Widok
Festiwal Szekspirowski - Makbet
Opinie do spektaklu: Festiwal Szekspirowski - Makbet.
Shakespeare und Partner, Brema, Niemcy „Makbet”Reżyseria Norbert KentrupDramaturgia Vanessa SchormannTłumaczenie Maik HamburgerScenografia Sibylle MeyerKostiumy Gabie Lindner, Achim JüngstRECENZJE:Z gwizdami zachwytu i owacją na stojąco przyjęto w poniedziałkowy wieczór przedstawienie Makbet, tak bliskie szekspirowskiemu charakterowi a jednocześnie tak nowatorskie - jak to ...
Przejdź do spektaklu.
Shakespeare und Partner, Brema, Niemcy „Makbet”Reżyseria Norbert KentrupDramaturgia Vanessa SchormannTłumaczenie Maik HamburgerScenografia Sibylle MeyerKostiumy Gabie Lindner, Achim JüngstRECENZJE:Z gwizdami zachwytu i owacją na stojąco przyjęto w poniedziałkowy wieczór przedstawienie Makbet, tak bliskie szekspirowskiemu charakterowi a jednocześnie tak nowatorskie - jak to ...
Przejdź do spektaklu.
wyszedłem w połowie
Jeżeli powyższe recenzje są w połowie, to chyba widziałem zupełnie inną sztukę... jest jeszcze jedna możliwość - Niemcy starali się zbytnio zniżyć do poziomu jarmarcznego. Wyszło jak w karczmie, żadnej głębi, żadnych emocji. Melodie głosów (a raczej wrzasków) płaskie, motywy działania bohaterów nie do przewidzenia z mimiki twarzy, całość nieszczera. Ale ubaw wśród publiczności był przedni, szczególnie jak jakaś postać wypięła tyłek lub się potknęła. Żenada.
niestety zgadzam sie
Niestety zgadzam sie ze wszystkim powyzszymi uwagami.
Co chcialam dodac to, ze Suflerka bardzo mi przeszkadzala, caly tekst Makbeta slyszalam podwojnie, czasami i inne role - trafily mi sie miejsca na koncu sali przy jej "budce".
Nie sadzialam ze w ramach takiego restizowego festiwalu bedzie takie dno, szkoda czasu i kasy
Co chcialam dodac to, ze Suflerka bardzo mi przeszkadzala, caly tekst Makbeta slyszalam podwojnie, czasami i inne role - trafily mi sie miejsca na koncu sali przy jej "budce".
Nie sadzialam ze w ramach takiego restizowego festiwalu bedzie takie dno, szkoda czasu i kasy
Wprost przeciwnie
Mialam miejsce w rzedzie ostatnim, XII, i nie słyszałam suflerki. Dziwne, prawda? Żeby docenić w pełni ten spektakl, trzeba choć trochę rozumieć prawidła rządzące teatrem elżbietańskim: pseudo kontakt z widownią, pełnia świateł (tu: symulacja światła dziennego), minimum dekoracji i rekwizytów oraz mężczyżni grający role kobiece. Publiczność zaś realiów najwyraźniej nie rozumiała, bo co i rusz wybuchały salwy śmiechu, w najmniej odpowiednich po temu momentach... (że o chichotach przy wiadomości o ciężkiej chorobie odtwórcy głównej roli nie wspomnę). Kłopot polega na tym, że jesteśmy przyzwyczajeni do sztywnych i nadętych realizacji Szekspirowskich tragedii, podczas gdy nawet w nich Szekspir umieszczał elementy komediowe i - kto czytał orginał lub choćby z uwagą dobre tłumaczenie to wie - obsceniczne... Polecam lekturę o teatrze elżbietańskim przed zbyt popędliwą krytyką.