Odpowiadasz na:

Re: Do niestałych bywalców ;)

Mikronezjo - po przeczytaniu Twojego wpisu najpierw starałam się sobie przypomnieć, jak ja się czułam będąc nastolatką, jak się zachowywałam w różnych sytuacjach itp. (być może nie jestem... rozwiń

Mikronezjo - po przeczytaniu Twojego wpisu najpierw starałam się sobie przypomnieć, jak ja się czułam będąc nastolatką, jak się zachowywałam w różnych sytuacjach itp. (być może nie jestem najlepszym przykładem...).
Oczywiście pomijając fakt, że każdy jest inny, czasy się zmieniają, różne relacje rodzinne ludzie mają itd., myślę, że zdecydowanie najtrudniej znosiłam osobiste rozterki (zauroczenia, konflikty z przyjaciółmi, znajomymi, brak zrozumienia, podejmowanie trudnych decyzji). Bywałam opryskliwa, bo męczyło mnie to, a jednocześnie nie mówiłam, w czym problem. Zgodzę się z wypowiedziami, że najważniejsza jest rozmowa, ale jednak wielokrotnie to, co łatwo można opisać słowami, bardzo trudno wykonać - tzn. nawet, kiedy próbujemy, nie jesteśmy zadowoleni z efektu. W relacji matka-córka, dla mnie osobiście najlepszym wyjściem byłoby stworzenie bliskiej więzi. Nie chciałabym, żeby moja Mama była dla mnie kumplem w sensie kogoś w 100% na równi, ale by potrafiła nauczyć mnie tego, że zawsze mogę do Niej przyjść z nawet najtrudniejszym pytaniem, że nigdy mnie nie wyśmieje, nie będzie dawała odczuć, że moje problemy/zmartwienia są niczym wobec spraw dorosłych itp. Warto także "uświadamiać" dzieci, że też byliśmy kiedyś nastolatkami, każdy staje się coraz starszy i kiedy będą miały po 30, 40 lat, zupełnie inaczej spojrzą na wiele rzeczy i że warto już teraz dbać o dobre relacje. Osobiście najbardziej "ubolewam" nad tym, że często trudy wychowania tych Rodziców, którzy oddają się temu w 100% są niweczone przez dzieci tych rodziców, którzy mają wychowanie "gdzieś". Mam na myśli to, że np. uczysz dziecka dobra, uprzejmości itp., a potem dziecko zderza się np. w szkole z koszmarnie wychowanymi rówieśnikami i kończy się albo na gnębieniu, albo na podporządkowaniu złemu towarzystwu, albo na zmianie szkoły itp. Wiem, że dobrze wychowane dziecko, które ufa Rodzicowi, prawdopodobnie pójdzie do niego i powie o swoich problemach, ale nie jest tak zawsze, dodatkowo część dzieci nie ma silnego charakteru. Temat jest ciężki, długi, a czasy zmieniają się w pewnych dziedzinach okrutnie... Chylę czoła przed Rodzicami, którzy naprawdę poświęcają się wychowywaniu dzieci, którzy interesują się nimi szczerze. Warto także dzielić się z dziećmi swoimi sprawami, by czuły się częścią Waszego świata. Powodzenia :)

zobacz wątek
10 lat temu
~Karro

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry