No więc tak. Pół roku po ślubie okazało się, że ma dług do spłacenia, więc dziecko w drodze, dałam szansę. Sytuacja powtórzyła się drugi raz, były dzieci, dałam szansę. Pomagał w opiece nad...
rozwiń
No więc tak. Pół roku po ślubie okazało się, że ma dług do spłacenia, więc dziecko w drodze, dałam szansę. Sytuacja powtórzyła się drugi raz, były dzieci, dałam szansę. Pomagał w opiece nad dziećmi, nie pił, nie bił, nie robił awantur. Ja zajmowałam się wszystkim, domem, dziećmi, rachunkami, on przelewał na moje konto co miesiąc 1000zl, opłacał dwa rachunki, zarabiam dość dobrze, on mniej, więc starczało. Każde z nas miało swoje konto, ja oszczędzałam na własny dom, mieszkanie chciałam zostawić dzieciom, ale mój mąż wziął kolejny kredyt, którego nie może spłacić. Na co idą te pieniądze, nie wiem, bo przecież nie ma odwagi się przyznać na co stracił tyle pieniędzy. Oczywiście, on zapewnia, że mnie kocha, że się zmieni, że nigdy więcej, ale już to słyszałam, nie jestem głupia i naiwna...Wiem, że nic się nie zmieni. Wiem, że jest mu po prostu wygodnie. Wiem, że mówi tak, bo ma świadomość, że beze mnie sobie nie poradzi, ale ja już dłużej nie będę go utrzymywać.
zobacz wątek