Critto,
masz rację, że studia kończyłam daaawno temu. Mnie jednak chodzi o coś zupełnie innego. I daaawno temu i obecnie nauczycielami i wykładowcami byli LUDZIE i TYLKO LUDZIE ze swoimi ułomnościami,...
rozwiń
masz rację, że studia kończyłam daaawno temu. Mnie jednak chodzi o coś zupełnie innego. I daaawno temu i obecnie nauczycielami i wykładowcami byli LUDZIE i TYLKO LUDZIE ze swoimi ułomnościami, przywarami, wadami i zaletami. Kryteria autooceny były jednak trochę inne, chyba jednak bardziej realistyczne. W życiu by mi nie przyszło do głowy mieć pretensje do wykładowcy, że puścił niunię, a nie mnie, bo TO ON BYŁ OD OCENY, a nie ja. Nigdy ocena nie jest obiektywna i nie będzie, chyba że wymyślą urządzonka elektroniczne badające zasobność mózgownicy....
Twoja ocena TEŻ JEST SUBIEKTYWNA i wypada to sobie uświadomić. Tymczasem wypowiadasz się jak wybitny autorytet.
A wogóle, czy ktoś obiecywał ci, że w życiu ma być sprawiedliwie i obiektywnie?????
A "sprawiedliwość" przewrotna bywa. W szkole średniej nauczyciel chemii odpytywał najczęściej koleżanki hmmm....takie bardziej już rozwinięte fizycznie. A że ja dość długo wyglądałam jak dziewczynka...to mnie nie ruszał. Co za "szczęscie", nieprawda? W ciągu 4 lat zapytał mnie raz. Pisałam sprawdziany i jak jeden wyszedł dobrze, to drugi mogłam sobie olać. Lub odwrotnie. No, ale potem...na studiach była chemia, niestety. I cholernie wymagający prowadzący. Przyszło odsiadywać w bibliotece niedziele i ryć, ryć, nie było "zmiłuj się". Czy to SPRAWIEDLIWE, że wyszłam ze średniej jak niunia?
zobacz wątek