Odpowiadasz na:

Re: GRUDNIOWE MAMUSIE 2010 CZ. 38

Cześć! :)
zacznę od tego fryzjera ;-). No byłam i zadowolona wróciłam hehe. Fryzjerka dobrała mi b. fajnie kolor farby do moich naturalnych włosów - farba bazowa jest właściwie w takim samym... rozwiń

Cześć! :)
zacznę od tego fryzjera ;-). No byłam i zadowolona wróciłam hehe. Fryzjerka dobrała mi b. fajnie kolor farby do moich naturalnych włosów - farba bazowa jest właściwie w takim samym kolorze i do tego jaśniejsze o ton pasemka - bardziej refleksy. Wyszło b. fajnie, naturalnie. Mało kto zauważa różnice, ale tak chciałam, bo dla mnie ważne było żeby siwe włosy ukryć ;-).
Ogólnie mi się podobało. A następnym razem ustaliłyśmy że jednak jeszcze jaśniejsze zrobimy ;-). Fryzjerka miała wizję ala JLo ;-). Tzn. ciemnejsze od skóry i coraz jaśniejsze w dól. Ale tego się trochę boję. Chociaz na szczęście włosy nie ręka - odrosną. A u mnie to nawet b. szybko.

Oczywiście już nie pamiętam co chciałam wam jeszcze napisać.
Owoce i warzywa - masakra. Jabłko, czasem trochę gruszki, winogron (nie obieram ze skórki chyba że b. twarda, przekrajam tylko na pół i wyciągam pestki lub kupuję te małe rodzynkowe, aaa i jabłko też czasem daje ze skórką w całości, a czasem obieram i kroję w paseczki), banana rzadko daje bo zatwardza, ostatnio byłam w szoku bo parę kawałeczków zielonego grapefruita zjadła, tzn. sam miąższ. Warzyw nie tknie - nie licząc ziemniaków i warzyw w zupie - ale te raczej drobno rozgniecione muszą być. Ogólnie je różnie - falami, raz prawie nic, a raz pięknie i dużo. Ale trzeba ją przekonywać zagadywać itd. Też mne denerwuje to że trzeba za nią latać i prosić żeby coś posmakowała. Raz na jakiś czas - jak ma dobry humor to zje z nami obiad - sama. Siedzi w swoim krzesełku wysokim ale dostawionym do naszego stołu.
Ogólnie ja całe jej życie starałam się uczyć ją że je się bez włączonego tv i np. opowiadałam jej bajki, albo wierszyki czy śpiewałam, jadła tylko w swoim foteliku itd. - nie było problemu. Niestety od stycznia, czyli jak poszłam do pracy cała moja robota poszla na marne. Mąż szedł na łatwiznę i siadał z nią na podłodzę i w trakcie zabawy ją karmił, albo włączał tv. A już najgorzej moja teściowa Lenkę rozpuszcza. Jestem taka ze nic jej nie powiem, ale mnie to wkurza (na szczescie przyjezdza średnio raz na m-c, na po parę dni). A mianowicie ta oprócz tego że karmi ją gdzie popadnie - na podłodze, na kanapie itd. to włącza jej filmiki na smartfonie...wrr. I ta gapi się w ten mały ekranik i tak sie do tego przyzwyczila ze jak widzi tesciowa to sie tego domaga. W ogóle teściowa strasznie Lenkę faszeruje - nie wiem jak ona ta robi, ale Lenka zawsze jak ona jest to dużo zjada...ale czasem tyle że az mi jest jej żal. Na siłe takie wpychanie itd. Bo dla tesciowej najwazniejsze jest zeby dziecko jadlo...ech! A po jej wyjezdzie Lenka zawsze mało je - wstret do jedzenia ma chyba. No ale co zrobić. Dobrze że jest rzadko, bo jakby się Lenka codziennie zajmowała, to Lenka była by gruba jak mój mąż w dzieciństwie. Chociaż oczywiście teściowa twierdzi, że Michał super wyglądał - zdrowo. A w rzeczywistości był pulchny i tyle ;-P.

zobacz wątek
12 lat temu
~Michalowa

Odpowiedź

Autor

Ogłoszenie
Polityka prywatności
do góry