Re: GRUDNIOWE MAMY 2010. CZ. 25
A co do mamy Laury to rzeczywiście przykre, biedna kobieta tyle musi udźwignąć. Ja też często płaczę gdy czytam jej bloga. Zresztą od urodzenia Madzi płaczę z powodu krzywdy czy choroby każdego...
rozwiń
A co do mamy Laury to rzeczywiście przykre, biedna kobieta tyle musi udźwignąć. Ja też często płaczę gdy czytam jej bloga. Zresztą od urodzenia Madzi płaczę z powodu krzywdy czy choroby każdego dziecka. Mąż mówi, że moje plany pracy w domu małego dziecka czy hospicjum dziecięcego stają się coraz mniej realne. Jak stwierdził ostatnio nawet na zwykły oddział pediatryczny mnie nie przyjmą bo ciągle będe płakała w dyżurce :) Znalazłam ostatnio ciekawą ofertę pracy w żlobku, moje dziecko za darmo, chodziłybyśmy razem z Madzią ale nie wypaliło bo od 16 miesiąca. :/
zobacz wątek