Przytoczę pewne zdarzenie które niezmiernie mnie rozbawiło po weselu a które pokazuje podejście do Klienta.
W kościele na zapleczu jeden z kamerzystów zapytał proboszcza czy może się podłączyć do nagłośnieni aby nagrać mszę. Proboszcz się nie zgodził, po czym kamerzysta podstępnie, puszczając nam oczko, wychwala księdza, że na pewno młodzi chcą aby całe kazanie księdza została nagrana w idealnej jakości na wieczną pamiątkę i zaczyna mu tłumaczyć, że ten sprzęt ma specjalne wyjście do nagrywania i wystarczy że podłączą się jak słuchawkami i nagrają mszę. Ksiądz się bał, że uszkodzą sprzęt, a kamerzysta zapewniał go, że oni się na tym doskonale znają i nie ma żadnych obaw, są profesjonalistami i często tak robią. Próbował i kombinował zagadując księdza różnymi pochlebstwami i argumentami za, aż w końcu proboszcz definitywnie się nie zgodził.

Byłem trochę rozgoryczony i zawiedzionym, ale co tam będę się kłócił z księdzem pięć minut przed rozpoczęciem mszy.

Dopiero po weselu jeden z gości mi mówi, że widział, jak kamerzysta w kościele za filarem majstrował coś przy głośniku i odłączył od niego kable i pyta się mnie czy wiem po co to zrobił. Chyba nie muszę tego dalej tłumaczyć