Byłem dziś na koncercie Jaskułke. Głośny projekt z jakimś szaleńcem, który wrzeszczał w niebo głosy i udawał kultowego artystę - nieważne, wyszedłem wcześniej, bo gość nie pasował do Sławka, basu i perkusji - moja opinia. Ale skandalem jest to, że mimo iż koncert był na 20:00, drzwi zostały otwarte dopiero około godziny 2020 a koncert - po wstępie jakiegoś awangardowego artysty - rozpoczął się z niemal półtora godzinnym opóźnieniem. Nie rozumiem, dlaczego nie można było ludzi wpuścić, by sobie usiedli i spili browarka... jeśli były kłopoty ze sprzętem, czemu nikt nie wyszedł i nie uprzedził już licznie zgromadzonych...

Szczytem żenady jest organizacja baru i długowłosy barman, który drżącą ręką odmierza do METALOWEGO naczynia dawkę wina... nigdzie czegoś takiego nie widziałem a wino miało metaliczny posmak... właściciel chyba boi się, że ktoś zdefrauduje cztery krople wina rzadkiej i wyjątkowej kadarki z marketu... ów długowłosy miał problem z zaparzeniem i podaniem herbaty (wrzątek plus torebka); cytrynę zaś dokładnie wymacał przed podaniem jest na spodek (poprosiłem o nową)... brakuje jakiejś karty drinków...

reasumując - suma pierdołek skutecznie odstręcza od kolejnej