Nie, nie boli mnie to, bo to nie był kredyt, który wziął z braku pieniędzy na życie. Oczywiście, że do mnie nie przyszedł, bo byłoby to bezczelnością z jego strony. Właśnie to, że sam próbował to...
rozwiń
Nie, nie boli mnie to, bo to nie był kredyt, który wziął z braku pieniędzy na życie. Oczywiście, że do mnie nie przyszedł, bo byłoby to bezczelnością z jego strony. Właśnie to, że sam próbował to ogarnąć, nie mieszając mnie w swoje nieuczciwe działania, jest w całym jego postępowaniu plusem.
Obwinianie mnie za to, że mój mąż skutecznie mnie okłamywał przez 10 lat to tak, jakby oskarżać osobą okradzioną, że nie przewidziała, że odwiedzi ją zlodziej.
zobacz wątek