Widok
Gdzie rodzić? Zaspa, czy Wojewódzki?
Stoję przed dylematem jaki szpital wybrać. Zaspa ma chyba wiecej pozytywnych opini, jednak mój lekarz prowadzący pracuje w Wojewódzkim. Który szpital polecacie i jakie macie doswiadczenia jeśli chodzi o otrzymanie ZZO w trakcie porodu? Chyba jednak w Wojewódzki jest łatwiej go otrzymać? Z góry dziękuję.
Ostatnio jak byłam w szpitalu wojewódzkim to od razu na wejściu na położnictwo pisze jak byk, że aby otrzymać ZZO trzeba u nich przejść odpowiedni kurs, więc jeśli chcesz tam rodzić zainteresuj sie tym za wczasu. Ja akurat z wojewódzkim mam same złe doświadczenia, i te sprzed lat i te obecne niestety też.
Moje dzieci urodziłam na Zaspie, byłam zadowolona i polecam. Przy trzecim też planowałam tam rodzić, ale wyszło jak wyszło...
Moje dzieci urodziłam na Zaspie, byłam zadowolona i polecam. Przy trzecim też planowałam tam rodzić, ale wyszło jak wyszło...
Ja 10 miesiecy temu rodzilam w wojewodzkim. I mimo tego ze zadnego szkolenia nie przechodzilam to dostalam zzo. Polozna anioł, bardzo cierpliwa, miła, spokojnie wszystko tłumaczyła krok po kroku... Pierwszy porod mialam na zaspie 6. lat temu ale to byla cesarka wiec innaczej to przebiegało. Zaspa tez ok. Jesli miala bym rodzic trzeci raz wybrała bym jednak wojewodzki.
rodziłam w 2015 na zaspie i w 2017 w wojewódzkim. teraz wybrałabym znów wojewódzki. Za pierwszym i drugim razem spędziłam 7 dni w szpitalu po porodzie ze względu na antybiotyk dziecka. Zdecydowanie lepsza opieka w wojewódzkim. Ordynator o złotym sercu, na 1. miejscu stawia pacjentki. Do plusów sala porodowa z wanną (jeśli będzie wolna), pokój 1 osobowy z możliwością odwiedzin (jeśli jest akurat wolny), wykonują dziecku dodatkowo usg głowy oraz brzuszka(serce, układ oddechowy, moczowy). Położne wiadomo ;) i lepsze i gorsze ;) i zależy jaki dzień mają, ale złego nie można o nich za bardzo nic powiedzieć.
Bardzo polecam szpital wojewódzki. Od porodówki po położnictwo i neonatologów. Rodziłam tam dwukrotnie w 2016 i 2018. Dokładnie badają dziecko, nie tak jak w innych szpitalach. Ja akurat nie dostałam zzo bo akcja bardzo szybko postępowała, ale dziewczyna, która rodziła w sali obok z tego co wiem nie była na szkoleniu, a znieczulenie otrzymała.
Rodziłam w Wojewódzkim w 2017 i było super o ile można tak powiedzieć o porodzie ;). Położne do rany przyloz, byłam ponad tydzień i tylko raz zdarzyła się niezbyt ogarnięta położna. Zzo mi proponowali ale to był mój drugi poród wiec odmówiłam. Położna przy porodzie to był anioł, jeszcze dwa dni później jak zabierali mi dziecko na neonatologie to się interesowała i pamiętała moje imię. Na neonatologii tez super babeczki, bez problemu można się było z nimi dogadać. Mi zależało żeby nie dokarmialy mi dziecka, tylko dzwoniły po mnie zawsze jak będzie głodne i nie było z tym żadnego problemu. Dziwiło mnie tylko ze trochę się krzywily na to ze mój maluch chciał jeść częściej niż co 3 godziny i twierdziły ze tak go rozpieszcze.
Ogólnie wydaje mi się ze dużo zależy od podejścia rodzącej i tego czy jest nastawiona na współpracę czy na udawanie pępka świata. Wiadomo, że jasne komunikaty a nie strojenie fochow najlepiej działają jeśli chce się urodzić i potem opiekować się dzieckiem "po swojemu"
Ogólnie wydaje mi się ze dużo zależy od podejścia rodzącej i tego czy jest nastawiona na współpracę czy na udawanie pępka świata. Wiadomo, że jasne komunikaty a nie strojenie fochow najlepiej działają jeśli chce się urodzić i potem opiekować się dzieckiem "po swojemu"
przy pierwszym porodzie 2009 rok, zzo nie było tematem zbyt popularnym, stąd nie rozważałam nawet tego czy dostępne czy nie... urodziłam naturalnie, z mężem, w Wejherowie, z perspektywy czasu inaczej poprowadziłabym sobie ten poród, ale nie była to jakaś trauma czy coś...drugi poród w 2016, również naturalny, szybszy, z położną znaną że szkoły rodzenia, w wojewódzkim, położna była akurat na dyżurze, ja się przypomniałam, rodziłam z doulą, mąż został że starszym synem, czułam w sobie moc, wiedziałam że zzo czasem poród opóźnia, przedłuża, a ja tego nie chciałam, doulą wspomagała, ból był do wytrzymania a ja miałam dużo siły, skurcze parte pojawiły się szybciej niż myślałam (poród wspomagany oksytocyną, bo ja powoli się rozkręca ma, a wody odchodziły już dobre 5 godzin przed przyjazdem do szpitala), 35 minut partych i po sprawie... byłam zaskoczona że wszystko dzieje się szybko, na IP zaznaczyłam że proszę o badania do zzo, byłam na kursie, po przyjęciu na trakt porodowy powiedziałam że zzo nie chcę, choć pytali, byłam w toku rodzenia, nie chciałam burzyć tego skomplikowanymi, dla mnie, procedurami, póki miałam wybór, syn urodził się zdrowy, równo 4 kg
Przy pierwszym porodzie bałam się komplikacji, wiec nie wzięłam, ale ból był do zniesienia. Skurcze nasilają się stopniowo wiec da się to znieść. Fakt ze pod koniec byłam już bardzo zmęczona, bo rodziłam późnym wieczorem, po całym dniu chodzenia żeby przyspieszyć poród i uniknąć wywoływania.
Za drugim razem wiedziałam juz czego się spodziewać, a ze zaczęłam rodzic rano to stwierdziłam ze dam radę bez zzo. Choć poród przebiegał nieco inaczej, tzn. skurcze tym razem narastaly skokowo i przed samymi partymi przez jakieś 5 zalowalam ze się nie zdecydowałam na znieczulenie. Ale chwile później było już po wszystkim i cieszyłam się ze nie brałam zzo.
Jeśli chcecie dziewczyny uniknąć boli krzyżowych to odradzam korzystanie z piłki, a polecam chodzenie, używanie drabinek przy skurczu.
Za drugim razem wiedziałam juz czego się spodziewać, a ze zaczęłam rodzic rano to stwierdziłam ze dam radę bez zzo. Choć poród przebiegał nieco inaczej, tzn. skurcze tym razem narastaly skokowo i przed samymi partymi przez jakieś 5 zalowalam ze się nie zdecydowałam na znieczulenie. Ale chwile później było już po wszystkim i cieszyłam się ze nie brałam zzo.
Jeśli chcecie dziewczyny uniknąć boli krzyżowych to odradzam korzystanie z piłki, a polecam chodzenie, używanie drabinek przy skurczu.
Rodziłam na Zaspie w czerwcu. Gdy na porodówce zapytałam o zzo, to położna powiedziała mi, że tu się nie dostaje od razu. Najpierw jakiś czopek, potem gaz a dopiero na końcu zzo. Urodziłam bardzo szybko więc się nie doczekałam zzo. Ogólnie to bardzo miło wspominam ten szpital oprócz izby przyjęć. Poszłam tam, ponieważ byłam dzień po terminie i słabo czułam ruchy. Położna, która robiła mi ktg stwierdziła, że mam się ruszać a nie leżeć nieruchomo, bo badanie źle wychodzi. Co chwile przyłaziła z pretensjami i mówiła"proszę się ruszać bo słaby wynik będzie". Postanowiłam jej nie słuchać tylko leżeć tak jak leżę w domu. Gdy lekarka zobaczyła to ktg, zrobiła mi usg powiedziała, że natychmiast trzeba wywołać poród. Nie minęły 3 godziny a moje dziecko było na świecie.
Nie wiem czy nie chodzi o tą samą położną na izbie, na którą ja trafiłam. Lekarz skierował mnie do szpitala, bo byłam po terminie, dodatkowo wg USG wychodziło bardzo duże dziecko. Pani mówiła, że "przecież kiedyś kobiety rodziły dzieci w 43 tygodniu i było dobrze", a poza tym "co to za problem urodzić dziecko o wadze 4200". Poza tą panią pobyt na Zaspie wspominam bardzo dobrze ;) Położne na porodówce były super, na położniczym też ok. Dziecko miało ostatecznie 4000 g, urodziłam bez znieczulenia, bo bałam się komplikacji, szczególnie popękania krocza, więc na temat szans otrzymania zzo nie mogę się wypowiedzieć.
Wiecie te baby na zaspie na izbie chyba wszystkie takie są albo prawie wszystkie. Sama rodziłam dwa lata temu przed porodem i po często przyjeżdżałam na izbę i zawsze miały nos na kwintę. Cały pobyt w szpitalu wspominam miło na tyle na ile można wspominać poród przez CC z powodów nagłych. Opieka w porządku, a teraz po remoncie jest pewne duzo lepiej jeśli chodzi o warunki wtedy była jedna łazienka na cały oddział.
Jak byłam na kontrolnym KTG to mówili na Zaspie, żeby ruszać nogą albo ręką. Zdziwiłam się, ale fakt podobno nie można leżeć nieruchomo. Najgorsze dla mnie było to leżenie na plecach, potem strasznie ciężko wstać. Elektrody trzyma taka biała siatka, którą nakłada się na brzuch. O samym porodzie napiszę za jakiś czas, jeszcze jesteśmy 2 w 1 :-)
Ja też ogólnie nie zbyt dobrze wspominam izbę przyjęć na Zaspie. Panie to nos w kwinte i aby im głowy nie zawracać. Ale porodowka to już ogólnie dobrze. Wiadomo nikt nie będzie się z nami pieścić bo takich przejętych to one mają 11 porodów w ciągu dnia.
Kasia a urodziłaś już możesz coś więcej napisać?
Kasia a urodziłaś już możesz coś więcej napisać?
Urodziłam synka w szpitalu wojewódzkim i mogę szczerze przyznać że opieka położnej podczas porodu była tragiczna. Położna zaglądała co godzinę a mnie traktowała przedmiotowo. Gdyby nie studentki ktore akurat odbywały praktyki nikt nie interesowałby się rodzącą. Pani doktor może 2 razy zajrzała do mnie. Podczas badania nie zamieniła nawet ze mną jednego słowa. Wchodziła do sali, wykonywała badanie, rozmawiała z położna i wychodziła. Podczas drugiej wizyty u mnie stwierdziła że zaczęły się skurcze parte, położna spytała mnie czy chodziłam na ćwiczenia do szkoły rodzenia. Gdy odpowiedziałam nie pani doktor skierowała się w stronę drzwi rzucając słowami, że w takim razie porod potrwa jeszcze min godzinę a ona idzie na obchód. Wtedy bardzo się pomyliła- po 5 minutach tyliłam już synka :-) szkoda tylko, że skończyło to się dla bardzo dużą ilością szwów i utrata dużej ilości krwi. Podczas zszywania pani doktor nie miała też czasu podać mi odpowiedniej dawki znieczulenia (spieszyła sie na obchód)- co dla mnie było jeszcze gorszym bólem niż sam poród. Niestety po porodzie nie mogłam być przez dobę ze swoim dzieckiem. Trafiło ono do sali adaptacyjnej. Na nocnej zmianie pielegniarka, która przebywała tam z dzieciakami była super- miła, sympatyczna, w każdej chwili można było podejść do dziecka. Natomiast rano przyszła kobieta, która miałam wrażenie że pracuje za karę. Miałam problemy z laktacją. Chcąc przystawić małego do piersi pielęgniarką od razu powiedziała że mam na to 15 minut- do tej pory nie rozumiem tego ograniczenia czasowego. Widząc że synek ma problem z chwyceniem piersi podeszła, chwycila jego główkę i na siłę jego twarz przyciskała do piersi. Moją pierś zaczęła ściskać i wygniatać. Gdy to się nie udało, powiedziała do mnie, że nie ma czasu bo są jeszcze inne dzieci i że daje mi jeszcze kilka minut. Po chwili podeszła do mnie wzięła syna i powiedziała że mam wyjść bo czas minął.Poprostu tragedia z podejściem takiej osoby. Wyszłam i się poplakałam... jest to moje pierwsze dziecko, nie wiedziałam jak postępować i zamiast pomocy w tym szpitalu można otrzymać krytykę i brak pomocy. Tak samo jest z dokarmianiem dzieci i smoczkiem. Przy przyjmowaniu Na oddział w ankiecie nie zgodziłem się na mleko modyfikowane- dziecko zostało takie mleko podane bez mojej zgody o wcześniejszych konsultacji. Tak samo ze smoczkiem. Na oddziale nie można używać smoczka a w sali adaptacyjne leżą dzieci że zrobionym smoczkiem z rękawiczki. Nie rozumiem tych zasad- dlaczego łamie je personel szpitala. Na plus mogę powiedzieć że ordynator to cudowny człowiek. Wszystko tłumaczy. Potrafi podejść do pacjenta w dzień czy w nocy i spytać o stan zdrowia i samopoczucie. Na oddziale patologii ciąży też pracują super położne- bardzo miłe i sympatyczne.
Potwierdzam co pisze pacjentka. Ja po cc trafiłam na patologię a mala do pokoju adaptacyjnego ze względu bralu miejsc. Pielęgniarka czy też położna w tym pokoju okropna. Kiedy mała płakała przy piersi to powiedziała ze nic tam nie mam dlatego placze. Dlatego podaje mm. Zero pomocy, przy tej kobiecie można nabawic sie depresji po porodzie. Jaliej kolwiek empati w sobie. Powina znienic prace. Dziewczyny jak na nią traficie nie dajcie sobie!!! Za to na patologi pielęgniarki bardzo fajne pomocne na prawdę. Jak bym miała jeszcze raz wybierać to bym sie szczerze zastanawiała...
Czy któraś z Was tez miała te same odczucia w Wojewódzkim?
Czy któraś z Was tez miała te same odczucia w Wojewódzkim?
Dokładnie to samo spotkało mnie po urodzeniu córeczki we wrześniu 2017r. Miałam problem z karmieniem i ta straszna pielęgniarka na oddziale neonatologicznym na siłę wciskała buzię dziecka do piersi, z taką złością, bo mała ciągle płakała i widocznie to jej przeszkadzało. To było moje pierwsze dziecko, nigdy wcześniej nie karmiłam piersią i bardzo mi na tym zależało, a przez tą pielęgniarkę miałam straszne poczucie winy, że nie jestem w stanie nakarmić mojego dziecka. Ostatecznie mała była dokarmiana sztucznie. Dopiero w domu dzięki sylikonowym nakładkom i zdeterminowaniu udało nam się nauczyć karmienia piersią. Teraz przy drugim dziecku, którego się spodziewam, nie dałabym sobą tak pomiatać i zgłosiłabym oficjalną skargę. Poza tym szpital Wojewódzki wspominam bardzo dobrze, cudowna opieka pielęgniarek na oddziale położniczym i patologii ciąży i dr Zygmuntowicz, dzięki któremu czułam się naprawdę zaopiekowana. Minusem jest oczywiście zaplecze sanitarne, jedna łazienka na cały oddział i rzadko kiedy działające wszystkie prysznice. A do tego ten przygnębiający pokój odwiedzin i dzieci których nie można pokazać rodzinie inaczej jak przez szybę (i tak leżą w przeciągu na korytarzu przy drzwiach, które ciągle ktoś otwiera, więc nie wiem o jakim bezpieczeństwie tu jest mowa). A jeśli chodzi o Zzo, to lekarz tylko czekał na odpowiedni moment (nie można go podać za szybko), jednak u mnie skończyło się cesarką.
Zabierają dzieci do takiej sali, gdy stan matki nie pozwala na opiekę nad dzieckiem np. po cc lub gdy nie ma miejsc na położnictwie- wtedy kobieta po porodzie jest na patologii ciąży a dziecko na położnictwie w sali adaptacyjnej.
U mnie wyglądało to w ten sposób że kobieta która była na dyżurze w sali adaptacyjnej wzięła ode mnie numer telefonu i jak coś się będzie działo to będzie dzwonić- z dzieckiem zostawia sie chusteczki i pampersy, więc chyba przewijają w razie potrzeby.W sumie dziecko zostało rozdzielone ze mną ok 20 a telefon miałam dopiero o 5 nad ranem. Mówią żeby w nocy lepiej
nie chodzić bo dzieci i pacjentki się budzi na oddziale. Ja nie wytrzymałam i poszłam w nocy... gdy o 5 dostałam telefon żeby nakarmić małego dowiedziałam się że już dostał 2-3 ml mleka zmodyfikowanego- bez mojej zgody syn otrzymał mm. Przecież można bylo zadzwonić abym go nakarmiła. Na dodatek w dokumentach przed porodem zaznaczyłam że nie zgadzam się na mm bez mojej zgody. W sali adaptacyjnej pielęgniarki nie liczą się ze zdaniem świeżo upieczone mamy. A jak czegoś nie potrafisz zrobić czy czegoś nie wiesz to śmieją się z Ciebie- rzucają nawet komentarze że jeśli się czegoś nie wiesz to trzeba było poczekać z macierzyństwem- mnie np. przerazila krew w moczu u synka, wręcz pobiegłam przerażona do położnych a one z komentarzem z uśmiechami na twarzy, że nic się nie dzieje, nie ma co panikiwać, przecież to normalne u noworodków.
Drugim przykładem gdzie zostałam przerażona i który jest dla mnie nie do przyjęcia była pani doktor podczas usg. Przyszła mocno po 23 do sali i poprosiła mnie na usg- zdziwiona byłam godzina badania ale to już pomijam. Okazało sie ze syn ma podobno jakieś błyski na usg główki. Pani doktor spytała czy brałam jakieś leki w ciąży typu antybiotyk albo leki których nie można brać ciąży. Nic takiego nie brałam więc zapytałam co to oznacza to otrzymałam odpowiedź że najwyżej dziecko będzie głupie. Kazdy moze sobie wyobrazić jak wyglądała moja noc po takich słowach. Na szczęście rano na obchodzie pediatrycznym przyszła taka młoda pani doktor i wszystko wyjaśniła. Okazało się że to nic złego- większość dzieci ma jakieś błyski na usg, nie ma się czym martwić. Na wszelki wypadek abym miała pewność że nic się nie dzieje dostałam skierowanie do neurologa, aby stawić sie na kontrolę gdy dziecko bedzie miało miesiąc. Podejście niektórych osób do matki dziecka to jakaś masakra. Nie dość że mamy burzę hormonów, wszystko przeżywamy kilkukrotnie bardziej to osoby tam pracujące nic nie rozumieją. Dziewczyny jak coś Wam nie będzie pasować miejcie odwagę się odezwać Ja wszystko przepłakałam po kątach w szpitalu....
U mnie wyglądało to w ten sposób że kobieta która była na dyżurze w sali adaptacyjnej wzięła ode mnie numer telefonu i jak coś się będzie działo to będzie dzwonić- z dzieckiem zostawia sie chusteczki i pampersy, więc chyba przewijają w razie potrzeby.W sumie dziecko zostało rozdzielone ze mną ok 20 a telefon miałam dopiero o 5 nad ranem. Mówią żeby w nocy lepiej
nie chodzić bo dzieci i pacjentki się budzi na oddziale. Ja nie wytrzymałam i poszłam w nocy... gdy o 5 dostałam telefon żeby nakarmić małego dowiedziałam się że już dostał 2-3 ml mleka zmodyfikowanego- bez mojej zgody syn otrzymał mm. Przecież można bylo zadzwonić abym go nakarmiła. Na dodatek w dokumentach przed porodem zaznaczyłam że nie zgadzam się na mm bez mojej zgody. W sali adaptacyjnej pielęgniarki nie liczą się ze zdaniem świeżo upieczone mamy. A jak czegoś nie potrafisz zrobić czy czegoś nie wiesz to śmieją się z Ciebie- rzucają nawet komentarze że jeśli się czegoś nie wiesz to trzeba było poczekać z macierzyństwem- mnie np. przerazila krew w moczu u synka, wręcz pobiegłam przerażona do położnych a one z komentarzem z uśmiechami na twarzy, że nic się nie dzieje, nie ma co panikiwać, przecież to normalne u noworodków.
Drugim przykładem gdzie zostałam przerażona i który jest dla mnie nie do przyjęcia była pani doktor podczas usg. Przyszła mocno po 23 do sali i poprosiła mnie na usg- zdziwiona byłam godzina badania ale to już pomijam. Okazało sie ze syn ma podobno jakieś błyski na usg główki. Pani doktor spytała czy brałam jakieś leki w ciąży typu antybiotyk albo leki których nie można brać ciąży. Nic takiego nie brałam więc zapytałam co to oznacza to otrzymałam odpowiedź że najwyżej dziecko będzie głupie. Kazdy moze sobie wyobrazić jak wyglądała moja noc po takich słowach. Na szczęście rano na obchodzie pediatrycznym przyszła taka młoda pani doktor i wszystko wyjaśniła. Okazało się że to nic złego- większość dzieci ma jakieś błyski na usg, nie ma się czym martwić. Na wszelki wypadek abym miała pewność że nic się nie dzieje dostałam skierowanie do neurologa, aby stawić sie na kontrolę gdy dziecko bedzie miało miesiąc. Podejście niektórych osób do matki dziecka to jakaś masakra. Nie dość że mamy burzę hormonów, wszystko przeżywamy kilkukrotnie bardziej to osoby tam pracujące nic nie rozumieją. Dziewczyny jak coś Wam nie będzie pasować miejcie odwagę się odezwać Ja wszystko przepłakałam po kątach w szpitalu....
Ja rodzilam 3 córki w Wojewódzkim i jedynie źle wspominam dr. K ale generalnie były Panie od laktacja i położne pomagały. Mm bez pytania nie podały nawet dzieciaczkowi który cała noc i dzien płakał A Mama się uparla że tylko kp mimo że dziecko ewidentnie głodne.
Dlaczego nie reagowalyscie jak Was tak traktowały??? Czasy się zmieniły. Skoro nie pokażemy że mamy jakieś prawa to takie sytuacje będą dalej się powtarzać. Rozumiem że hormony,nerwy,strach ale skoro nie w cztery oczy to może warto po czasie napisać zażalenie do dyrekcji? Im więcej pacjentów będzie reagować tym jest większa szansa że się polepszy...
Dlaczego nie reagowalyscie jak Was tak traktowały??? Czasy się zmieniły. Skoro nie pokażemy że mamy jakieś prawa to takie sytuacje będą dalej się powtarzać. Rozumiem że hormony,nerwy,strach ale skoro nie w cztery oczy to może warto po czasie napisać zażalenie do dyrekcji? Im więcej pacjentów będzie reagować tym jest większa szansa że się polepszy...
O tym samym rozmawialam wczoraj z mężem. Po przeczytaniu tych kilku ostatnich relacji z wojewodzkiego pomyślał ze co to znaczy np. "Nie przychodzic w nicy do dzidzi bo obudzi sie inne pacjentki" luuurde nie posłuchala bym i chodziła co chwilę. Rozdzielili was z braku miejsc ale JA chce byc co 3godz. na przystawianie malego do piersi, chce go tulic itd. Jesli nie mozemy byc razem to ja bede tak czesto jak tylko zechce! Oczywiscie jesli ze względów uzasadnionych zdrowotnych ja lub dziecko musi byc oddzielnie to co innego.
A przy porodzie mamy skolei tą osobe towarzysząca zeby posredniczyla i domagała sie informacji jesli my juz jestesmy zmęczone.
Moze łatwo mi teraz mówić zobaczymy za 2tyg. Jade na wojewódzki i chce byc dobrze potraktowana podczas porodu jak i pozniej na oddziale. I nieee jestm bojowo nastawiona a przyjaznie. Hehe wiem jakie my dla personelu taki on dla nas.
Powodzenia wszystkim
A przy porodzie mamy skolei tą osobe towarzysząca zeby posredniczyla i domagała sie informacji jesli my juz jestesmy zmęczone.
Moze łatwo mi teraz mówić zobaczymy za 2tyg. Jade na wojewódzki i chce byc dobrze potraktowana podczas porodu jak i pozniej na oddziale. I nieee jestm bojowo nastawiona a przyjaznie. Hehe wiem jakie my dla personelu taki on dla nas.
Powodzenia wszystkim
Niekoniecznie. Ja miałam prowadzącego ciążę który później przyjmował mój poród bo akurat miał dyżur, ale to nie jest reguła. Wszystko zależy od akcji porodowej i miejsc na oddziale. Jak jest jeszcze czas, a nie mają miejsc to fakt mogą Cię odesłać do innego szpitala. Wiem, że tak bywa na Zaspie gdzie zawsze jest oblężenie. Lepiej mieć wybrane 2, 3 bo różnie może być. Są dni, że leżysz sama w pokoju z dzieckiem, a bywa że dostawiają łóżko do dwójki. A to że prowadzisz ciążę u prowadzącego tam lekarza nic może nie dać bo to położne na Izbie Przyjęć decydują. U mnie było po terminie więc dostałam skierowanie na patologię ciąży.
Odzywam sie! Dziewczyny pojechalam na Zaspe. Jestem mega szczesliwa ze tam rodzilam. Przeszlam przez patologie bo mlody nie chciał wyjsc potem porodowka i, po porodowy oddzial B. Na kazdym tym etapie bylo wszystko super! Położne świetne kazda pomocna zaangarzowana. Z wojewodzkiego zrezygnowałam juz w czasie skurczy cos mnie tknelo zeby nie jechac tam a na zaspe. I jestem bardzo zadowolona!
Moja koleżanka rodziła 2dni później w wojewodzkim i płakała bo na.porodowce traktowali ją nienajlepiej skonczylo sie to cc. Juz na oddziale mowila ze lepiej bylo ale nie byla szczesliwa i zadowolona tak jak ja z zaspy.
Moja koleżanka rodziła 2dni później w wojewodzkim i płakała bo na.porodowce traktowali ją nienajlepiej skonczylo sie to cc. Juz na oddziale mowila ze lepiej bylo ale nie byla szczesliwa i zadowolona tak jak ja z zaspy.
Na izbie przyjec ze mna byly 3dziewczyny i wszystkie 3 przyjeli. 2na porodowke a ja na patologie bo skurcze mialam regularnie co 4min ale rozwarcia nie było wiec na.patologie zeby "pracowac" nad rozwarciem (chodziłam non stop po korytarzu, prysznic x2, badanie gin, kontrola ktg i po 6godz na porodowke mnie wzieli. 40min i urodzony synek :) na oddzialach po porodowych tez spokojnie bez przepychu.
Potwierdzam, ze Sala Adaptacyjna w Wojewódzkim to jakiś koszmar. Akurat mój synek trafił tam 2,5 roku temu, więc mam nadzieje, ze się teraz podejście personelu zmieniło. Ale był problem z tym, aby można było dzieciaczka spokojnie nakarmić, ciągłe wmawianie, ze to moja wina, że nie mam pokarmu, itp. A syn był na piersi do skończenia roku, więc pokarm jednak był ;) Karmienie dziecka mlekiem modyfikowanym bez zgody i wiedzy matki. Ogólnie bardzo źle to wspominam. Poród i pobyt w Wojewódzkim w sumie ok, ale ta sala to koszmar jakiś był.
Mam termin na 24.03 i wg OM i USG :) myślę, że Zaspa to dobry wybór, choć jeszcze myślę nad tą nową Kliniczną, bo podobno będzie super. Obawiam się tylko, bo słyszałam tez parę złych opinii.. O Zaspie ostatnio same dobre. Wojewódzki na pewno odpada- dzięki dziewczyny za opinie :) Mila, kto wie, może się spotkamy, z tymi terminami to różnie bywa :)
Ja mam termin na styczeń - kliniczna właśnie w połowie stycznia ma być przenoszona, dosłownie - bo ze swoim sprzętem... ale czy to nastąpi, tego nie wiem, bo w sierpniu 2018 tez miała być przenoszona... Na zaspie, podobno nowy ordynator wprowadził nowe zasady nie używania nożyczek do nacinania krocza do porodów - położne robią wszytko by panie które rodzą naturalnie - rodziły bez ingerencji narzędzi, jednak slyszlam, ze dochodzi do pęknięć...bo jie zawsze się da :/
Rodziłam niedawno w wojewódzkim i z wieloma opiniami się nie zgodzę. Przede wszystkim ja do tego szpitala poszłam urodzić, a nie miło spędzić czas. Jeśli ktoś ma takie samo podejście jak ja, to wojewódzki jak najbardziej się sprawdzi. Przez te kilka dni pobytu spotyka się ludzi bardzo różnych - niezwykle miłych jak i wrednych, choć przeważają Ci pierwsi. Pojechałam do Wojewódzkiego, urodziłam, odsiedziałam 3 dni, wróciłam do domu z dzieckiem. To wszystko trwa chwilę i chyba nie ma sensu aż tak się zastanawiać nad wyborem szpitala. Szybkich i bezproblemowych porodów życzę, to i z każdego miejsca wybranego przez siebie będziecie zadowolone.
Ja też się zgadzam :) rodzilam 3 razy (ostatni raz lipiec 2017) o wszystko się mnie pytano, miałam salę jednoosobowa bo akurat była wolna także dla doświadczonej mamy super sprawa. Same poródy też dobrze wspominam. Tylko jedna położna była mniej przyjazna...ale po porodzie i tak Jej dziekowalam ;) To że ktoś karmi do roku nie oznacza ze od razu miał pokarm A jedna czy dwie dawki mm to nie koniec świata... dodam że sama karmiłam moje córki do roku. Codziennie Pani słowa sprzatala pokój,sala porodowa też czysta, córki mierzone i warzone przy mnie. Od razu położone na brzuch. Przy 3 porodzie córce zaczęło zabijać tętno ale cały zespół bardzo szybko się pojawił i uspokajali że w razie czego jest sala gotowa, tlen mi podali żeby dziecko dotleniac A i tak pokierowali że udało się sprawnie i bezpiecznie urodzić sn. Każdy ma swoje prawa ale pamiętajcie że czasami taka położna też może mieć gorszy dzień A tak jak ktoś napisał nie jesteś tam na wakacjach tylko radzisz dziecko.
Dzięki za opinie- myślę, że są dla nas bardzo pomocne :) Wiadomo, że nikt nie oczekuje hotelu i luksusów. Poród zwłaszcza za pierwszym razem jest na tyle trudnym i nowym doświadczeniem, że warto dobrze wybrać miejsce gdzie się będzie rodzić. Wiele historii się słyszy i to często mało zachęcających. Osobiście chciałabym urodzić w miejscu, gdzie będę się czuć bezpiecznie i będę dobrze traktowana. Przede wszystkim pewna, że w razie czego będą tam osoby, które zatroszczą się odpowiednio o moje dziecko, a mi pomogą w tym, w czym będzie taka potrzeba. Myślę, że to nie są wygórowane wymagania :)
Tak, ja trafiłam kilka dni temu na ktg. Najpierw rejestracja na sorze a potem windą na -1, położne w porządku,trafiłam na zmianę i druga zmiana również. Ginekolog który mnie badał bardzo delikatny ( szczerze mówiąc delikatniejszy niż moja ginekolog która prowadzi mi ciążę), uspokoił mnie bardzo, ponieważ zostałam nastraszona,że mały za mało przybiera, jest bardzo malutki i to niby przez moją niedoczynność tarczycy a w szpitalu okazało się ,że waży ok. 3400 i wcale nie ma się czym martwić :) na tą chwilę przestałam się bać tego co może spotkać mnie w szpitalu, zobaczyłam mniej więcej jak to wszystko chociaż w niewielkiej części wygląda i teraz czekam spokojnie na małego :)
Tydzień do terminu,ale wszyscy mi mówią,że pierwszą ciążę zawsze się przenosi a w dodatku chłopcy lubią być w brzuszku dłużej, a ja nie ukrywam,że na święta marzy mi się być już w domku :) co do ginekologów to prawda, dużo kobiet mi mówi,że mężczyzna delikatniejszy, ja w ciąży raz poszłam do kogoś innego niż moja ginekolog,był to mężczyzna. Nie mówię,że trzeba się ze mną obchodzić jak z jajkiem, rozumiem,że to jego praca itd. ale poszłam do niego żeby zweryfikować co mówiła moja ginekolog ( czy mały na pewno nie ma żadnych wad genetycznych,ponieważ w rodzinie jest ryzyko) na swoje pytanie "czy z maluszkiem wszystko okej" usłyszałam " jeszcze tak ale niech się Pani tak nie cieszy, downy są podstępne", nie uprzedzał co bedzie robił podczas badania, a takie mówienie o tym co się robi mi osobiście pomaga,ponieważ wtedy się nie spinam,mniejsza o to ... Oczywiście wykonałam badania które potwierdziły że jest wszystko dobrze. Lekarz lekarzowi oczywiście nie równy. Cieszę się ,że w szpitalu Pan Doktor okazał się zupełnie inny. Nie będę już zanudzać,poza tym nie taki temat dyskusji :D Dziewczyny ja na tą chwilę jestem zadowolona z Zaspy,może byłam tam tylko moment a nie 3 dni ,ale niedługo sytuacja się zmieni, wtedy na pewno się odezwę :) pozdrawiam cieplutko i już nie robię niepotrzebnego spamu :D
ja urodziłam dwóch synów w Wojewódzkim (2015 i 2018) i byłam bardzo zadowolona. Choć faktem jest że zależy na kogo się trafi. Starałam się być dla wszystkich miła i otrzymywałam to samo. Studentki przy porodzie rewelacja - bardzo mnie wspierały przypominały jak oddychać - mąż nie miał co robić :). po porodzie w sumie było ok- Pani od laktacji przemiła. Zdarzyła się też niezbyt miła położna ale starałam się mieć też dla tych kobiet zrozumienie - personelu za mało pacjentek za dużo i czasami jest nerwowo.. nie wiem jakie są warunki gdy w tym szpitalu rozdzielą matkę z dzieckiem ale to na pewno bardzo stresujące i współczuję osobom, które miały złe doświadczenia :(... pozdrawiam i powodzenia :)
Zastanow sie czy na pewno chcesz ( o ile o to chodzi, ze chcesz) odwiedziny w sali, bo nie bedziesz w niej sama. Ja w wojewodzkim bardzo sobie chwalilam zakaz takicb odwiedzin w sali i ta szybke. Dla przykladu... w sali bylo nas 3 i odwiedziny praktycznia byly ciagle jak nie u jednej to u drugiej. Czesto tez mialy 2 na raz. Na ten czas dziewczyny biora dziecko i wychodza na godzine. Masz czas odpoczac, przespac sie w ciszy.. nie wyobrazam sobie odwiedzin w sali. A szybka to ogromny plus przed bakteriami i wirusami. Noworodek potrzebuje spokoju a nie setek ludzi dotykajacych go po raczkach, ktore przeciez zaraz wsadza do buzi. Jedyny minus to ze ojciec takze nie moze wejsc i dotknac dziecka, ale i on przezyje te kilka dni. Dla mnie takie rozwiazanie to ogromny pozytyw w tym szpitalu.
Ja jestem przeciwna odwiedzinom na sali, absolutnie. Ale podoba mi się opcja, że mogę wyjść do pokoju z dzieckiem i tata może wziąć na ręce maluszka.
Też kwestia prysznica, wolałabym zostawić maluszka pod opieką taty i pójść na spokojnie się wykąpać, niż pod opieką w sumie całkowicie obcej kobiety, która leży ze mną na sali.
Wszystkiego są plusy i minusy. Niestety wynosząc dziecko do takiej sali odwiedzin oczywiście narażamy go na kontakt z wirusami i bakteriami, ale w sumie i tak za 3 dni będzie miał taki kontakt.
Też kwestia prysznica, wolałabym zostawić maluszka pod opieką taty i pójść na spokojnie się wykąpać, niż pod opieką w sumie całkowicie obcej kobiety, która leży ze mną na sali.
Wszystkiego są plusy i minusy. Niestety wynosząc dziecko do takiej sali odwiedzin oczywiście narażamy go na kontakt z wirusami i bakteriami, ale w sumie i tak za 3 dni będzie miał taki kontakt.
rodzilam na zaspie w grudniu, dostalam pokoj 1 os na poloznictwie B. standard jak w prywatnym szpitalu. lazienka wspolna na dwa pokoju, ale w srodku z dwoma drzwiami, wiec jak wchodzilam to zamykalam drugiemu pokojwowi gdzie byly chyba 2-3 dziewczyny ich drzwi od wewnatrz. bardzo fajne rozwiazanie. u mnie rodzina mogla przebywac ile chcialam. bardzo to bylo wygodne, bo maz zostawal z malym a ja szlam sie wykapac czy po prostu do toalety. ten pokoj odwiedizn to dla mnie masakra - ciagle tam bylo pelno ludzi, nachuchane, bo okna nie otworzysz. takze wspolczulam tym co musza sie tam gniezdzic.i faktycznie w sezonie chorobowym to szczegolnie malo bezpeiczne dla noworodka.
Na zaspie na poloznictwie B sa mozliwe odwiedizny w salach, na A niestety nie, ale z tajnych zrodel wiem, ze jak sie dziewczyny miedzy soba dogadaja i namowia polozna, to przymykaja oko...:>
Na zaspie na poloznictwie B sa mozliwe odwiedizny w salach, na A niestety nie, ale z tajnych zrodel wiem, ze jak sie dziewczyny miedzy soba dogadaja i namowia polozna, to przymykaja oko...:>
https://m.trojmiasto.pl/forum/Nowa-porodowka-UCK-Opinie-t874491,1,160.html
Tylko póki co nic konkretnego nie ma. Jedno jest pewne, dostać się tam to jak trafić 6 w totka. Albo jak już ma dziecko główkę między nogami albo ze skierowaniem co też nie jest gwarancja przyjęcia. Odsylaja nawet umówione cc.
Tylko póki co nic konkretnego nie ma. Jedno jest pewne, dostać się tam to jak trafić 6 w totka. Albo jak już ma dziecko główkę między nogami albo ze skierowaniem co też nie jest gwarancja przyjęcia. Odsylaja nawet umówione cc.
Zgadzam się z opinią powyżej. Miałam okazję pojechać tam tydzień temu ze skierowaniem na patologię. Osiedzialam się na izbie przyjęć 4h do godziny 23:00 żeby usłyszeć, że nie ma dla mnie miejsca i muszę jechać po takim czasie do innego szpitala. W między czasie napatrzylam się na kobiety, które przyjezdzaly do porodu. Jedna w pierwszej fazie porodu, ze skurczami siedziała ponad 5h na krześle żeby przyjęli ją na oddział. Druga przyjechała już po odejściu wód plodowych, ledwo szla przez korytarz. Pytanie poloznej, boli Panią? Zadzwonily po wózek inwalidzki, na który ta biedna kobieta czekała godzinę czasu!!! Wszystko w takim zolwim tempie i znieczulica pielegniarek totalna. Taka trauma to była dla mnie, że dziekowalam tylko ze jestem biernym obserwarorem i w dniu porodu nie miałam takich przejść jak te kobiety...a chciałam tam rodzić. Termin mam za dwa tygodnie i nigdy więcej nie chcę znaleźć się w szpitalu na klinicznej.
Byłam na patologii na zaspie trochę się czeka w izbie przyjęć na oddziale już jest oki , rodziłam tam poprzednie dziecko , również wcześniej byłam na patologii i też było w porządku , może na patologii nie ma takiego luksusu jak na Smoluchowskiego ale położne są normalne , lekarze też w miarę , o kadrze z byłej klinicznej różne rzeczy się słyszy , że nowy budynek to nic nie znaczy jak kadra ta sama
Ja polecam Wojewódzki, na Nowych Ogrodach. U mnie trzeba było wspomagać poród, byłam już po terminie i poza okropnymi skurczami nic się nie chciało ruszyć. W szpitalu ludzie bardzo przyjaźni, pacjentów dużo a i tak czułam się traktowana indywidualnie.
Jeśli chodzi o łagodzenie bólu jest gaz, można korzystać z piłki, prysznica, znieczulenie też jest dostępne.
Od razu po porodzie dostałam moje Maleństwo, pokazali jak przystawić do piersi. Jeśli kiedyś będę rodziła drugi raz, to właśnie tam
Rodziłam niecałe 2 tygodnie temu
Jeśli chodzi o łagodzenie bólu jest gaz, można korzystać z piłki, prysznica, znieczulenie też jest dostępne.
Od razu po porodzie dostałam moje Maleństwo, pokazali jak przystawić do piersi. Jeśli kiedyś będę rodziła drugi raz, to właśnie tam
Rodziłam niecałe 2 tygodnie temu
Również chciałam rodzić na Zaspie niestety odesłano mnie ponieważ nie było miejsc na porodówce.
Lekarz na Zaspie zaproponował mi szpital w Wejherowie, Lęborku lub Tczewie. Na szczęście udało mi się dostać do Wojewódzkiego.
Trafiłam na fantastyczną położną, która była przy mnie cały czas przez 12 godzin porodu...cudowny personel, bardzo dobre warunki na porodówce. Moja córeczka urodziła się 30 września cała i zdrowa :))
Lekarz na Zaspie zaproponował mi szpital w Wejherowie, Lęborku lub Tczewie. Na szczęście udało mi się dostać do Wojewódzkiego.
Trafiłam na fantastyczną położną, która była przy mnie cały czas przez 12 godzin porodu...cudowny personel, bardzo dobre warunki na porodówce. Moja córeczka urodziła się 30 września cała i zdrowa :))
Ja polecam Zaspę. Warunki nie są wymarzone (wąska 3osobowa sala, na której trzeba było robić tetrisa z łóżeczek na kółkach maluszków żeby przejść xD). Ale peesonel super. Rodziłam ze świetną położną. Drabinka, prysznic (nie na sali, ale blisko). Ja korzystałam z gazu, ale jest opcja znieczulenia zewnątrzoponowego. Generalnie mocno szanują Twój plan porodu. I dobra opieka nad dzieckiem po porodzie. Położne pomocne.
Moja położna to była pani Asia. Super wspierała. Mówiła dasz radę kochana, jesteś dzielna, jeszcze tylko trochę itp. To pomagało. Bo już nie miałam siły. Traciłam kontakt z rzeczywistością z wyczerpania. Ale jakoś wyszedł ten łepek wielki xD O znieczulenie mnie pytali czy chcę, więc jest opcja na pewno. Znajoma rodziła na Zaspie w tym roku i dostała.