Knajpa położona sympatycznie, obsługa w miarę. Dość długi czas oczekiwania. Ceny na przegięciu - 37 złotych za przeciętną flądrę czy polędwicę z wieprzowiny to przesada. Porcje nie są duże, zaś smakowo jakichś szczególnych doznań nie zanotowałem. Również podanie nie zabija, a dodatki to bieda. Połowy potraw z karty było brak.

Naprawdę wkurzyło mnie to, że po wydaniu prawie stówki na dwie osoby wyszedłem stamtąd głodny ( moja małżonka również). Czuję się zrobiony w balona przez tych wszystkich znanych znawców gastronomii i działaczy slow food, którzy tak podniecają się tą knajpą. Czasami mogę przepłacić, ale niech wiem za co.