Widok
Eko-mamy z Trójmiasta, proszę o pomoc!
Dzień dobry!
Jestem studentką pedagogiki (wczesnej edukacji z terapią pedagogiczną) na Uniwersytecie Gdańskim. Właśnie kończę trzeci rok studiów i piszę pracę licencjacką na temat ekologicznego macierzyństwa.
Potrzebuję Waszej pomocy! ;)
Czy są tutaj może jakieś eko-mamy z trójmiasta, które są chętne do pomocy i zgodzą się na to, abym przeprowadziła z nimi wywiad?
Mieszkam na teranie Gdyni, lecz mogę dojechać do Gdańska lub Sopot (bliskich okolic).
Będę wdzięczna za wszelką pomoc i odzew.
Bardzo proszę osoby zainteresowane o kontakt mailowy pod adresem: kasienka.winnicka@gmail.com .
Pozdrawiam,
Kasia W.
Jestem studentką pedagogiki (wczesnej edukacji z terapią pedagogiczną) na Uniwersytecie Gdańskim. Właśnie kończę trzeci rok studiów i piszę pracę licencjacką na temat ekologicznego macierzyństwa.
Potrzebuję Waszej pomocy! ;)
Czy są tutaj może jakieś eko-mamy z trójmiasta, które są chętne do pomocy i zgodzą się na to, abym przeprowadziła z nimi wywiad?
Mieszkam na teranie Gdyni, lecz mogę dojechać do Gdańska lub Sopot (bliskich okolic).
Będę wdzięczna za wszelką pomoc i odzew.
Bardzo proszę osoby zainteresowane o kontakt mailowy pod adresem: kasienka.winnicka@gmail.com .
Pozdrawiam,
Kasia W.
Nie wiem czy jestem eko-mamą wg Ciebie ;) pieluchuję dziecko wielorazowo, kąpię dziecko w oleju kokosowym, zamiast zasypki używam mąki ziemniaczanej, piorę w sodzie oczyszczonej, czyszczę mieszkanie octem ;P Ale nie uważam się za ekomamę, a raczej nie chcę atakować dziecka od urodzenia samą chemią, jak można zdrowiej ;)
Jak najbardziej rozumiem, że może nie chcieć nazywać się Pani "eko-mamą". Jednak jeżeli te czynności, które Pani wymieniła są dla Pani wartością, to jak najbardziej byłabym wdzięczna za współpracę.
Jeśli jest Pani skłonna mi pomóc, to proszę o podanie maila do Pani, albo kontakt pod tym adresem mailowym: kasienka.winnicka@gmail.com .
Pozdrawiam.
Jeśli jest Pani skłonna mi pomóc, to proszę o podanie maila do Pani, albo kontakt pod tym adresem mailowym: kasienka.winnicka@gmail.com .
Pozdrawiam.
Oj... - pozwolę sobie na małą dygresję - jak dla mnie bycie eko w środku miasta, to bardziej marzenie, niż realna możliwość.
Ja - kobieta ze wsi, wiem, co mówię. Całe eko, które wdraża sobie ktoś w domu, sporym wysiłkiem i nakładem dodatkowej pracy, rozbija się o to, co jest na "zewnątrz". Spaliny, psie kupki na chodniku co 1,5 -2 metra, zwierzęce siku i "kiepy" w piaskownicy, śmieci itp. itd.
Można sobie pomarzyć o czystym, wywietrzonym domu, o pachnącym wiatrem praniu, o czystej piaskownicy na podwórku, nawet jeśli tam nasika nasz kot i kot sąsiadów, to i tak jest bardziej eko, niż siku panów po piwku i ich niedopałki ;) Eko jest marchewka z robaczkiem prosto z grządki, eko są truskawki wygrzane słońcem, jeszcze z piaskiem, eko jest czysty trawnik pełen mniszka lekarskiego. I wtedy nawet domestos w łazience nie zaszkodzi.
Niestety, jest jak jest. I trzeba sobie radzić.
Tym, którym się chce, kibicuję i podziwiam, ale nie opuszcza mnie wrażenie, że to marny trud. A przynajmniej - na pewno trud, ale czy jakiś szczególnie pozytywny efekt, to trudno powiedzieć.
Ja jedyne czego się trzymam konsekwentnie to to, żeby dzieci jadły "prawdziwe" gotowane i przyrządzane w domu posiłki. Staram się nie stosować przerobionej żywności. Kinder cośtam, to nie kanapka, a gotowe paluszki rybne, to nie ryba.
Sorki, za dygresję. Już znikam. I życzę powodzenia w pisaniu pracy i ciekawych spotkań.
Ja - kobieta ze wsi, wiem, co mówię. Całe eko, które wdraża sobie ktoś w domu, sporym wysiłkiem i nakładem dodatkowej pracy, rozbija się o to, co jest na "zewnątrz". Spaliny, psie kupki na chodniku co 1,5 -2 metra, zwierzęce siku i "kiepy" w piaskownicy, śmieci itp. itd.
Można sobie pomarzyć o czystym, wywietrzonym domu, o pachnącym wiatrem praniu, o czystej piaskownicy na podwórku, nawet jeśli tam nasika nasz kot i kot sąsiadów, to i tak jest bardziej eko, niż siku panów po piwku i ich niedopałki ;) Eko jest marchewka z robaczkiem prosto z grządki, eko są truskawki wygrzane słońcem, jeszcze z piaskiem, eko jest czysty trawnik pełen mniszka lekarskiego. I wtedy nawet domestos w łazience nie zaszkodzi.
Niestety, jest jak jest. I trzeba sobie radzić.
Tym, którym się chce, kibicuję i podziwiam, ale nie opuszcza mnie wrażenie, że to marny trud. A przynajmniej - na pewno trud, ale czy jakiś szczególnie pozytywny efekt, to trudno powiedzieć.
Ja jedyne czego się trzymam konsekwentnie to to, żeby dzieci jadły "prawdziwe" gotowane i przyrządzane w domu posiłki. Staram się nie stosować przerobionej żywności. Kinder cośtam, to nie kanapka, a gotowe paluszki rybne, to nie ryba.
Sorki, za dygresję. Już znikam. I życzę powodzenia w pisaniu pracy i ciekawych spotkań.
Anamama - dla mnie to nie ekomama a kochająca mama sama przygotowuje posiłki - dlatego nawet o tym nie pisałam ;) moje dziecko nie jadło słoiczków, nie dostaje słodyczy, a produkty które dziecku podaję staram się mieć ze sprawdzonego źródła jeśli już nie jest z działki - ze swoich zapasów :D
Kasia W. jutro napiszę :)
Kasia W. jutro napiszę :)