Odpowiadasz na:

GPEC i Gdańsk

2003 - Prezydent Gdańska (AKA "Budyń") doprowadza do zadłużenia miejską spółkę GPEC nie płacąc jej za usługi ciepłownicze świadczone na rzecz instytucji miejskich (szpitale, szkoły itd...), po czym... rozwiń

2003 - Prezydent Gdańska (AKA "Budyń") doprowadza do zadłużenia miejską spółkę GPEC nie płacąc jej za usługi ciepłownicze świadczone na rzecz instytucji miejskich (szpitale, szkoły itd...), po czym sprzedaje GPEC za 184 000 000 PLN (33% zniżki od ceny rynkowej) niemieckiej firmie. By zabezpieczyć interesy mieszkańców (te same których pilnuje jako prezydent miasta) powołuje siebie do rady nadzorczej sprzedanego GPEC i dokonuje cudu ekonomicznego - firma staje się rentowna (bo jako prezydent miasta po prostu zaczął płacić należności firmie w której radzie nadzorczej zasiada). Wynagrodzenie prezydenta w GPEC szacuje się na marne 900000 PLN.
W 2018 Polska będzie próbowała odkupić GPEC za 185mln EUR (czterokrotność ceny sprzedaży) - ale bezskutecznie. Schemat takiej transakcji zostanie powielony w wielu miastach i gminach, wszędzie tam gdzie jeszcze jest coś państwowego do sprzedania (np. Warszawa, Słupsk). Do 2014 kury znoszące złote jajka sprzedane zagranicznym nabywcom przyniosą ponad 160 mld PLN sprzedającym a Polakom - gwarancje drogich usług komunalnych.
15 lat później niezrażone zalaniem Motławy ściekami (przez spółkę komunalną sprzedaną przez Adamowicza Francuzom) gdańskie lemingi wybiorą Budynia po raz ostatni na stanowisko...prezydenta (!).

Rok po szwindlu Adamowicza układ warszawski sprzeda w ten sam sposób STOEN.

zobacz wątek
5 lat temu
~smakosz kaszanki

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry