Re: Dzik jest dziki....
Od kilku miesięcy mam psa i dopiero spacerując z nim zauważyłam, ile jedzenia wyrzuca się na osiedlu. Chleb, kości, warzywa, makaron, ryż. Widziałam jak jedna Pani wylewała barszcz przez balkon....
rozwiń
Od kilku miesięcy mam psa i dopiero spacerując z nim zauważyłam, ile jedzenia wyrzuca się na osiedlu. Chleb, kości, warzywa, makaron, ryż. Widziałam jak jedna Pani wylewała barszcz przez balkon. Nigdy nie chodzimy między blokami, bo pies po prostu od razu wyczuwa i ciągnie pod te okna. Nic dziwnego, że są tu dziki. Mieszkam od 3 lat na Podgórskiej i dopiero w tym roku zauważyłam, że przychodzą (pewnie dlatego,że częściej wychodzę, na spacery z psem). Mieliśmy jedno bliskie niespodziewane spotkanie z dzikiem i mój szczeniak podbiegł do niego myśląc, że to pies. Dzik kompletnie go zignorował i oddaliliśmy się, więcej strachu ja się najadłam. Teraz trzeba uważać, bo są młode, ale myślę, że największe zagrożenie stanowią dla samochodów, które szczególnie w późnych godzinach pędzą kwiatkowskiego. Jednego nie rozumiem, jak w XXI wieku można wyrzucać tyle jedzenia na trawniki, przez balkony, szkoda jeszcze, że nie na ulice jak do rynsztoka, przecież to nie średniowiecze, każdy ma w domu śmietnik i kibel. W głowie się to nie mieści!
zobacz wątek