Jestem posiadaczką karnetu i zdążyłam wykorzystać kilka wejść . Do wczoraj byłam wielką wielbicielką i propagatorką TEGO MIEJSCA. Niestety wczorajszy wieczór ( zaplanowałam udział w zajęciach o 19.30) wpłynął na moje negatywne nastawienie. Nie dość, że musiałam odczekać "wieki" w kolejce do recepcji, nie dość, że nie było kluczyków do szafki, to Pani w recepcji obwieściła,że mam przebrać się gdzieś, może w szatni ( a tam tłum) i rzeczy odnieść do kantorka, w którym brak wieszaków i jakichkolwiek półek, a rzeczy walają się po podłodze. Nadmieniam, że nie umiem ubierać się i rozbierać podskakując na jednej, czasem nawet nie swojej, nodze ( wszystko z uwagi na ogromny ścisk w szatni). Zrezygnowałam z udziału w zajęciach. Straciłam wieczór, straciłam wejście ( skreślone na karnecie) oraz nadzieję, że kiedyś będzie inaczej, zważając na akcje reklamowe ( tylko ponad 1000 sprzedanych karnetów miesięcznych na jakimś "sitidilu"). Rozumiem, że Klub stara się pozyskać nowych członków
kuszącymi rabatami, ale nie rozumiem, dlaczego, jako właścicielka pełnopłatnego karnetu, mam odczuwać tego skutki. Pozdrawiam Ewa