Re: GRUDNIOWE MAMY 2010 CZ. 36
Cześć dziewczynki!
Marchew - super gada Hania. Są z Lenką na podobnym etapie jeśli chodzi o mowę. Też już zaczyna łączyć słowa: najczęściej że czegoś właśnie nie ma, albo że idzie "aaa (spać)...
rozwiń
Cześć dziewczynki!
Marchew - super gada Hania. Są z Lenką na podobnym etapie jeśli chodzi o mowę. Też już zaczyna łączyć słowa: najczęściej że czegoś właśnie nie ma, albo że idzie "aaa (spać) z kum kum" itd. No i "jeście raz mama" - jak się wygłupiamy ;-).
Fajnie teraz obserwować nasze maluszki - codziennie cos nowego, coś mówią, naśladują...pięknie. Tylko wkurza mnie Lenka tym, że nie mogę się nią pochwalić na zawołanie ;-), to znaczy chcę komuś pokazać co umie robić, albo co mówi, a ta skubanica wtedy milczy ;-P. I zrobi coś tylko jeśli ma na to ochotę ;-). Najczęściej babciom od razu pokazuje, a reszcie to jak jej się chce.
Justa - moja od ok września już je truskawki. Miałam dużo zmiksowanych pomrożonych w kubeczkach zamykanych np. po serkach. I nic jej nigdy nie było. A od kiedy są już krajowe truskawki w tym sezonie to też je. B. lubi i dużo zjada. Teraz praktycznie codziennie je parę, albo samych albo rozgniecionych z jogurtem i np. czasem z bananem.
Co do spotkania, ja b. chętnie ale w tyg. odpadam - praca. Ale w weekend jestem za. Najlepiej jednak po południu dla mnie ;-). Ale jak większość będzie wolała rano, to się zmotywuję i wyrobię na jakąś poranną godzinę i do ok 11:30 mogłabym być, bo ok 12 Lenka chodzi spać.
Od paru dni Lenka wcześnie wstaje - 7, nawet i 6:30. Jak nigdy. Zawsze wstawała ok 8. Także boli w weekend, bo nawet wtedy nie mogę pospać dłużej. Ale za to pięknie śpi całą noc. Od ok 20-21 (zależy jak zaśnie) do tej 7 śpi. Dziś coprawda obudziła się na wodę ok 4, ale to wyjątkowo.
A w ogóle powiem Wam, że same problemy ostatnio. Tak mi ciężko na sercu. Bogu dzięki Lenka zdrowo się chowa...
Teraz jest u mnie teściowa od niedzieli i będzie jeszcze cały tydzień - mam dość. Jest fajna i b. ją lubię, ale jednak cały czas jest u nas ktoś w domu. I nie znoszę tego syfu w domu - ona jest mistrzem w tym. Wszystko jakieś upaćkane, w kuchni wszystkie szafki w "łapach", czymś oblepione, kuchenka uświniona, łazienka w paście do zębów - kurde! A miałam tak czysto. Muszę to olać, bo sprzątać mi się nie opłaca przy niej. Ale najgorsze jest to, że przyjechała w niedziele, a w poniedziałek zaczęła kichać i prychać - jest chora na całego. A przecież dopiero co z Lenką wyzdrowiałyśmy...jak mi ją znowu zarazi...mnie juz dziś znowu gardło bolało rano. A mówimy, mamo nie całuj - no to nie całuje, ale ją ściska - a co robi jak nas nie ma w domu? I mimo tego, że mówię delikatnie, żeby nie urazić żeby myła często ręce mydłem to grochem o ścianę - smarka, a potem wszystkiego dotyka. No tak trudno po smarkaniu wyrzucić chusteczkę i umyć ręce. gadam mężowi, żeby z nią pogadał, ale wiecie jak to jest. Przecież mi nie wypada...mojej mamie bym powiedziała. Ech!
Ale w sumie to i tak pikuś...kolejny problem taki, że mąż zostanie bez pracy. Zamykają teatr na 1,5roku, bo robią remont. Obiecywali, że wszyscy pracownicy będą przez ten rok dostawać tzw. gołą pensję - małą, ale chociaż na opłaty, no i miał być namiot taki specjalny i miały być sztuki. A wczoraj było zebranie i jednak namiotu nie będzie i będą zwalniac ludzi. Niewiadomo jeszcze kogo i w ogóle ile osób - mają czekać na info. Być może wszystkich zwolnią, albo każą przejśc na pół etatu - za 500zł! No i na gwałt szukamy czegoś dla męża.
Jakbyście słyszały o czymś. Mąż jest wstanie się przekwalifikować i rzucić sztukę w cholerę. Tyle lat studiów, talent, ciężka praca - codzienne ćwiczenie itd. i g... z tego ma.
Może ktoś planuje remont i szuka fachowca - mąż jest tzw. "złotą rączką", robi wszystko. Godny polecenia - już nie raz robił remonty u ludzi, w rodzinie, no i nasze mieszkanie całe.
Ale i tak największym zmartwieniem jest mój kochany siostrzeniec. We wtorek ma usg, na którym się okaże czy ma raka...tak się boję. Ma 20 lat i dopiero kończy I r. studiów...
Mam doła dziewczyny jak stodoła. Próbuję nie myśleć o najgorszym, w ogóle o tym nie myśleć, ale się nie da...
Dziękuję Bogu za moją córeczkę. Tylko ona daje mi teraz szczęście...
No to się wyżaliłam, sorry dziewczyny!
zobacz wątek