Nie rozumiem po co ktoś pisze tu o Wiązownej albo o domach opieki oddalonych setki kilometrów od Trójmiasta. Przecież to, że kogoś oddaje się w takie miejsce, nie znaczy, że nie chce się go...
rozwiń
Nie rozumiem po co ktoś pisze tu o Wiązownej albo o domach opieki oddalonych setki kilometrów od Trójmiasta. Przecież to, że kogoś oddaje się w takie miejsce, nie znaczy, że nie chce się go widywać, że podopieczny nie chce być stale odwiedzany. A taka odległość to wymusza. Nie skocze codziennie, ani nawet raz czy dwa razy w tygodniu w odwiedziny do takiej osoby, bo odległość na to nie pozwoli. Polecacie niby świetne miejsce, a w podtekście czytam: nie interesuje nas, jak sobie poradzi podopieczny z samotnością i rozłąką. Jak, wy, dotychczasowi opiekunowie sobie z tym poradzicie. Czytam: będziecie mieli wszystko z głowy.
zobacz wątek