodzila i miala pol roku postanowilam wracac , maz zostal , nadal tam pracuje , my czasem do niego lecimy ale nie chcialabym i nie chce zyc tam na stale ani na nawet jakis dluzszy czas, wiem ze tam pod pewnymi jest latwiej ale nie lepiej i napewno nie chcialabym wychowywac tam swojego dziecka , mialam tam znajomych, fajne miasto itp ale chce zyc tutaj, i wiem tez , ze tam nasze dziecko nie mialo by napewno tego co ma tutaj jezeli chodzi o pewne sprawy - owszem , miec by moglo ale nie stac by nas bylo na to napewno
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
AgnieszkaS a w jakim mieście mieszkasz?
My w ciągu najbliższych 2 tyg jedziemy do męża ;)
image

popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Bergisch Gladbach,niedaleko Köln
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
AgnieszkaS napewno będzie Ci łatwiej jak się nauczysz niemieckiego. Ja póki co mieszkam w Berlinie, ale za pół roku mój mąż kończy studia nauczycielskie i wyprowadzamy się do innego landu gdzie dostanie status urzędnika państwowego. Dla mnie to jest nie do pomyślenia jakie są różnice w zarobkach a np.ceny żywności w Polsce nie są dużo niższe. Każdy chciałby żyć u "siebie" w kraju, ale do czego wracać? Póki co nie ma perspektyw na normalne życie w naszej Polsce kochanej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Agnieszka ja mieszkam blisko Francji,dobrze jest jak chociaż mąż zna jężyk,u nas niestety tak nie jest i dlatego podwójnie mi zle z tym,nie wiem czy tak państwo sponsoruje naukę języka,jak byłam zapytać w urzedzie pracy to najpierw zapytała o dochody meża i powiedziała ze absolutnie nie,poza tym oni razczej kursów dla cudzoziemców nie organizują,muszę udac się gdzie indziej,ale puki co to wszystko trwa,pojawiły sie teraz problemy z mieszkaniem,musimy zmienić a to też nie takie proste,nie mogę się pogodzić jakie podejscie maja w pzredszkolach bez wyżywienia,dzieci bez czapek wybiegaja na ziąb.
Nie wiem jak to wszystko zniosę,to już kolejny raz jak zaczynamy układac na nowo życie,w polsce dwa razy,teraz mamy dziecko i to dużo zmienia,chociaż tak jak napisała koleżanka dla jego dobra,żeby nic mu w zyciu nie brakowało trzeba jakoś przywyknać do zupełnie innego życia,wystarczy spojżeć na ceny paliwa w Niemczech i w Polsce tyle samo a pzreciętny Niemiec zarabia 3 razy więcej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
Nie było mnie od wczoraj a tu tyle nowych wpisów:) Więc tak, mieszkaliśmy na zachodnim wybrzeżu, nad samym morzem Norweskim, do Oslo ok 600 km, niedaleko Alesund.
Co do klimatu to myślę, że nie było tak źle, jeżeli mówimy o Norwegii. Zimą było max - 5-6 stopni, latem dochodziło nawet do +23, ale np. w zeszłym roku w maju ludzie chodzili w kurtkach puchowych.
Ja z kolei nie uważam, żeby pozostanie w Norwegii było dobrym rozwiązaniem dla mojego dziecka. Po pierwsze bardzo, bardzo nudne życie (jeżeli mieszka się w małej miejscowości, tak jak my mieszkaliśmy). Mało wykształconych osób (dużo dzieciaków zaczyna pracę w wieku 16-17 lat i pracują tak w jakiś fabrykach do 67 roku życia). Bardzo depresyjny kraj (dużo samobójstw), dzieciaki dużo piją i szybko zaczynają, duża wymiana partnerów seksualnych (stąd obowiązkowe badania jak się jest w ciąży są na aids, syfilis i jeszcze jakieś choroby weneryczne), jak dla mnie kiepska opieka medyczna np. krwawienie w ciąży czy też przodujące łożysko nie jest powodem aby otrzymać zwolnienie lekarskie. Dalej każą Ci pracować i dźwigać 20 kg, bo jeśli ciąża jest dość silna to i tak się utrzyma itd.
Ja postanowiłam opuścić ten piękny kraj i spróbować swoich sił w Polsce i mam nadzieję, że uda mi się zrealizować swoje plany i nie będę musiała już nigdy wyjeżdżać do pracy za granicę. Ja się czuję najlepiej w Polsce, tutaj mam swoje mieszkano, tutaj jest mój dom, tutaj mam rodzinę, przyjaciół, znajomych. Norwegia nam bardzo pomogła. Dzięki niej mamy wspaniałą córeczkę i nie jesteśmy obciążeni żadnym kredytem, więc teraz musimy zarobić tylko, bądź aż, na nasze utrzymanie.
image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 1
Zośka doceniam i szanuję Twój wybór i decyzję jaką podjęłaś.Masz o tyle dobrze że nie masz kredytu mieszkaniowego na 30 lat,nas tylko to skłoniło do wyjazdu i wiem że nie mogłabym wróćić bo trzeba by było sprzedać mieszkanie i cofnąć się znów do wynajmu a to bez sensu przecież.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
3mam kciuki za kazda nowa drofge i dziewczyny, myslec trzeba pozytywnie, a nie jak mi jest zle itp...

ja akurat lubie bardzo londyn, urodzilam 2jke dzieci, gdzie ciaze dwie zupelnie rozne, pierwsza bezproblemowa , natomiast porod to dlugo opowiadac, druga ciaza problemowa, natomiast porod 3 minuty hihi i zlego slowa nie pozwole powiedziec na sluzbe zdrowia, bo o dzieci to dbaja...przez 1.5 roku bylam pod opieka takiego polskiego CZD z Blanka i naprawde umieja sie zajac jak cos sie dzieje...nie jest problem ze mieszkam 2 metropolii, w b.zielonej dzielnicy, mam blisko centrum itp,nam marzy sie w przyszlosci przeprowadzka za londyn, zawsze chcialam essex, ale teraz chodzi mi po glowie hertfordshire...no ja mam kredyt na dom tu, wiec duzego wyboru nie mam...mam w miare ustabilizowana sytuacje w pracy, ale moj szef mnie wykancza psych, a w pazdz. powort chyba ze znajde cos lepszego...ps. w uk tez sie pracuje do konca ciazy, ja z cukrzyca pracowalam do 32tc, na inulinie bylam, pozniej niestety szpital, bo komplikacje itp, ale wszystko dobrze sie skonczylo, nie wierze, ze w norwegii kaza kobiecie tachac 20kg, sorki trzeba odmowic a kobieta w ciazy jest wszedzie chroniona...

meza przyjaciel mieszka w norwegii, w arendall, zadupie poprostu, ale maz teraz leci do hovden na narty tzn do oslo a pozniej tam, bo firma ma tam domki itp wiec jest sie gdzie zatrzymac...co jak co piekny kraj jest, choc mi bardziej islandia przypadla jako turystce...ale zycie jest tam prste itp...
image


image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Zośkaa - na pcozątek,żebys nie odebrała zle, podziwiam twoją decyzję - ja wiem ze bez 6stki w totka nie odważyłabym się wrócic...i powodzenia ;)

A co do twojej wypowiedzi, to to co ty widzisz negatywne, ja pozytywne, zalezy chyba od nastawienia.

" Zimą było max - 5-6 stopni, latem dochodziło nawet do +23, ale np. w zeszłym roku w maju ludzie chodzili w kurtkach puchowych"
U mnie jest w zimie średnio minus 13, jak teraz, a przez koło 4 tygodnie minus 30 i więcej. W lecie za to ponad 30 nawet do 40 w słońcu (można wierzyc lub nie, ale tak jest) od grudnia do lutego nei ma słońca bo jesteśmy w cieniu góry. A mnie i tak to nei pzreszkadza, bo szczerze mówiąc, jakby mi ktos nie powiedział o tym cieniu góry to bym nie zauważyła...w Gda potrafiło byc szaro-buro tygodniami.
Za to piękny puch snieżny, zero wiatru i wilgoci. jest -13 a na siłownię idę w legginsach za kolano...

"Ja z kolei nie uważam, żeby pozostanie w Norwegii było dobrym rozwiązaniem dla mojego dziecka. Po pierwsze bardzo, bardzo nudne życie (jeżeli mieszka się w małej miejscowości, tak jak my mieszkaliśmy). Mało wykształconych osób (dużo dzieciaków zaczyna pracę w wieku 16-17 lat i pracują tak w jakiś fabrykach do 67 roku życia)"
Co masz na myśli nudne życie?? ze nei ma pubów i dyskotek na każdym rogu?możliwości rozwoju, kursów, języków itp jest bardzo dużo, tak samo zajęc pozalekcyjnych, organizacji, klubów sportowych, palstycznych itp (moja miejscowośc ma 5000 mieszkańców) wystarczy się dowiedziec w szkole czy w kommunie. Az czasu zbraknie, a przynajmniej przy małej miejscowosci, wiesz gdzie jest twoje dziecko, z kim się zadaje itp.
I dobrze ze pracują jak mają 16 lat. Nie ma tego durnego polskiego pędu na studia po papier, gdzie po tym i tak się pracuje "w fabryce". Przeważnie sobie pracują poł roku ,drugie poł jeżdżą po świecie, mają sporo czasu na poznanie siebie, okreslenie co chcą w zyciu robic, bo zdązą i popracowac w kilku miejscach i byc w róznych miejscach, idą na stdudia po 25 roku zycia, albo i nie, jak im się praca w sklpepie spodoba, bo jak wiemy, spokojnie da godne zycie i utrzymanie-po co od razu studia?najważniejsze, ze mają wybór, mają opcję, jak pracują jak mają 16 lat, to bo chcą. I są szczęsliwi, zyją sobie spokojnie i pracują w tej fabryce 50 lat.

"Bardzo depresyjny kraj (dużo samobójstw) "
Nie zuwazyłam ,ale mogę się mylic, czytam gazety i tez nie widzę takich informacji na codzien, a na norweskich drogach w wypadkach w całym roku zgineło 167 osób...to nei duzo

"dzieciaki dużo piją i szybko zaczynają, duża wymiana partnerów seksualnych (stąd obowiązkowe badania jak się jest w ciąży są na aids, syfilis i jeszcze jakieś choroby weneryczne)"
Pracowałam w szkole w PL, uwierz mi, norweskie nastolatki do pięt w tych tematach polkim nei dorastają, myślisz ze u nas nei współżyja w gimnazjum z wieloma pratnerami? tam się przynajmniej głośno o tym mowi, i edukuje, i dziewczyny do 21roku zycia mają za darmo tabletki antykoncepcyjne.
A też robiłam badanie na aids z wlasnej woli w PL bo planuję ciąże, raczej to odbieram jako bycie odpowiedzialną, nie zawsze się zaraża przez sex niezabezpieczony.

" jak dla mnie kiepska opieka medyczna np. krwawienie w ciąży czy też przodujące łożysko nie jest powodem aby otrzymać zwolnienie lekarskie. Dalej każą Ci pracować i dźwigać 20 kg, bo jeśli ciąża jest dość silna to i tak się utrzyma itd."
U mnie w pracy koleżanka była na zwolnieniu od 8 tygodnia bo niedobrze jej bylo i nei mogla obslugiwac klientów, wie wątpię zeby w takich przypadkach na siłe ktos musiał pracowac. Wspomnijmy ze jest tam polityka bardzo pro rodzinna, macierzyński 12 miesięcy 80% pensji albo 100% pensji 10miesięcy, ojcowski 3 miesiące, do tego od mometu urodzenia, dodatek na dziecko do 18roku zycia, niezaleznie od syt. materialnej i becikowe 20tysięcy zł.

No to się wygadałam :):)
Nie powiem, że czasami nie tęsknie za Polską, w sumie ja nie tesknie za PL tylko za gdańskiem i za rodziną. Tak samo moja mama tesknila za swoją rodziną i jej miastem, 600 km od gdanska na drugim koncu polski. Nigdy nie jest doskonale, nigdy nie ma się wszystkich w jednym miesjcu, ważne jakie się miało relacje przez wyjazdem, jak byly prawdziwe to się utrzymają i ma się opracie nawet na odległosc.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 2
Mi też się wydaje, że dużo zależy od nastawienia. Każdy robi tak jak mu serce i rozum podpowiada, ale ja narazie nie widzę możliwości powrotu. Na pewno znalezlibyśmy pracę w Polsce. Oboje mamy studia, ale mój mąż za taką samą pracę w Niemczech zarobi 4 razy więcej plus jeszcze dodatki od państwa na dziecko. Więc ja sobie myślę do czego ja mam wracać. Jak widzę moich znajomych w Polsce ile zarabiają, jakie kredyty płacą i będą płacić przez 30 lat za małe mieszkanka to aż się wierzyć nie chce. Życie w Polsce strasznie podrożało. Ceny w Niemczech stają się porównywalne tylko, że w Niemczech ludzie zarabiają przynajmniej 3 razy więcej. Jeżeli komuś się noga powinie to dopóki nie stanie na nogi da sobie spokojnie radę na socjalu. Możemy mieć tylko nadzieję, że wkońcu doczekamy się cudu w naszej kochanej Polsce i życie stanie się prostsze :)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Do Ania:
a byłaś w Job Center? Może tam spróbuj pójść, wypełnić formularze i poczekać czy taki kurs Ci się należy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
linka dokładnie,mój sąsiad żyje z pieniędzy Państwa.Nawet mite mu opłacają :) gdzie w Polsce,od razu czekałby cię dworzec. Teraz taki przykład,rama na promocji jest po 0,99 centów. W Polsce kupowałam po 5zł. eh,nie ma porównania.
Brakuje mi tylko koleżanki,co wpadłaby na kawę,czy lampkę wina..Ale mam nadzieję że kiedyś taką poznam :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dziewczyny koleżanki tez z czasem się pojawią ! same widziecie, że brakuje wam babskiego towarzystwa, i na pewno sa takie, jak wy :)

Tutaj w Norwegii tez jest dobry socjal, jak pracujesz mniej niz 50% drugie 50 doplaca ci urząd. Jak zrezygnujesz z pracy to masz "karę" dwa miesiące i nei dostajesz pieniędzy, jak cię zwolnia (nie dyscyplinarnie) to od razu masz socjal, i jest taki jak piszecie ze w neimczech, spokojnie sie utrzymasz! mozna byc na zasiłku (trudno to nazwac zasiłk,iem to jest pensja normalna) dwa lata.

Ja i mąż mamy studia, ja nawet dwa kierunki-trzy specjalizacje.I teraz pracuje na stacji benzynowej i mi to nei przeszkadza. Dlatego ze jak praca daje godziwe, uczciwe wynagrodzenie, to sie inaczej patrzy. wlasnie tutaj jest tak, ze duzo osób nei ma studiów i pracuje w sklpeach, firamch itp.nie maja z tego powodu kompleksów bo i nioby czemu? studia powinno się robic jak na prawde chce sie wykonywac dany zawód, a nei dl papieru jak więszkosc ludzi w PL. ja załuje ze nei jestem np. fryzjerką, bo czy fryzjerka, czy prawnik to są zawody, zadnej nei jest gorszy, sa inne po prostu, i tu jest wlasnei takie podejscie.
szkoda ze w Polsce tak się ogólnie nie szanuje ludzi pracujących w handlu (biedronki, mack itp) bo to praca jak kazda inna i wlasnei mi sie to tu podoba, ze to nei jest praca na przeczekanie, tylko na lata.

Pozatym, tu jest tak, ze niewazne ile masz lat-chcesz pracowac? damy Ci prace. Ostatnio u nas zaczeła pracowac babka 49 letnia, bo się przeprwadzila, ma doswiadczenie i to się liczy.Dlatego wiem, ze jak bede chciala zmeinic prace za parę lat, to nie będe miala problemu ze za stara jestem i musze sie kurczowo trzymac tej co mam.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 1
jeszcze jedno dziewczyny !
Żeby pozanć ludzi, trzeba wyjść do ludzi ;) nie bójcie się udzielać społecznie, w szkołach, jakiś organizacjach(np. przykoscielnych) czy cokolwiek, nagle się okaże ze macie duzo wspolnego z innymi kobietami w waszej sytuacji i możecie razem dużo fajnego i dobrego zrobic ;)
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mi tak naprawdę brakuje tylko koleżanki z którą mogłabym się spotkać i pogadać. Ale mam nadzieję, że i ona się wkrótce znajdzie :) AgnieszkaS z innego wątku pamiętam, że mieszkasz dosyć daleko od Berlina. Szkoda. Ale nie ma co się zamartwiać, bo z czasem i znajomych przybędzie.
Emenems również uważam, że żadna praca nie jest powodem do wstydu jeżeli zarabia się dzięki niej pieniądze dzięki którym można normalnie żyć i od czasu do czasu pozwolić sobie na jakieś szaleństwo. W Polsce często na wszystko trzeba brać kredyt np. na telewizor, lodówkę. My z mężem zaczynaliśmy od zera w Berlinie sami i po pół roku mieliśmy urządzone mieszkanie od A-Z bez ani jednej pożyczki czy rat.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
taaaa, pamiętam jak kiedyś przyjechałam do Polski i zaczełam kolezance narzekac, ze wiesz, mieszkanie, akurat jeszcze prąd przyszedł internet, cos tam jeszcze i do niej mowie "no i d*pa,musialam poł wypłaty wywalic" a ona na to "i ty jeszcze narzekasz??"

No tu jest tak samo, jak sie nam lodowka popsuła ot pojechalismy kupic nowa i tyle, akurat we wrzesniu musielismy wszystko nowe kupic, kuchenke lodówkę i pralke-i na wszystko po prostu jest, ale tak powinno byc, to powinno byc w Polsce normalne...człowiek pracuje i po prostu pa-czy to takie wygórowane wymagania ??
popieram tę opinię 4 nie zgadzam się z tą opinią 2
Zośkaa ja podobnie jek emenems bez 6 w totka nie miałąbym odwagi wrócic do Polski. Myślę że troche przesadzasz z tymi powodami powrotu do Polski ja mieszkam w Danii, ale wiem że skandynawia jest podobna pod względem polityki socjalnej, edukacji, zdrowia , urząd miasta tez nazywa się "Kommune" ja myślę przedewszystkim o synu bo to pańswto zagwarantuje mu bezpłatna edukację jesli bedzie chciał, to pańswto płaci tutaj za książki dzieci, zeszyty dzieci (wszystkim) ma miec tylko piórnik i tornister, angielski jest od 3 lat w przedszkolu i dalej, więc tak jak mówią po duńsku, mówia po angielsku i nie muszę za to płacic. Tak jak pisze emenems dzieciaki po maturze pracuje dorywczo, zwiedzają świat, jak zdecydują się na studia pańswto im dopłaca więc nie mogą pracowac powyżej iluś tam godzin tygodniowo bo stracą te pieniądze. Wybacz ale dzieciaki i młodzież ma lepszy strat w dorosłośc niz w naszej kochanej Polsce. Dziwisz się że jest więcej murarzy, kafelkarzy itp, ja jakbym zarabiała na godzinę 0koło 400 kr (około 200zl) tez wolałabym murowac niz isc na studia, więc myślę że tu jestes niesprawiedliwa i sama się usprawiedliwiasz że Twojej Małej bedzie lepiej w PL.
Oczywiście jeżeli bedziesz zarabiac sporo kasy to tak, ale jak Wam się powinie noga na pomoc pańswta nie masz co liczyc, nie oszukujmy się....Ale to że wróciłas bo tęskniłaś, nie mogłaś sobie znalezc miejsca doskonale rozumiem i podziwiam odwagę.

P.S. co do pijactwa i seksu trochę się ośmieszasz, Patrz polskie gimnazja, ja mam tu polska telewizję i non stop jakaś afera w gimnazjum a to z prochami a to z alkoholem

do emenems==== Znam Twoją siorę Ewę :))))studiowałaśmy razem, ale lepiej znam Twojego szwagra bo bylismy razem na lektoracie z niemca :))))

do Ania>>>>> w Danii w przedszkolach tez nie ma obiadów i dzieciaki latają bez czapek, mój mały jak był w mini żłobku to codziennie zimno, wiatr chodził z pania i dzieciakami na długie spacery bo kto umie chodzic idzie sam. Spał w wózku do 2 roku życia na dworze niekiedy mróz dochodził do -10, myślałam że zawału dostane jak zobaczyłam dzieciaki w wózkach stojące na dworze, ale mi powiedziała że do -10 jeśli oczywiście nie ma opadów i wiatru moga wystawaic (wytyczne dla pedagogów) i efekt tego jest tak że mój mały nigdy nie miał antybiotyku,więc coś w tym jest wyluzuj trochę ja jak wyluzowałm to przestałam miec stany przedzawałowe :))))
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
oliv- ale świat mały ;)
btw. szwagier z rodziną byli we wrzesniu u mnie, sis stwierdziął że góry sa klaustofobiczne :D hahahha

W Danii widzę jest to samo co tutaj, deszcz nei deszcz, snieg mróz, spacer musi w przedszkolu byc i koniec! dzieci mają odpowiednie ciuchy na pogode i się chartują, wiem ze maluchy do minus chyba 12 wychodzą na dwór czyli te do 3ciego roku zycia, a reszta nie m zmiluj się.
Może byc to przerażający widok, jak dla mnei na początku był, sześc wózków na trzaskającym morzie z dziecmi w nich...ale to się sprawdza ;)

Raz przyjecalam z urlopu, kolo minus 25 było, ja opatulona, kombinezon itp. a moje dwie sasiadki, w rozpiętych kurtkach, siedziały przed domem i piły herbatkę.
Ja też się staram hartowac, pewnie nei osiągnę juz takiego levelu, ale biegam w zimie, odsnieżam, nie boję się wychodzic jak jest zimno.

I tak jak pisałas, szkoła zapewnia nawet laptopa każdemu uczniowi na caly czas nauki, jako były pracownik polkich szkół, jak porównuję to nie mamy startu niestety do norweskich...podejscie nauczycieli (oczywiscie inne pieniądze) oraz organizacja i system cały (autobusy za darmo, osoby odporowadzające i dobierające z przystanków, świetlice, zajęcia językowe, opieka nad dziecmi z innych krajów itp) jest nieporównywalny !

Nie zapomnijcie ze to wy drogie Panie, jesteście w obcym kraju, dlaczego kraj ma się do was dopasowywac? nikt wam nie każe rezygnować ze swojej polskości, ja do dziś wywieszam flagę na 3go maja i 11listopada, ale trzeba wykazać odrobinę dobrej woli integracji, starać się uczyc języka, oni bardzo doceniają nawet jak ktos mówi troszkę to lepiej niż perfekt po angielsku. Jak się pokaże że się chce, to bardzo chętnie pomagają.

jedyne czego im szczerze zazdroszcze, to jak są dumni ze wszystkiego co norweskie, z jedzenia, z tradycji, ze strojow regionalnych-tutaj każdy ma w domu strój ludowy i na 17 maja na święto niepodległości są całe marsze ludzi w strojach tradycyjnych ludowych, i kązdy jest z tego dumny- u nas w POlsce, wszystko co zagraniczne to fajne, a zapomina się o tym ze mamy tyle lat wspaniałej kultury i tradycji.

Jak słysze ze Polacy narzekają na jedzenie tradycyjne norweskie a nawet nei spróbują to mnie cholera bierze, narzekają ze nie ma ogórków kiszonych, kapusty itp. że nie ma co robic...To zasadz ogórki, zrób kiszone, kup kapuste, zakiś i pokaz norwegom co mamy fajnego do zaoferowania !
ja robię bardzo dużo róznych przetworów, sama bym nie podejrzewała ze będę tego typu babka ;) ale jest super, ze znajomymi się ywmieniamy, ja się uczę ichniej kuchni, koleżanki bardzo otwarcie przyjmują moją.

A pączki polskie w tłusty czwartek to juz prawie norweska tradycja ;)

Także proponuję coś robic, cos sobie wymyślić, pewnie nie będzie łatwo, bo nie jest, ale jezeli po 20 latach powiesz ze Ci zle, to przynajmniej będziesz miała świadomośc, ze zrobiałś wszystko, by się odnazleźć...

p.s. tak samo mozna narzekac w warszawie ze nie ma morza albo nad morzem ze to nie zakopane i nie Krupówek
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
oliv- jak ty żeś się tego bełkotu nauczyła :D hahaha pisany duński ok, rozumiem lepiej niż pisany szwedzki natomiast mówiony...:D
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wlasciwie to zawsze beda dwie strony medalu i rzeczywiscie wszystko zlezy od nastawienia. ja mieszkam tu tak dlugo zechyba nie umialabym mieszkac w Polsce bo cale moje dorosle zycie spedzilam w Uk (wyjechalam zaraz po studiach).
moge wam powiedziec z perspektywy 12 lat za granica ze najwazniejsze jest podjac decyzje zostajecie na zawsze czy wracacie zajakis czas i zyc tak jak postanowiliscie (decyzje mozna zawsze zmienic). nie ma nic gorszego niz mieszkanie za granica i bycie jedna noga w Polsce. u mnie to sie zmienilo jak przestalam przywozic rajstopy z polski bo tu drogie, takie symboliczne, drogie ale tu mieszkam i tu zyje, nie bede czekac na wyjazd do Pl zeby kupic. pewnie jedzenie przywoze, tego co mi brakuje ale to raczej cos zrobione przez mame. ludzi sie poznaje z czasem, zawiera przyjaznie, zreszta to samo dzieje sie w Pl ze oprocz ludzi ze szkoly i dziecinstwa, masz rowniez znajomych z pracy czyli nowych. poznajesz mamy dzieci. domyslam ze male miejscowosci sa trudniejsze bo wszyscy sie znaja od zawsze ale ludzie doceniaja fajne, przyjazne osoby i sie otwieraja na takie, tylko trzeba wyjsc do ludzi bo to wy macie ten obowiazek a nie oni.
image

image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
ciężko było z tym dunskim nie powiem, ale nie mogłam wytrzymac tego że wokoło wszyscy gadają po duńsku, a ja nie kumam :PPPPco do szwedzkiego to czytam bez problemu, ale nie kumam ich mowy, norweskiego nie miałam przyjemności na dłuższą metę posłuchac więc nie wiem. Ja podziwiam ich że są tak zachartowani, pamiętam jak po porodzie przychodziła do mnie pielęgniarka i mówiła żeby wystawiac od urodzenia na dwór spac bo bedzie problem potem i tak starałam się robic, potem już wiedziałam czemu:PPPPP nie wiem jak w Norwegii jeśli chodzi o wybor obiadków i wogóle jedzenia dla dzieci, bo tutaj marny. Jest tylko hipp i jedna duńska firma i to tez bez szału. Herbatek soczków nektarów dla takich bąbli tez nie ma, wybór W O D A to samo w żłobku i przedszkolu :)pytałam pielęgniarki pozniej czemu tak jest, jej odp beka

walerka zgadzam się, trzeba w głowę sobie wbic ze się nie mieszka już w Polsce i wtedy jest łatwiej, ja miałam długo z tym problem
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
oliv bo woda jest zdrowa, najlepiej sie nia dziecko napije i nie powoduje prochnicy, jak przyzwyczaisz dziecko do wody to bedzie pilo. Polska ma takie przestarzale podejscie do picia, te kompociki soczki, herbatki pelne cukru i psujace sie zeby
image

image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
mój mały pije tylko wodę bo soczków po prostu tutaj nie ma :PPP
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oliv dlaczego od razu mówisz, że się ośmieszam? Mieszkałam tam 3 lata, więc chyba mam trochę pojęcie o życiu w Norwegii.
Jeżeli chodzi o zwolnienie lekarskie to ja akurat nie otrzymałam zwolnienie lekarskiego, mimo iż pierwszą ciążę straciłam. Lekarka stwierdziła iż jeżeli ciąża jest zdrowa to się utrzyma (w pracy dźwigałam po 20 kg). Teraz koleżanka jest w ciąży, krwawiła w 12 tygodniu, ma przodujące łożysko i też nie dostała zwolnienia lekarskiego. Także, coś jest nie tak. Ja też uważam, że ciąża to nie choroba i można pracować do końca ciąży, ale nie za wszelką cenę. Jest tylko 1 usg w całej ciąży, to też uważasz, za ok?
Każda z nas będzie broniła za wszelką cenę swoich racji i dobrze. Ja się najlepiej czuję w swoim kraju. Mimo, iż standard życia mamy dużo niższy to jestem tutaj po prostu szczęśliwsza. A Wam także życzę, aby ułożyło Wam się jak najlepiej.
image
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 2
Jak tak Was czytam, to wydaje mi się, że popełniłam wielki błąd wracając do Polski. Tak bardzo na nią narzekacie. Wiadomo nie jest łatwo, ale np. z moich znajomych ze studiów nikt nie wyjechał za granicę i wszyscy sobie jakoś radzą.
Ja też nie gardzę żadną pracą, bo pracowałam już w rożnych miejscach, ale nie chciałabym pracować do końca życia w fabryce czy też sprzątać. Wolę zarobić mniej i mieć satysfakcję z pracy, robić to co lubię, zgodnie ze swoim wykształceniem.
Co do pogody w Norwegii, to ja wcale na nią nie narzekam. Nie było tak źle. Też małą hartowałam od początku. Codzienne spacerki, nawet w mrozie ale nie podobało mi się to, że nie było u nas pediatry. Po porodzie przy ręcznym badaniu stwierdzili, że prawdopodobnie mała ma coś z bioderkami. Od razu wsadzili ją w taką specjalną poduszkę frejki. Mała miała ją nosić 6 tygodni i dopiero potem mieliśmy pojechać na kontrolę 200 km dalej do większego szpitala, gdzie był pediatra. Wpadłam trochę w panikę i przy pomocy jednego z lekarzy udało mi się, umówić, że przyjedziemy już po tygodniu. Na usg okazało się, że mała ma z bioderkami wszystko ok i że jakby dłużej w tym była to dopiero wtedy mogli by jej zaszkodzić. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale to co przeżyliśmy to nasze. Także albo miałam pecha do służy zdrowia, albo mieszkałam w tak kiepskim miejscu, albo histeryzuję..
Każdy musi sam na własnej skórze doświadczyć życia w innym kraju. Mieszkałam też przez krótki czas w Anglii i tam mi się dużo bardziej podobało. Jeszcze, mam nadzieję, długie życie przed nami i nie wiadomo, co nas jeszcze czeka:)
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A jak z językiem u Ciebie? bo po dwóch latach z powodzeniem mozna zmienic pracę i nie dzwigac po 20kg w pracy, a sama pewnie wiesz, ze z norweskim jak się umie to można bardzo dobrą pracę dostac w swoim zawodzie, wystarczy papiery nostryfikowac przez NOKUT i nie będziesz mogła pracowac na niższym stanowisku niz twoje wykształcenie....tak jest w Norwegii, tylko nei każdy wie i nikt nei tłumaczy dokumentów.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Myślę, że mój norweski jest w miarę ok. Wszędzie się dogadywałam, czy w przychodni czy w urzędzie pracy. Ja po prostu od początku nie wiązałam przyszłości z Norwegią i może dlatego aż tak bardzo nie zależało mi na lepszej pracy. Poza tym mieszkałam w bardzo małej miejscowości, więc nie było aż tak dużo możliwości. Jak przeglądałam oferty pracy, to nowych było średnio 10 na tydzień i to guanie w stoczniach, budowlance, niekiedy w przetwórniach, przychodniach albo już na wysokie stanowiska typu dyrektor, kierownik itd. Moim celem było wyjechać, zarobić, odłożyć i wrócić. Tak się stało i jestem z tego powodu zadowolona.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No jeżeli taki cel to ok. Wiadomo nie od dzis ze nie każdy nadaję się na emigrację i tyle.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziewczyny napiszcie proszę jak to było u Was na początku,czy mieliście tam kogoś bliskiego,w jakich godzinach mąż pracował co Wy w tym czasie robiłyście,po jakim czasie na kurs poszłyście,czy moze same sie uczyłyście,tam bez auta chyba cieżko,do sklepu daleko?Jak to było u Was,napiszcie kiedy wyjechałyście,co Was skłoniło,co zatrzymało na stałe,jak dałyście radę z ta trudną decyzja żeby zostać?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ania my od początku byliśmy sami. Co prawda rodzice mojego męża też mieszkają w Niemczech, ale oni mieszkają w Bremen a my w Berlinie, więc i do teściów i do rodziców mamy daleko. W jakim mieście Ty mieszkasz. Czy byłaś w Job center? Może należy Ci się kurs językowy za darmo a jeżeli nie masz co z dzieckiem zrobić to w wielu szkołach jest punkt opieki dla dziecka na czas Twojej nauki. Ja chodziłam na kurs który trwał 5 dni w tygodniu po 5 godzin i naprawdę szybko się oswajasz z językiem i próbujesz mówić.
Co do mieszkania w Norwegii to rozumiem argumenty dziewczyn, które tam mieszkają ale i rozumiem osoby które się nie nadają na życie na emigracji. Mi jest łatwo, bo ja mieszkam niedaleko Gdańska i tak naprawdę wyprowadziłam się do męża który całe życie mieszkał w Niemczech, ma obywatelstwo niemieckie i mówi płynnie po niemiecku. Ciężko mi było na początku się oswoić z nowymi realiami, ale musiałam sobie jasno powiedzieć, że jeżeli chce być z moim mężem to muszę zacząć żyć w Niemczech i nauczyć się tam funkcjonować. Najgorsze jest myślę to, że jedną nogą jest się w Polsce. Trzeba sobie jasno powiedzieć czego tak naprawdę się chce i wtedy kombinować jak tu zacząć życie na nowo.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No właśnie macie teściów w Niemczech,jak jkaiś problem to chociaż na telefon pomogą czy nawet przyjadą noi Twój mąż zna jężyk,a to co innego,my nie znamy oboje i dosc mam uzależnienia od znajomych którzy też różne mają humory.Nie byłam tam gdzie pisałas nawet nie wiem gdzie to jest,ale spróbuję sie dowiedzieć,moje dziecko ma 3 lata wiec szkoła odpada.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Aniu - ja wyjechałam pierw na sezon sama, pracowałam jeszcze w szkole. Natępnym latem, wyjechalismy razem, z załozenia na sezon tylko. Mielismy ze sobą dwie walizki...z czego ja nei wzialam zadnych skarpetek :D 3 tygodnie chodziłąm w meza skarpetkach zanim mama mi paczkę wysłala. Do wypłaty, czyli do 10 lipca, od 30 maja mieliśmy 500 koron, uzbierane na wyjazd.
Byliśmy zupelnie sami, nikogo nie znalismy, jeszcze ja zdecydowałam się w sierpniu ze daję wypowiedzenie w szkole i zostaję, mąż wrocił do Poski, dwa miesiące siedziałam tam sama i pracowałam w hotelu.
Pozniej mąż dojechał i pracowałismy razem dwa lata w hotelu i na miejscu poznalismy duzo fajnych ludzi, róznej narodowsci. przez hotel się przewinęło mnóstwo.
Ja nigdy na kurs nie chodziłm bo mi szkoda pieniędzy było, nauczyłam się ilku zwrotów, pozniej pracowałam na kuchni z norweżkami które nie chciały angielskiego używac, i dostałam szkołę zycia, dzien w dzien po norwesku musialam się dogadac i jakoś poszło. Po dwoch latach w hotelu odeszłam bo mnie to męczyło i poszłam na rozmowę na stację, bo szukali akutay, tez nikogo tam nie znałam, ale mnie akurat przyjęli, polkę mowiącą łamanym norweskim bo mi zależało i oni to docenili. teraz mowię już nieporównywalnie, bo jednak praca na obsludze klienta duzo uczy.
Mąż pracuje jako kierowca, rozmijamy się bardzo bo pracujemy w róznych godzinach ale jest dobrze. Mamy prace które lubimy, na towarzystwo i standard zycia nei narzekamy.
Cale rodziny, wszyscy są w Polsce, tu przyjechalismy przez przypadek i zaczynalismy od niczego, sami.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
no i mieszkam na wsi, wszędzie daleko ;) ale na początku rok bez samochodu to się chodziło wszędzie, kombinezon, czpaa rękawice, treki plecak na plecy minus 30 i do sklpeu :D szczerze mowiąc, miło to wspominam, teraz tez czesto chodzę wszędzie bo miło po prostu
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ania, ani ja ani mąż nie znalismy duńskiego, żadnej rodziny.Na początku przez długi czas mieliśmy tylko jedno auto, które mąż brał do pracy, więc ja sama z malutkim dzieckiem wózek i własne nogi :) Co do języka, to w Danii pańswto sponsoruje kurs językowy dla obcokrajowców, który zakończony jest egzaminem pańswtowym wyzszego lub niżeszgo stopnia. Ja chodziłam do szkoły na 3 godziny w tygodniu więc nie jest to dużo, ale kiedy dziecko spało, a mąż był w pracy ja "ryłam " duński.

Zośkaa ja nie chciałam Ciebie zaatakowac jesli tak odebrałaś to przykro mi, ale pisząc że w Norwegii młodzież pije i cpa, a w Polsce nie (tak wywynioskowałam z Twojej wypowiedzi) no to trochę smieszne nie sądzisz? Co do służby zdrowia to zgadzam się, ze jest to zupełnie inne podejście niz w Polsce, ale mam juz na to sposób jak nie chca mnie pokierowac do jakiegos specjalisty mówie, że ma mi to dac na piśmie, ze według niego nie wymagam konsultacji np ginekologa i zazwyczaj skutkuje.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ania szkoła językowa jest również popołudniami, ja tak chodziłam, przecież ludzie nie tylko mają dzieci, ale tez pracują :)))myślę , że w "sztacie" powinni Ci pomóc
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale ja Wam kobietki zazdroszcze, my myslimy nad wyjazdem,ale maz ma obawy :P w tej chwili pracuje na szelfie norweskim, i mowi biegle tylko po ang, ale praca sie sypie coraz bardziej i on sie obawia wyjechac, a ja nie wiem jak go przekonac :P
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no nei da się ukryc jak pisze Oliv, ze jest tak samo bo nie-jest inaczej. W Norwegii akurat trzeba placic za kurs, 8000koron za chyba 4 miesiące.
Mozna samemu, tylko trzeba się zmusic do uczenia.
A nie możesz dziecka dac do przedszkola Aniu i isc do pracy? na pewno się szybicje nauczysz, i poznasz ludzi będzie na pewno łatwiej, bo rzeczywiście, jeżeli siedzisz w domu i tylko czekasz na męża sama z dzieckiem, to rozumiem ze jest Ci ciężko.

Jak pisala jedna forumka-nie mozna byc jedną nogą w Polsce, niestety, to nie ma nic wspolnego z pozbywaniem się Polskości, ale wiecie, albo się jest panną albo mężatką, a nei trochę tak i trochę tak :) chyba dobre porównanie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziecko pójdzie do przedszkola,narazie chodzi na dwie godziny ze mną żeby się oswoić,owszem jeżeli kurs bedzie w godzinach 10-13 to oczywiście ze pójdę,ale jak nie,to nie będę miała z kim dziecka zostawić.
Do pracy chętnie bym poszła,żeby się nauczyć i języka,nie siedzieć w domu i jeszcze zarobić,oczywiscie tez w godzinach w jakich mogę,ale problem w tym że nie chca zatrudniać bez podstaw nawet do sprzątania,ja na początku jak tu przyjechałam coś tam się uczyłam w necie,ale to taka nauka wieczorem,jest sie zmęczonym po całym dniu z dzieckiem i nie chce się już poprostu,co innego kurs.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ania żle mnie zrozumiałaś. W Niemczech jeżeli masz małe dziecko a chcesz pójść do szkoły językowej np. VHS (Volkshochschule) to w tej szkole w której Ty masz kurs jest taki mini żłobek dla dzieci kursantów i tam są wykwalifikowane opiekunki które się zajmują dziećmi. Zaprowadzasz tam dziecko rano i odbierasz zaraz po zajęciach. Jeżeli Job Center uzna, że należy Ci się taki kurs to płacą także za opiekę nad Twoim maluchem. U mnie było tak, że ja miałam zajęcia na 3 piętrze a żłobek był na parterze. Także uważam, że to też jest super rozwiązanie. Taki kurs kosztował około 250 euro. No chyba, że państwo Ci za niego zapłaci, żebyś się "zintegrowała" :) Tak oni na to mówią. Wiesz, nie wiem czy masz kogoś kto mógłby z Tobą pójść do Job Center i tam na miejscu wypełnić wszystkie formularze i czekać co Ci przyznają. To jest naprawdę fajna sprawa, bo nauka szybko idzie, małego masz na oku i poznajesz też nowych ludzi, którzy tak jak Ty nie znają niemieckiego :) Ja poznałam na takim kursie bardzo fajną chinkę z którą mam do dzisiaj kontakt:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No rzeczywiście fajne rozwiązanie tylko nie wiem czy w mniejszych miastach też tak jest,a od czego zależy czy mi państwo opłaci taki kurs,bo jeżeli od zarobków męża to mogą odmówić,tak samo jak sie pytałam w urzedzie pracy i pani zapytała o zarobki,a mój mąz dobrze zarabia,250 euro to jest sporo ale jak nie bede miała wyjścia to trudno trzeba bedzie płacić.No ja nie znam też dobrze angileskiego więc jak poznać ludzi to tylko polaków.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Ania z moim angielskim było tak, że znam go bardzo słabo. Ja nie miałam ani jednego polaka w swojej grupie i uważam, że to dobrze, bo byłam zmuszona, żeby się dogadać choćby na migi :) szukałam w słowniczku każde słówko :) Po dwóch miesiącach byłam w stanie zrozumieć co mówi do mnie nauczyciel, bo on mówił tylko po niemiecku ewentualnie czasem po angielsku. Ja miałam w grupie turków, irakijczyków, chinki które nie znały kompletnie niemieckiego i angielskiego a teraz już są po zdanych państwowych językach z niemieckiego. W jakim mieście mieszkasz? Taki kurs myślę, że częściowo zależy od zarobków ale najlepiej jest pójść do job center, wyjaśnić jaka jest wasza sytuacja, ile zarabia Twój mąż i wtedy oni mówią co Ci przysługuje a co nie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Job center to rozumiem że tak jak u nas urząd pracy?To pytałam już i powiedzieli że nie organizują narazie a jak już to zalezy od zarobków,my stanowczo przekraczamy.Wczoraj mi mąż oświadczył ze nie da mi na kurs bo to za dużo jest i bede sie uczyła jakoś sama.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
A jak Wam sie podoba niemieckie przedszkole?bo ja jestem załamana,mam porównanie z polskim i nie wiem jak ja sie przyzwyczaję ze dzieci bez czapek wybiagaja na dwór,albo że są bez opieki na ogródku,to że bez wyżywienia to tez uwazam za porażkę,mój syn niejadek a wątpię czy go tam dopilnują z kanapką z domu,bez sensu każde dziecko co inne wyciąga na drugie śniadanie,a jak pójdę do pracy to nie wiem ile wczesniej rano bede musiała wstawać zeby dziecko nakarmić bo on mi nie chce jeść śniadań,martwie sie tym dziewczyny.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
czapka sie nie przejmuj, zahartuje sie. z glodu tez nie umrze a jezeli sa bez opiki na zewnatrz to na pewno jest to bezpieczne. co to znaczy maz ci nie da na kurs, to nie sredniowiecze albo kraj muzulmanski, przeciez nie chcesz na ciuch tylko swoja przyszlosc w tym kraju, to jest inwestycja.w uk w mudurku szkolnym nie ma rajstop tylko podkolanowki i spodnica do kolan, wszyscy zyja i nie choruja jak my.
image

image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hmm czytam ten watek i przyznam ze jestem troche zdziwiona. My tez chcemy wyjechac (tylko na rok-dwa) ale inaczej sobie to wyobrazam. Mam wrazenie ze czesc z Was sie nastawila tylko opcje "przetrwanie". Przeciez tam tez sa ludzie, pewnie tez sporo polakow, czemu nie probujecie zawrzec jakichs znajomosci? No ja bym nie wyrobila bez towarzystwa. Rozumiem ze smuci to ze rodzina i znajomi z Polski sa daleko, ale trzeba sie troche otworzyc i zyc w miare normalnie a nie odliczac dni do powrotu, nie wyobrazam sobie zebym mogla przezyc tak chociaz miesiac...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wiesz Ania jeżeli jesteście z mężem nastawieni, że chcecie żyć w Niemczech to taki kurs dałby Ci bardzo dużo. Nauka samemu to nie jest to samo. Co do przedszkoli to mój mały jeszcze nie chodzi, ale na moim osiedlu są 2 mniejsze i 1 jedno duże i widzę, że maluchu są dużo na dworzu, ale zawsze są ciepło ubrane a Panie są razem z nimi.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Aniaa jeżeli chodzi o polaków to możesz się troszkę zdziwić. To nie jest takie proste zawrzeć nowe przyjaźnie za granicą, jeżeli mówimy o takich prawdziwych, szczerych znajomościach. My mieliśmy bardzo dużo "znajomych" polaków, ale niestety do pewnego czasu, aż ta przyjaźń została wystawiona na próbę. Udało mi się znaleźć jedną koleżankę, na którą powiedźmy, że mogłam liczyć, ale stało się to dopiero po 1,5 roku mieszkania w Norwegii. Inni to by Ci najchętniej wbili nóż w plecy, bo np. zarobiłaś więcej niż oni, albo szef poprosił abyś Ty została na nadgodzinach a nie oni. W Norwegii informacje o zarobkach są jawne. Może źle napisałam. Można sprawdzić każdego rozliczenie roczne i wiadomo kto ile w danym roku zarobił. Niby jest to dobre, ale może dla norwegów, których całkowicie nie obchodzi ile kto zarobił, niestety Polacy potrafią rozkręcić niezła aferę, bo np. Ty zarobiłaś dużo więcej niż oni i jak to jest możliwe? Nie zrozumcie mnie też źle. Ja nic nie mam do Polaków mieszkających za granicą, bo sama do nich należałam, ale niestety miałam takie a nie inne doświadczenia.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
~oliv a powiedz ciężko sie przyzwyczaić do życia w Danii?ja się nad tym zastanawiam bo mąż tam pracuje,ja w Polsce z dwójką dzieci,rozważamy taka opcje tylko jestem troszkę przerazona,nie znam języka,angielski też nie uzywany to sie zapomina...dziecko we wrześniu rozpoczęło by nauke w zwrówce...też jezyka nie zna ..czy to niebyłby dla niego szok?jak tam jest z edukacją dzieciaków?heh bo nie wyobrażam sobie że młody pojdzie do szkoły a ja sie z nauczycielem nie dogadam,a co mówić o jakimś lekarzu w razie potrzeby,może za bardzo się stresuje ale mam pełno takich obaw a z drugirj strony fajnie byłoby przy męzu)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ania a kto powiedział że nie staramy się zawrzeć nowych znajomości,pewnie że się szuka,widzisz to też nie takie proste jest,bo ludzie tutaj są już po kilka lat,mają swoje rodziny,często to oni ich tu ściągają,mają swoich znajomych i nie zawsze ktoś chce lub ma czas na poznawanie nowych,mają już swoje życie,nawyki,wiedzą jak spędzać wolny czas,poza tym to jeszcze trzeba sie jakoś dobrać,polubieć noi sama chęć spotykania się z tą nowo poznaną osobą.Ja tu jestem prawie 3 miesiące sama jak palec z synkiem w domu,mąż od 15 pracuje a przyjeżdza w nocy,następnego dnia śpi do 11,więc mało czasu z nami spędza,do tego nie mam własnego auta zeby gdzies z małym się wybrać,nawet wózka,bo dopiero chcemy kupić,żeby gdzieś dalej pójść,mieszkam na osiedlu domków to prawie ludzi nie spotykam a do sklepu tylko autem i jak dotąd jeszcze nie zwariowałam.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
kasia,z tego co się orientuję podczas każdej wizyty u lekarza, w urzedzie szkole przysługuje ci tłumacz przysyłany z urzedy miasta (tzw.Tolk) który będzie Ci towarzyszył, Zerówka jest juz w szkole i wiem że dzieci dwujęzyczne pracuja indywidualnie z pedagogiem żeby nauczyć sie języka.dzieci tak szybko chłoną język ,że się zdziwisz, na prawdę. A gdzie w Danii planujecie mieszkać?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
emenems czy mozna sie z Toba skontaktowac mailowo? Jesli nie masz nic przeciwko chcialabym sie o cos spytac a nie chce tu robic offtopa.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
jasne :) e-myk@wp.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
~oliv na razie to nic pewnego ale okolice herning czy jakoś tak:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
oliv - właśnie był u mnie duńczyk kierowca w pracy :D hahaha, matko jak ja się napoce żeby ten bełkot zrouzmieć :D norweski to duński bez tego kartofla w gębie :D
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
kasia mieszkałam w okolicy Herning 2 lata, jakby co to służę pomocą:)

mój mail swee@tenbit.pl
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hej ja nie mieszkam blisko ale bardzo chce się przenieś z Pl do Niemiec tylko kurde mam 7 miesięcznego synka i nie wiem czy uda mi się to nie mam pojęcia jak się a to zabrać mogła byś coś napisać pomóc
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
I jak tam dziewczyny? Ja jestem na etapie załatwiania ubezpieczenia,co osoba,to inaczej mówi.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja nie wiem czy podołam tu dlużej,jestem 3 miesiące jak narazie podupadłam na zdrowiu,przez mieszkanie w którym mieszkam,bo był grzyb,jest wilgoć a mnie męczy kaszel od samego początku,oczywiście szukamy innego m ale jest bardzo ciężko coś znaleść,poza tym przedszkole to porażka,nie mają wyżywienia a moje dziecko to straszny niejadek i jak byłam w Polsce to dalam go do przedszkola żeby móc odpocząć od tego,bo jestem tym psychicznie wymęczona i on mi tak zaczął pięknie jeść,a tu znów powrót do przeszłości,poza tym te siedzenie cały dzień z dzieckiem w domu doprowadza mnie do obłędu,nie chce tak żyć i nie wiem czy nam się tu ułoży.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
Aniu trzymam za Ciebie kciuki....nie siedzcie na silę jak to az tak wyglada źle....twoje emocje na pewno przechodzą jakos na dziecko i nie ma to dobrego wpływu na żadne z was...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tez z perspektywy juz prawie 8 lat na emigracji napisze ze najwazniejsze jest postanowic gdzie sie zyje i sie tego trzymac. Zgadzam sie w 200% z Walerka. Inaczej mozna oszalec.

Ja zawsze powtarza ze nie mozna miec wszystkiego, nie mozna "zjesc ciastka i miec ciastko" - trzeba wybrac co jest wazniejsze, jakie sa priorytety - stabilizacja finansowa, bycie przy partnerze jesli pracuje za granica, lepsza przyszlosc dla dziecka - cokolwiek to w Waszym wypadku jest - i sie tego trzymac, murem!

Jasne ze nie zawsze jest rozowo, ja tez mam za soba rozne doswiadczenia, lacznie z epizodem depresyjnym, epizodem "zachlysniecia sie" i idealizacji, roznych prac, i teraz juz mam nadzieje od kilku lat stabilizacji.

Jak mam gorszy dzien to slucham polskich piosenek na youtube, Pronko, Soyki i innych. Ogladam ten klip
http://www.youtube.com/watch?v=vvYtDeUaRuk
i zly mi ciekna jak grochy - bo pamietam te wydarzenia, strajki, kolejki, wybory, okragly stol, wizyta Papieza, Kwiecien 2005, a tutaj nikt tego nie rozumie. Pobecze jeden wieczor i na jakis czas mam spokoj;)

Nie potrafilabym chyba juz w Polsce zyc, choc mam rodzine i wielu przyjaciol, mieszkanie, ulubione miejsca. Ale czlowiek sie zmienia, zaciera mu sie rzeczywisty obraz i sobie idealizuje rozne rzeczy.

Jak juz podejmiesz decuzje gdzie chcesz byc, to sie jej trzymaj - zapusc korzenie, przejmij lokalne zwyczaje, znajdz swoje sciezki ulubiona kawiarnke i lawke w parku. Zapozanj sasiadow. Male rzeczy na naprawde robia rozniece.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny, jak znaleźć pewną pracę za granicą? Mam na myśli Waszych mężów - w jakich branżach pracują? (jeśli to nie tajemnica)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no wlaśnie też się zastanawiam, jak znaleźć :/ mąż cały czas szuka i wysyła cv jednak zero odzewu, a tu co raz gorzej :/ jak by była szansa na stałą pracę poza granicami od razu byśmy się zdecydowali
imageimage
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Teraz nie ma czegos takiego jak pewna praca - wszedzie jest kryzys i z zatrudnieniem ciezko.
Z obserwacji i doswiadczenia widze ze wazne sa kontakty - rekrytacja z oglosze i przez agencje trwa dlugo, a i tak nie wiadomo na kogo sie trafi, wiec nie ma to jak ktos z polecenia.

U nas branza budowlana - rozne stanowiska, generalnie to poject manager, ale jak trzeba to maz jest rowniez wykonawca/podwykonawca.
Ale teraz akurat u nas tez krucho z zatrudnieniem wiec niestety nie pomoge.

Ja pracuje naukowo, wiec to juz w ogole pewnie nieprzydatne.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Podniosę wątek do góry :) Zapisałam się na kursik,zaczynam po świętach. Jest darmowy,a w szkole jest opieka dla dzieci na czas trwania nauki :) Można podczas lekcji zajrzeć do dziecka..

Powolutku do przodu,choć też łatwo mi nie jest. Ostatnio nawet tydzień w szpitalu spędziłam.

Co u was dziewczyny?

Pozdrawiam
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Pozdrowie i podniosę wątek :)
Paulo Coelho

Dziecko może nauczyć dorosłych trzech rzeczy:
cieszyć się bez powodu,
być ciągle czymś zajętym
i domagać się ze wszystkich sił, tego czego się pragnie.


popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziewczyny wczoraj przeczytałam ten artykuł to mnie trochę zmroziło, jak to właściwie jest jak dobra szkoła dla dziecka 800 funtów miesięcznie, a kogo nie stać to poziom kształcenia beznadziejny

chodzi o to by sobie poprawić, a nie żeby dzieci też na taśmie pracowały, studia płatne ( u nas jeszcze za darmo) i poziom bezpieczeństwa żaden...
http://wyborcza.pl/1,75480,11516329,Lady_polyka_konia_i_umiera.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=cukierek1&utm_campaign=wyborcza
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
tylko czesciowo sie zgodze z tym artukulem. mam duzo znajomych anglikow z dziecmi (ostatnio bylismy ze znajomymi na weekendzie i bylo 12 dzieci) i zadne nie jest wychowywane bezstresowo.
artykul opisuje szkoly i dzielnice typu Gdanskiej Oruni, tam tez dzieje sie to co dzieje sie w UK. Niestety rzeczywistosc i place zmuszaja Polakow do zamieszkania w tanszych dzielnicach a to sie niestety wiaze z gorszymi szkolami (tak samo jak w Polsce). Co do pracy domowej to nie ma jej za duzo ale nie zapominajmy ze dziecko spedza w szkole od 9-15 co chyba nie jest norma w Polsce i tu mowimy od poczatku edukacji czyli 5lat wiec ciezko jest jeszcze zmiescic duzo pracy domowej i dzieci ucza sie w szkole. Rzeczywiscie malo kogo stac na prywatna edukacje, jest o wiele bardziej elitarna niz w PL. A co do dzieci azjatyckich to w wiekszosci sa o wiele bardziej zdolne i inteligentne niz biale i bycie w klasie z samymi Hindusami bardzo podwyzsza poziom, ich rodzice bardzo dbaja o edukacje.
duzo sie zgadza i bardzo zalezy to od szkoly, jest bardzo ostra rejonizacja i ceny domow sie roznia w zaleznosci od tego czy dom nalezy do rejonu dobrej szkoly czy nie. jest tak ze jak dziecko zacznie w beznadziejnej szkole to potem ciezko nadrobic, ale tez jak ma dziecko sie uczyc jezeli matka nie jest w stanie mu pomoc z praca domowa bo nie mowi po angielsku, jak ma czytac z dzieckiem czy piac a to przeciez podstawa na poczatku jak sie dzieci ucza pisac po polsku.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
uważasz że w Gdańskiej Oruni poziom nauczania jest niższy niż np we Wrzeszczu? Skąd ci się takie bzdury biorą?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
Grrrr nie wiem,ale jak najdalej od muzulmanow... oni nie maja zasad.Dla nich dzieci, kobiety to nic.Wiec nie wiem,co "białe" dziecko (majacych madrych rodzciow) moze sie nauczyc od nich. Trzymaja sie w swoich skupieniach, mnoza te dzieci.... ale nawet sami Angole i to wielu z nich, nie dba o swoje dzieci.
99% kobiet w ciazy jakie tu widzialam mialy papierosa w reku, dzieci ubrane jak na lato,nowordki w hipermarketach, paracetamol - lek na kazda chorobe itd trzeba potrafic docenic Polske... i jej wartosci mimo slabych warunkow do zycia.
Dlatego nie jestem tu na stale, nie wyobrazam sobie swojego dziecka w ich szkole.
Pozdrawiam kobitki!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 4
o właśnie dzięki za szczere opinie i proszę o więcej, bo co innego jak wyjeżdża para lub tylko facet , ale my mamy 4 letnią córkę i dlatego pytam jak to jest, pewnie i tak na studia córka wróci do Polski
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja jestem zadowolona z tego że wyniosłam się do Niemiec. Takiej kultury i uprzejmości nawet Polak nie ma.

Dbają o dzieci,bo ich dobro jest na 1 miejscu.

Do PL nie mam zamiaru wracać.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny jak sie nazywa ten kurs z niemieckiego gdzie dziecko mozesz zostawic ?
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
studentschule czy jakoś tak. Ja teraz byłam się dopytać o wszystko,ale zapomniałam dokładnej nazwy :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W Indiach religią dominującą jest hinduizm,nie islam.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
Dbają o dzieci tylko w sensie finansowym,jest kasa na dziecko i leki za darmo ale opieka w przedszkolach jest opłakana,tutejsze placówki nie mają nic wspólnego z polskimi,tu nie ma organizacji zajęć,urozmaicania dzieciom czasu,zajęć i nie są tak dopilnowane jak w Polsce,czy to z jedzeniem czy z ubiorem jak ida na dwór a nawet ich bezpieczeństwo jest narazone.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Aniu, piszesz o brytyjskim przedszkolach, to calkowicie nie zgadzam sie , wydaje mi sie, ze chyba zadne z twoich dzieci tam nie chodzilo itp...organizacja zajec, codziennie masz plan co dziecko ma robic itp...ps. jak polroczniakowi przekazac nauke j.hiszpanskiego to ma siedziec 45 min w lawce....naprawde chyba w zadnym nie bylas...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
osobiscie nie znam kobiety angielki ktora palila w ciazy ale pewnie jak sie pojdzie do mieszkan komunlnych to pewnie i beda tam kobiety palace, zreszta tak samo jak w Polsce. maja inne zasady to prawda, nie przegrzewaja dzieci jak Polki nie ma takiej nadopiekunczosci , ma to swoje plusy i minusy, jak zwykle njalepszy jest zloty srodek, ja sie staram wziac co najlepsze z obu podejsc do wychowywania dzieci.Muzulmanie wcale nie sa tacy okropni, mysle ze to sie bardziej wiaze poziomem wyksztalcenia niz rasa ale rzeczywiscie maja inna kulture, dla nas czesto ciezko ja zrozumiec. a co do skupisk to sie odnosi do wszystkich nacji w tym Polakow.
Jak dla mnie najwazniejsze zeby byc otwartym na inne kultury i troche tolerancji, nasze niektore tradycje tez sie moga wydawac dziwne dla innych nacji.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem gdzie mieszkaly te kobiety palące,ktore ja widzialam.Na pewno nie staly pod komunalnym mieszkaniem. Pewnie,ze trzeba znalezc zloty srodek ;)
Ale wedlug mnie "matka Polka" to dobra matka, na pewno lepsza niz ta angielska.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 2
aniu_85, angielska mama tez dobra, ja akurat znam matki palace w ciazy itp, ale jesli chodzio alkohol to stopowaly, zawsze cos...ale nie jest to norma...ja mowie do dziecka tylko po polsku, co moim angielskim mamom nie miesci sie w glowie, ale sa zazdrosne, bo na starcie dziecko dwujezyczne, no i mam dziecko najwyzsze, najchudsze itp, ale z najkrotszymi wlosami natomiast...no i najmniejsza roznica wieku miedzy dziecmi...
tj walerka napisala, tolerancja i otwartosc, sama teraz spedzam duzo czasu w pl i wole byc w londku...ale moze dlatego, ze cieplej, choc te deszcze, no i kursy robie...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
angielska matka jest tak samo dobra tylko ma troche inne zasady niz polska, dunska czy norweska.
image

image
popieram tę opinię 2 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziewczyny jak pisałam o niemieckim przedszkolu,wiem bo moje dziecko uczęszcza i teraz będziemy zmieniac na inne ale w kazdym jest podobnie,tylko mam nadzieję ze w tym będzie choć trochę lepiej,noi najważniejsze,polka tam pracuje,więc będe wkoncu mieć jakąc komunikację.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny, z takim negatywnym nastawieniem do wszystkiego co w tym nowym kraju i niepolskie to niestety bedzie Wam sie bardzo trudno zaaklimatyzowac. Jasne ze sa inne zwyczaje, podejscie do wychowania, system szkolnictwa, sluzby zdrowia, itp. al moze warto zapytac dlaczego jest inne podejscie, jakie ma zalety, jakie ograniczenia - moze wlasnie jest lepsze, a moze po prostu inne.

Co do braku organizacji zajec to co do przedszkola nie mam doswiadczenien, ale w szkole pracowalam kilka lat w UK jako TA i wiem ze zajmowanie sie dziecmi, organizacja im czasu jest bez porownania ze szkola polska - tu jak np. nauczyciel zachoruje to bierze sie z agencji tzw. supply teacher i prowadzone sa normalnie lekcje, nie ma czegos takiego jak zastepstwa i laczone klasy gdzie dzieci pozostawione sa same sobie, niczego sie nie ucza i przychodza im glupoty do glowy. Ssystem edukacji, inspekcji i rozliczania nauczycieli z wynikow i realizacji programu jest tutaj tak rygorystyczny ze sytuacje po prostu puszczania dzieci samopas calymi dniami sa nie do pomyslenia. Podejrzewam ze analogicznie jest w przedszkolu (tym bardziej ze czesto nursery jest juz w szkole).
Co do pracy domowej - jest, ale nieporownywalnie mniej i dzieci moga/powinny/sa zechecane, ale nie musza jej odrabiac. Tu zaczyna sie rola rodzicow i wychowania aby dzieci motywowac i im w tym pomagac. A w ogole sytuacje odpytywania przed cala klasa (ja wspominam jako ogromny stres) sa nie do pomyslenia. To prawda ze dni sa bardzo intensywne i dziecko ma zajecia codziennie od jakiejs 8.45 do 15.30 z dwiema krotki i jedna dluzsza przerwa (lunch) juz od zerowki.
Studia - w gole bez porownania, konczylam w obu krajach na dobrych uczelniach i w ogole nie ta liga.
popieram tę opinię 3 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wspaniale, że powstał taki wątek. Szczególne dzięki dla emenems która w innym wątku już podała mi wiele bardzo przydatnych informacji. My myślimy nad wyjazdem, za około 2 lata. Trochę późno bo będziemy mieli po 28 i 27 lat ale niestety, takie jest życie. Szkoda mi tylko firmy ale nawet jeśli będzie się tutaj kręcić i tak chcemy wyjechać, dla dzieci. Są dni że płaczę, nie mam już siły. Moje życie to dno. Brak perspektyw. Słyszałam gdzie, że osoby po pedagogice jak uregulują sobie papiery mogą pracować w edukacji i fajnie na tym wychodzą. Milo czytać, że nie żałujecie i to daje nadzieję i siłę, że to będzie dobra decyzja. Szkoda, że tak późno ją podjęliśmy i szkoda, że nie mamy gdzie się zahaczyć za granicą.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny a czy wasze dzieci chodzą już do przedszkola. Mam jeszcze trochę czasu, ale już się stresuję, że mały będzie płakał. W domu mówimy po polsku. Jak u was to wyglądało i jak dzieci sobie dały radę?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
halo dziewczyny napiszcie co u was i jak postępy w nowym miejscu :) no i ciekawią mnie przedszkola i jak wasze dzieci radzą sobie wśród dzieci co nie mówią w ich ojczystym języku.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Moj synek ma niecale dwalatka, nie chodzi jeszcze do przedszkola. Lapie juz troche slowek ang. ;) generalnie to z mezem zastanawiamy sie nad powrotem... za bardzo tesknimy... wiec chyba do przedszkola juz nie pojdzie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ania do czego chcecie wracać? przecież tutaj jest coraz gorzej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 3
tęsknota jest wszędzie, musisz sobie odpowiedziec na pytanie za czym tęsknisz, za Polską generalnie czy za konkretnymi osobami itp. moja siostra mieszka w Krakowie i też tęskni za rodziną,bo widzi się tyle samo czasu co ja z rodzicami i siostrą starszą - żadne miejsce nei jest idealne, aczkolwiek za granicą jest łątwiej.

A do całej reszty można się przyzwyczaic i polubic ni rezygnując ze swoich korzeni.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nam brakuje morza, jezior tutaj nic takiego w okolicy nie ma. Pogoda nas dobija... Brakuje nam rodziny, brakuje nam ludzi...Wiem,ze jeszcze wszystko moze sie zmienic, ale my jestesmy chyba z tych co nie dadza rady sie przyzwyczaic do zycia w obcym miejscu. Nie wiem, poki co jestesmy za powrotem w nastepnym roku... zobaczymy.WIem, ile jest plusow... ech
A widze, ze Wy w wiekszosci to zostajecie na stale?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
kazdy musi znalezc swoje miejsce na Ziemi, przynajmniej sprobowaliscie i wiecie ze to nie dla was i tyle. nie ma sie co oszukiwac przejazd z Krakowa do Gdanska, chociaz dluzszy, jest latwiejszy niz lot z Londynu, wchodza tu tez finanse bo trzeba planowac z dlugim wyprzedzeniem zeby bylo tanio.
O jezyk sie nie martwcie mam duzo znajomych z dziecmi juz w szkole, bez angielskiego, daly sobie rade, raczej martwilabym sie o utrzymanie polskiego bo to nie jest takie oczywiste, nawet przy dwoch rodzicach mowiacych po polsku, beda rozumialy ale nie mowily. jezyk szkoly zawsze jest jezykiem dominujacym, nasze dzieci beda mialy angielski akcent na polskim.
Mi sie podoba szkola angielska, jedyny zarzut to za malo ucza wiedzy ogolnej, skupiaja sie tylko na UK.
My na dzien dzisiejszy zostajemy aczkolwiek tak sobie myslelismy ze w PL mloda poszla by do brytyjskiej szkoly bo ma obywatelstwo albo do angielsko jezycznej i by miala i polski i angielski.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie koniecznie będą mialy angielski akcent, chyba ze nie zadbasz o to, akurat tusię mogę wymądrzac bo to moja działka - musisz dziecku poświęcac czas, absolutnie po polsku rozmawiac w domu tylko i wyłącznie, uczyc czytac i pisac po polsku...oczywiscie ze to mozliwe, teraz to banalne, tv polska, odwiedziny na wakacje w PL rodziny...da się - wszystko się da.

Co do przelotów to nei wiem jak w anglii, ale finansowo to mnie drogo nei wychodzi wyjazd do PL, dlatego mowilam ze swojej perspektywy, jak mam ochote to lece - bilet do krakowa ponad 100 zł, ja tyle płace za bilety samolotowe. ale to inna kwestia.

Znam dzieci mieszkające w Norwegii od urodzenia, i świetnie mówią po polsku i norwesku nie kalecząc polskiego - mialam z nimi zajęcia. Problem jest w małżeństwach mieszanych - ale to też sa się. treba chciec
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja nie mam wyboru i muszę zostać w Niemczech, bo mój mąż miał 3 latka jak wyprowadził się z rodzicami do Niemiec i tutaj chodził do szkoły itd, więc dla niego nierealne jest wrócić do Polski póki co. Marzy nam się powrót, ale narazie w Niemczech mamy o wiele lepsze perspektywy. Narazie martwię się tylko, że mój synek przeżyje szok jak pójdzie do niemieckiego przedszkola, bo zna tylko polski język. Może któraś z was mnie uspokoi, bo strasznie się stresuje ... Ja narazie znam bardzo słabo niemiecki i to jest dla mnie najgorsze. Tęsknie za rodziną itd, ale staram się nakręcam bo wiem, że to i tak nic nie zmieni i poprostu muszę pogodzić się z tym, że teraz mieszkam w innym kraju. Wszystkiego są plusy i minusy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Linka . Nie martw sie . My od ponad miesiaca w niemczech . Jezyk powoli lapiemy . Tez mysle nad wyslaniem mlodej do zlobka czy tam przedszkola. Gdzie w niemczech mieszkacie? My poki co na stale zostajemy.
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Linka moja rodzina kiedys wyjechala do Niemiec, kuzyni byli w roznym wieku od 5 do 14 lat. Wszyscy dali rade z jezykiem a mieli na pewno duzo gorzej niz taki 3latek, ktory lapie szybciej na pewno ;)
Puszczaj mu tv niemiecka,bjaki zeby sie osluchiwal itp dacie rade! :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
AgaAmelka póki co w Berlinie, ale wyprowadzimy się za około pół roku roku albo rok tam gdzie mój mąż dostanie pracę. Także może to być wszędzie :) a wy gdzie jesteście?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
My w Gerolzhofen ;) tesc pracuje tu w ogrodnictwie juz 25 lat ;) i sciagnal meza ;) i teraz tu mieszkamy ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No to do polskiej granicy macie spory kawałek. My póki co raz dwa jesteśmy po polskiej stronie, ale tak jak już pisałam za rok na pewno będziemy musieli się wynieść gdzieś dalej.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No kawalek mamy ;) 12 godzin autem jedziemy ;) i jak tu jechalismy to bylo mega goraco jak dzis a nam klima w aucie padla . I do dzis nie zrobiona bo tu kosztuje 100 euro a w gdansku 150 zl ;)
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a ja zastanawiam sie nad powrotem do Uk , z corka bo maz tam pracuje i wiekszosci czasu jest tam nie w Polsce.....wiem ze w Polsce robi sie coraz gozej, a tam przynajmniej bylibysmy razem , morza mi nie bedzie brakowalo bo akurat wracalabym tez nad morze ....najbardziej obawiam sie sluzby zdrowia, wiem co z nia przeszlam zwlaszcza w ciazy..koszmar....
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No i my na obczyznie. Z tym, ze u nas plan byl wyjazdu na kilka lat i tego sie trzymamy. Zyje mi sie tu ok, ale ludzi brak jak ch....a! Znaczy sie rodziny i znajomych, poki co nie wyobrazam sobie pozostania tu na zawsze. Choc wiem, ze byloby o wiele latwiej pod wzgledem ekonomicznym.
Mysle, ze dobrym sposobem na oswajanie dziecka z obcym jezykiem jest puszczanie mu wlasnie bajek w tym jezyku. Moj synek jeszcze bajek wogole nie oglada, ale postanowilismy wlasnie, ze jak zaczniemy mu puszczac to po holendersku, bo mieszkamy w Holandii. Aczkolwiek uwazam, ze nawet jak w domu mowi sie po polsku, to dziecko przeciez bywa wsrod ludzi, chocby na placu zabaw i powoli sie oswaja.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Przylaczam sie do watku:)
My od ponad tygodnia w Szwajcarii. Poki co jest super:) Jedyny minus to taki ze nie ma tutaj rodziny i naszych znajomych, ale nawiazujemy nowe znajomosci. Powoli sie urzadzamy. Z tym ze my od poczatku zakladamy ze to wyjazd tylko na rok-dwa zeby troche zmienic klimat i przezyc cos nowego;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dziewczyny, chciałam sie zapytac te co są w Norwegii jak wygląda tam kwestia dzieci?pamiętam, że któraś z was rodziła w tym kraju..jak wyglada opieka w ciąży, poród i opieka nad dzieckiem po urodzeniu?czy np są tam obowiązkowe szczepienia?
będę wdzięczna za wszelkie info szczególnie o dzieciach, ale tez o całej reszcie, może jeakieś przykładowe ceny dla porównania?wiem ze kraj jest drogi, ale jak wyglądają ceny podstawowych produktów?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja nie rodzilam w no,ale mieszkam z dziecmi wiec napisze tyle co wiem. Szczepienia sa darmowe skojarzone i pneumokoki,nie wiem jak meningo ale chyba tez.dentysta i ortodonta (w tym ew.aparat)dla dzieci tez darmowy. Przedsźkola sa dla dzieci od 1 roku. Po ur.dziecka dostajesz do 18 r.z. 970 koron co miesiac i dodatkowo jesli dziecko nie chodzi do przedszkola do 23mca zycia 3303 korony,jesli chodzi to ta kwota jest pomniejszana o koszt przedszkola(ok.2500 koron). Ceny nie sa takie straszne jak sie kazdemu wydaje:)zwlaszcza w stosunku do zarobkow.najtanszy chleb 8 koron,a taki lepszy,prawie jak polski 30 koron.kilogram sera 100 koron,mleko,smietana 15 koron. Mandarynki 12 koron,banany 15,jablka 25. 0,5kg mielonego 20koron,wolowego 25 koron.kilogram najtanszego lososia wedzanego 60 koron.krewetki giganty 100koron/kg.mega paczka pampersow 100 koron(112 sztuk w kartonie w rozmiarze 4)kawa w maku 20 koron czisburger 10,duza pizza w pizzerii 200 koron,obiad ok.250.ubrania w sieciowkach takie same ceny jak na metkach w pl,tj.body w hm. 49 zl to pewnie 100koron. Tylko nie mozna nigdy przeliczac na zlotowki tego:)drogie jest piwo i alko ogolnie i papierosy:)litr benzyny ok 14 koron,on 13.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jest tu jakas mama z Hamburga? Nie długo sie tam przenosze...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dzięki Koza:) parę rzeczy mi rozjaśniłaś:) rzeczywiście ceny są ok, zwłaszcza w porównaniu do zarobków, ale strasznie mnie dziwi cena pizzy, to samo w Szwecji jest, ze droga stosunkowo, w przeliczeniu na pl 125 zl..to na tle innych rzeczy dość dużo;p
może ktoś jeszcze coś wie?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hmm, ale jak Ty nie rodziłaś w no to też dostajesz tą kasę na dzieci?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zeby dostawac te zasilki na dziecko wystarczy ze jedno z rodzicow pracuje w norwegii, od miesiaca w ktorym rodzic zaczyna prace przysluguja te zasilki, niezaleznie od dochodow. jesli sie tu pracuje (min. rok) i urodzi dziecko to dostaje sie becikowe nie pamietam dokladnie ale ok. 32000 koron.
jakbys miala jeszcze jakies pytania to pisz
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
MAM TAKA REFLEKSJĘ.Nasi rodzice cieszyli się że już nie ma komuny i dzieci będą mieć lepiej ,a teraz dzieci muszą szukać pracy daleko od domu. Kto już raz wyjedzie będzie zawsze w rozterce co wybrać Dziadkowie tęż przeżywają te wyjazdy ,nie widzą swoich wnuków.Wszyscy są rozdarci .ŻYCZĘ WAM ABY SPEŁNIŁY SIE WASZE MARZENIA I ŻEBYŚCIE ZNALAZŁY SWOJE MIEJSCE ,POWODZENIA,WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA TEN NOWY ROK
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
MRtusia jakby co to pisz, ja mieszkam w Norwegii 5 lat więc już co nieco ogarniam a zajmuję się sprawami socjalnymi, więc co bedę mogla to pomogę ;)
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Cytryneczka a kiedy się przenosisz do Hamburga? Ja na razie mieszkam w Berlinie, ale w przyszłym roku bardzo prawdopodobne, ze właśnie do Hamburga się przeniesiemy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
pod koniec stycznia,a długo już jestes w niemczech? ja mam duzo obaw co do tej przeprowdzki :/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jestem autorką tego wątku,mieszkam w Niemczech od roku,dużo rzeczy mi się nie podoba,ja ogólnie się męcze i gdyby nie to że w Polsce teraz taki kryzys z pracą i kredyt który mamy na mieszkanie pewnie już bysmy wracali,mi ogólnie się nie podoba,ale to pewnie zależy od wielu okoliczności dla każdego inaczej.Świadomie z własnego wyboru nigdy nie zdecydowałabym się na życie tutaj i mam nadzieję że kiedyś do Polski wrócę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
Ja też tęsknie za rodziną i Polską, ale nie mam wyboru i muszę mieszkać w Niemczech, dlatego staram się widzieć pozytywne strony a o negatywnych nie myśleć, bo zwariowałabym. Muszę jednak przyznać, że coraz lepiej się czuje w Niemczech i brakuje mi tylko tego, żebym swobodnie porozumiewała się w języku niemieckim. Myślę, że jak go opanuje to będzie mi o wiele łatwiej. Cytryneczka ja będę wiedziała dopiero w lutym czy przenosimy się do Hamburga. Niestety to nie od nas zależy chociaż my z mężem bardzo chcielibyśmy. Nie lubię Berlina. Jest za duży. Hamburg jest akuratny i podobno bardzo ładny :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tez nie mam innego wyboru ale mam nadzieje ze bedzie lepiej. szkoda ze naszych przyjaciol tam nie bedzie :(przez jakis czas bedziemy musieli mieszkac z teściami :/a tego mozna nie wytrzymac, niemieckiego jeszcze sie nauczyc bo jezyk ang wgl sie tam nie przyda.czy za duzy nie wiem ale slyszalam ze ladny
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
linka a co Ci się nie podoba?Masz dzieci w przedszkolu,jak się podoba?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Emenems i Koza,dzieki wielkie:)u nas to jeszcze nic pewnego,a skad jestescie dziewczyny?Emenems,ty chyba pisalas wczesniej,ale nie pamietam, jest ktoras z was z Oslo?a slyszalyscie o miejscowosci niedaleko-Brevik?przeraza mnie ta zima i niskie temp w No.:(ja bym wolala do Hiszpani,Wloch jechac,ale co zrobic..tam takiej pracy jak trzeba nie ma:(
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja 180km od oslo ;) jest super, lubię ciepło ale lubię zimę, bo jest fajna w małej miejscowosci, a wiesz, jak to w zyciu praca dom koleżanki i ta pogoada nie jest jakaś mega uciążliwa a lato jest baaardzo ciepłe:)
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Brevik jest w fajnych okolicach duzo fajnych miast dookoła i do tego klimat lepszy niż u mnie, łagodniejsze zimy :)
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mieszkam w stavanger, przedwczoraj spadlo pol metra sniegu i bylo -2 stopnie, dzis juz odwilz a na wtorek zapowiadaja 7 stopni ciepla wiec jest cieplej niz w polsce teraz;)
kalosze sa obowiazkowe, tak jak u emenems sniegowce:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no u mnie tak od miesiąca w okolicach -16 pare dni -27 było. Teraz tak koło -10 jest bo śneg pada, a ja się już nauczyłam że śnieg pada tylko do -12.

Ale za to jest sucho, i to bardzo, jakbym zrobiła zdjęcie siebie pare dni temu to byście nie uwierzyły że jest -17 - mialam urodziny akurat i łaziłam z mężem po mieście i miałam wełnianą sukienkę (krótki rękaw) na bluzkę z długim rekawem, zwykłe rajstopy 40den kozaki i płaszczyk...płaszczyk od mamy która twierdziła, że już w Gdańsku na taki za zimno " i po co dziecko ja mam Ci go wysyłać" a po to :):)

Paliłam papierosa bez rękawiczek i ok a w Gdańsku przy +2 nie potrafię bez, także głowa do góry !!
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Emenems, wszystkiego najlepszego:) no dziewczyny, straszna różnica w tych temperaturach, te 180 km od Oslo i już aż tak zimno?(rozumiem że na północ) brrr
a jest coś co pamiętacie, ze was zaskoczyło, że jest zupełnie inne niz w Polsce?no wiem, ze w Skandynawii z twarogiem jest lipa, że nie ma, że wszystko paczkowane (przynajmniej w Szwecji), choć to mi nie przeszkadza..było coś, co was zadziwiło? a jak z komunikacją?jak rozwinięta jest kolej?myślicie, że z Brevik do Oslo by można codziennie jeździć do pracy?macie taką orientację?bo wiem, ze miejscowości za bardzo pewnie nie znacie..
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
aa.. no i najważniejsze..jak jest jeśli chodzi o język?czy lepiej zacząć się uczyć norweskiego wcześniej, czy angielski wystarcza?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
norweski to norweski, angieslki to jezyk obcy tak samo jak w polsce jakby nei patrzec:) od razu na kurs, teraz chcą wszedzie w pracy zeby norweski umiec, nawet na sprzątanie.

wejdz sobie na nsb.no masz wersję strony po ang to strona pociągów;) pociągi są bajka !!!

Co do jedzenia, twaróg po pierwsze,nauczysz się szybko sama robic, po drugie nauczysz się robic serniki z czego innego, po trzecie jest serek wiejski a po czwarte po jakimś czasie przestanie ci to przeszkadzac:)

Jedzenie jest ok, wybór mniejszy niz w Polsce co nie znaczy ze gorszy, ja warzywa i owoce sobie chwalę, nie wszystko jest paczkowane, ziemniaki mzoesz kupic obrane i podgotowane w hermetycznym worku albo luzem na kilogramy jeszcze z ziemią:) twój wybór.

trzeba wiedziec co i gdzie, pare razy sie przejsc po sklepach dokladnie i bedzie ok :) - daj znac na miejscu, jakby co to na prv podam ci moj mail i numer telefonu i pomogę na odleglosc co sie da.

co do mojego klimatu, to nie da sie patrzec tak ze poludnie cieple polnoc zimna, bo rekordy minusowych temperatur padają u nas w zimie, w centralnej norwegii, taki mikro klimat tu jest, za to w lecie moze byc 35 w cieniu - hawaje :D mieszkam w Gol, to na google maps sobie zobacz!
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Podłącze się.. ;) Emenems.. A jak wygląda cała przeprawa z dzieckiem..? Tzn czy dzieci w miarę szybko odnajdują się w szkole i z językiem..? Znasz może jakieś "przypadki" ..?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
oj oczywiście ze znam, jedej kolezanki mieli 7 i 8 po roku mowili super, inne dzieci co znam są dwujęzyczne, ale mam znajomych co jako nastolatkowie wyjechali tutaj, tera sa dwudziestoparolatkami, to mowia przepieknie po norweksu:0 ja nigdy takiego akcentu nie bede meic.

Tutaj inaczej jest w szkole, nie bojcie sie ze nauczyciele beda od waszych dzieci niewiadomo co wymagac :) spokojnie
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Najgorzej boję się, mojego dogadania się z nauczycielami.. Prędzej mąż się dogada po norwesku/angielsku.. ale wiadomo, pracuje.. :) też myślimy nad wyjazdem, bo mamy dość życia na odleglość.. Ale w pierwszej kolejności muszę tutaj wszystkie sprawy pozamykać, a później ewentualnie wyjazd.. :) myślę, że rok, góra dwa to zajmie.. Chyba, że uda się wcześniej.. :)

Przeraża mnie również podwinięcie nogi tam.. I jak będziemy musieli wracać do PL.. Mała do PL szkoły.. żę będzie mieć tyły, a w tym momencie idzie jej świetnie tutaj.. Oczywiście w miarę możliwości chcemy z nią ciągnąć naukę PL w domu.. I ewentualnie szkoła PL w NO..

Ja mam najwięcej obaw.. Bo mąż i córa w ogóle.. Ona sama ost ciągle mówi, że chce do taty wyjechać na stałe.. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jezeli maz ma prace to nie wiem na co czekasz?? rok? id sierpnia jest nowy rok szkolny to uderzaj teraz ,im dziecko mlodsze tym lpsze, przy jednej osobie pracującej się utrzymacie a po co na odleglosc zyc...
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak jak pisałam.. są sprawy, które muszę tu zamknąć.. :) Bo nie uśmiecha mi się wracać co jakiś czas do PL dla tych spraw.. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Emenems, no właśnie ja niby wiem z tym językiem, ale u mojego męża wymagają tylko angielskiego i zastanawiałam się czy to wszędzie tak, czy tylko tam..bo ja bym z czasem się nauczyła..u nas też jeszcze chwile to potrwa, myślę że w wakacje byśmy się zdecydowali..
mam dużo wątpliwości, szczególnie związanych z tym, ze nie będę miała tam znajomych, rodziny..u nas nie wchodzi w grę rozłąka, albo jedziemy razem, albo w ogóle..choć po cichu to mam ochotę odpocząć od tego, co jest tutaj, zmienić klimat..lubię zmiany i jestem ciekawa świata, właściwie jedyne to o co się boję to dziecko..co jak coś się nagle stanie,że będę musiała wzywać pogotowie, a ja nie będę umiała powiedzieć lekarzowi co jest itp. no i w przypadku jak bym zaszła w ciążę i rodziła tam, jak to będzie wyglądało..tylko to mnie stresuje;[
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
matko, ale na wyrost się martwisz, jak zajdziesz to czym tu się martwic? chodzisz do lekarza, a jak chcesz znajdujesz ginekologa nawet polaka prywatnie i już ;)

jak nie mowisz po angielsku to oni zadzwonią do tłumacza i będziesz przez telefon przez tlumacza rozmawiac - weź i takie rzeczy sie nie martw.

Za rodziną się teskni na to nic nie poradzisz, ja mam od kilku lat codzinny kontakt z mamą i siostrami bardzo tanią taryfę w telefonie i mam za darmo minuty do polski sms i wszystko, takze jest ok, znajomi, no nie bedziesz miala na poczatku, nikt nie ma, i pewnie jeszcze nie jeden "zyczliwy" polak ci za skórę zalezie, nie jeden wykorzysta ale i są normalni - jak wszędzie.

ja po 4,5 roku mam tutaj bardzo fajne kolezanki- polki ze nie wyobrazam sobie się przeprwadzic teraz. a wioska mała, miasteczko 5000 mieszkańców, a nie nudzę sie.

były płacze, mialam doly to oczywiste, ale jest teraz ok ;) przyzwyczaiłam sie zycie na nowo tutaj ułozyłam, na wiosnę kupuję dom (strasznie się cieszę, już nie raz o tym wspominała, ale to moje marzenie mieć dom !)

języka się ucz, niezaleznie co w pracy wymagają, niech ma sie uczy bo przyjdzie zmienic prace i co ??
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja tez wracam na wyspy kolo wakacji
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja też z moją mamą więcej rozmawiam teraz niż jak byłam w PL. Czasami do tego stopnia, że dzwonimy do siebie i nie mamy o czym rozmawiać;]

Znajomi się znajdą, a tak naprawdę to po wyjeździe okaże się ilu z tych znajomych to tacy znajomi do rany przyłóż. U mnie nastąpiła spora selekcja.

Jeśli chodzi o dziecko i obcy język, to u mnie nauczyciele mówią, że zajmie dziecku dwa lata do opanowania perfect. Ale po 4 miesiącach moja córka dogaduje się z koleżankami świetnie. Oczywiście ciągle uczą ją nowych słów, ale przez to, że musi z nich korzystać to uczy się szybko. Ma 7 lat.
U mnie w szkocji na wizyty w szkole mogę zamówić bezpłatnie tłumacza. Ja co prawda nie potrzebuję, ale niektóre koleżanki tak. Choć się wycwaniły i teraz mnie ciągają;)

Jeśli chodzi o jedzenie to mi też wszyscy mówili, że w Szkocji jest niedobre i całe legendy szły.
Warzywa i owoce zawsze są tutaj świeże, owoce niektóre cały rok, truskawki, borówki. I to w przyzwoitej cenie i pyszne:)

Jedyne co inaczej tutaj smakuje to mięso. Mielone jest zdechły jak kapeć;] Więc robię sama. No i wędliny. Nie ma porównania do tych co są w PL. Ale są Polskie sklepy, w Tesco Polskie półki.

Ale oprócz wędlin niczego więcej tam nie kupuję, bo tutejsze odpowiedniki są tańsze i tak samo dobre:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja jestem takim przypadkiem:)
mój syn poszedł tutaj do szkoły jako 7 latek, do drugiej klasy. mieszkamy w dużym miescie i akurat tutaj jest specjalna szkola dla obcokrajowcow - bardzo fajna, jesteśmy razem z mezem nia zachwyceni. akurat w tej szkole dzieci uczą się norweskiego od podstaw, ale w innych szkołach są po prostu dodatkowe lekcje norweskiego poza tymi "normalnymi", dzięki czemu dzieci mają szansę dorównać swoim rówieśnikom stąd. Poza tym każda szkoła ma obowiązek zapewnić nauczyciela języka ojczystego, chociaż parę godzin tygodniowo. I tak to tutaj jest, czasem trzeba jechać do innej szkoły na te lekcje, ale nie ma problemu z zapewnieniem tego(w razie czego szkoła zapewnia nawet taksówki żeby dowieźć dziecko:) ale w dużych miastach nie ma najmniejszego problemu z tymi lekcjami polskiego jak i dodatkowym norweskim, tutaj jest naprawdę dużo obcokrajowców i szkoły są do tego przygotowane.
dzieci jak to dzieci kolegów znajdują bardzo szybko, a im więcej przebywają z Norwegami tym szybciej łapią język (tu akurat jestem wielką zwolenniczką nie zamykania się w kręgu Polaków, których jest wszędzie pełno, bo dzieciom potem trudno wejść w środowisko Norwegów) mój syn po poł roku tutaj czyta książki po norwesku! i rozumie bardzo dużo, często powtarza męża, który właśnie skończył 3 poziom kursu w szkole językowej... gorzej z pisaniem, ale do tego ma czas:) ogólnie w szkole z tego co widzę jest tutaj niższy poziom niż w Polsce, tak więc nie ma się co bać że dziecko będzie miało tyły, jeśli tylko załapie podstawy norweskiego to szybko nadgoni całą resztę.
w szkołach są zajęcia dodatkowe, jest coś w rodzaju świetlicy, nazywa się to SFO, ale nie wygląda to tak jak w Polsce, że na dziko jest zaaranżowana sala i stoliki i jedna pani na 50 osób i róbta co chceta, byle bez ofiar;) tylko są normalnie gry i zabawy dla dzieciaków, wyjścia na dwór, płaci się za to ok. 1300 koron, ale naprawdę warto. Bo dzieci się mogą poznać, ćwiczyć język, no i nie siedzą przy komputerach czekając az rodzice wrócą z pracy.
Mój młodszy syn (2,5 roku) od miesiąca chodzi do norweskiego przedszkola, po polsku zaczynał dopiero mówić i to głównie ja rozumiałam jego język, a teraz zaczyna już po norwesku gadać:) wiem, że on nie będzie miał już żadnego problemu jak pójdzie od początku do norweskiej szkoły.

języka tutaj, jeśli myśli się o pozostaniu trzeba się uczyć. angielski zna każdy (raz zdarzył mi się jakiś turek który mówił ledwo po norwesku, a to było tydzień po przyjeździe tutaj, po angielsku ani słowa, a pracował w wulkanizacji to się dogadaliśmy na migi że dziura w oponie:) bo w szkołach dzieciaki mają prawie tyle samo lekcji angielskiego co norweskiego. ale to zawsze jest język obcy i o ile chcemy cokolwiek załatwić to nie ma problemu, ale jeśli chcemy tu żyć to z czystej przyzwoitości trzeba się uczyć tego norweskiego. zupełnie inaczej ludzie to odbierają, nawet jak się duka i robi błędy.

jedzenie jak to jedzenie, nam brakuje polskich słodyczy, ale za to zaczęliśmy pożerać ogromne ilości owoców, nawet mój syn, który całe życie za jedyne słuszne owoce uznawał banany, teraz je borówki, jabłka, maliny, mandarynki, kiwi, arbuzy, granaty... nigdy bym się tego po nim nie spodziewała:)
w szkole też jest zakaz przynoszenia słodyczy na drugie śniadanie, do picia tylko woda lub mleko, w przedszkolach zresztą tak samo. żadnej coli czy słodkich napojów, do jedzenia kanapki - broń boże z masłem czekoladowym i owoce. na wycieczki jest dozwolone kakao, wtedy to jest rarytas prawdzwy:) no i przerwy w szkole wszystkie na dworze, nie mówiąc o przedszkolach, gdzie dzieci prawie ciagle na zewnątrz siedzą. starsze dzieci też muszą mieć odpowiednie ubranie na deszcz, śnieg, jak jest przerwa to szybko się ubierają i niezależnie od pogody są na dworze.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
MRtusia nie martw się na zapas, na zapowiedziane wizyty u lekarza czy w urzędzie umawia się tłumacza i nie ma z tym najmniejszego problemu, jak będziesz musiała się dogadać to chociaż na migi ale się dogadasz. i naprawdę jest tutaj wszędzie tylu Polaków, że ciężko ich nie spotkać na swojej drodze, u nas na przykład w szpitalu jest zarówno polska położna jak i pani ginekolog i można śmiało z nimi rodzić:) a rodzić to już każda z nas potrafi, obojętnie czy w Polsce czy w Norwegii:)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W danii identycznie jak pisze KOZA, nawet świetlica też nazywa się SFO. tak samo dzieciaki cały dzień na dworze (przedszkole mam na myśil ) ostatnio było minus 13 i tez na dworze , na tablicy w przedszkolu jedynie kartka żeby dawac dziecku 2 pary rekawic i czapek bo palce maja sztywne od mrozu i sniegu :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
w uk, tez bez wzgledu na pogode dzieci wychodza na dwor, moze mrozow wielkich w londynie nie ma, ale deszcze i to wielkie i wiatry sa, to i tak poniedzialek jest dniem wychodnym w przedszkolu. w prywatnym tez dostep do dworu nieograniczony,
ostatnio chrzestny zladowal na urodziny mojej corki i na stale mieszka w NO, i najlepsze w przedszkolach jest to , ze jak zima to wielkie sanie i wychowawca ciagnie, a w lato, jest lodka i na wode, ciekawe jak to rozwiazali w zwiazku z bhp i przepisami, w uk chyba nie przeszloby to, ale idea jak najlepsza.mieszka w malej miescinie
mam ten przywilej, ze w domu goruje jezyk polski, choc ang jest duzo latwiejszy i starsza b.pozno zaczela mowic do mnie po pl, tak to w ogole, naptomiast u opiekunki/przedszkole gadala jak najeta, teraz wie, ze moze mowic w 2ch jezykach i ja rozumiem, mlodsza, ma 1.3miesiace i malo mowi, wiec pewnie podobna historia. o jez.polski sie nie boje, ale nie zdziwie sie, ze obie miedzy soba beda wolaly po ang, taka prawda i wlasnie nie bac sie jezyka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja sie boje o Polski mojego dziecka ale u nas w domu goruje angielski. mi brakuje chleba wszystko inne da sie zastapic, no i mojej rodziny na miejscu bo mloda non stop chora i mnie meczy juz kombinowanie zastepczej opieki dla niej.
moja porada to nie palic mostow, pojechac zobaczyc, dac sobie troche czasu i potem decydowac ale zostawic otwarte dzrzwi czyli nie sprzedawac mieszkania w PL jak ktos ma. prawda jest taka ze niektorym odpowiada a niktorym nie i nie nie bedziesz wiedziec dopoki nie wyjedziesz
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
dzięki dziewczyny:)eh, pewnie rzeczywiście trochę panikuję, w 3 mieście nikt nam nie pomaga, dziadkowie w innym mieście i dajemy radę, to dlaczego tam nie damy..coraz bardziej podoba mi się pomysł wyjazdu, Koza, napisz coś więcej o przedszkolu, jakie są warunki itp?
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie wiem czy tak jest w PL ale u nas w Gol jak dajesz dziecko to zawsze ta sama pani przyjmuje i oddaje dziecko, i jest zawsze wymiana uwag na temat dziecka itp. nie ma cieplych posiłków i to minus jest niestety
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nam sie udalo z przedszkolem, bo nawet mamy 3 razy w tygodniu cieply lunch a pozostale 2 dni chleb pieczony tam na miejscu z roznymi dodatkami, sniadanie dzieci przynosza swoje, oczywiscie zdrowe, bez slodyczy, owoce, kanapki, jogurty. u nas w grupie sa 4 panie na 12 osob, w budynku sa sale tematyczne - gimnastyczna, naukowa, samochodowa, plastyczna itp. jesli grupa ma jakies zajecia to wszystkie dzieciaki raczej siedza razem i np- sluchaja bajek albo robia obrazki itp, jesli jest czas wolny (a jest go zdecydowanie wiecej niz w polskim przedszkolu, wiem jak u starszego synka wygladal plan dnia i czas na zabawy byl tylko przed sniadaniem i po poludniu jak juz dzieci czekaly na rodzicow). to dzieci moga sobie isc do ulubionej sali, nie musza byc razem w grupie i bawia sie wtedy czym najbardziej lubia. po lunchu jest obowiazkowo wyjscie na dwor, male dzieciaczki ida spac do wozkow oczywiscie tez na dworze. roznica miedzy polskim a norweskim przedszkolem jest ogromna, mniej wiecej jak miedzy polska a norweska gospodarka;) przyznam szczerze, ze ja bylam na poczatku przerazona tym jak to tu wyglada, moj starszy syn chodzil do polskiego przedszkola i bylam z niego bardzo zadowolona, panie byly super, wiadomo, ze brakowalo zabawek, kredek i mnostwa innych rzeczy ale dzieci byly zawsze zadowolone, mialy zajecia, wierszyki, angiekski, rytmika itp. wiadomo. tutaj wygladalo to tak, ze dzieci musza sie zajac same soba, nikt im nie organizuje czasu przea caly dzien, malutkie(roczne) dzieci wcinaja same kanapki zapijajac zimnym mlekiem z kartonu;) na dworze lataja bez rekawiczek, eh moznaby wymieniac. ale akurat moj mlodszy syn jest zupelnie inny niz jego brat i nie ma problemu z zajeciem sie czymkolwiek, patykiem, kamieniem, zjezdzaniem na tylku po schodach na sniegu a jak sie skonczyl snieg to po blocie:) w przedszkolach jest super wyposazenie, zabawki, pomoce edukacyjne, place zabaw i dzieci moga z tego korzystac ile chca - w polsce przedszkole mojego syna wygralo kiedys trampoliny, ktore byly wyciagane 2 razy do roku, tutaj wszystko jest dla dzieci... ogolnie jest pozytywnie:) tylko nie mozna oczekiwac tego co jest w polsce, bo to sa zupelnie inne miejsca.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to masz fajnie, u nas zdecydowali że nie będzie ciepłych posiłków, co byłoby możliwe, bo byłą dyskusja,żeby przywozić z kuchni z domu starców, bo tam mają ogromne możliwości ale większość stwierdziła że oni też nie jedli ciepłych i wszystko ok i to zbędne jest, że wystarczy ciepłe śniadanie i ciepły obiad. Ale to prawda, komuna może zdecydować jak robi u siebie.

I tak, to zupełnie inny świat jeżeli chodzi o przedszkole i szkołę, samo to że nie ma osobno żłobków i przedszkoli, tylko wszystko się nazywa po prostu przedszkole.

Ja to lubię patrzeć jak te przedszkolaki maszerują przed południem na spacery w tych odblaskowych kamizelkach :D hahah śmieszny widok, pochód błyszczących krasnali
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W Uk jest podobnie z tym wychodzeniem na dwór. Po pierwsze rodzice nie mają wstępu do szkoły. Każda klasa ma osobne wejście do szkoły i przed tym wejściem trzeba ustawić dziecko. Jak pada, to otwierają pierwsze drzwi, by dzieci nie zmokły.

Każda przerwa to dzieci idą na plac przed szkołą, młodsze klasy mają swój i starsze swój. Nie wychodzą tylko kiedy pada. Z organizacją czasu jest podobnie. Nie ma odpytywania przy całej klasie. Pani wybiera sobie powiedzmy 3-5 dzieci. Siedzą przy specjalnym stoliczku i tam czytają czy też sprawdzają zadanie domowe. A reszta dzieciaków w tym czasie zajmuje się sama. Tz, mogą korzystać głównie z pomocy edukacyjnych, których w klasie jest od groma.

Co do śniadań to niestety na minus. Ja w Polskiej szkole zawsze robiłam córce jakąś sałatkę, zdrową kanapkę, owoc, warzywo - zawsze jadła. Ja odżywiałam się bardzo zdrowo więc ona musiała też.
A w Szkocji, to te dzieci na śniadanie jedzą czipsy, snikersa i tonę słodkiego. Jak młoda nosiła to co robiłam jej w Polsce to powiedziała, że dzieci na lunchu się od niej odsuwają, i nie chcą z nią siedzieć i się śmieją;/ Tłumaczyłam jej, że to ona będzie się śmiać, jak te dzieci na gimnastyce nie będą mogły się schylić, albo nie zmieszczą się w drzwiach.
Ale takie małe dziecko w obcym miejscu na pierwszym miejscu potrzebuje akceptacji. Więc musiałam coś wymyślić po środku i chyba mi się jakoś udało.
Do picia mogą też przynosić tylko wodę. Żadnej coli - choć przy tych tonach czipsów to w sumie bez sensu.

Mogę tylko powiedzieć, że to przebywanie na dworze kilka razy dziennie, hartuje taki mały organizm. Moja córka zdecydowanie mniej choruje niż w PL.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wiem ze w niektorych przedszkolah nie ma tez cieplych posilkow ze wzgkedu na koszty - 2500koron plus jedzenie to 3000 min. co miesiac i czesc rodziow uznala ze to duzo (no malo nie jest:p)dzieci w tych odblaskach sa slodkie, w ogole odblaski w no sa fajne, wszyscy je nosza, chociaz male opaski na kurtce ale jak sie jedzie samochodem to zawsze cos mignie, dzieciaki chodza wieczorami w kamizelkach odblaskowych, w polsce j ak u mojego synka w 1klasie zdieci dostaly takie kamizelki od policjantow to nikt nie ubral, bo sa przeciez obciachowe.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no, zgadza się, widziałam dużo starszych osób, jak na spacer nawet idą wieczorem to mają opaski albo kamizelki.

U nas to komuna miała płacić za posiłki, nie wzrosłaby cena za przedszkole, ale jak mówię, uznali że to nie jest konieczne.

A gdzie mieszkasz? już mi chyba mówiłaś, ale zapomniałam
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
w stavanger. to ja owoc:p
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
hahahha, i co ty, u was tak jest?eee,kochana, no bo to duże miasto, to może inaczej - u nas na wsi to bardziej hardcorowo :D od 4 dni mamy kolo -3 i jest pięknie ;) aż na spacery chodzę, i uwaga, w jesiennym płaszczyku, bo suche powietrze i jest pieknie, ale w sobote promik i w niedzielę rano w Danzingu jestem !!

koza - to ty tu powiedz koleżankom jak się spinałaś przed wyjazdem, ile niepotrzebnych obaw ;) sama niedawno je miałaś, mi inaczej mówić bo dzieci nie mam ,a ty z dwoma bomblami jechałas !!
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
jak to jest z przedszkolem?chodzi mi o zaklimatyzowanie sie przez dziecko. moj 3 letni synek chodzi teraz w polsce do przedszkole,ale od stycznia bedziemy juz w nimczech. tutaj sie zaczol mowic i nie wiem czy to nie bedzie dla niego jakis szok ze w przedszkolu dzieci mowia w innym jezyku,a moze sa polskie przedszkola? obawiam sie tego wyjazdu jak cholera,zostawic przyjaciol,rodzine, brak jezyka niemieckiego a po angielsku nie chetnie rozmawiaja,z drugiej strony jak ma byc lepiej to po co w PL siedziec...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no mialam milion obaw,gdyby nie ty em to pewnie bysmy w polsce zostali:) ogladam czasem pogode u was,ogromne roznice sa:)w stavanger ostatnio spadlo tyle sniegu-70cm,ze w gazetach pisali ze od 12 lat takiej kleski nie bylo:p ale po 3 dniach sie zrobilo czarno.my zostajemy na swieta tutaj,bo na ferie do pl jedziemy i d szkoda bylo wolnego,a dopiero po nowym roku bedzie mial urlop. Ja zaczynam szukac pracy jak juz nam sie z tym przedszkolem udalo.d dostal 1 podwyzke juz,nastepna w czerwcu:) dzieciaki sie naprawde super aklimatyzuja,im mniejsze tym latwiej!moj ma 2,5 roku jak zacznie naprawde mowic to juz po norwesku,teraz po polsku dopiero zaczal. Nie rozumial co do niego mowia w przedszkolu,ale oni jego tez nie:p po miesiacu,2 na pewno juz jest jakas komunikacja.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
oj tylko nie dawaj do jakieś polskiej placówki ! a jak się języka nauczy ? w tym wieku łyknie szybko, a kiedyś będzie musiał...
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no wlasnie,wy nauczycie polskiego w domu a przedszkole niemieckiego.w sobote rozmawialam z polakami,ktorzy sa tu 3 lata,dzieci poslali do brytyjskiej szkoly,gdzie norweskiego jest godzina tygodniowo i teraz bardzo zaluja,bo te dzieci po takim czasie juz dawno znalyby norweski i mogly wejsc w srodowisko.poznac sasiadow itp. A tak sa ciagle obcy.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
wierze wam ale nie moge sie oswoic z tym jakos tak,nie wiem czy dam rade tym bardziej ze na poczatku znowu musimy z tesciami zamieszkac a to do przyjemnych nie nalezy, a wyjezdzalyscie z zamiarem powrotu do PL czy odrazu wyjazd na stale,pytam bo jestem ciekawa czy bedac na miejsu zalozenia sie zmieniaja.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no to bedzie najlepsza motywacja zeby nauczyc sie jezyka, znalezc super prace i wyprowadzic sie jak najszybciej od tesciow:)))
ja wyjechalam z 2dzieci do meza, ktory byl tu 3 miesiace, nie mieliemy i nie mamy na miejscu nikogo. znajomi sie powoli znajduja, ale bylo hardcorowo, wszedzie z dziecmi albo chociaz z jednym, do urzedow, lekarza z ogonami, ja k maz wracal z delegacji i o 23 mialam go odebrac z lotniska to chlopakow obudziam i zapakowalam do samochodu i ahoj przygodo, jedziemy:p wiec mozesz sie troche pocieszyc ze nie bedziecie zupelnie sami... i mozna sie odezwac do kogos a nie tylko czekac az rodzinka w pl skajpa wlaczy.
my tutaj przyjechalismy 'na jakis czas' ale pewnie nie wrocimy szybko, bo nie mamy po co. moze na emeryturze. zanim jeszcze tu zaczelismy mieszkac to myslelismy, ze zarobimy na mieszkanie j wrocimy do polski, ale znowu po 3latach nie bedziemy dzieciom mieszac w glowach, zmieniac otoczenia, a zycie tutaj jest duuuuuzo latwiejsze
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
fajnie sie czyta ze Wam sie dobrze zycie zagranica uklada,mam nadzieje ze mi tez nie najgorzej pojdzie. to jest wlasnie to ze tu nie ma do czego wracac,a znojomych owszem pozna sie nowych. coz zycie nie jest uslane rozami a jak chce sie je polepszyc trzeba sie starac. trzymam kciuki by Wam za granica roze same pod nogi leciały ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
cytryneczka ja do niemiec wyjezdzam w drugi dzien swiat, mąż jest od pół roku juz tam. jedziemy z synkiem 2,5 letnim plus z synkiem w brzuchu który moze sie urodzic juz praktycznie w kazdej chwili bo mam koniec 36 tygodnia. jezyka nie znam narazie kompletnie przede mna poród... nie mamy tam nikogo alewiem ze damy rade. Nie chce zyc z mezem na odległosc bo to bez sensu.
wsumie to wolalabym do norwegii ale maz dostal prace w niemczech wiec jedziemy do niemiec.
a gdzie wy sie wyprowadzacie bo my do Heilbronn.
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
moje dziecko praktycznie z anglojezyczna opiekunka przez kilka mcy i super po ang, w przedszkolu super, ale np wczoraj na jaselkach odstawala z mowa bardzo od ang dzieci, coz zobaczymy, jak w szkole bedzie, wiec tez adapatacj u niej trudno przebiega, do tego jest typowym wrazliwcem, patrzcie ryczenie i wraski jesli chodzi o przedszkole/opiekunke itp. trwaly ok 3tygodni, teraz ok, ale co ja przeszlam, zaraz drugie oddaje do opiekunki i juz boje sie co bedzie, teraz jest moja mama.
widze, ze wiekszosc z mam nie pracuje itp, to tez latwiej ogarnac, ja nie powiem jest mi ciezko, jak cholera, ale w pracy to odpoczywam, pracuje na caly etat, nie ma mnie w domu po10h przynajmniej.
A Walerko, juz ci mowilam , mow do J. po pl, nawet w domu, zobaczysz jak A. podlapie pl, choc wiem, ze jest to b.trudne.
ja przynajmniej wiem, ze do Gda , nad morze wysylac bede girls moje.

a tak , 3mam kciuki, i fakt trzeba byc otwarym na nowe doswiadczenia
image


image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
do hamburga, czyli moze bedzie nowy obywatel niemiec :) szczesliwego rozwiaznia :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ja mogę wypowiedzieć się na temat porodu i opieki nad ciężarną w No:)
zacznę od tego, że ich system jest zupełnie inny niż ten w Pl. Tutaj nie ma takiego cackania się nad kobietą w ciąży tzn. jeżeli się nic nie dzieje.
Całą ciążę prowadzi położna i do niej też się chodzi, pod koniec trzeba się stawiać co 2 tygodnie a na sam koniec biega się co tydzień. Przez całą ciążę nikt nigdy nie zbadał mnie tutaj ginekologicznie. Położna mierzy ciśnienie, słucha serduszka i czasem wysyła na badanie krwi, no i za każdym razem trzeba przynosić siuśki:D jeżeli ktoś nie czuje się na siłach to na każdej takiej wizycie jest tłumacz, albo osobiście albo przez telefon.
Co do samego porodu to ja strasznie bałam rodzić się naturalnie( pierwszą miałam cesarkę) a teraz urodziłam naturalnie i jestem im za to bardzo wdzięczna. Mąż był ze mną cały czas, położna jedna i druga zmiana to anioły:) chcesz znieczulenie to ci dają( w moim przypadku epidural i gaz )Położne bez żadnej łaski co chwila ktoś pytał czy chcę pić itp. Ani przez moment nie byłam źle potraktowana. Przy moim porodzie była studentka z nią urodziłam. Była tak delikatna i życzliwa, że będę jej wdzięczna za to do końca życia, że nie mam teraz jakiejś traumy poporodowej.
Po porodzie dostałam od razu dziecko i tak też ze mną do końca została, po wszystkim położna pomogła mi z prysznicem, przyniosła jedzenie, picie. Poród w godnych warunkach a przede wszystkim życzliwej atmosferze.
image
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Demolka, gratulacje i super ze tak ci sie udalo urodzic, szkoda, ze nie w pl.

ja chyba pisalam wczesniej : 2 ciaze w uk, i oba porody cc, ale druga ciaza duzo bardziej problemowa i wtedy to sie zajmuja i to bardzo i najwazniejsze, cokolwiek by sie dzialo , mialam poczucie ze lekarze wiedza co robia i wiem, ze dziecku tez pomoga.
image


image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Czytam, czytam.. I zaczynam myśleć coraz pozytywniej.. ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No to może ja też się wypowiem.
Byłam w Norwegii 3 lata. Mam mieszne uciucia, ale to pewnie dlatego, że przeżyłam tam bardzo ciężkie chwile, ale też byłam bardzo szczęśliwa. Pierwszą ciążę straciłam właśnie w Norwegii. Było to straszne przeżycie. Dla mnie szokujące było to, że do 3 miesiąca,oni nie ratują ciąży. Przesiedziałam na krześle z krwawieniem 3 godziny zanim mnie lekarz przyjął. Jak już dostałam skierowanie do szpitala, to kazali mi czekać w domu aż do mnie ktoś zadzwoni (uwaga w ciągu 2-3 dni), bo przecież co ma być to będzie. Sama pojechałam do szpitala, no ale już nic nie dało się zrobić... no i właściwie od tej pory byłam strasznie negatywnie nastawiona na życie tam. Po jakimś czasie znowu zaszłam w ciążę i mój lekarz prowadzący nie widział problemu, żebym pracowała 12-14 godzin dziennie stojąc i dźwigając kartony, bo przecież jeżeli dziecko jest silne to nic się nie stanie...dosłownie tak powiedziała. W tej sam dzień zmieniłam lekarza, no i na szczęście był o niebo lepszy i sam powiedział, że w takim stanie nie radzi mi pracować na takim stanowisku. Poza tym tak jak wcześniej ktoś pisał, ciąże prowadzi lekarz ogólny bądź położna, nie ma badań ginekologicznych i jest tylko jedno usg w całej ciąży. Można oczywiście chodzić prywanie, ale akurat ja miałam do najbliższego ginekologa co przyjmuje prywatnie ponad 3 godziny jazdym samochodem w jedną stronę:)
Co do ludzi, to akurat dla mnie norwegowie są bardzo mili i przyjaźnie nastawieni do obcokrajowców, zawsze mogliśmy liczyć na ich pomoc. Co do Polaków, to bywało różnie, ale też mieliśmy bardzo fajnych znajomych. Pogoda...dużo, dużo deszczu np. potrafiło podać właściwie z miesiąc czasu bez przerwy, ale dla mnie ten deszcz był jakiś inny, nie było problemu, aby wyjść na spacer w deszczu a w Polsce jak pada to nikt się nie rusza z domu.
Ogólnie mówiąc podobało mi się poza opieką medyczną....miałam jeszcze z nimi trochę przebojów, ale już o tym pisać nie będę.
Teraz jesteśmy w Polsce i chyba wrócimy spowrotem.... i to może na stałe. Nie możemy się zaklimatyzować w Polsce, jest bardzo cieżo z pracą, taką gdzie by się godnie zarabiało. Poza tym podobał mi się tam ten spokój, jak się miało pracę i nie zrobiło się jakiegoś poważnego numeru to nie było mowy, aby Cię zwolnili.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
zośkaa - współczuję przjsc z lekarzami, ja tez starciłam jedną ciąze tutaj, jak zadzowniłam do mojej lekarz, to powiedziala ze hmm, no trudno, proszę pwtorzyc beete za tydzien - i tyle, nawet wizyty nie mialam.
Także ja wybrałam opcję prywatnie, i chodzę do ginekologa w Nesbru, mam 3 godziny własnie samochodem ale jezdze raz w miesiącu, wizyta 1150 koron ale cóz, tak lepiej, przynjamniej ma usg :D

Trzeba umiec sobie u lekarzy tutaj wywalczyc i nei dac sobie kitu wcisnąc - jak piszesz, wszędzie i tak i tak jest, w Polsce jak ktoś też jest zdany tylko na państwową służbę zdrowia to kolorowo nie jest
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
mam wrazenie ze tak jest wszedzie za granica - do 3ciego miesiaca nie ratuja bo wychodza z zalozenia ze jak silna to sie utrzyma. niestety jest to bardzo cyniczne podejscie powodowane kosztami. zgadam sie z tym jezeli rzeczywiscie jest to kwestia plodu ale niestety czesto nie ma to nic wspolnego z dzieckiem a bardziej z mama i jej gospodarka hormonalna. inna sprawa ze nikt nie traktuje ciazy jako choroby i podejscie jest bardziej na luzie aczkolwiek nikt w UK nie pozwolilby ciezarnej dzwigac czy pracowac caly dzien na nogach, moze nie tyle ze sie troszcza ale bardziej ze sie boja zeby musieli placic odszkodowanie jakby cos sie stalo.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W Polsce jest to lepsze, że jak już ma się kasę, to można dość dużo załatwić, a tam to nawet z kasą nie jest łatwo. Ja też w drugiej ciąży jeżdziałam prywatnie, ale nawet wtedy nie wykryli, że mam niedoczynność tarczycy w ciąży, dopiero jak byłam w Polsce to lekarz pierwsze co zrobił mi badania na tarczycę i powiedział, że mogałam też z tego powodu stracić ciążę.
Poza tym miałam z nimi trochę przejścia jeżeli chodzi o moją córkę, bo tuż po porodzie uczennica , która przyucza się do zawodu pediatry stwierdziła porzez badanie ręczne, że mała ma coś z bioderkami, oczywiście ugs nie mogli zrobić, bo przecież nie mają pediatry a najbliższy pediatra jest uwaga 200 km dalej! Więc wsadzili małą w poduszkę frejki i kazali mi przyjechać za 6 tygodni na kontrolę. Ja byłam w szoku i nie wiedziałam się do kogoś zwrócić, na szczęście spotkałam ginekologa,który opiekował się mną jak byłam w szpitalu z poronieniem i poprosiłam o pomoc. Załatwił nam wizytę u pediatry w ciągu tygodnia. Ja już dotarliśmy na tą wizytę to lekarka była wściekła jak można bez badania usg stwierdzić, że jest coś z bioderkami, powiedziała tylko, że mieliśmy dużo szcześcia, że nic się nie stało. Tam mogę powiedzieć, że była fachowa opieka i zajęli się nami bardzo dobrze. Więc pewnie dużo zależy od tego gdzie mieszkamy i na kogo trafimy i ile sami potrafimy sobie wywalczyć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
no ja do polskiego ginekologa jeżdże ;) dostaję polskie leki na polskie recepty, mam ten przywilej, ze mam ciocię z apteką i mi leki wysyła a ja dowoże jej recepte czy wysyłam, nie ma peoblemu.

na razie nie lecze sie tutaj, ale po nowym roku musze isc do mojego rodzinnego zdac relację z moich staran o ciaze bo muszą mnie tu też skierowac, ale to raczej zeby bylo widac ze coś robię, bo i tak leczę się "po polsku" niestety od tamtego razu nie udało mi się jeszcze zajsc.

zaraz ide do pracy ostani raz i w sobote do Gdańska ;) u nas dzis -20
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uda Ci się, tylko niestety niekiedy na wszystko potrzeba czasu.
Ale tam u Ciebie zimno...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Trzymam kciuki, najlepsze niespodzinki przychodza bez zapowiedzi :)
u nas -20 i nikt z domu nie wychodzi ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja się spotykałam głównie ze złymi opiniami na temat opieki zdrowotnej w UK. Ja się nie spotkałam. Po dwóch tygodniach od przyjazdu, poszłam do lekarza i powiedziałam że staramy się o dziecko. Dostałam skierowanie na badania w tym hormony. Kazali mojemu przyjść na badania (nie zdążył;) ). Za każdym razem kiedy idę z córką nie miałam problemów, przy zwykłych wirusach nie przepisują tylu leków co w PL, a teraz jak młoda miała początek zapalenia płuc, dostała jedno JEDNO lekarstwo, i po wzięciu całego opakowania jest zdrowa.

Wszystkie koleżanki (kurcze ciągle robię za tłumaczkę;]), jak idą z problemem to dostają od razu skierowania na wszystkie badania, które są wykonywane w szybkim czasie.

Nie wiem, może w Szkocji jest inaczej niż w Anglii, u mnie nie ma tylu mieszkańców co w Londynie. Ale generalnie jestem pozytywnie zaskoczona. I mam nadzieję, że już tak zostanie.

Teraz mąż mi pisał, że przyszedł list ze szpitala ze skierowaniem na badania.
Powiedziałam, położnej, że miałam problemy z pierwszą ciążą, a ona mi odpowiedziała, że mam się nie martwić. Dała mi książeczkę z opisem badań, i powiedziała, że te wszystkie są do mojej dyspozycji. Nawet te, które w PL są nierefundowane.

Co do wczesnej ciąży, to faktycznie jest tak że I trymestr to nie ciąża - i niech się dzieje wola nieba. I będę dop w 12 kiedy położna założy mi kartę/książkę ciąży.

Za to dziś wydałam 300 zł na badania i to nie wszystkie jeszcze i jestem zrozpaczona;] Bo człowiek się szybko przyzwyczaja do dobrego;) A w szkocji służba zdrowia, badania, lekarstwa za darmo...;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
hmm..fajnie dziewczyny że się rozpisałyście:)
ale współczuje przeżyć związanych z poronieniem:((
kurde, jakoś słabo z tą opieką w ciąży w no, wiem, ze zawsze można do pl skoczyć, no ale jak się będzie coś działo..ale to mało pocieszające..
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
poszlam dzis z mezem do apteki w Gdansku i byl w szoku ze musze placic za lekarstwa dla dziecka
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
To teraz ja się wypowiem.Ja również trochę przeszlam,tutaj w Niemczech i dlatego chciałabym wrócić,ale brak pracy w Polsce i nie godziwe życie powstrzymuje mnie od decyzji powrotu.

Zaczęło się od moich problemów zdrowotnych,mieszkanie w którym mieszkałam było zimne,nie ocieplone(same szczyty z każdej strony)w dodatku był grzyb,który truł mnie przez dobre pół roku,kaszel,charczenie w oskrzelach(objawy astmy),puchnięcie warg,wrzody na ciele.
Od lekarza do lekarza ale podejście ogólnie olewające,dopiero w Polsce zrobili porządną spirometrie,noi odrazu od ogólnego dostałam 4 skierowania do specjalistów,tutaj ogólny skierował do niekompetentnego pulmonologa,co nie wiedział co mi jest,nie zlecił żadnych badań poza szybką spirometrią,mówiłam że mam grzyb w domu,ale on twierdził że to nie jest przyczyna,najprawdopodobniej zmiana klimatu(która trwała 6 miesięcy)dopiero jak zajechałam do Polski przestały mnie w nocy wybudzać świsty w oskrzelach noi coraz mniej kaszlałam,lekarz polski podejrzewał astmę,przestraszyłam się,nie chciało mi się już tu wracać,ale musiałam do tego samego mieszkania,oczywiście cały czas szukaliśmy nowego,ale było bardzo ciężko,bo ogólnie mieszkań mało,a chętnych dużo i sobie wybierają najlepszych,a my polacy bez znajomości języka z dzieckiem szanse małe.
Znależliśmy mieszkanie uwaga!po 8 miesiącach,idealne nie jest ale wyszliśmy z tamtego które było chore.
Zaczęły się inne problemy z zajściem w ciążę,pół roku starań i nic,wyszła niedoczynność tarczycy,teraz biorę tabletki,moze będzie dobrze.
Kolejną sprawą jest przedszkole,mamy już drugie ale też nie jestem z niego zadowolona,a zmieniać więcej nie będę,zupełnie inaczej niż w Polsce,dzieci robią co chcą,nie mają tak zorganizowanego czasu jak w ojczyżnie,nie ma śniadań,mam kłopot żeby mały zjadał kanapkę którą mu daję,bo jest strasznym niejadkiem i czasem jak postoję,popatrzę czy on je,kierowniczka ma mi za złe,bo oni mają swoje zasady i guzik co ich interesuje że dziecko nie chce jeść.

Także wcale tak różowo nie jest jak niektórym się wydaje,kasa może i jest,chociaż my oszczędnie żyjemy,więc ja tak tego nie odczuwam,ale zdrowie się sypie,teraz mi lekarz nagadał że być może klimat mi tu nie służy,bo teraz mam problemy z gardłem,a dużo ludzi choruje na drogi oddechowe właśnie tu.
Do tego brak języka,szans na pracę dla mnie i ta cholerna samotność.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
moi tesciowie dostali mieszkanie (i to nie male) po pol roku,bez jezyka i z dzieckiem,wiec to nie jest zadna przeszkoda-warunek,wplacenie kaucji, praca powyzej 3 msc, na umowe i staly dochod.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dobrze,dobrze,ale zależy gdzie oni mieszkają,ja mieszkam w małym mieście,na południu Niemiec i owszem są mieszkania,ale wszystko na obrzeżach,braliśmy oczywiście też wioski pod uwagę,ale wozić małego do przedszkola,mąż do pracy to nie miało sensu,zwłaszcza że nic blisko nie było jak szukaliśmy.
Jeśli chodzi o wybieranie najemców od osód prywatnych jest ciężko,bo jesli on ma wybrać parę Niemców bezdzietnych,a cudzoziemców z dzieckiem bez znajomości języka to wiadomo kogo wybierze,owszem Niemiec nas wybrał,ale to dlatego że szukał głupków do zagrzybiałego mieszkania,chciał szybko wynająć przed zimą żeby grzyb nie wyszedł i akurat mój mąż się napatoczył,a że ma dobre zarobki to go wybrał,tym bardziej że miał chyba dwie rodziny tylko do wyboru,bo nie było chętnych.
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 0
mi chodzi o "deweloperow"(nie pamietam jaki jest niemiecki odpowiednik) bo od osoby prywatne potrafia oszukac, np. jak wynajmowli pokoj w domu gdzie mieszkalo 10 os na 5 pokojach,wszyscy mieli wspolna lodowke,a wlasciciel(polak) ze mial tez tam pokoj to podkradal jedzenie lokatorom ale do niczego sie nie przyznawal i zwalal na najmlodszych. Coz sa ludzie i ludziska :/
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
dasz rade,masz powody dla ktorych musisz i napewno chcesz zeby dzieci mialy lepiej.jak czytam te wszystkie wypowiedzi kobiet mieszkajacych za granica coraz bardziej wierze ze i nam sie wkoncu wszystko ulozy,nie mowie ze bedzie latwo ale bedziemy sie starac znalezc dobre prace, nauczyc jezyka,wyprowadzic od teściow jak najszybciej bo jak koza napisala to najlepsza motywacja. Powodzenia, zobaczysz ze dasz rade :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W szoku to byłam jak mi wczoraj mój powiedział (w końcu go mamy przy sobie! :)) żę wizyty u lekarza są płatne.. :o ponad 300 nok.. Ale i zaskoczona jak mówił, żę właśnie dzieci znajomego leki mają za darmo.. nie płacą.. A z lekarzem myślę, że problemu nie musi być, jeżeli chodzi o ciąże.. Z tego co wiem, jest sporo lekarzy Polaków, nawet w szpitalach.. Tak jak "eme" pisała, jeździ do pl lekarza.. :)
A w ciąży chyba na okrągło "jedna po drugiej" się nie chodzi.. ;)
Owszem.. wiem, że to bolesne stracić "ciążę".. Ale myślę, że mieszkając tam, należy się przystosować do praw tam panujących.. Co łatwe z pewnością nie jest.. :) dla norweżki jest to naturalna rzecz, żyje tam od urodzenia, dla nas szok niestety..

Moja pierwsza wypowiedź pozytywna na ten temat.. :D nie wierzę aż.. he he..
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
moja koleżanka ma 5tkę ;) 34 lata i jest ok, i dała rade, norweżka :)
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny, chyba wiekszosc z nas mieszka w zachodnioeuropejskich krajach, gdzie podejscie do medycyny jest podobne - paracetamol. Czy w zwiazku z tym chodzicie wogole z przeziebieniem do lekarza? Bo ja zastanawiam sie czy to ma sens, bo zawsze slysze to samo czy ide z dzieckiem czy sama. No jedynie to osluchanie przez lekarza ma sens przy kaszlu.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Enjoy - jak czytam opinie na temat tego, że w zachodnich krajach przepisuje się tylko paracetamol to ja się zastanawiam czy ja mieszkam zupełnie gdzie indziej, czy po prostu trafiłam na dobrą przychodnię;/

Samego zwykłego przeziębienia faktycznie się tutaj nie leczy, ale już przed świętami młoda miała zmiany na płucach i dostała antybiotyk.
Dzieci moich koleżanek z różnymi infekcjami trafiają i dostają leki w zależności od tego co im jest.

Dorosłych również nie traktują źle. Ja poszłam z problemem, po 3 mach od przyjazdu i dostałam skierowanie na komplet badań...

Myślę, że głównie źle piszą osoby, które najzwyczajniej w świecie nie potrafią się porozumieć w obcych dla nich języku. A jak lekarz ma dać coś kiedy nie wie, co komu dolega.

Oczywiście jak wszędzie zdarzają się konowały, ale to w naszej gestii leży zmiana lekarza. Przecież w PL, też wszyscy ich zmieniamy i poszukujemy tych z dobrymi opiniami.

Bo gdybym ja np. wiedziała, że mojemu dziecku dokucza coś więcej niż katar, a lekarz przepisałby mi paracetamol to raczej szukałabym pomocy gdzieś indziej niż czekała na to aż jej może przejdzie.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
nie z przeziebieniem nie ide, i moje dzieci tez nie prowadze z byle kaszelkiem i katarkiem, ale u nas w nic sie nie przeradza innego, po prostu po 2 tyg.przechodzi, ale nie boje sie podac calpolu, czopka itp,jak sa marudne, i poprzeziebiane, ale ostatnio u Nell wyczulam guzka na szyi i wiem, ze na pewno to nic, ale zapisalam ja da GP i co, oczywiscie z guzkiem do kontroli za 8 tygodni znow, bo to pewnie w.chlonny powiekszony , ale wspomnialam ze od wczoraj ma rozwolnienie i 6 kup mi robi, dziecko 1.4mce, od razu kontrola , temperatura, osluchanie, obmacanie brzuszka i okazalo sie, ze norowirus, a ja myslalam, ze od k.kiszonej, je i pila normalnie, dalej brak tempki, oczywiscie na nast.dzien starsza zalapala i dezynfekcja chalupy jak sie da, czyli psikanie dettolem itp wszystkiego co sie da.

Ja przez 8 lat pobytu tu nigsdy nie dostalam antybiotyka na infekcje drog oddechowych, moje corki tez nigdy nie byly na antybiotyku i z tego sie ciesze, bo wlasnie robia duza kampanie w uk o odpornosci na antybiotyki, ktore zyjac uodparniamy sie na nie
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jak mieszka się i żyje w Szwajcarii Zurichu.I okolicy, szukam informacji o Thalwil
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W Niemczech jest podobne leczenie jak w Polsce,tylko dużo osób choruje na drogi oddechowe od złych warunków mieszkaniowych(grzyb,wilgoć,pleśnie) i lekarze wtedy nie mają dla nich ratunku,nie robią badań,nie dają leków,bagatelizują ten problem,tak jakby zwyczajnie trzymali z tymi co takie mieszkania wynajmują,a jak obcokrajowiec to tym bardziej,bo swoich to napewno inaczej traktują.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja tez mam same negatywne przezycia ze sluzna zdrowia w Anglii, zwlaszcza z okresu ciazy, byl to koszmar po prostu...ogolnie jak cos sie dzieje to maz od razu przylatuje tutaj do Polski, tam nie wiem ile by czekal na pomoc czy jakies badania , troche bylam w Polsce z dzieckiem a teraz wracamy z powrotem, w Polsce robi sie coraz gozej , a w Anglii jedynie czego sie obawiam to wlasnie opieki zdrowotnej zwlaszcza ze mam troche problemow ze zdrowiem, pocieszam sie ze jakos to bedzie i zawsze moge przyleciec tutaj do lekarza
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A ja wam powiem, że Norwegia mnie zaskoczyła, bo zrobiłam sobie badania w Invikcie, wyszedł mi polip w macicy i za wysoka prolaktyna umówiłam się na zabieg w Gdańsku, poszłam do rodzimego, pokazałam wyniki, komentarz lekarza przetłumaczyłam na angielski, a pani doktor dała mi bez wahania zwolnienie od kiedy do kiedy chciałam, dwa tygodnie, na zabieg w Gdańsku , do tego sama zleciła rezonans głowy, jako pierwszy etap szukania przyczyny za wysokiej prolaktyny (w gdańsku nikt o tym nie mówił, tylko leki na obniżenie dali które działają jak sie je bierze) i mam za miesiąc za 100zł tutaj rezonans, z wynikami po zabiegu mam przyjechać, pokazać jej i ona mnie wyśle do kliniki niepłodnosci tutaj aby kontunuować leczenie i nie płacić dużych pieniędzy w Polsce, bo powiedziała że w Norwegii te badania miała bym taniej niż w Polsce
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja mieszkam w Holandii i tu nie ma czegos takiego jak prywatna praktyka lekarska (poza stomatologami i chirurgia plastyczna), wiec jak mi moj lekarz nie pasuje to sie moge ewentualnie przepisac do innego w przychodni, ale juz z kilkoma mialam stycznosc i wszyscy maja takie same podejscie. Z jednej strony jak najbardziej ciesze sie, ze nie faszeruja mnie i mojej rodziny antybiotykami i inna masa zbednych lekow, ale czasami robia to do przesady. A skutkuje to tym, ze odechciewa mi sie wogole do nich chodzic i lecze sie na wlasna reke, lekami przywiezionymi z Pl, co tez nie jest dobre.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziewczyny,

Czy któraś z Was starała się o świadczenia rodzinne w Norwegii?
Czy warto zlecić całą papierologię firmie zajmującej się załatwianiem tego typu spraw?

Pozdrawiam,
Ola
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
a co masz do załatwienia? na e-myk@wp.pl
Madness is the gift, that has been given to me!!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Mam pytanie do mam, ktorych dzieci w domu mowia tylko po polsku: jak dlugo trwalo rozpoczecie porozumiewania sie w obcym jezyku u Waszych dzieci?
Ja mam co prawda malucha 2,5 roku, przez pol roku chodzil do Grupy Malucha raz w tygodniu, a od kilku tygodni chodzi co prawda na pol dnia, ale piec razy w tyg. i sie tak zastanawiam jak dlugo moze mu zajac, zeby zaczal sie jakos tam dogadywac. Ogolnie jakos sie odnajduje, intuicyjnie jakby juz troche rozumial, ale sam kilka slowek doslownie mowi w tym drugim jezyku.
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
my od 6 miesięcy jesteśmy w Niemczech, dziewczynki chodzą od 1 listopada do przedszkola, i już potrafią się porozumieć w języku niemieckim--tyle na ile to niezbędne oczywiście, ale dzieci bardzo szybko łapią :)
imageimage
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
mz od roku tez w niemczech, filip 6 miesiecy chodzi do przedszkola i tez sie porozumiewa juz.

kasia a gdzie jestescie w niemczech
image
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Ciezko bylo na poczatku ale sie pogodzilam z faktem ze jezdze na kilkumiesieczne zlecenia, a zarabiam na tyle zeby zapewnic dziecku godne zycie. przekwalifikowalam sie i z za lady sklepowej ruszylam do Niemiec jako sztela , pewnego dnia po prostu znalazlam prace na dobrej szteli i tak juz jezdze piaty rok.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

wyjechalam w 2020 roku do holandii z corka. Maz nas sciagnal bo pracowal przez agencje wtedy(work4 you global). Poznalalm inne dziewczyny na grupie polskiej. Jest w porzadku, nie wrocilabym
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Rodzina i dziecko bez ogłoszeń

Trampolina- jaki rozmiar wybrac? (15 odpowiedzi)

Hej, mamy w planie kupic trampoline,ale zupelnie nie wiemy jaki rozmiar kupic najlepiej,sa rozne...

Laserowa korekcja wzroku (45 odpowiedzi)

Czy któraś z Was poddała się temu zabiegowi? Możecie polecić jakąś klinikę, lekarza, koszt? Jak...

Odporność u dzieci. (140 odpowiedzi)

Temat pewnie kiedyś już się przewijał, ale zapytam. Co podajecie dzieciom na wzmocnienie...

do góry