Widok
Dzielnicowe Targi Pracy...
Idea wydaje się bardzo fajna, ale jeśli bliżej się przyjrzeć, to widać, że pomysł nie jest trafiony...
O Dzielnicowych Targach Pracy w Cisowej dowiedziałam się z artykułu. Napisano o sukcesie frekwencyjnym targów oksywskich, więc to była druga odsłona targów dzielnicowych. Stwierdziłam, że się wybiorę, mając nadzieję, że może poprzez taką formę uda się coś znaleźć. W międzyczasie (miniony poniedziałek) miałam wizytę w PUPie, żadnych ofert dla mnie nie było, więc żeby zachować pozoru, że urząd coś robi, dostałam skierowanie na targi, na które i tak chciałam się wybrać. Cóż...
A teraz odnośnie samych środowych targów. Pojawiłam się na miejscu niedługo po ich rozpoczęciu, na sali dość tłoczno, wystawców kilkunastu (to nie są wielkie targi, więc mnie to nie dziwiło). Obeszłam całą salę, przyjrzałam się firmom, oferowanym stanowiskom (były wypisane i ustawione na biurku), w paru miejscach trochę czasu poświęciłam na rozmowę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej i z tych kilkunastu ofert jedynie jedna w miarę mi pasowała.
Następnie trzeba było udać się po podpis urzędnika na skierowaniu i tu ciekawostka, w kolejce po podpis spędziłam więcej czasu niż na sali. To tłumaczy sukces frekwencyjny. Zapewne zdecydowana większość została na te targi skierowana z PUP-u, dlatego chcąc nie chcąc, musiała się tam pojawić, by zdobyć podpis i zachować status bezrobotnego.
Część osób oczywiście pojawiła się tylko po podpis, a część szukała pracy naprawdę, jednak oferta w moim odczuciu w ogóle nie przystosowana do preferencji poszukujących (w tym moich). Podobnie jak podczas poszukiwań internetowych przeważały oferty w zawodach męskich/ fizycznych/ stoczniowych, a kobiety niestety nie miały w czym wybierać (jedynie stoisko ZUS, Pepco - chociaż tu się nikt nie pojawił - i Hotel Nadmorski szukający pokojowych itp.)
Podejrzewam, że ze względu na frekwencję targi zostaną odtrąbione jako sukces, choć wg mnie to tylko kolejne z pozornych działań podejmowanych przez PUP, imitujących próbę pomocy przy poszukiwaniu pracy.
Ciekawa jestem, czy komuś z obecnych na tego typu targach udało się znaleźć pracę albo chociaż zostać zaproszonym na rozmowę, dzień próbny...
O Dzielnicowych Targach Pracy w Cisowej dowiedziałam się z artykułu. Napisano o sukcesie frekwencyjnym targów oksywskich, więc to była druga odsłona targów dzielnicowych. Stwierdziłam, że się wybiorę, mając nadzieję, że może poprzez taką formę uda się coś znaleźć. W międzyczasie (miniony poniedziałek) miałam wizytę w PUPie, żadnych ofert dla mnie nie było, więc żeby zachować pozoru, że urząd coś robi, dostałam skierowanie na targi, na które i tak chciałam się wybrać. Cóż...
A teraz odnośnie samych środowych targów. Pojawiłam się na miejscu niedługo po ich rozpoczęciu, na sali dość tłoczno, wystawców kilkunastu (to nie są wielkie targi, więc mnie to nie dziwiło). Obeszłam całą salę, przyjrzałam się firmom, oferowanym stanowiskom (były wypisane i ustawione na biurku), w paru miejscach trochę czasu poświęciłam na rozmowę, żeby dowiedzieć się czegoś więcej i z tych kilkunastu ofert jedynie jedna w miarę mi pasowała.
Następnie trzeba było udać się po podpis urzędnika na skierowaniu i tu ciekawostka, w kolejce po podpis spędziłam więcej czasu niż na sali. To tłumaczy sukces frekwencyjny. Zapewne zdecydowana większość została na te targi skierowana z PUP-u, dlatego chcąc nie chcąc, musiała się tam pojawić, by zdobyć podpis i zachować status bezrobotnego.
Część osób oczywiście pojawiła się tylko po podpis, a część szukała pracy naprawdę, jednak oferta w moim odczuciu w ogóle nie przystosowana do preferencji poszukujących (w tym moich). Podobnie jak podczas poszukiwań internetowych przeważały oferty w zawodach męskich/ fizycznych/ stoczniowych, a kobiety niestety nie miały w czym wybierać (jedynie stoisko ZUS, Pepco - chociaż tu się nikt nie pojawił - i Hotel Nadmorski szukający pokojowych itp.)
Podejrzewam, że ze względu na frekwencję targi zostaną odtrąbione jako sukces, choć wg mnie to tylko kolejne z pozornych działań podejmowanych przez PUP, imitujących próbę pomocy przy poszukiwaniu pracy.
Ciekawa jestem, czy komuś z obecnych na tego typu targach udało się znaleźć pracę albo chociaż zostać zaproszonym na rozmowę, dzień próbny...
Na stronie gdyńskiego PUP-u oczywiście pojawiła się relacja z ww. Targów, a w tekście sianie propagandy sukcesu, bo moim zdaniem targi sukcesem nie były, co opisałam powyżej...
http://gdynia.praca.gov.pl/-/9183774-ii-dzielnicowe-targi-pracy-w-gdyni-
Szczególnie rozbawił mnie fragment wstępu "a zainteresowani nimi mieszkańcy tłumnie wypełnili przestrzeń centrum sąsiedzkiego. Wiele osób wracało do domów z mnóstwem ofert z pierwszej ręki, bo od pracodawców"
tłumnie - dostali skierowania i musieli się pojawić, nie chcąc utracić statusu bezrobotnego i ubezpieczenia zdrowotnego.
z mnóstwem ofert - fakt posiadania w ręku ulotki nie oznacza otrzymania oferty czy nawet zainteresowania daną firmą
"Pierwsze Dzielnicowe Targi Pracy odbyły się na Oksywiu, pod koniec listopada ubiegłego roku. Zaskoczyła nas wtedy liczba osób odwiedzjących spotkanie z pracodawcami, ale frekwencja na Cisowej przekroczyła najśmielsze oczekiwania organizatorów." Haha, kogoś fantazja poniosła... Ciekawe, czy gdyby nie skierowania, to również byliby aż tak zaskoczeni...
Pozornie sukces PUPu, praktycznie jednak widać, że PUP realnie nie pomaga, a działania urzędników nie przekładają się na zmniejszenie bezrobocia. Ciekawe, ile z obecnych na targach osób (tych, które naprawdę liczyły na znalezienie pracy) wyszło rozczarowanych... Ja na pewno, ale słysząc reakcje innych osób nie tylko ja byłam zawiedziona.
http://gdynia.praca.gov.pl/-/9183774-ii-dzielnicowe-targi-pracy-w-gdyni-
Szczególnie rozbawił mnie fragment wstępu "a zainteresowani nimi mieszkańcy tłumnie wypełnili przestrzeń centrum sąsiedzkiego. Wiele osób wracało do domów z mnóstwem ofert z pierwszej ręki, bo od pracodawców"
tłumnie - dostali skierowania i musieli się pojawić, nie chcąc utracić statusu bezrobotnego i ubezpieczenia zdrowotnego.
z mnóstwem ofert - fakt posiadania w ręku ulotki nie oznacza otrzymania oferty czy nawet zainteresowania daną firmą
"Pierwsze Dzielnicowe Targi Pracy odbyły się na Oksywiu, pod koniec listopada ubiegłego roku. Zaskoczyła nas wtedy liczba osób odwiedzjących spotkanie z pracodawcami, ale frekwencja na Cisowej przekroczyła najśmielsze oczekiwania organizatorów." Haha, kogoś fantazja poniosła... Ciekawe, czy gdyby nie skierowania, to również byliby aż tak zaskoczeni...
Pozornie sukces PUPu, praktycznie jednak widać, że PUP realnie nie pomaga, a działania urzędników nie przekładają się na zmniejszenie bezrobocia. Ciekawe, ile z obecnych na targach osób (tych, które naprawdę liczyły na znalezienie pracy) wyszło rozczarowanych... Ja na pewno, ale słysząc reakcje innych osób nie tylko ja byłam zawiedziona.