Ot i wycieczka do Gdańska.
Najpierw lądowanie i wymiana w kantorze, następnie "taksóweczka" do centrum, wizyta w Kleo..., Dalej powrót taksówką na lotnisko. Wrażenia do końca życia, najdroższy "wypad" ever, okupiony radością...
rozwiń
Najpierw lądowanie i wymiana w kantorze, następnie "taksóweczka" do centrum, wizyta w Kleo..., Dalej powrót taksówką na lotnisko. Wrażenia do końca życia, najdroższy "wypad" ever, okupiony radością dzielenia się tym co mamy z innymi. Ile materiału na dykteryjki wśród znajomych... Rzeczywiście PR niezły, Taniej chyba na Malediwy lecieć niż weekend w Gdansku spędzić.
zobacz wątek