Widok
Do niestałych bywalców ;)
Założonych zostało ostatnio kilka wątków do stałych bywalców forum. Tym, którzy zaglądają tu sporadycznie, przeszkadzają wpisy tych, którzy się znają - tylko z forum lub także poza forum. Doprowadziło to do tego, że zapadła cisza i na forum niewiele się dzieje.
Nie-stali bywalcy, pokażcie zatem, że potraficie udzielić się w wątku na temat, z merytoryczną poprawnością, bez zbędnych komentarzy i głupich tekstów...
Mam problem i liczę na to, że pomożecie mi go rozwiązać :)
Jak poradzić sobie ze zbuntowaną, dojrzewającą córką? Czy są jakieś "złote środki" skuteczne na młodzieżowe fochy? Poradźcie.
P.S. wdr, siedź cicho :P
Nie-stali bywalcy, pokażcie zatem, że potraficie udzielić się w wątku na temat, z merytoryczną poprawnością, bez zbędnych komentarzy i głupich tekstów...
Mam problem i liczę na to, że pomożecie mi go rozwiązać :)
Jak poradzić sobie ze zbuntowaną, dojrzewającą córką? Czy są jakieś "złote środki" skuteczne na młodzieżowe fochy? Poradźcie.
P.S. wdr, siedź cicho :P
@pracująca sobota
Przeciwko czemu się buntuje? Przeciwko wszystkiemu mam wrażenie ;). Ale tylko wtedy, kiedy jest jej wygodnie. Np. kiedy ma zrobić coś, czego nie lubi, to znajduje wymówki i wtedy jest na to "za mała". Jak bardzo chce coś zrobić, na co rzeczywiście jest jeszcze za młoda, to przecież "nie jest już dzieckiem"...
Przeciwko czemu się buntuje? Przeciwko wszystkiemu mam wrażenie ;). Ale tylko wtedy, kiedy jest jej wygodnie. Np. kiedy ma zrobić coś, czego nie lubi, to znajduje wymówki i wtedy jest na to "za mała". Jak bardzo chce coś zrobić, na co rzeczywiście jest jeszcze za młoda, to przecież "nie jest już dzieckiem"...
Mikro, każde dziecko wymaga indywidualnego podejścia, a najprawdopodobniej jesteś osobą, która tę buntowniczkę zna najlepiej ze wszystkich. W tym okresie życia rodzic jest najgorszym złem, zawsze w opozycji, zawsze na nie. Czasem dostaje w kolano kulą małego kalibru, a czasem z armaty, w myśl zasady, że najlepszym sposobem obrony jest atak. Przecież rodzic nic nie rozumie ;)
Ona zmienia się fizycznie i psychicznie i tak naprawdę nie wie czy jeszcze jest dzieckiem czy już młodą kobietką od której nie tylko można wymagać, ale która także może mieć jakieś oczekiwania. Pewnie pamiętasz jak to było :)
Wcześniejsze lata pozwoliły Ci poznać Jej charakter, skłonność do zamykania się w sobie lub nie, taraz powinnaś działać trochę intuicyjnie- czasem próbować rozmawiać, a niekiedy pozwolić Jej pobyć samej z własnymi myślami.
Tak zupełnie szczerze, to jest czas kiedy dziewczynkom szczególnie potrzebny jest tata chociażby po to, aby iść na spacer późnym wieczorem ( z tatą bezpieczniej), czy posiedzieć w samochodzie i porozmawiać o niczym lub o tym, że mama nic nie rozumie :)
Nie wiem, jakie masz relacje z tatą i nie zamierzam wnikać, ale nie będę ukrywała, że myślę, iż ojciec jest ważnym ogniwem.
P.S. wszyscy mężczyźni chcą mieć córki, mimo tego, że wiedzą, iż te istotki owiną sobie ich wokół palca ;)
Jeszcze coś... na RiD byłby większy odzew.
Ona zmienia się fizycznie i psychicznie i tak naprawdę nie wie czy jeszcze jest dzieckiem czy już młodą kobietką od której nie tylko można wymagać, ale która także może mieć jakieś oczekiwania. Pewnie pamiętasz jak to było :)
Wcześniejsze lata pozwoliły Ci poznać Jej charakter, skłonność do zamykania się w sobie lub nie, taraz powinnaś działać trochę intuicyjnie- czasem próbować rozmawiać, a niekiedy pozwolić Jej pobyć samej z własnymi myślami.
Tak zupełnie szczerze, to jest czas kiedy dziewczynkom szczególnie potrzebny jest tata chociażby po to, aby iść na spacer późnym wieczorem ( z tatą bezpieczniej), czy posiedzieć w samochodzie i porozmawiać o niczym lub o tym, że mama nic nie rozumie :)
Nie wiem, jakie masz relacje z tatą i nie zamierzam wnikać, ale nie będę ukrywała, że myślę, iż ojciec jest ważnym ogniwem.
P.S. wszyscy mężczyźni chcą mieć córki, mimo tego, że wiedzą, iż te istotki owiną sobie ich wokół palca ;)
Jeszcze coś... na RiD byłby większy odzew.
W twoim przypadku ta odskocznia trwa tutaj na forum prawie 20h na dobę :P Nie masz żadnego życia prywatnego. To mam na myśli. Więc nie możesz być dobrym wzorem dla dziecka w życiu osobistym. Zauważyłem też, że masz zamiłowanie do grzebania innym w ich prywatnych sprawach i wywlekania tego na światło dziennie tutaj na forum. Szczególnie jeśli nie darzysz kogoś sympatią. Takie zachowanie to zwyczajne wylewanie frustracji spowodowanej samotnością. Można by powiedzieć, że jesteś przesiąknięta samotnością i pełna goryczy. Ktoś próbuje szczęścia, a ty ze zwykłeś złośliwości pokładasz mu nogę. Sama nie masz, innym nie dajesz. Taka jest złośliwość rzeczy... martwych ;)
20 godzin na dobę powiadasz? Hmm, to ile liczy ta doba? Bo zaglądam przy porannej kawie, potem przy popołudniowej (po pracy) i wieczorem, jak dzieci śpią. W weekendy częściej, jeśli jestem w domu, ale z doskoku. I chyba nie ma tu żadnych ograniczeń? Znalazłbyś niejedną osobę, która pisze przez cały dzień... Może nie teraz, bo od dłuższego czasu jest cisza.
Jeśli chodzi o "prywatę", to zawsze piszę i nawiązuję tylko i wyłącznie do tego, co zostało powiedziane na forum.
Ale chyba nie to jest tematem wątku? Może jednak coś mądrego powiesz mi na temat przetrwania okresu buntu u nastolatki? ;)
Jeśli chodzi o "prywatę", to zawsze piszę i nawiązuję tylko i wyłącznie do tego, co zostało powiedziane na forum.
Ale chyba nie to jest tematem wątku? Może jednak coś mądrego powiesz mi na temat przetrwania okresu buntu u nastolatki? ;)
~ręcektóreleczą
"Można by powiedzieć, że jesteś przesiąknięta samotnością i pełna goryczy. Ktoś próbuje szczęścia, a ty ze zwykłeś złośliwości pokładasz mu nogę. Sama nie masz, innym nie dajesz. Taka jest złośliwość rzeczy... martwych ;)"
Kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Nie znasz Mikronezji, nic o niej nie wiesz i twoja ocena wynika tylko i wyłącznie z Twojej własnej ignorancji i ograniczenia umysłowego.
"O wiele lepiej jest pomóc skumać jej córkę na przykład ze mną, bo jestem porządnym facetem z dobrym serduchem, który nie szuka korzyści".
Jesteś pedofilem? Córka Mikronezji jest w takim wieku że za próbę "kumania się" z nią można dostać całkiem spory wyrok.
"Można by powiedzieć, że jesteś przesiąknięta samotnością i pełna goryczy. Ktoś próbuje szczęścia, a ty ze zwykłeś złośliwości pokładasz mu nogę. Sama nie masz, innym nie dajesz. Taka jest złośliwość rzeczy... martwych ;)"
Kompletnie nie wiesz o czym piszesz. Nie znasz Mikronezji, nic o niej nie wiesz i twoja ocena wynika tylko i wyłącznie z Twojej własnej ignorancji i ograniczenia umysłowego.
"O wiele lepiej jest pomóc skumać jej córkę na przykład ze mną, bo jestem porządnym facetem z dobrym serduchem, który nie szuka korzyści".
Jesteś pedofilem? Córka Mikronezji jest w takim wieku że za próbę "kumania się" z nią można dostać całkiem spory wyrok.
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
Może trzeba ją zacząć przyzwyczajać do pewnych obowiązków (no i chwalić gdy coś dobrze zrobi) i być w tym konsekwentnym. Wiem, że to trudna sztuka bo nam się zwyczajnie nie chce lub brakuje nam czasu, no a jeśli tata jest gdzieś dalej to już zupełnie.
Oj pamiętam swoje skoki uporu z dzieciństwa, łącznie z tym gdy nie chciałam iść bo nagle rozbolały mnie nogi. Bardzo dobrze czułam się gdy spędzałam wakacje u jednej mojej cioci - ona była usposobieniem łagodności i cierpliwości, no i wydzielała mi kostki czekolady dziennie:), a w domu to zjadałam całą na raz. Dodam tylko że ta ciocia nie pracowała i mała sporo czasu.
pracująca sobota jest niepoprawnym sformułowaniem - myślałam, że mnie poprawisz:)
Oj pamiętam swoje skoki uporu z dzieciństwa, łącznie z tym gdy nie chciałam iść bo nagle rozbolały mnie nogi. Bardzo dobrze czułam się gdy spędzałam wakacje u jednej mojej cioci - ona była usposobieniem łagodności i cierpliwości, no i wydzielała mi kostki czekolady dziennie:), a w domu to zjadałam całą na raz. Dodam tylko że ta ciocia nie pracowała i mała sporo czasu.
pracująca sobota jest niepoprawnym sformułowaniem - myślałam, że mnie poprawisz:)
Adminie,tylko dwa wpisy dotyczyły odpowiedzi na @ręce które leczą i brzmiały mniej więcej : @ręce które piszą bzdety: jaki jest twój prawdziwy nick" oraz "chyba wiem kto kryje sie pod tym nickiem,wcześniej niepochlebnie wypowiadał się o samotnych matkach" --- chyba nie ma nic złego w tych komentarzach prawda?
Pozostałe dwa wpisy dotyczyły odpowiedzi na zadane pytanie dotyczące córki Mikronezji,one rownież zostały skasowane. Żałuję,że nie zrobiłam preent screen,u:-/
Pozostałe dwa wpisy dotyczyły odpowiedzi na zadane pytanie dotyczące córki Mikronezji,one rownież zostały skasowane. Żałuję,że nie zrobiłam preent screen,u:-/
@'...kto kryje sie pod...' - raczej tym, ktory jest tam gdzie nikt inny poza nim, nie moze byc :DDD
Zostałem zapytany na FB, czy ja się tutaj wypowiadałem. Wiec m&m muszę cię rozczarować, bo ja na forum nie wchodzę już dobre kilka tygodni. Nie bądź zatem bezczelny i nie oczerniaj człowieka bezpodstawnie. Nie wiem co tutaj było napisane. Dopiero dziś wszedłem, ale tylko na chwilę, bo nie mam czasu na pierdoły.
Zostałem zapytany na FB, czy ja się tutaj wypowiadałem. Wiec m&m muszę cię rozczarować, bo ja na forum nie wchodzę już dobre kilka tygodni. Nie bądź zatem bezczelny i nie oczerniaj człowieka bezpodstawnie. Nie wiem co tutaj było napisane. Dopiero dziś wszedłem, ale tylko na chwilę, bo nie mam czasu na pierdoły.
@wdr
'z reguły to chcemy mieć to czego nie mamy' - w wiekszosci przypadkow, to instynktowny mechanim blednego kola. a zycie mogloby byc zdecydowanie prostsze, gdyby ten proces (nie zycia :D) wylaczyc ;)
na szczescie, jak to amerykanscy naukowcy mowia :D, swiadomosc tego faktu, to pol sukcesu. dodajac do tego szybkosc reakcji, checi oraz samozaparcie, mamy niemal szczesliwy koniec. no wlasnie... 'niemal'. tak malo a tak duzo ;)
'z reguły to chcemy mieć to czego nie mamy' - w wiekszosci przypadkow, to instynktowny mechanim blednego kola. a zycie mogloby byc zdecydowanie prostsze, gdyby ten proces (nie zycia :D) wylaczyc ;)
na szczescie, jak to amerykanscy naukowcy mowia :D, swiadomosc tego faktu, to pol sukcesu. dodajac do tego szybkosc reakcji, checi oraz samozaparcie, mamy niemal szczesliwy koniec. no wlasnie... 'niemal'. tak malo a tak duzo ;)
mmm... Przyjęło się, że mężczyzna powinien w życiu zdudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna (kolejność przypadkowa), a że lubicie rywalizację i troszczycie się o przetrwanie rodu i nazwiska to się tych oklepanych frazesów w większości trzymacie. Nie wszyscy. O ile ego podpowiada, że syn to powód do dumy, wrażliwa strona pragnie być dla kogoś największą miłością, największym siłaczem, nieomylnym facetem ( no przecież kobiecie z czasem oczy się otwierają) :)
I możecie zaprzeczać do woli, ale kiedy mężczyzna mówi o córce trudno nie odnieść wrażenia, że dla niej wszystko- nawet gwiadzkę z nieba :)
Nie widziałam jeszcze taty płaczącego na ślubie syna, ale kiedy córka szła do ołtarza niejednemu "oczy się pociły" ;)
wdr... bo to wydaje się atrakcyjniejsze :) Chyba już o tym pisałam...
I możecie zaprzeczać do woli, ale kiedy mężczyzna mówi o córce trudno nie odnieść wrażenia, że dla niej wszystko- nawet gwiadzkę z nieba :)
Nie widziałam jeszcze taty płaczącego na ślubie syna, ale kiedy córka szła do ołtarza niejednemu "oczy się pociły" ;)
wdr... bo to wydaje się atrakcyjniejsze :) Chyba już o tym pisałam...
@sissel
cos w tym jest, poki co nie przetestowalem. tak jak pisalem mikronezji, moze za kilka/nascie lat, odkopie watek i sie pochwale (lub pozale) ;)
natomiast mysle, iz przez pewien czas (tutaj prosze wstawic wedle uznania i wlasnego doswiadczenia), dla kazdego dziecka, niezaleznie od plci!, rodzic jest wcieleniem boga, ktory moze wszystko... :)
cos w tym jest, poki co nie przetestowalem. tak jak pisalem mikronezji, moze za kilka/nascie lat, odkopie watek i sie pochwale (lub pozale) ;)
natomiast mysle, iz przez pewien czas (tutaj prosze wstawic wedle uznania i wlasnego doswiadczenia), dla kazdego dziecka, niezaleznie od plci!, rodzic jest wcieleniem boga, ktory moze wszystko... :)
@sissel
poki co, nie 'posiadam' corki, wiec ciezko mi ocenic, w jaki sposob bede ewentualnie o niej opowiadal ;) moge jedynie teoretyzowac, czego wolalbym uniknac ;)
jezeli chodzi o plany uczestniczenia w, ze tak to gornolotnie nazwe :D, projekcie zatytulowanym 'forum trojmiasta pl', to odpowiedz na to pytanie, zawiera sie to rowniez w powyzszym stwierdzeniu ;)
poki co, nie 'posiadam' corki, wiec ciezko mi ocenic, w jaki sposob bede ewentualnie o niej opowiadal ;) moge jedynie teoretyzowac, czego wolalbym uniknac ;)
jezeli chodzi o plany uczestniczenia w, ze tak to gornolotnie nazwe :D, projekcie zatytulowanym 'forum trojmiasta pl', to odpowiedz na to pytanie, zawiera sie to rowniez w powyzszym stwierdzeniu ;)
@sissel
'Co o tym myślisz mmm' - zgadzam sie :D
tak wiem, ta odpowiedz cie nie usatysfakcjonowala, wiec podam moze kilka 'dowodow' (byc moze calkowicie subiektywnych....?).
my jako ludzkosc posiadamy WIEDZE, pozwalajaca wystrzeliwac rakiety w kosmos z predkoscia kilka/nascie/dziesiat-krotnie wieksza niz ta, z jaka porusza sie dzwiek. to dzieki WIEDZY, potrafimy rozszczepiac atomy, komunikowac sie pomiedzy miejscami oddalonymi od siebie o tysiace kilometrow, robiac to w czasie rzeczywistym. czy w koncu zdobylismy WIEDZE, mowiaca nam, co sie dzialo setki/tysiace, jak nie miliony?, lat temu...
natomiast zupelnie nie potrafimy WYOBRAZIC sobie co czuje pies wyrzucany z pedzacego samochodu, lub przywiazywany w lesie do drzewa, tylko i wylacznie ze wzgledu na to, ze nie mamy co z nim zrobic podczas wakacyjnego wyjazdu. nasza WYOBRAZNIA ogranicza nas to tego stopnia, ze nie umiemy zwizualizowac sobie uczucia towarzyszacego dziecku, ktoremu obiecalismy cos, na co czeka z utesknieniem, po czym nie dotrzymujac danego slowa, tlumaczymy sie faktem braku czasu, zmeczeniem, albo nadmiarem obowiazkow w pracy. pojac nie mozemy, ze ponad wszelka, niezalenie jak wspaniala, interaktywna i rozreklamowana zabawke, dziecko zawsze postawi na kontakt z ukochanym rodzicem (i zeby nie bylo, to nie jest analogia do tematu watku!). nie znamy takze sposobu na WYOBRAZENIE sobie konsekwencji wsiadania za kolko, na tak zwanym 'podwojnym gazie'... i tak dalej i tak dalej...
podsumuje stwierdzeniem ktorego kiedys czesto (pewnie jako wytlumaczenie lenistwa :D) uzywalem: 'dobrze sie uczyc, a byc inteligentym, to zwykle, rzeczy z dwoch, calkowicie przeciwnych, orbit' ;)
ps. mi tez zdarza sie generalizowac :P a tak na powaznie, to na szczescie! istnieja wyjatki :)
'Co o tym myślisz mmm' - zgadzam sie :D
tak wiem, ta odpowiedz cie nie usatysfakcjonowala, wiec podam moze kilka 'dowodow' (byc moze calkowicie subiektywnych....?).
my jako ludzkosc posiadamy WIEDZE, pozwalajaca wystrzeliwac rakiety w kosmos z predkoscia kilka/nascie/dziesiat-krotnie wieksza niz ta, z jaka porusza sie dzwiek. to dzieki WIEDZY, potrafimy rozszczepiac atomy, komunikowac sie pomiedzy miejscami oddalonymi od siebie o tysiace kilometrow, robiac to w czasie rzeczywistym. czy w koncu zdobylismy WIEDZE, mowiaca nam, co sie dzialo setki/tysiace, jak nie miliony?, lat temu...
natomiast zupelnie nie potrafimy WYOBRAZIC sobie co czuje pies wyrzucany z pedzacego samochodu, lub przywiazywany w lesie do drzewa, tylko i wylacznie ze wzgledu na to, ze nie mamy co z nim zrobic podczas wakacyjnego wyjazdu. nasza WYOBRAZNIA ogranicza nas to tego stopnia, ze nie umiemy zwizualizowac sobie uczucia towarzyszacego dziecku, ktoremu obiecalismy cos, na co czeka z utesknieniem, po czym nie dotrzymujac danego slowa, tlumaczymy sie faktem braku czasu, zmeczeniem, albo nadmiarem obowiazkow w pracy. pojac nie mozemy, ze ponad wszelka, niezalenie jak wspaniala, interaktywna i rozreklamowana zabawke, dziecko zawsze postawi na kontakt z ukochanym rodzicem (i zeby nie bylo, to nie jest analogia do tematu watku!). nie znamy takze sposobu na WYOBRAZENIE sobie konsekwencji wsiadania za kolko, na tak zwanym 'podwojnym gazie'... i tak dalej i tak dalej...
podsumuje stwierdzeniem ktorego kiedys czesto (pewnie jako wytlumaczenie lenistwa :D) uzywalem: 'dobrze sie uczyc, a byc inteligentym, to zwykle, rzeczy z dwoch, calkowicie przeciwnych, orbit' ;)
ps. mi tez zdarza sie generalizowac :P a tak na powaznie, to na szczescie! istnieja wyjatki :)
Wczoraj mogłam uśmiechnąć się w myślach, a dziś jednak muszę znaleźć chwilę na odpowiedź :)
Dla mnie wiele spraw nie jest oczywistych, dlatego często pytam, żeby moja wyobraźnia nadmiernie nie uleciała poza horyzont wiedzy :)
Jestem przekonana, że w przeciwieństwie do wiedzy wyobraźnia jest nieograniczona, taką może pozostać i być siłą napędową naszych działań. Im bogatsza, tym więcej możliwości jest w stanie podpowiedzieć. Wydaje mi się jednak, że w oparciu o wiedzę może działać budująco lub destrukcyjnie. Taki Nobel... sądził, że dynamit ułatwi ludziom życie, a zapomniał jakie zło drzemie w człowieku (chociaż, że człowiek jest zły to bym polemizowała). Wiedza bez wyobraźni jest trochę jak bogacz bez serca :)
I cóż... we wszystkim co napisałeś masz rację. Z wielu rzeczy i uczuć zdajemy sobie sprawę, że istnieją, ale nie jesteśmy w stanie ich sobie wyobrazić. Nawet jeśli chodzi o nasze własne, które mogą nas dotknąć w bliżej nieokreślonej przyszłości. Wiemy, że śmierć bliskiej osoby spowoduje ból, ale jego siła i tak może nas zaskoczyć. Nie znamy samych siebie na tyle, by przewidzieć jak silne emocje będą nami szarpały.
Tak naprawdę, wyobraźnia, to jest to, co mi się szalenie w ludziach podoba, zaskakuje.
I to jest ten moment, kiedy muszę wyhamować ;)
P.S. miało być p.s. ale zapomniałam co chciałam napisać :D Może mi się przyśni, bo ostatnio czytałam, dlaczego mi się nic nie śni :)
Dla mnie wiele spraw nie jest oczywistych, dlatego często pytam, żeby moja wyobraźnia nadmiernie nie uleciała poza horyzont wiedzy :)
Jestem przekonana, że w przeciwieństwie do wiedzy wyobraźnia jest nieograniczona, taką może pozostać i być siłą napędową naszych działań. Im bogatsza, tym więcej możliwości jest w stanie podpowiedzieć. Wydaje mi się jednak, że w oparciu o wiedzę może działać budująco lub destrukcyjnie. Taki Nobel... sądził, że dynamit ułatwi ludziom życie, a zapomniał jakie zło drzemie w człowieku (chociaż, że człowiek jest zły to bym polemizowała). Wiedza bez wyobraźni jest trochę jak bogacz bez serca :)
I cóż... we wszystkim co napisałeś masz rację. Z wielu rzeczy i uczuć zdajemy sobie sprawę, że istnieją, ale nie jesteśmy w stanie ich sobie wyobrazić. Nawet jeśli chodzi o nasze własne, które mogą nas dotknąć w bliżej nieokreślonej przyszłości. Wiemy, że śmierć bliskiej osoby spowoduje ból, ale jego siła i tak może nas zaskoczyć. Nie znamy samych siebie na tyle, by przewidzieć jak silne emocje będą nami szarpały.
Tak naprawdę, wyobraźnia, to jest to, co mi się szalenie w ludziach podoba, zaskakuje.
I to jest ten moment, kiedy muszę wyhamować ;)
P.S. miało być p.s. ale zapomniałam co chciałam napisać :D Może mi się przyśni, bo ostatnio czytałam, dlaczego mi się nic nie śni :)
@sissel
aha, czyli ze gdyby nie moje wczorajsze zapytanie wprost, pozostalabys jedynie przy tych myslowych usmiechach? nielaaaadnie, oj nieladnie ;)
to dosc logiczne, ze gdy sie czegos nie rozumie, lub jakas rzecz wydaje sie nie do konca jasna, to naturalna mysl jaka pierwsza przychodzi do glowy, to dopytac. oczywiscie co dla jednych jest sufitem, dla innych podloga i czesto ludzie, w takim momencie reaguja agresja, nie wiedziec czemu, utozsamiaja niezrozumienie z czyms negatywnym (w wiekszosci przypadkow zupelnie niepotrzebnie). nawet tutaj nierzadko ma sie stycznosc z taka praktyka. a przeciez to tylko kwestia 'przyznania sie do bledu', bo tym niewatpliwie jest pokazanie ze czegos sie nie pojmuje, a z tym duzo ludzi miewa problemy.
wracajac do tematu, bo wkradla mi sie mala dygresja ;) dynamit to bardzo trafny przyklad. tak naprawde, zdecydowana wiekszosc rzeczy ktora nas otacza, moze sluzyc wielorakim zastosowaniom i to wlasnie wyobraznia decyduje jakie beda skutki konkretnego uzycia. przykladowo, tak prostym narzedziem, jakim niewatpliwie jest mlotek mozna przybic gwozdz, ale mozna tez zbic szybe ;)
moim zdaniem, nie istnieje pojecie 'gotowosc do czegos na 100%'. zycie jest na tyle nieprzewidywalne, ze zawsze jest w stanie nas czyms zaskoczyc. oczywiscie im wieksza wyobraznia, tym ta przestrzen sie zaciesnia, lecz nigdy nie da sie jej pokryc w calosci. wszystkiego nie da sie przewidziec, a najbardziej widoczne jest to w obszarach, w ktorych serce przejmuje kontrole nad umyslem. dlatego tak bardzo zaskakujacy wydaje sie dosc czesty fakt, jak latwo ludzie potrafia oceniac postepowanie innych nie znajac calego kontekstu, a w szczegolnosci gdy sami w danej sytuacji nie byli...
wyhamowac ze wzgledu na brak czasu, czy skonczyl sie limit znakow na jednego post? ;) a moze wyobraznia otworzyla okno i probuje odleciec? ;)
ps. czyzby twoj sen byl na tyle niespokojny, ze w konsekwencji, budzisz sie zbyt czesto w nocy, nie pozwalajac swojemu organizmowi wejsc w faze, w ktorej generowane sa marzenia senne? ;)
aha, czyli ze gdyby nie moje wczorajsze zapytanie wprost, pozostalabys jedynie przy tych myslowych usmiechach? nielaaaadnie, oj nieladnie ;)
to dosc logiczne, ze gdy sie czegos nie rozumie, lub jakas rzecz wydaje sie nie do konca jasna, to naturalna mysl jaka pierwsza przychodzi do glowy, to dopytac. oczywiscie co dla jednych jest sufitem, dla innych podloga i czesto ludzie, w takim momencie reaguja agresja, nie wiedziec czemu, utozsamiaja niezrozumienie z czyms negatywnym (w wiekszosci przypadkow zupelnie niepotrzebnie). nawet tutaj nierzadko ma sie stycznosc z taka praktyka. a przeciez to tylko kwestia 'przyznania sie do bledu', bo tym niewatpliwie jest pokazanie ze czegos sie nie pojmuje, a z tym duzo ludzi miewa problemy.
wracajac do tematu, bo wkradla mi sie mala dygresja ;) dynamit to bardzo trafny przyklad. tak naprawde, zdecydowana wiekszosc rzeczy ktora nas otacza, moze sluzyc wielorakim zastosowaniom i to wlasnie wyobraznia decyduje jakie beda skutki konkretnego uzycia. przykladowo, tak prostym narzedziem, jakim niewatpliwie jest mlotek mozna przybic gwozdz, ale mozna tez zbic szybe ;)
moim zdaniem, nie istnieje pojecie 'gotowosc do czegos na 100%'. zycie jest na tyle nieprzewidywalne, ze zawsze jest w stanie nas czyms zaskoczyc. oczywiscie im wieksza wyobraznia, tym ta przestrzen sie zaciesnia, lecz nigdy nie da sie jej pokryc w calosci. wszystkiego nie da sie przewidziec, a najbardziej widoczne jest to w obszarach, w ktorych serce przejmuje kontrole nad umyslem. dlatego tak bardzo zaskakujacy wydaje sie dosc czesty fakt, jak latwo ludzie potrafia oceniac postepowanie innych nie znajac calego kontekstu, a w szczegolnosci gdy sami w danej sytuacji nie byli...
wyhamowac ze wzgledu na brak czasu, czy skonczyl sie limit znakow na jednego post? ;) a moze wyobraznia otworzyla okno i probuje odleciec? ;)
ps. czyzby twoj sen byl na tyle niespokojny, ze w konsekwencji, budzisz sie zbyt czesto w nocy, nie pozwalajac swojemu organizmowi wejsc w faze, w ktorej generowane sa marzenia senne? ;)
Witam:-)dawno mnie tu nie było,o mały włos całkiem ciekawy wątek by mnie ominął.
Na wstępie dopowiem jeszcze,że jedni wolą spędzać pół dnia u koleżanek czy na zakupach z dala od swoich dzieci,a inni na forum w domu,mając swoje dzieci pod ręką i opiekować się nimi jak należy.Nie wątpię,że Mikro należy do tych drugich:-)Zastanawia mnie kim są ini ludzie,żeby rozliczać ze sposobu spędzania własnego wolnego czasu?
Droga Mikro,moja córka ma dopiero rok i miesiąc,więc niewiele wiem jak sobie radzić z dorastającą latoroślą:-)
Wiem jednak,że warto okazywać takiej osóbce dużo miłości i zainteresowania:) Fochow nie bierz za bardzo do siebie,gdyż bardzo często młodzież w tym wieku zaczyna naukę radzenia sobie w trudniejszych sytuacjach,zwłaszcza takich,w których zdane są na siebie.
Na wstępie dopowiem jeszcze,że jedni wolą spędzać pół dnia u koleżanek czy na zakupach z dala od swoich dzieci,a inni na forum w domu,mając swoje dzieci pod ręką i opiekować się nimi jak należy.Nie wątpię,że Mikro należy do tych drugich:-)Zastanawia mnie kim są ini ludzie,żeby rozliczać ze sposobu spędzania własnego wolnego czasu?
Droga Mikro,moja córka ma dopiero rok i miesiąc,więc niewiele wiem jak sobie radzić z dorastającą latoroślą:-)
Wiem jednak,że warto okazywać takiej osóbce dużo miłości i zainteresowania:) Fochow nie bierz za bardzo do siebie,gdyż bardzo często młodzież w tym wieku zaczyna naukę radzenia sobie w trudniejszych sytuacjach,zwłaszcza takich,w których zdane są na siebie.
Mikro,bycie rodzicem,to ciężki kawałek chleba.Trzeba być cierpliwym i wytrwałym.Generalnie ustalić jasne zasady dotyczące obowiązków w domu,nie ograniczać,ale też nie pozwalać sobie na pyskówki.
Mój syn dziś swoimi tekstami i zachowaniem rozłożył mnie na łopatki.Po rozmowie a raczej po rzucaniem grochem o ścianę przeze mnie i męża, schowalíśmy komputer na tydzień,a więc nie będzie oglądał smerfów przez ten czas.
Mój syn dziś swoimi tekstami i zachowaniem rozłożył mnie na łopatki.Po rozmowie a raczej po rzucaniem grochem o ścianę przeze mnie i męża, schowalíśmy komputer na tydzień,a więc nie będzie oglądał smerfów przez ten czas.
Coś nie widać zainteresowania tematem niestałych bywalców poza jednym niechlubnym przypadkiem;)...do krytyki pierwsi a teraz odwagi zabrakło?
Mikro...okres dojrzewania to jak ospa,dopada nagle i trudna do zniesienia;)...a tak serio to uzbrój się w cierpliwość,czasem nie zauważaj głupich zachowań ale bądź zawsze wtedy gdy córka chce pogadać..nic na siłę ...jej samej jest trudno:)...Ty sama też powinnaś zrobić "przemeblowanie" w postrzeganiu córki,ona teraz kształtuje w sobie charakter ale wierz mi że to co dałaś jej do tej pory zaprocentuje,i to dobre,jak i to złe...piszę to z własnego doświadczenia..wychowałam dwoje"charakternych" ludzików a aniołkami nie byli;)...zawsze powtarzałam im że to co zrobią ze swoim życiem to ich wybór i w tym przypadku powtórki nie będzie:)
Mikro...okres dojrzewania to jak ospa,dopada nagle i trudna do zniesienia;)...a tak serio to uzbrój się w cierpliwość,czasem nie zauważaj głupich zachowań ale bądź zawsze wtedy gdy córka chce pogadać..nic na siłę ...jej samej jest trudno:)...Ty sama też powinnaś zrobić "przemeblowanie" w postrzeganiu córki,ona teraz kształtuje w sobie charakter ale wierz mi że to co dałaś jej do tej pory zaprocentuje,i to dobre,jak i to złe...piszę to z własnego doświadczenia..wychowałam dwoje"charakternych" ludzików a aniołkami nie byli;)...zawsze powtarzałam im że to co zrobią ze swoim życiem to ich wybór i w tym przypadku powtórki nie będzie:)
Ja mam odwrotnie. Niemoge doprosić się
Męża by zastosował radykalne metody wychowawcze.
Teraz młoda ma lat 19, nieskończone technikum.
Wyjechała do pracy za granicę,zaraz wróciła z długiem
za podróż. W pokoju syf ,nie pracuje,nie zamirza wrócić
do szkoły. Prosilam małżonka by ją wywalil z domu
ale to córeczka tatusia. Jak chciałam wcześniej
radykalnie zaradzić tej sytuacji ,to że mnie się wyśmiewa
i kłamie wśród znajomych że ją bijemy i trzymamy w domu.
Mikro cieszył się że Twoja mała ma tylko 12 lat.
Ja już jestem wykończona
Męża by zastosował radykalne metody wychowawcze.
Teraz młoda ma lat 19, nieskończone technikum.
Wyjechała do pracy za granicę,zaraz wróciła z długiem
za podróż. W pokoju syf ,nie pracuje,nie zamirza wrócić
do szkoły. Prosilam małżonka by ją wywalil z domu
ale to córeczka tatusia. Jak chciałam wcześniej
radykalnie zaradzić tej sytuacji ,to że mnie się wyśmiewa
i kłamie wśród znajomych że ją bijemy i trzymamy w domu.
Mikro cieszył się że Twoja mała ma tylko 12 lat.
Ja już jestem wykończona
Po prostu nie mamy do powiedzenia nic w tym temacie to nie pitolimy jak potłuczeni o byle g... aby tylko napełniać staty z ilościami postów.
Tak powinny działać fora, a moderatorzy i admini od tego są aby pilnować zasad.
Chcecie popisać o tym kto strzeliła focha, to piszcie we własnych topikach. Ktoś z zewnątrz koła wzajemnej adoracji wypowie się, Sadyl jak zwykle zacznie wymądrzać się pokazując jaki jest inteligentny i dowartościowywać się sprowadzając uszczypliwie rozmówcę do parteru. Reszta przyklaśnie w obawie aby nie zadzierać z nim. Jego hegemonia na forum przechodzi powoli do legendy. Ot i całe forum.
Faktem jest, że większość osób omija to miejsce, tóre jest skostniałe jak szkielet dinozaura. Lepiej udzielać się gdzie indziej, a tutaj zerknąć co jakiś czas, bo może ktoś ma na prawdę problem.
A teraz... możecie sobie pisać i wylewać kubły pomyj. Większość i tak ma to gdzieś, łącznie ze mną.
Tak powinny działać fora, a moderatorzy i admini od tego są aby pilnować zasad.
Chcecie popisać o tym kto strzeliła focha, to piszcie we własnych topikach. Ktoś z zewnątrz koła wzajemnej adoracji wypowie się, Sadyl jak zwykle zacznie wymądrzać się pokazując jaki jest inteligentny i dowartościowywać się sprowadzając uszczypliwie rozmówcę do parteru. Reszta przyklaśnie w obawie aby nie zadzierać z nim. Jego hegemonia na forum przechodzi powoli do legendy. Ot i całe forum.
Faktem jest, że większość osób omija to miejsce, tóre jest skostniałe jak szkielet dinozaura. Lepiej udzielać się gdzie indziej, a tutaj zerknąć co jakiś czas, bo może ktoś ma na prawdę problem.
A teraz... możecie sobie pisać i wylewać kubły pomyj. Większość i tak ma to gdzieś, łącznie ze mną.
Niestały bywalcu, napisałeś: Sadyl jak zwykle zacznie wymądrzać się pokazując jaki jest inteligentny i dowartościowywać się sprowadzając uszczypliwie rozmówcę do parteru.
Był tu jakiś czas temu forumowicz,który myślał,że jest najmądrzejszy a takze miał się za nieomylnego, następnie skulił ogon i poszedł...
Od tamtego czasu jakoś przyjemniej się zrobiło na forum:)
Był tu jakiś czas temu forumowicz,który myślał,że jest najmądrzejszy a takze miał się za nieomylnego, następnie skulił ogon i poszedł...
Od tamtego czasu jakoś przyjemniej się zrobiło na forum:)
> Był tu jakiś czas temu forumowicz....
Nawet nie był a bywał :D
> następnie skulił ogon i poszedł
Napiszę to, co kiedyś, po poprzednim jego nagłym zniknięciu:
Bliższy jestem stwierdzeniu, że kontrakt mu się skończył a nawet jego przerośnięte ego nie było na tyle silnym argumentem, żeby robił z siebie idiotę za darmo :D
W przeciwieństwie do tego pana, nie uzurpuję sobie monopolu na nieomylność i nie głoszę prawd objawionych.
I często (kiedyś.. bo od dawna nie ma ku temu okazji) dyskutuję z osobami o zupełnie innych poglądach.
Vide.. chociażby Cross.. z którym nie raz mieliśmy zupełnie różne poglądy... co nie przeszkadza naszej znajomości.. nie tylko z Forum.
Nie lubię głupoty...i tępię ją.. często dosyć obcesowo ;)
Nawet nie był a bywał :D
> następnie skulił ogon i poszedł
Napiszę to, co kiedyś, po poprzednim jego nagłym zniknięciu:
Bliższy jestem stwierdzeniu, że kontrakt mu się skończył a nawet jego przerośnięte ego nie było na tyle silnym argumentem, żeby robił z siebie idiotę za darmo :D
W przeciwieństwie do tego pana, nie uzurpuję sobie monopolu na nieomylność i nie głoszę prawd objawionych.
I często (kiedyś.. bo od dawna nie ma ku temu okazji) dyskutuję z osobami o zupełnie innych poglądach.
Vide.. chociażby Cross.. z którym nie raz mieliśmy zupełnie różne poglądy... co nie przeszkadza naszej znajomości.. nie tylko z Forum.
Nie lubię głupoty...i tępię ją.. często dosyć obcesowo ;)
Czas na edycję mi się skończył, to muszę dopisać w osobnym wpisie :/
---
Wywołany powyżej Cross (mam wrażenie) na Forum pisze tak samo. Tzn.. wejdzie w polemikę merytoryczną a głupotę kwituje lakonicznie. Dużo bardziej lakonicznie ode mnie, bo nie jest ani kobietą ani metroseksualnym gogusiem w rurkach ani agentem ubezpieczeniowym ;] Czyli.. normalnym facetem, który gada, bo musi a nie lubi :D
I robi to z właściwym sobie ( i zrozumiałym, dla tych, co Go znają) poczuciem humoru. Często odbieranym bardzo opacznie.
---
Wywołany powyżej Cross (mam wrażenie) na Forum pisze tak samo. Tzn.. wejdzie w polemikę merytoryczną a głupotę kwituje lakonicznie. Dużo bardziej lakonicznie ode mnie, bo nie jest ani kobietą ani metroseksualnym gogusiem w rurkach ani agentem ubezpieczeniowym ;] Czyli.. normalnym facetem, który gada, bo musi a nie lubi :D
I robi to z właściwym sobie ( i zrozumiałym, dla tych, co Go znają) poczuciem humoru. Często odbieranym bardzo opacznie.
>Jest takie powiedzenie o dyskusji i pokonaniu doświadczeniem
Może rozwiń temat?
>Zrobiliście z tego znowu śmietnik.
Dlaczego Ci to przeszkadza? Miałeś okazję czytać wypowiedzi Matek-Polek w dziale Kobieta (Rodzina i Dziecko, Zdrowie)? Zdarza się, że tematy są na tyle kontrowersyjne, że sypią się inwektywy :/. Zajrzyj, a przekonasz się - choćby do wątku na temat odstawienia leków na tarczycę czy "In vitro a chrzest".
TO jest dział, gdzie można sobie swobodnie porozmawiać i nie rozumiem, dlaczego Wam - niestałym bywalcom - tak bardzo przeszkadzają wpisy takie, jak powyższe. Wystarczy nie czytać, jeśli nie pasuje, a nie krytykować czy ubliżać...
Może rozwiń temat?
>Zrobiliście z tego znowu śmietnik.
Dlaczego Ci to przeszkadza? Miałeś okazję czytać wypowiedzi Matek-Polek w dziale Kobieta (Rodzina i Dziecko, Zdrowie)? Zdarza się, że tematy są na tyle kontrowersyjne, że sypią się inwektywy :/. Zajrzyj, a przekonasz się - choćby do wątku na temat odstawienia leków na tarczycę czy "In vitro a chrzest".
TO jest dział, gdzie można sobie swobodnie porozmawiać i nie rozumiem, dlaczego Wam - niestałym bywalcom - tak bardzo przeszkadzają wpisy takie, jak powyższe. Wystarczy nie czytać, jeśli nie pasuje, a nie krytykować czy ubliżać...
Anonim...a ja odnoszę wrażenie że nie o dyskusję tu chodzi ale o jakąś niezrozumiałą dla mnie zazdrość że jest parę osób które lubią ze sobą rozmawiać ...nikt nikomu nie zabrania wypowiedzi ale szału nie było jak widać;p...ech ludzie,chyba sami nie wiecie o co wam chodzi;)...więcej pozytywnego myślenia i humoru a będzie milej:D
Witaj Mikronezjo :)
Twoją córcia rozpoczęła najbardziej rozwojowy okres - a dla Ciebie istną "szkołę przetrwania".
Ona dojrzewa, będzie dążyła do niezależności, więc i buntować będzie się coraz mocniej. Dzięki temu pokazuje, że JEST :)
Gotowej recepty nie ma, ale są sposoby, aby nigdy nie zatracić kontaktu z dorastającym dzieckiem.
Przede wszystkim zawsze mów do Niej w "komunikacie JA", nigdy w "komunikacie TY". Np. zamiast " Znowu nie posprzątałaś pokoju ile mogę Cie prosić?" ( to jest bardzo atakujące i oceniające) powiedz: " Jest mi przykro, że nie posprzątałaś pokoju, mimo, że Cie prosiłam, czy zrobisz to teraz?"- prędzej dziecko zareaguje na to drugie niż na wszelkie nakazy. Jeśli nie zrobi...daj mu czas, jak ona zobaczy jak Ci smutno, naprawdę ją to ruszy- w końcu bardzo Cie kocha i nie chce by mama była przez Nią smutna.
Kolejna kwestia- dziecko chce zrobić sobie kolczyk w pępku:) Zamiast od razu powiedzieć absolutnie NIE, pozwól mu przedstawić solidne argumenty, dokończyć wypowiedź a następnie ( w komunikacie JA) podać swoje wątpliwości. Może dojdziecie do kompromisu, który będzie satysfakcjonował Was obie? np.
Córka chodzi na wagary, zawsze możesz się z Nią umówić, że jak zacznie chodzić systematycznie do szkoły i zda do następnej klasy to kto wie, kto wie :)
W miarę możliwości staraj się nie podnosić głosu- w tym okresie gdzie jest burza hormonów dziecko niesamowicie się nakręca. Zawsze staraj się być partnerem w rozmowie a nie katem. Pamiętaj, że nie musisz zgadzać się z tym, co córka mówi, ale można jej to na spokojnie wyjaśnić.
Zamiast zamęczać monologami - prowadź dialog :) Zyskacie na tym obie :)
Powodzenia
Twoją córcia rozpoczęła najbardziej rozwojowy okres - a dla Ciebie istną "szkołę przetrwania".
Ona dojrzewa, będzie dążyła do niezależności, więc i buntować będzie się coraz mocniej. Dzięki temu pokazuje, że JEST :)
Gotowej recepty nie ma, ale są sposoby, aby nigdy nie zatracić kontaktu z dorastającym dzieckiem.
Przede wszystkim zawsze mów do Niej w "komunikacie JA", nigdy w "komunikacie TY". Np. zamiast " Znowu nie posprzątałaś pokoju ile mogę Cie prosić?" ( to jest bardzo atakujące i oceniające) powiedz: " Jest mi przykro, że nie posprzątałaś pokoju, mimo, że Cie prosiłam, czy zrobisz to teraz?"- prędzej dziecko zareaguje na to drugie niż na wszelkie nakazy. Jeśli nie zrobi...daj mu czas, jak ona zobaczy jak Ci smutno, naprawdę ją to ruszy- w końcu bardzo Cie kocha i nie chce by mama była przez Nią smutna.
Kolejna kwestia- dziecko chce zrobić sobie kolczyk w pępku:) Zamiast od razu powiedzieć absolutnie NIE, pozwól mu przedstawić solidne argumenty, dokończyć wypowiedź a następnie ( w komunikacie JA) podać swoje wątpliwości. Może dojdziecie do kompromisu, który będzie satysfakcjonował Was obie? np.
Córka chodzi na wagary, zawsze możesz się z Nią umówić, że jak zacznie chodzić systematycznie do szkoły i zda do następnej klasy to kto wie, kto wie :)
W miarę możliwości staraj się nie podnosić głosu- w tym okresie gdzie jest burza hormonów dziecko niesamowicie się nakręca. Zawsze staraj się być partnerem w rozmowie a nie katem. Pamiętaj, że nie musisz zgadzać się z tym, co córka mówi, ale można jej to na spokojnie wyjaśnić.
Zamiast zamęczać monologami - prowadź dialog :) Zyskacie na tym obie :)
Powodzenia
Mikro:)
U mnie zapewne wystąpi niedługo podobny problem. A na pewno już widać pierwsze symptomy;)
Naszym największym problemem jest sprzątanie. Potrafi przez cały tydzień sprzątać swój pokój i nie skończyć. Nie pomagają żadne kary, szlaban na "elektryczność" czy wyjścia do koleżanek jej nie robią. Weźmie książkę i będzie czytać.
Czasami też zapomina używać mózgu co się kończy zawsze słowami, ja nie chciałam, ja nie wiedziałam;)
To co u mnie działa, to nie ciągłe wiercenie dziury w brzuchu bo to zazwyczaj przynosi odwrotny skutek. Tylko staram się z nią spędzić więcej czasu, opowiadam co u mnie w pracy słychać, jak się czuję. Pozwalam jej być moją przyjaciółką, a później mówię, że każda z nas musi wrócić do swoich obowiązków a jak skończymy spotykamy się w salonie na kawie;) (dla niej herbacie).
Dodałam też więcej motywowania. Nawet jeśli zrobi coś dobrze tylko w 70%. I widzę, że zaczyna to u nas przynosić rezultaty.
Sama wiem, jak reaguję na wieczne wiercenie dziury w brzuchu przez moją Mamę.....Więc staram się tego unikać.
Powodzenia:)
U mnie zapewne wystąpi niedługo podobny problem. A na pewno już widać pierwsze symptomy;)
Naszym największym problemem jest sprzątanie. Potrafi przez cały tydzień sprzątać swój pokój i nie skończyć. Nie pomagają żadne kary, szlaban na "elektryczność" czy wyjścia do koleżanek jej nie robią. Weźmie książkę i będzie czytać.
Czasami też zapomina używać mózgu co się kończy zawsze słowami, ja nie chciałam, ja nie wiedziałam;)
To co u mnie działa, to nie ciągłe wiercenie dziury w brzuchu bo to zazwyczaj przynosi odwrotny skutek. Tylko staram się z nią spędzić więcej czasu, opowiadam co u mnie w pracy słychać, jak się czuję. Pozwalam jej być moją przyjaciółką, a później mówię, że każda z nas musi wrócić do swoich obowiązków a jak skończymy spotykamy się w salonie na kawie;) (dla niej herbacie).
Dodałam też więcej motywowania. Nawet jeśli zrobi coś dobrze tylko w 70%. I widzę, że zaczyna to u nas przynosić rezultaty.
Sama wiem, jak reaguję na wieczne wiercenie dziury w brzuchu przez moją Mamę.....Więc staram się tego unikać.
Powodzenia:)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Dziewczyny ja niemal każdy dzień spędzam wśród zbuntowanych nastolatek- na tym polega moja praca. To naprawdę ciężki kawał chleba i nie ma gotowej recepty...każde dziecko jest inne i na każde dziecko działa co innego.
Wszelkie rady , wskazówki, pomysły warto przyjmować i próbować, eksperymentować ale nigdy nie doprowadzać do zakazów i krzyków..bo da to odmienny efekt.
Wzmocnienia jak najbardziej i ROZMOWA. Jak pytam się tych dzieci czego im najbardziej brakowało...wszystkie podkreślają, że ROZMOWY, coś w tym musi być:)
Powodzenia i niezachwianego optymizmu w drodze ku dorosłości Waszych pociech :)
Wszelkie rady , wskazówki, pomysły warto przyjmować i próbować, eksperymentować ale nigdy nie doprowadzać do zakazów i krzyków..bo da to odmienny efekt.
Wzmocnienia jak najbardziej i ROZMOWA. Jak pytam się tych dzieci czego im najbardziej brakowało...wszystkie podkreślają, że ROZMOWY, coś w tym musi być:)
Powodzenia i niezachwianego optymizmu w drodze ku dorosłości Waszych pociech :)
Maju, rozmowa przede wszystkim.Często młodzież nie chce rozmawiać ze swoimi rodzicami, gdyż boją się,że dostaną bury za swoje czyny.
Jeżeli matka czy ojciec całymi dniami zajmuję się wyłącznie sobą, a synek spędza całe dnie przed komputerem i grami, a córeczka całe dnie spędza u koleżanek, to niech potem tacy rodzice spodziewają się brakiem towarzystwa dorosłej latorośli np.w szpitalu czy w Święta.
Jeżeli matka czy ojciec całymi dniami zajmuję się wyłącznie sobą, a synek spędza całe dnie przed komputerem i grami, a córeczka całe dnie spędza u koleżanek, to niech potem tacy rodzice spodziewają się brakiem towarzystwa dorosłej latorośli np.w szpitalu czy w Święta.
Graszka- młodzież buntuje się bo tak Nas natura stworzyła...hormony szaleją a i czasy coraz trudniejsze, by wychować.
Dużo łatwiejszy dostęp do wszelkich używek...chociaż prawdziwą plagą na dzień dzisiejszy są doplacze oraz e-papierosy odpowiednio wzmacniane, które też stają się dopalaczem i z samym papierosem niewiele mają wspólnego);/ Na SOR trafiają nawet 10latki...
Czy da się temu zapobiec...chciało by się w 100% stwierdzić, że tak...ale prawda jest inna.
Można to ryzyko zmniejszyć poświęcając swojemu dziecku czas, okazując zrozumienie i wsparcie w trudnych momentach, unikać ocen osoby a bardziej skupić się na ocenie zachowania dziecka- bo to znacząca rodzica i rozmawiać.
Ja życzę Wam anielskiej cierpliwości, wytrwałości ale też wielu powodów do dumy :)
Sadyl- nigdy się nie przyznam, co robię....bo wtedy zostałabym tu "zlinczowana" :)
Dużo łatwiejszy dostęp do wszelkich używek...chociaż prawdziwą plagą na dzień dzisiejszy są doplacze oraz e-papierosy odpowiednio wzmacniane, które też stają się dopalaczem i z samym papierosem niewiele mają wspólnego);/ Na SOR trafiają nawet 10latki...
Czy da się temu zapobiec...chciało by się w 100% stwierdzić, że tak...ale prawda jest inna.
Można to ryzyko zmniejszyć poświęcając swojemu dziecku czas, okazując zrozumienie i wsparcie w trudnych momentach, unikać ocen osoby a bardziej skupić się na ocenie zachowania dziecka- bo to znacząca rodzica i rozmawiać.
Ja życzę Wam anielskiej cierpliwości, wytrwałości ale też wielu powodów do dumy :)
Sadyl- nigdy się nie przyznam, co robię....bo wtedy zostałabym tu "zlinczowana" :)
Większość z nas w ogóle nie mówi o miejscu pracy, bo i po co?
Masz rację Mikro, więc Maja też nie musi odpowiadać publicznie na pytanie,jaki zawód wykonuje:-)
Maju,burza hormonów dopiero u dwunastolatki się zaczyna:-) o towarzystwie wspomniałam już wcześniej,Mikronezja jest zorientowana w tej kwestii.
Dzieci w tym wieku mają ogromną wyobraźnie,a najgorsze pomysły bez problemu można znaleść w internecie
Masz rację Mikro, więc Maja też nie musi odpowiadać publicznie na pytanie,jaki zawód wykonuje:-)
Maju,burza hormonów dopiero u dwunastolatki się zaczyna:-) o towarzystwie wspomniałam już wcześniej,Mikronezja jest zorientowana w tej kwestii.
Dzieci w tym wieku mają ogromną wyobraźnie,a najgorsze pomysły bez problemu można znaleść w internecie
Dziewczyny zgadzam się we wszystkim, co piszecie :)
Potraktujcie to jako wyzwanie- a kobiety lubią wyzwania :)
Podobno dla człowieka najbardziej rozwojowy okres jest wtedy, gdy pojawia się dziecko. Okres dojrzewania dziecka to jazda bez trzymanki. wielu rzeczy dowiecie się wówczas o sobie samych...będziecie zadziwione ile człowiek jest w stanie wytrzymać- ja czasami sama się sobie dziwie:)
Będzie ok i tej myśli się trzymajmy :)
Potraktujcie to jako wyzwanie- a kobiety lubią wyzwania :)
Podobno dla człowieka najbardziej rozwojowy okres jest wtedy, gdy pojawia się dziecko. Okres dojrzewania dziecka to jazda bez trzymanki. wielu rzeczy dowiecie się wówczas o sobie samych...będziecie zadziwione ile człowiek jest w stanie wytrzymać- ja czasami sama się sobie dziwie:)
Będzie ok i tej myśli się trzymajmy :)
Mikronezjo - po przeczytaniu Twojego wpisu najpierw starałam się sobie przypomnieć, jak ja się czułam będąc nastolatką, jak się zachowywałam w różnych sytuacjach itp. (być może nie jestem najlepszym przykładem...).
Oczywiście pomijając fakt, że każdy jest inny, czasy się zmieniają, różne relacje rodzinne ludzie mają itd., myślę, że zdecydowanie najtrudniej znosiłam osobiste rozterki (zauroczenia, konflikty z przyjaciółmi, znajomymi, brak zrozumienia, podejmowanie trudnych decyzji). Bywałam opryskliwa, bo męczyło mnie to, a jednocześnie nie mówiłam, w czym problem. Zgodzę się z wypowiedziami, że najważniejsza jest rozmowa, ale jednak wielokrotnie to, co łatwo można opisać słowami, bardzo trudno wykonać - tzn. nawet, kiedy próbujemy, nie jesteśmy zadowoleni z efektu. W relacji matka-córka, dla mnie osobiście najlepszym wyjściem byłoby stworzenie bliskiej więzi. Nie chciałabym, żeby moja Mama była dla mnie kumplem w sensie kogoś w 100% na równi, ale by potrafiła nauczyć mnie tego, że zawsze mogę do Niej przyjść z nawet najtrudniejszym pytaniem, że nigdy mnie nie wyśmieje, nie będzie dawała odczuć, że moje problemy/zmartwienia są niczym wobec spraw dorosłych itp. Warto także "uświadamiać" dzieci, że też byliśmy kiedyś nastolatkami, każdy staje się coraz starszy i kiedy będą miały po 30, 40 lat, zupełnie inaczej spojrzą na wiele rzeczy i że warto już teraz dbać o dobre relacje. Osobiście najbardziej "ubolewam" nad tym, że często trudy wychowania tych Rodziców, którzy oddają się temu w 100% są niweczone przez dzieci tych rodziców, którzy mają wychowanie "gdzieś". Mam na myśli to, że np. uczysz dziecka dobra, uprzejmości itp., a potem dziecko zderza się np. w szkole z koszmarnie wychowanymi rówieśnikami i kończy się albo na gnębieniu, albo na podporządkowaniu złemu towarzystwu, albo na zmianie szkoły itp. Wiem, że dobrze wychowane dziecko, które ufa Rodzicowi, prawdopodobnie pójdzie do niego i powie o swoich problemach, ale nie jest tak zawsze, dodatkowo część dzieci nie ma silnego charakteru. Temat jest ciężki, długi, a czasy zmieniają się w pewnych dziedzinach okrutnie... Chylę czoła przed Rodzicami, którzy naprawdę poświęcają się wychowywaniu dzieci, którzy interesują się nimi szczerze. Warto także dzielić się z dziećmi swoimi sprawami, by czuły się częścią Waszego świata. Powodzenia :)
Oczywiście pomijając fakt, że każdy jest inny, czasy się zmieniają, różne relacje rodzinne ludzie mają itd., myślę, że zdecydowanie najtrudniej znosiłam osobiste rozterki (zauroczenia, konflikty z przyjaciółmi, znajomymi, brak zrozumienia, podejmowanie trudnych decyzji). Bywałam opryskliwa, bo męczyło mnie to, a jednocześnie nie mówiłam, w czym problem. Zgodzę się z wypowiedziami, że najważniejsza jest rozmowa, ale jednak wielokrotnie to, co łatwo można opisać słowami, bardzo trudno wykonać - tzn. nawet, kiedy próbujemy, nie jesteśmy zadowoleni z efektu. W relacji matka-córka, dla mnie osobiście najlepszym wyjściem byłoby stworzenie bliskiej więzi. Nie chciałabym, żeby moja Mama była dla mnie kumplem w sensie kogoś w 100% na równi, ale by potrafiła nauczyć mnie tego, że zawsze mogę do Niej przyjść z nawet najtrudniejszym pytaniem, że nigdy mnie nie wyśmieje, nie będzie dawała odczuć, że moje problemy/zmartwienia są niczym wobec spraw dorosłych itp. Warto także "uświadamiać" dzieci, że też byliśmy kiedyś nastolatkami, każdy staje się coraz starszy i kiedy będą miały po 30, 40 lat, zupełnie inaczej spojrzą na wiele rzeczy i że warto już teraz dbać o dobre relacje. Osobiście najbardziej "ubolewam" nad tym, że często trudy wychowania tych Rodziców, którzy oddają się temu w 100% są niweczone przez dzieci tych rodziców, którzy mają wychowanie "gdzieś". Mam na myśli to, że np. uczysz dziecka dobra, uprzejmości itp., a potem dziecko zderza się np. w szkole z koszmarnie wychowanymi rówieśnikami i kończy się albo na gnębieniu, albo na podporządkowaniu złemu towarzystwu, albo na zmianie szkoły itp. Wiem, że dobrze wychowane dziecko, które ufa Rodzicowi, prawdopodobnie pójdzie do niego i powie o swoich problemach, ale nie jest tak zawsze, dodatkowo część dzieci nie ma silnego charakteru. Temat jest ciężki, długi, a czasy zmieniają się w pewnych dziedzinach okrutnie... Chylę czoła przed Rodzicami, którzy naprawdę poświęcają się wychowywaniu dzieci, którzy interesują się nimi szczerze. Warto także dzielić się z dziećmi swoimi sprawami, by czuły się częścią Waszego świata. Powodzenia :)
Zgadzam się.Matka powinnna być matką a nie przyjaciółką. Nie wiem czy to dobry pomysł,żeby matka opowiadała o własnych intymnych sprawach
dorastającej córce-niestety taki przypadek znam.Dziewczyna po kilku kłótniach z matką wygadała wszystko ojcu,a ten wiedzę wykorzystał na sprawie rozwodowej. W ten sposób nastolatka brała niepotrzebnie udział w rozpadzie rodziny,co niewątpliwie odbiło się na jej delikatnej psychice.
dorastającej córce-niestety taki przypadek znam.Dziewczyna po kilku kłótniach z matką wygadała wszystko ojcu,a ten wiedzę wykorzystał na sprawie rozwodowej. W ten sposób nastolatka brała niepotrzebnie udział w rozpadzie rodziny,co niewątpliwie odbiło się na jej delikatnej psychice.
Tzn. osobiście mam na myśli rozmowy bardziej ogólne, które dotyczą wspólnego życia rodziny, nie te bardzo intymne, a już na pewno nie takie, które sugerowałyby właśnie relację zbytnio przyjacielską, a nie rodzicielską. Niestety jak już wspomniałam - ile osób, tyle może być różnych sytuacji. Wielu ludzi uważa, że są dobrymi rodzicami, że doskonale wychowują dzieci itp., ktoś widząc to z boku ma zupełnie odmienne zdanie i tak będzie zawsze.
No nie, zwierzanie się z intymnych spraw nastoletniej córce jest jak odbezpieczenie granatu. Wyrzucony wybuchnie.
Na pewno mówienie o swoich uczuciach (ogólnie), o swoim samopoczuciu pokaże dziecku, że mu ufamy. Ale nie wiem czy to zadziała kiedy nagle zaczniemy to praktykować z 12 czy 14 latką.
Takie rzeczy chyba trzeba właśnie od początku, żeby wydawały się naturalne. A nie na zasadzie tonący brzytwy się chwyta.
Na pewno mówienie o swoich uczuciach (ogólnie), o swoim samopoczuciu pokaże dziecku, że mu ufamy. Ale nie wiem czy to zadziała kiedy nagle zaczniemy to praktykować z 12 czy 14 latką.
Takie rzeczy chyba trzeba właśnie od początku, żeby wydawały się naturalne. A nie na zasadzie tonący brzytwy się chwyta.
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
Myślę, że w każdym momencie można spróbować, a na pewno warto. Wszystko sprowadza się do porozmawiania. Obie strony mogą przedstawić swój punkt widzenia, swoje spostrzeżenia i oczekiwania, jednocześnie mając świadomość, że każda relacja ma dwa końce, każdy powinien się starać. Nawet, jeśli ktoś czegoś nie robił (bez względu na przyczynę) nie oznacza to, że nie może tego zmienić, tj. poprawić relacji, zmienić ją całkowicie itp. Przerabiałam na własnej skórze ekstremalny przypadek i wiem, że jeśli człowiek naprawdę chce i się stara, jest w stanie naprawdę wiele zmienić, nawet po latach :) Ale z pewnością łatwiej jest, gdy jak wspomniałaś Tinker Bell, zaczyna się wcześniej :)
próba andriu
1. Brak definicji "niestałego bywalca".
2. Osobiście jestem stałym bywalcem, który udziela się "niestale".
3. Nie przeszkadzają mi wpisy tych, którzy się znają/ którzy myślą, że się znają oraz tych, którzy myślą, że się nie znają choć się znają i innych...
4. Nie widzę związku między mertoryczną poprawnością a zwykłą wolą zrozumienia w temacie... Uwaga!... Który się zna. W tym przypadku - jest się rodzicem dojrzewającej, zbuntowanej córki.
5. ...
Ps
Ubawiła mnie za to wzmianka o tym, że każdy ma prawo do nicka jaki mu odpowiada...
Ty obłudna babo, która innym odmawia sprytu i na siłę "błyska" domyślnością
Ps2
Tam jest uśmiech... Tego się nie domyślisz
2. Osobiście jestem stałym bywalcem, który udziela się "niestale".
3. Nie przeszkadzają mi wpisy tych, którzy się znają/ którzy myślą, że się znają oraz tych, którzy myślą, że się nie znają choć się znają i innych...
4. Nie widzę związku między mertoryczną poprawnością a zwykłą wolą zrozumienia w temacie... Uwaga!... Który się zna. W tym przypadku - jest się rodzicem dojrzewającej, zbuntowanej córki.
5. ...
Ps
Ubawiła mnie za to wzmianka o tym, że każdy ma prawo do nicka jaki mu odpowiada...
Ty obłudna babo, która innym odmawia sprytu i na siłę "błyska" domyślnością
Ps2
Tam jest uśmiech... Tego się nie domyślisz
"Jak zwykle. Wątek zmienił się w rozmówki stałych bywalców forum."
Gdyby nie "rozmówki stałych bywalców" wątek miałby maksymalnie kilka wpisów. Poza tym skoro sam/a nic do tego forum nie wnosisz jakie masz (piiiiiii) prawo krytykować innych?
Chyba mam dziś zły humor. ;)
Gdyby nie "rozmówki stałych bywalców" wątek miałby maksymalnie kilka wpisów. Poza tym skoro sam/a nic do tego forum nie wnosisz jakie masz (piiiiiii) prawo krytykować innych?
Chyba mam dziś zły humor. ;)
Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu.
Stanisław Lem
Stanisław Lem
To nie o to chodzi że stali bywalcy się udzielają tylko o to że zawsze wtedy forum zamienia się w prywatne pogaduchy stałych forumowiczów. Tzn kto, z kim i po co. Chodzi o to ze ludzie tu piszą bo proszą o poradę a nie o wasze prywatne pozdrowienia. Moze powinniście stworzyć wlasny temat a nie wpitalać się w każdy wątek z prywatnymi rozmowami
moja córka ma 12 lat, bunt wypisany na twarzy, zachowanie to mieszanka chamstwa i opryskliwości. mój sposób to rozmowa, rozmowa, rozmowa.
Gdy zaczynam to nigdy od pytania " no co tam" lub jak minął dzień , tylko "uczepiam" się szczegółu z poprzedniej rozmowy ( jakiś problem , chęć zobaczenia czegoś lub posiadania) to coś na tyle drobnego dla osoby dorosłej a jednocześnie bardzo ważnego dla nastolatki,. Nigdy nie pytanie ogólnikowe -bo odpowiedź będzie także ogólnikowa, ucinająca każdą rozmowe. No i na początku trzeba przebrnąć przez niechęć do rozmowy z osobą dorosłą. Na te chwilę gdy wchodzę do domu , od progu słyszę opowieści z dnia, różne i te fajne i te których córka nie lubi. Ale najważniejsze że mówi, i rozmawia. I wszystko ustalamy razem , ona mówi np gdzie chciałaby jechać , a ja mówię swoje, i każda z nas musi uzasadnić dlaczego tam. Dobry argument potrafi przekonać drugą stronę. Zawsze trzeba pamiętać, że ten nieletni to też człowiek , który ma swoje emocje, przemyslenia i oczekiwania, a to my musimy go nauczyć pokazywać emocje w sposób cywilizowany, artykuować oczekiwania i że ma prawo takie samo jak dorosły do przemyśleń.
Gdy zaczynam to nigdy od pytania " no co tam" lub jak minął dzień , tylko "uczepiam" się szczegółu z poprzedniej rozmowy ( jakiś problem , chęć zobaczenia czegoś lub posiadania) to coś na tyle drobnego dla osoby dorosłej a jednocześnie bardzo ważnego dla nastolatki,. Nigdy nie pytanie ogólnikowe -bo odpowiedź będzie także ogólnikowa, ucinająca każdą rozmowe. No i na początku trzeba przebrnąć przez niechęć do rozmowy z osobą dorosłą. Na te chwilę gdy wchodzę do domu , od progu słyszę opowieści z dnia, różne i te fajne i te których córka nie lubi. Ale najważniejsze że mówi, i rozmawia. I wszystko ustalamy razem , ona mówi np gdzie chciałaby jechać , a ja mówię swoje, i każda z nas musi uzasadnić dlaczego tam. Dobry argument potrafi przekonać drugą stronę. Zawsze trzeba pamiętać, że ten nieletni to też człowiek , który ma swoje emocje, przemyslenia i oczekiwania, a to my musimy go nauczyć pokazywać emocje w sposób cywilizowany, artykuować oczekiwania i że ma prawo takie samo jak dorosły do przemyśleń.
Popieram w 100%. 12 lat to taki wiek, kiedy rozpoczyna się okres przełomowy i czas, kiedy nasze dziecko przepoczwarza się w autonomiczną dorosłą osobę z własnym charakterem, poglądami, emocjami i doświadczeniami. Sama pamiętam, jak wyglądał okres dojrzewania u mnie... a trzeba powiedzieć, byłam dość zbuntowana. Teraz, jako matka, łapię się za głowę na wspomnienie tego, co kiedyś się działo... ale też pamiętam, jak próbowałam rozmawiać ze swoją matką i jak dosłownie łaziłam za nią a mimo to nasz kontakt bezpowrotnie się urwał. Nasze stosunki są dośc chłodne, chociaż poprawne i na pozór wszystko jest ok, ale gdzieś w środku mam do niej żal za to, że nie było jej przy mnie kiedy jej potrzebowałam. Co ciekawe, wiem, że jest za mną, że dobrze mi życzy i nie robiła nic złego, starała się, pracowała, czasem zadawała pytania co słychac itp. ale pamiętam też jak lekceważyła każdy mój problem, moją propozycję czy pomysł uważała za głupi i niedojrzały, a funkcjonowanie w domu prowadziła nakazami i zasadami, bez żadnych argumentów, pozwalając przy tym mojemu bratu na o wiele więcej niż mi, bo jest chłopakiem... Teraz sama mam w domu 14 letniego syna i..... jak na razie nie jest zbuntowany, bo chyba nie ma przed czym się buntowac. Od najmłodszych lat staram się budowac więc między nami a nie tylko o tym mówic. Kiedy mamy inne zdanie, staram się go przekonac argumentami, a że go znam dobrze, to wiem jakie do niego przemawiają, ale kiedy się uprze, że czegoś nie chce, nie ma ochoty - nie zmuszam, bo sama nie chciałabym byc zmuszana. On jeśli coś ode mnie chce, to też przytacza argumenty, bo tak się już nauczył, że swoje wybory trzeba racjonalnie uzasadnic. Czasem w trakcie uzasadniania ktoś stwierdzi, że w sumie pomysł to klapa i też jest ok :) Znam jego kolegów, a oni mnie. Wiem, co publikuje w internecie, w jakie gry gra, z kim się spotyka - bo mi o tym opowiada. Jak będzie dalej? Tego nie wiem, ale staram się zawsze byc kiedy on chce mi coś powiedziec, bo wiem że następnym razem może już nie podjąc rozmowy, tak jak ja przestała mówic cokolwiek swojej matce, bo przestałam czuc taką potrzebę.
hej ho :)
złotych środków nie ma, ja mając 24 lata nadal miewam okresy buntu wobec matki :D
a tak serio...pisałaś, że młoda się wykręca wiekiem kiedy jej wygodnie (kiedy obowiązki- to jest mała a kiedy przyjemności i korzyści to nagle jest duża) gdybym ja miała taki problem to podejrzewam,że stosowałabym metodę braku profitów kiedy nie ma wypełniania obowiązków... ale podkreślam, że nie jestem żadnym specem od dzieci, wręcz przeciwnie :D
całuję i ściskam bardzo mocno :)
złotych środków nie ma, ja mając 24 lata nadal miewam okresy buntu wobec matki :D
a tak serio...pisałaś, że młoda się wykręca wiekiem kiedy jej wygodnie (kiedy obowiązki- to jest mała a kiedy przyjemności i korzyści to nagle jest duża) gdybym ja miała taki problem to podejrzewam,że stosowałabym metodę braku profitów kiedy nie ma wypełniania obowiązków... ale podkreślam, że nie jestem żadnym specem od dzieci, wręcz przeciwnie :D
całuję i ściskam bardzo mocno :)