Re: GRUDNIOWE MAMY 2010. CZ 34
Dziewczyny przepraszam Was najmocniej, że tak szybko uciekłam i nie zaczekałam na Was. Jak tylko dotarłyśmy do Sopotu Ola juz zaczęła marudzić, miałam nadzieję że zaśnie w wózku ale za dużo się...
rozwiń
Dziewczyny przepraszam Was najmocniej, że tak szybko uciekłam i nie zaczekałam na Was. Jak tylko dotarłyśmy do Sopotu Ola juz zaczęła marudzić, miałam nadzieję że zaśnie w wózku ale za dużo się działo wokoło niej. Przetruptałam więc obok fontanny przy wejsciu na molo bo tam było troszkę spokojniej, jednak Ola popadła w jeszcze większą rozpacz. Na rączkach źle, w wózku jeszcze gorzej, ptaki, psy wszystko ją rozpraszało. W pewnym momencie wyskoczyły dwie baby po 50-tce i naskoczyły na mnie tekstami: Niech pani coś zrobi! przecież dziecko nie może tak płakać, tu się odpoczywa i ludzie chcą mieć ciszę, co z pani za matka że niepotrafi pani uspokoić własnego dziecka a na koniec powiedziały że wezwą kogoś z opieki społecznej aby się mną i Olą zajął skoro sama nie potrafię.
W życiu nikt nigdy nie podnósł mi tak ciśnienia! Nie pozostawiłam tego bez słowa, powiedziałam aby nie wtrącały się w nie swoje sprawy.
Skończyło się tak że wzięłam Olę na ręce i niosłam aż do samochodu pchając wózek. Popłakałam się w drodze do domu tak mnie zdenerwowały..
Może i zła ze mnie matka ale nie one powinny to oceniać.
zobacz wątek