We wrześniu 2013 roku skorzystałam z usługi upięcia ślubnego (bez próby) w salonie we Wrzeszczu i przyznam, że o ile w salonie fryzura wyglądała dobrze to po wyjściu z salonu od razu zaczęła się powoli rozpadać. Gdyby miała wytrzymać dłużej niż tylko przysięgę na ślubie cywilnym i uroczysty obiad to na pewno skutecznie by się rozpadła. W lipcu tego roku z powodu zmiany terminu wylotu za granicę, a tym samym odwołania koloryzacji u swojego fryzjera mimo wszystko postanowiłam „dać szansę” salonowi we Wrzeszczu. Koloryzacja została wykonana przez Panią Ewelinę - chciałam mieć koloryzację w kolorze ciemnego brązu z jaśniejszymi końcówkami (czyli na końcówkach jaśniejszą farbę), bo tak miałam wcześniej. Nie mogłam zupełnie porozumieć się z fryzjerką - ja swoje ona swoje... ja że ma być tak samo, a ona, najpierw proponowała balejaż, a jak się nie zgodziłam to chciała zrobić mi refleksy. W rezultacie położyła mi na głowę brązową farbę i rozjaśniacz, a na pytanie czy rozjaśnia mi włosy twierdziła, że nie. Położyła rozjaśniacz bez żadnej farby! Na głowie miałam nierówne okropne jaśniejsze smugi, nieukładającą się grzywkę i nierówne końcówki. Zapłaciłam 345 zł i nie mogłam na siebie patrzeć.