Auto "z jajem"; >
Mam kaszla już 10 miesięcy (kaszel AD 1992) i zbieram kasę na "byle co" bo wiem, że każde "byle co" będzie lepsze od malca. Na początku zawiódł mnie wskaźnik paliwa - wpierw na stacji benzynowej...
rozwiń
Mam kaszla już 10 miesięcy (kaszel AD 1992) i zbieram kasę na "byle co" bo wiem, że każde "byle co" będzie lepsze od malca. Na początku zawiódł mnie wskaźnik paliwa - wpierw na stacji benzynowej "przelałem" benzynę (a wskaźnik był w połowie), kilka tygodni później miałem postój w polu - tym razem wskaźnik też był w połowie ale z kolei bak był pusty (trza koniecznie mieć zapas paliwa w podręczneh butli :-) Dwa razy zerwała mi się linka od prędkościomierza - nie chce mi się już tego drugi raz naprawiać i jeżdżę "na oko" (i tak więcej niż do 6 dych w mieście nie zdążę się rozpędzić ;). Ostatnio poszła kostka w stacyjce - przez tydzień auto wyłączałem nie kluczykiem tylko odłączając kable od aku - inaczej się nie dało :) Czasem jak się nagrzeje to coś w nim "siada" i nie idzie odpalić tego auta (pstryk, pstryk) - no ale od czego są koledzy, którzy to auto popchają. Pali jak smok - jeżdżę po mieście ale w nocy, gdy nie ma w ogóle ruchu i spalam 7,5l na 100km!!! Hamulce beznadziejne - nie dość, że piszczą to jeszcze prawy klocek łapie mocniej i przy hamowaniu znosi mnie na prawo. Uwaga na boczny wiatr albo mijające tiry - autem rzuca jak diabli. Dwa razy odpadła mi wycieraczka, akurat podczas dużego deszczu - przełożyłem tą od pasażera i na jednej spokojnie dało się jechać :] Zamek - otwieram dosłownie każdym kluczem, nawet tym od drzwi do mieszkania. A kluczyk do otwierania auta/wlewu paliwa - raz mi się tak wygiął przy otwieraniu zamka od klapy, że nie szło później korka wlewu paliwa nim otworzyć... Radia nie ma co montować - no chyba,że wywali się tylne siedzenie i wstawi kolumnę - może coś się wtedy usłyszy. Ogólnie - da się jeździć ale jeżeli ktoś nie ma poczucia czarnego humoru to odradzam ;] Auto-zabawka.
zobacz wątek