Ach, jak bym sobie porządził......
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że szkolnictwo mamy DO PRZERÓBKI i nie chodzi wcale o mundurki, o dzieła JPII, czy zastąpienie lekcji w-f wychowaniem patriotycznym. Programy szkolne wymagają...
rozwiń
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że szkolnictwo mamy DO PRZERÓBKI i nie chodzi wcale o mundurki, o dzieła JPII, czy zastąpienie lekcji w-f wychowaniem patriotycznym. Programy szkolne wymagają liftingu, dobór kadr (nie z odpadów życiowych), dopracowanie nowego systemu testów kompetencyjnych i maturalnych. To są PRAWDZIWE problemy, a Romciu BAWI SIĘ ministra: może jeszcze zajmie sie problemem powieszenia na ścianach kaczych portetów jako wybitnych wodzów narodu.
Wracając do sprawy mundurków: a może by tak dać swobodę dyrektorom szkół i radom rodziców w tej kwestii? Są środowiska, gdzie mundurki mają rację bytu (duże miasta, większe skupiska), a są takie, gdzie to będzie tylko utrapienie dla rodziców. Mundurek może być formą wyróżnienia się elitarnej szkoły, ale nie musi, bo nie wszystkie szkoły do elitarnych się zaliczają. A sam fakt, że minister zajmuje się takimi pierd***** najwyraźniej świadczy o głęboko zakorzenionych wzorcach PRL: wtedy też ministrowie pilnowali, by do sklepików osiedlowych chleb dowieźli...jednak w momencie dowozu było "Przyjęcie towaru" i....zamkły sklepik. Dziś nie ma "Przyjęcia towaru" i chlebek dowożą na czas.....
zobacz wątek