Widok

Głupie głupie Walentynki!

Walentynki to święto dla zakochanych, dla całej reszty to zwyczajny dzień. W tym roku nie cierpię tego zwyczajnego dnia... Jestem za to gotowa pokochać go w przyszłym roku. I szukam pary - pół-anioła (bo sama aniołem nie jestem), który w głowie ma porządek, a w duszy głód nieopanowanych uczuć i fajnego związku. Mam 39 lat (moje ciało i umysł mają tyle samo).. i tak sobie napisałam, a nuż...
popieram tę opinię 1 nie zgadzam się z tą opinią 1
nie cierpię, nie cierpię, nie cierpię...

Postaraj się wypaść dobrze w "Steak and BJ Day" a polubisz Walentynki.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Najpierw Walentynki, potem steak i BJ!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ja Ci tylko proponuję przejść od postawy roszczeniowej do bardziej otwartej. Dla Ciebie dwa łyki klasyki.

(1)
Poszedł żuraw obrażony,
"Trudno. Będę żył bez żony."
A już czapla myśli: "Szkoda,
Wszak nie jestem taka młoda,
Żuraw prośby wciąż ponawia,
Chyba wyjdę za żurawia!"

W piękne piórka się przybrała,
Do żurawia poczłapała.
Tak już chodzą lata długie,
Jedno chce - to nie chce drugie,
Chodzą wciąż tą samą drogą,
Ale pobrać się nie mogą.

(2)
Daj, czegoć nie ubędzie, byś nawięcej dała;
Daj, czego próżno dawać potym będziesz chciała,
Kiedyć zmarski twarz zorzą, a gładkie zwierciadło
Okaże to na oko, że cię siła spadło.

Już tam służyć nie będą te pieszczone słowa:
„Stachniczku, duszo moja!” — rychlej: „Bądź mi zdrowa,
Maryja, łaski pełna!” — a w ręku pacierze,
Na jakie przy kościele baba pieniądz bierze.

Teraz możesz leliją piękny włos otoczyć,
Teraz możesz zaśpiewać, możesz w tańcu skoczyć;
Po chwili przydzie druga, którą przejdziesz laty,
I rzeczeć: „Weźm ty kądziel; przystojniej mnie z swaty.”
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A to ciekawa sprawa, wczoraj wieczorem właśnie przypomniała mi się ta bajka Brzechwy i nie mogłam sobie przypomnieć, jakim ptakiem była ta panna od żurawia. A to czapla...
Za to ta fraszka... oj skorki za roszczeniowość, ale wcale mi się ni podoba, moralizatorsko ponura... chociaż leliją włos otoczyć - to jest jakiś pomysł na wiosnę :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Trzeba się było mnie zapytać, chociaż dobrze jest samemu po gimnastykować szare komórki.
A fraszka, cóż - ponura jak przemijanie - prawdziwa moim zdaniem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Prawdziwa pewnie, ale wolę inne prawdy, takie bardziej optymistyczne i dla współczesnych ludzi. Te uniwersalne nieraz strasznie generalizują i tak się człowiek wtłacza w te utarte schematy, które ktoś dla nas stworzył. A przemijanie ma też swoje cudne zalety, np. przemija też to, co wcale nie było takie fajne, np. trądzik młodzieńczy, pały z matmy, nieciekawe związki i inne takie rzeczy...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Trądzik może występować również przy menopauzie, szef może nie dać premii, a nieciekawe związki zdarzają się niezależnie od wieku. Poza zmarskami aż tak wiele się nie zmienia.

7: Pamiętaj, dobry stek powinien być nieco krwisty.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale z Ciebie pesymista! Zawsze tak czarno widzisz?
Ok, ze stekami będę pamiętać... ja tam akurat lubię wysmażone, ale zdaje się, że tu nie o mnie chodzi :) ale jeśli ktoś lubi krwiste, to tym lepiej - sama oszczędność gazu/prądu i czasu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ha! Ktoś, kiedyś na tym forum określił mnie jako skrajnego optymistę :).
Moje spojrzenie, było realistyczne, chyba. Na zasadzie: zawsze będzie coś nie tak, czy to mankament urody, czy groźba złej oceny. Zmieniają się tylko kostiumy i dekoracje. Optymizm polega na tym, że uważam, że można zmienić siebie :). Rozumiesz? Zmienisz nauczyciela matmy na szefa, szefa na szefa ale tak naprawdę nic się nie zmieni, jeśli Ty się nie zmienisz. Czemu masz się zmienić? Bo Twój pierwszy post, jest wołaniem o zmianę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
W takim razie zostałam przez Ciebie zupełnie źle zrozumiana. Mój post zupełnie nie wynikał z chęci zmiany, przynajmniej nie tego, kim jestem - uważam, że jestem ok, zupełnie dobrze ze sobą wytrzymuję (inni jakoś też), gdy patrzę w lustro, też się nie krzywię... Nie myśl sobie, że jestem zadufana, mam sobie parę rzeczy do zarzucenia, ale to chyba nic nadzwyczajnego. W każdym razie nie chcę się zmieniać. Zmianą, jakiej bym chciała, jest stan... serca :) Po prostu chciałabym, aby kolejne Wlentynki były dla mnie świętem, a nie zwyczajnym dniem. Ale zupełnie nie uważam, że powinnam w tym celu sie zmienić. Tzn. np. jeść steka krwistego, choć lubię wysmażonego, zaczynać od JB, a nie od Walentynek. Bo chciałabym faceta, który też wolałby tę kolejność (a przynajmniej za żadne skarby by sie nie przyznał na starcie, że wolałby inną) I tyle...
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Droga nie-Walentynko.
Uważam, że zrozumiałem Cię dobrze. Jesteś dojrzałą kobietą, znasz życie, wiesz co z czym, dlaczego i po co. Mimo swego doświadczenia czegoś Ci brakuje. I nie chodzi tylko o obiekt uniesień walentynkowych. Stoję na stanowisku, że jeśli zmieni się Twoje nastawienie, to od potencjalnych obiektów będziesz się opędzać. Moja propozycja, abyś zajęła się celebrowaniem dnia 14 marca była lekko prowokacyjna. Ale jak każda prowokacja miała skłonić do refleksji. Używając ładnego języka, zapytałbym, czy fakt, że stawiasz jakiekolwiek warunki wstępne nie jest przypadkiem zamykaniem się na miłość? Poszedłbym jeszcze dalej, piszesz: "a przynajmniej za żadne skarby by sie ... , że wolałby ... ". Widzisz to? Tytuł powinien brzmieć nie "gupie, gupie walentynki" a "szukam hipokryty".
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj to może w takim razie rzeczywiście szukam hipokryty. Byle tylko nigdy się nie wydało, że jest hipokrytą :))
Ale wyobraź sobie taką sytuację: masz się ze mną umówić, ale myślisz sobie, że jestem osobą, która stawia te różne warunki: żadnego BJ na pierwszych 30 randkach, stek i piwko też gdzieś dopiero na 10-tej, po odbębnieniu tych wszystkich walentynkowych pierdółek. I dochodzisz do wniosku, że jednak się ze mną nie umówisz, bo nie odpowiada Ci ktoś, kto ma taki... "warunkowy" charakter - zupełnie nie Twoja bajka, nuda, nie chce Ci sie wysilać, być hipokrytą i całą tą resztą. Ale zgodnie z Twoją teorią i tak powinieneś się ze mną umówić, no bo przecież Ty nie stawiasz warunków wstępnych... Tak? I powinieneś umawiać się z każdą, ale to z KAŻDĄ dziewczyną: głupią, mądrą, głupio-mądrą, humorzastą, rozwiązłą, świętą, dewotką, chichotką, matką Polką itd. (nie wspominając już o wyglądzie)? Bo przecież Ty nie zamykasz się na miłość :)
Ja gdzieś tam rozumiem, o co Ci chodzi, i ogólny przekaz jest pewnie ok, ale jest tak ogólny i ... chyba trochę zbyt prosty... wydaje mi się, że to, co tworzy chemię między ludźmi, jest trochę bardziej skomplikowane (choć z drugiej strony, jak się już znajdzie tę miłość, to nagle wszysto jest cudownie proste. Ale to nie tak, że można ją znaleźć w każdym/każdej.).

Mam wrażenie, że wrzucasz wszystkich do jednego wora i dla wszystkich znajdujesz jedną receptę. No i zdaje się twierdzisz, że wszyscy faceci są tacy sami – jeśli od razu nie "przechodzi do rzeczy", znaczy, że jest hipokrytą. Tak? To dość cyniczne podejście...

Ufff ale sobie popisałam... Pozdrawiam w każdym razie :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Napiszę najpierw jako bezstronny obserwator.

Wywodem, którego osią jest:
"Ale zgodnie z Twoją teorią i tak powinieneś się ze mną umówić, no bo przecież Ty nie stawiasz warunków wstępnych"
zaimponowałaś mi. Pokazałaś w końcu pazura, refleksję, charakter. Wreszcie weszłaś w dyskusję. Ten fragment jest niezły :)).

Natomiast ten:
"Mam wrażenie, że wrzucasz wszystkich do jednego wora"
jest już gorszy. Jeśli znalazłaś się w jednym worze to dlatego, że dałaś się w nim zamknąć. Nie skarż się na to, że zamykam wszystkich w jednym worze, tylko udowodnij, że wychodzisz poza nakreślone ramy. Zadziw mnie :)!

A teraz napiszę jako Twój interlokutor, odnosząc się do części merytorycznej.

"masz się ze mną umówić, ale myślisz sobie, że jestem osobą, która stawia te różne warunki"
oraz
"i tak powinieneś się ze mną umówić, no bo przecież Ty nie stawiasz warunków wstępnych"
Prawdopodobny scenariusz jest taki - umawiam się z kobietą, bez warunków wstępnych. Jestem otwarty i pozytywny. Wyczuwam kalkulację z drugiej strony. I odchodzę. Bo nie chcę być częścią kalkulacji. Ten scenariusz się powtarza. Efekt - walentynki 2012 spędzasz tak samo jak tegoroczne. Bo wartościowy człowiek (za jakiego się uważam) nie lubi być traktowany instrumentalnie. Nikt nie lubi czuć się wykorzystywany, robić, czuć więcej niż druga strona. Jak jedna strona idzie z sercem na dłoni, a druga z kaktusem to nie jest za dobrze. Ja rozumiem, że Twój kaktus może wynikać z tego, że może ktoś zranił, wykorzystał Ciebie. Ale nadal mogę nazywać to co widzę :).

"żadnego ... pierwszych 30 ... gdzieś dopiero na 10-tej"
Strasznie drobiazgowa jesteś :P.
Biorąc pod uwagę to i wcześniejsze obserwację powinnaś napisać: "liczykrupa szuka frajera-hipokryty". I wiesz co Ci powiem? W Polsce, w formalnie katolickim kraju nie powinnaś mieć problemu ze znalezieniem takich osobników.

"Mam wrażenie, że wrzucasz wszystkich do jednego wora i dla wszystkich znajdujesz jedną receptę."
Absolutnie nie. Po prostu uważnie czytam co piszesz. Możesz odnieść wrażenie, że próbuję powiedzieć, że wszyscy faceci są tacy sami. A wcale tak nie jest! Wyobraziłem sobie po prostu faceta, który mimo że "przechodzi od razu do rzeczy" jest przyzwoitym mężczyzną. Zdaję sobie sprawę, że jest cała rzesza jaroszy i mężczyzn dla których pieszczoty oralne są nieakceptowalne. Jednak funkcjonuje "steak and bj day" a nie "dzień placka orkiszowego z tofu i wspólnej medytacji". Święto równie tandetne jak Dzień Czerwonego Serduszka więc przypasowało mi odpisać Ci właśnie w tej a nie innej konwencji.

7: czternasty marca już blisko - byka za rogi :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hahaha! A ogranizują gdzieś zawody w BJ i smażeniu steka? Bo może się wybiorę i zapewne spotkam tam masę wspaniałych facetów :))

Super siebie nazwałeś - obserwatorem. Ja dodałabym jeszcze komentatora. Nie mówię, że to źle, bo pewnie, że możesz sobie komentować, ale komentujesz z pozycji eksperta. Nie rozmawiasz ze mną jak ktoś równy, ale stawiasz się w pozycji wszystkowiedzącego. I to właśnie mam gdzieś z tyłu głowy od począku naszej rozmowy. Oceniasz nawet, który fragment mojej wypowiedzi jest lepszy, a który gorszy. I czytając Twoje komentarze mam wrażenie, jakbyś miał monopol na tę wiedzę. Poza tym jeszcze wiesz, jaka jestem, czego mi potrzeba i co powinnam zrobić. A wiesz to już od mojego pierwszego posta. Jakim cudem? Właśnie o to mi chodzi, kiedy mówię, że wrzucasz "wszystkich” (chodzi mi oczywiście o mnie) do jednego wora i dajesz stereotypowe rady. Po pierwsze, nie jest mi specjalnie wygodnie w tym worze, ale już trudno, a po drugie, zastanawiam się, dlaczego autorytatywnie twierdzisz, że powinnam zmienić nastawienie, które też oczywiście oceniasz jako złe, ale w rzeczywistości nie możesz wiedzieć, jakie ono naprawdę jest. To że napisałam, że następne Walentynki chciałabym spędzić w stanie zakochania, nie mówi nic o tym, dlaczego tegorocznych w takim stanie nie spędziłam. A może było tak, że tak się "otworzyłam na miłość", że wciągnęłam się w BJ nie tylko w stosunku do mojego faceta, ale także obdarowałam nim wielu innych. I być może mojego faceta to strasznie ubodło i dlatego Walentynki miałam niefajne. Czy wtedy też byś mi poradził, abym dobrze wypadła w BJ Day? To tylko jedna z opcji, a może przecież być całe mnóstwo innych... Tak mi się przypomina to stare powiedzenie o beczce soli... :)

Nie rozumiem, dlaczego mówsz, że miałbyś się poczuć traktowany instrumentalnie i wykorzystywany? To, że umówiłbyś się z kobietą "warunkową", czy jakąkolwiek inną z tych, które wymieniłam, nie musi wcale oznaczać, że ona miałaby zamiar potraktować Cię instrumentalnie i że chciałaby Cię w jakiś sposób wykorzystać (no i jak możesz mieć "prawdopodobny scenariusz" - to byłoby przecież zamykaniem się na miłość!!). Chyba nie zrozumiałam, co masz na myśli...

O, i znowu klisza: jestem kaktus i wynika to z tego, że ktoś mnie zranił. Stereotyp. Nie jestem kaktus, może bywam, ale raczej wtedy, gdy ktoś jest natarczywy. To znaczy, bywam kaktusem... intencjonalnie. A zranienie? Właśnie dlatego, że nie wkładam wszystkich (mężczyzn) i sytuacji do jednego wora, nie mam w głowie schematu: ktoś mnie zranił, to ktoś inny też to zrobi. Jak się tak zastanowię... nie, takie myślenie jest mi chyba zupełnie obce.

Jarosze wmieszani w ten kontekst byli zabawni :)))
Ja też mogę sobie wyobrazić fajnego i przyzwoitego faceta "przechodzącego od razu do rzeczy". Ale to są wyjątkowe sytuacje (nie w sensie, że bardzo nieliczne, tylko niecodzienne) i jakieś... magiczne, i wydaje mi się, że raczej mają niewiele wspólnego z programowym otwieraniem się na miłość i umawianiem się w tym celu, z kim popadnie.

PS. Naprawdę znasz mężczyzn, dla których pieszczoty oralne są nieakceptowalne... ?? To chyba ci sami, którzy świętują ten placek orkiszowy...?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A! I nie jestem żadną lliczykrupą. To tak dla uzupełnienia :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zgadza się! Tak jak pszczółka Maja, co opłaciła prostytutę, bo się nie miała jak dobrać do miodu. W tym temacie hojność - owszem. A matka suchy chleb wpie.dala. Albo w ogóle nic - jak wyda na leki. Takie są rodzinki. I WALENTYNKI hehehe
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Walentynka
"...stawiasz się w pozycji wszystkowiedzącego..."
Wybacz, jeśli takie odniosłaś wrażenie. Bywam przemądrzały :) to taki sposób ekspresji. Stawiam się w drugim narożniku. Jeśli wchodzisz do swojego narożnika pt "głupie Walentynki" i to ja jestem po prostu w drugim.

Dodam jednak przewrotnie, że moja wszechwiedzącość polega na tym, że zmiany zaczynają się od osoby oczekujące zmiany. Chcesz zmiany? Chcesz, żeby Walentynki 2012 wyglądały inaczej niż Walentynki 2011? Zacznij od siebie. Rozumiesz? To jest prosta i uniwersalna prawidłowość.
Nie podobają Ci się Walentynki? A co zrobiłaś, żeby Ci się podobały? Nie musisz mi odpowiadać. Ja jestem zielonym internetowym trollem. Dyskutuję dla samej radości z dyskusji.

"Poza tym jeszcze wiesz, jaka jestem, czego mi potrzeba i co powinnam zrobić. A wiesz to już od mojego pierwszego posta."
Ja tylko stawiam hipotezy. W pierwszym poście napisałaś niewiele. To i odpowiedź była dość ogólna. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że 80% małpoludów rodzaju męskiego będzie w siódmym niebie mając regularne posiłki i seks. Twoje wymagania z pierwszego postu były dość ogólne, do tego poparte kiczowatym świętem, to cóż było robić? Kicz kiczem zwyciężaj :).

"A może było tak, że tak się "otworzyłam na miłość", że wciągnęłam się w BJ nie tylko w stosunku do mojego faceta, ale także obdarowałam nim wielu innych. "
Jest to też możliwa hipoteza. Możliwa ale mało prawdopodobna. Masz rację, potraktowałem Twój wpis stereotypowo. Ale dopiero Twój wpis z 2011-03-02 17:55 pokazuje coś więcej niż stereotyp. Po tym co napisałem powyżej powinnaś już wysnuć wniosek.
Na przykład "Nie mogę zmienić zielonego, mogę zmienić siebie, swój sposób doboru słów, argumentów, żeby łuski opadły mu z oczu.". Albo inaczej "traktują mnie stereotypowo, bo może tak się zachowuję, cóż za mądrą lekcję wyciągnęłam z tego forum".

"Nie rozumiem, dlaczego mówsz, że miałbyś się poczuć traktowany instrumentalnie i wykorzystywany? To, że umówiłbyś się z kobietą "warunkową", czy jakąkolwiek inną z tych, które wymieniłam, nie musi wcale oznaczać, że ona miałaby zamiar potraktować Cię instrumentalnie i że chciałaby Cię w jakiś sposób wykorzystać"
Już tłumaczę. Jeśli zakładasz sobie, że zrobisz kotleta nie prędzej niż na 10 randce to nie traktujesz potencjalnego Walentego jako wyjątkowego człowieka. Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Jego oczekiwanie żeby kotlet był na pierwszej randce jest takie samo jak Twoje, że na dziesiątej. Mogę się umówić z kobietą z nastawieniem, że to ja jej usmażę kotleta takiego jak ona lubi. I wcale tego od niej nie oczekiwać.
Tylko (uwaga! ton wszechwiedzący! kryj się!) jeśli cały czas ja będę smażył te kotlety, a ona nie będzie chciała, to czy to mi będzie odpowiadać? Czy któregoś dnia nie stwierdzę, do kroćset! smażę te kotlety, smażę a ona dla mnie nie smaży. Wymyśliła sobie, że nie usmaży choćby nie wiem co. Czy dobrze się czuję w tej relacji?
(Ton wszechwiedzący do kwadratu) Skoro ona na wstępie zakłada jakieś szczególne uwarunkowania dotyczące zaspokajania moim podstawowych potrzeb, to czy warto w ogóle wychodzić dla niej z domu?

"O, i znowu klisza..."
Tak klisza. Jakaś fantazja na temat. Czy stereotyp. Nazywaj to sobie jak chcesz. Tylko... użyłaś terminu "klisza". To już też o czymś świadczy :).

"wydaje mi się, że raczej mają niewiele wspólnego z programowym otwieraniem się na miłość i umawianiem się w tym celu, z kim popadnie."
W pełni się z Tobą zgadzam! To jest raczej jak strzał zezowatego Kupidyna.

"Naprawdę znasz mężczyzn, dla których pieszczoty oralne są nieakceptowalne"
Nie wiem. Może i znam. Mężczyźni których znam raczej nie plotkują na takie tematy. Ale skoro jest teza - święto 14 lutego, to jest antyteza - święto 14 marca. Skoro są wielbiciele krwistych steków to jest ich antyteza - fani orkiszu. Ludzie są różni. Więc skoro jest grupa osób, która coś lubi, musi być inna grupa, która tego nie lubi.
Znam mężczyznę, który uważa, że depilacja nóg przez kobiety jest ingerencją w idealne dzieło natury, jest obrzydliwe, poniżające, odczłowiecza, sprowadza wartość kobiety do gładkiej skóry poniżej pasa.
Zresztą... zarzucasz mi myślenie stereotypami, a sama tak myślisz :). Więc może to nie "klisze". Może to "lustro".

Zostawiając na boku Walentynki... Kaziuki to też święto, wszystkiego najlepszego :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ach przejrzałeś mnie :) Pewnie, że też myślę stereotypami i gdy się na tym łapię (albo gdy ktoś mnie złapie :)), to trochę jestem na siebie zła. Ale jeśli chodzi o facetów, którzy nie lubią pieszczot oralnych, to naprawdę byłam ciekawa, czy tacy są.

Właśnie, stawiasz się w przeciwnym narożniku. Ale tak z przekonania, czy żeby poargumentować? Bo może „mój” narożnik wcale nie jest taki bezsensowny... A poza tym między moim narożnikiem a narożnikem przeciwnym jest cała masa przestrzeni dla odcieni szarości... taka przestrzeń pod nazwą „być może ktoś czuje trochę inaczej”. Chodzi mi o to, że nie ma uniwersalnych prawd. Mnóstwo się teraz słyszy takich poradnikowych, ogólnikowych rad, właśnie typu zmień się, otwórz się na miłość itp. To nieprawda, że jeśli chcesz coś zmienić, musisz zacząć od siebie. Ok, jeśli chcesz zmienić fryzurę, to musisz sam pójść do fryzjera, a nie wysyłać koleżankę, albo jeśli chcesz znać angielski, musisz się przyłożyć i się pouczyć. Ale jeśli chciałbyś się zakochać, to... co masz zmienić? Zakochanie to nie kwestia przeprogramowania mógu, ani własnego, ani czyjegoś. Zdarza się niezależnie od charakteru czy nastawienia chcącego/niechcącego/mającego w nosie. Dlatego Twoja rada z BJ Day była zupełnie od czapy :)

A co do kiczu, być może Walentynki są kiczowatym świętem, ale nie bardziej niż inne święta, np. Dzień Babci. Ale mimo to każda babcia ucieszy się z laurki od wnusia, a każdej kobiecie/każdemu mężczyźnie zrobi się ciepło w środku, kiedy np. znajdzie w torbie karteczkę z napisem „Jak ja Cię kooooocham”. Jaki fajny kicz. I jeśli Twój kontrargument będzie brzmiał „Taką samą karteczkę można wsadzić ukochanemu do torby każdego innego dnia”, to pewnie, że można, ale i tak ta karteczka w Walentynki będzie cudowna.

Co do moich intencji, które wkładasz mi w usta, czyli "Nie mogę zmienić zielonego (…)”: nie chcę zmnienić ani Ciebie, ani ludzi, którzy ewentualnie traktują mnie stereotypowo. Chyba lubię różnice :)

PS. O Kaziukach pierwszy raz słyszę, mogą być całkiem fajne :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Droga Nie-Walentynko!
Wcale, a wcale Cię nie przejrzałem. Nie przypisuj mi nadprzyrodzonych mocy. Po prostu czytam uważnie co piszesz. Choć rozumiem Twoją złość.

Stawiam się w drugim narożniku, żeby pokazać, Ci że jest właśnie drugi narożnik. (aha! precz ze stereotypami!). Obawiam się, że nastąpiło małe nieporozumienie. Ale nie takie jakie próbujesz insynuować. Wokół zdania "Zakochanie to nie kwestia przeprogramowania mógu, ani własnego, ani czyjegoś." budujesz wrażenie, że Ty się chcesz zakochać. A ja tu daję Ci rady zupełnie od czapy tj. mające zastosowanie w miłości. Jeśli jednak spojrzeć na Twój pierwszy post: "I szukam pary - pół-anioła (bo sama aniołem nie jestem), który w głowie ma porządek, a w duszy głód nieopanowanych uczuć i fajnego związku." to pisałaś o związku, bardziej o miłości moim zdaniem. Jeśli chcesz się tylko zakochać to polecam wybranie sobie kogoś z plejady aktorów albo sportowców.

"Mnóstwo się teraz słyszy takich poradnikowych, ogólnikowych rad, właśnie typu zmień się, otwórz się na miłość itp. To nieprawda, że jeśli chcesz coś zmienić, musisz zacząć od siebie."
Pisząc coś takiego sama stawiasz się w narożniku pt. "Zosia Samosia". Polecam wierszyk, zwłaszcza jego końcówkę. Być może moje rady są dla Ciebie kującym kaktusem, ale kaktus jest argentyński. Możesz go zachować albo odrzucić.
http://www.youtube.com/watch?v=_KLvd457SBc
Mógłbym Ci wiele wytłumaczyć, przytoczyć rozliczne przykłady, ale jeśli Ty stoisz w narożniku "nie potrzeby mnie ten kaktus" to co się będę gimnastykował? Szkoda prądu.

Jesteś jak Twierdza:
- kotlet po 10 randce
- bj po 30 albo ewentualnie miesiąc po walnetynkach
- Mnóstwo się teraz słyszy takich poradnikowych, ogólnikowych rad.
- To nieprawda, że jeśli chcesz coś zmienić, musisz zacząć od siebie.
Jeśli otworzysz swoje bramy, opuścisz mosty zwodzone, to możemy dalej rozmawiać. Nie ma Twierdzy nie do zdobycia. Mógłbym wytoczyć najcięższe działa moich argumentów, uruchomić serię prowokacyjnych zaczepek mających uczynić wyłom w systemie Twoich murów obronnych, sprawić że na pierwszą randkę ze mną przyszłabyś z dymiącą jeszcze patelnią z olbrzymim krwistym stekiem. Każdą Twierdzę można zdobyć. Ale nie wiem nawet czy dobrze gotujesz ;P.

Cieszę, się że to ja byłem osobą, która jako pierwsza powiedziała Ci o Kaziukach. Jak się nad tym zastanowić, to nie jest to fajne święto, ale cóż - czasem nie ma wyboru.

Samych przyjemności w Dniu Goździka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hahaha, lubię Twój język :)

Przecież od samego początku mówiłam Ci, że Twoje rady są od czapy! A Ty się upierałeś :)

Ale zobacz, mimo to nie ustajesz i znowu dajesz mi rady. Powinieneś prowadzić stronę pod tytułem "Porady Zielonego - o miłości i innych demonach" (sorki, zapożyczone, ale mi się skojarzyło). Tym razem proponujesz mi zakochanie się w aktorze… bo niby zakochanie jest infantylne? Drogi Zielony, miłość zwykle zaczyna się od zakochania. Czy kiedyś miłość zaczęła Ci się inaczej? Tak z gruszki ni pietruszki nie wpada się w MIŁOŚĆ - to tak jakby z plaży w Dębkach skoczyć na sam środek Bałtyku. A najpierw jest wody po kostki, potem do majtek, a potem (jeśli masz szczęście) fala nagle Cię nakryje i już jesteś cały mokry. Ale najpierw są kostki i ciekwość, czy dasz radę się zupełnie zanurzyć... I bywa, że się zanurzasz, a innym razem stwierdzasz, że oj jeszcze za zimno.

Twierdze, mosty zwodzone, mury obronne, wyłomy, potem działa, serie zaczepek… już było interesująco, już prawie wyjmowałam patelnię i nagle… "ale nie wiem, czy mi się opłaca". hahaha :))))

Strasznie się przyczepiłeś do tych liczb, 10, 30... I kto tu jest liczykrupa? To był przecież tylko przykład.
Ale ale, naprawdę uważasz, że kotlet na 10 randce to twierdza? Albo BJ na 30-tej? No proszę Cię :) Ja nie liczę, ale jak się tak zastanowić, rozłożyć te randki w czasie… to całkiem może tak wyjść. Może też wyjść całkiem inaczej. Ale podaj swoje liczby, liczykrupo. Jestem ciekawa :)

Czemu Kaziuki nie są fajne? Odpusty są niefajne? Faktem jest, że dawno nie byłam, ale jakiś odpust mógłby się przydać, tym bardziej, że podobno w przyszłym roku ma być koniec świata.

Kaktus z you tube zachowuję, taki argentyński... Wcale się nie dziwię, że panu z sygnetem na palcu nie przypadł do gustu.

Dziękuję za życzenia :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kaziuki mogą być fajne. Ale jak się nad tym głębiej zastanowić, to taki jarmark na początku marca, na przednówku, w błocie, roztopach, resztach topniejącego śniegu sprawia, że wyczuwam raczej klimat wyprzedaży rodowych sreber aby dotrwać do nowalijek. Dość ryzykowny czas jak na imprezę plenerową - nie uważasz?

Czyli moje rady nie są od czapy :).

Nie podam swoich liczby, bo one nie istnieją.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
To prawda, nie wszystkie Twoje rady są od czapy :)

Może rzeczywiście początek marca nie jest najprzyjemniejszą porą na jarmark... Najfaniejszą imprezą o tej porze roku, jaka przychodzi mi na myśl, jest zakończenie karnawału w Rio.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie musisz mi przyznawać racji :) ale miło mi, że choć częściowo to zrobiłaś.

Miłego dnia 14 marca. Tak! To dziś ten dzień :).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj przegapiłabym :) Tak naprawdę to ja powinnam życzyć Tobie miłego dnia 14 marca. A więc życzę Ci największego i najmniej wysmażonego steka i... co do drugiej części tego święta, to nie będę się za bardzo rozpisywać... ale też Ci życzę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dziękuję za życzenia.

Ale Ty nie odrzucaj moich życzeń. Czerp przyjemność z dawania. Tako rzecze Zielonytustra.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Oj dawać i dawać... A ja bym bardziej miała ochotę coś wziąć, tak egoistycznie i bezwstydnie :) Czy filozof mówił coś fajnego o braniu?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie wiem co na to filozof. Ale ja Ci mogę dać cukierka.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A jakiego?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Jakiego, jakiego, jakiego...? Patrz na usta:

D O - B R E - G O

Żałuję. Przyznam że naiwnie ufałem, że odpowiesz na moją propozycję, czymś w stylu:
- Zielony, to chyba początek pięknej przyjaźni,
- Cukierków ci u nas dostatek, ale i tego przyjmuję jako wróżbę,
Lub chociaż:
- Pomyślę o tym jutro.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No w końcu jakiś przytyk, że znowu coś powiedziałam nie tak - już się stęskniłam :) Jeszcze trochę i, o zgrozo, mogłabym pomyśleć, że wszystko jest idealnie...

Ja wiem, że darowanemu koniowi... i tak dalej, ale chciałam sie po prostu dowiedzieć paru szczegółow. Teraz już wiem, że cukierek jest DO-BRY. (Czkoladowy...?). No i chciałam się potem zapytać, jak chcesz mi go dać, ale teraz, jeśli żałujesz, to pewnie już nie chcesz...?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Droga Pani nie-Walentynko.
Żałuję, że moje przypuszczenia okazały się słuszne, że Pani nie rozumie, bądź nie chce rozumieć. Żałuję, że nie dość że jest Pani w twierdzy Nic Nie Dam - Chcę Brać, to jeszcze w donjonie Mam Wymagania Co Do Cukierków Które Hipotetycznie Mam Otrzymać.

Jak chcę dać Pani cukierka? Jak to jak? Normalnie, zwyczajnie. Za mało się znamy, żebym go Pani przekazał z ust do ust. Co to za sugestia w ogóle? Doprawdy, nie potrafię pojąć Pani zachowania. Proszę się zachowywać!

Proszę uważać na siebie. Gotyckie zamczyska są niezwykle zimne o tej porze roku. Te wieczne przeciągi, przejmująca wilgoć o suchoty, bądź zapalenie przydatków nie trudno. Pani nie-Walentynko, proszę mi obiecać, że będzie Pani zażywać spacerów w słoneczne dni.

Śląc wyrazy głębokiego uszanowania.
Pozdrawiam serdecznie
Zielony z Trójmiastowa
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
ZAMUROWAŁO MNIE (tak to z twierdzami bywa).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Kiedyś, na murze aresztu na Kurkowej ktoś napisał: "Ludzie kopcie z tej strony. Bóg zapłać". Kiedyś może sam złapałbym za kilof i coś z tym zrobił, ale z wielu przyczyn zostawiam Cię z tym problem.
Pozostaje mi tylko życzyć Ci szczęścia. Nie po postacią zakutego od stóp do głów bęcwała na białym motocyklu, ale reinkarnacji Alfreda Nobla, który swoim dynamitem skruszy co jest do skruszenia :).
I życzę Tobie i sobie, żebyśmy zaglądali na to forum jedynie z przyczyn sentymentalno-plotkarskich.

To była fajna dyskusja. Nieźle się przy niej bawiłem. Dziękuję Ci. Podziękowania należą się też tomkowifilarowi, którego celna pointa jest podsumowaniem każdego posta. Mojego i Twojego. Swoistym sprowadzeniem do parteru. Prostym żołnierskim: "to chcesz, czy nie chcesz?".

Bywaj!
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Strasznie cyniczne to, co napisałeś. Aż musiałam się oderwać od pracy, żeby Ci to powiedzieć. Jeśli chodzi o tomkafilara, to mów za siebie - nie sądzę, aby jego wpis podsumowywał to, co ja miałam na myśli. Poza tym, naprawdę tak lubisz proste żołnierskie TAK JEST bez żadnych dodatków? Nie odpowiadaj, to takie pytanie w przestrzeń...

Niezależnie od wszystkiego też fajnie mi się z Tobą pisało.

Trzymaj się ciepło :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie chciałem być cyniczny w żadnym momencie. Do pewnych spraw podchodzę z fatalistycznym spokojem, ale daleki jestem od wyrachowania. Chcesz czy nie chcesz, to owo żołnierskie podsumowanie znajduje się poniżej każdego mojego i każdego Twojego posta. Jakby nasze myśli nie były wzniosłe i górnolotne, to i tak, on ten tekst tam jest. I na to zestawienie patrzę z dystansem, z przewrotnym kpiarskim uśmiechem.
Prosisz, żebym nie odpowiadał. Dobrze, nie odpowiem. Ale powiem, że to miłe jak pytasz co lubię :).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Rzeczywiście, patrząc z tej perspektywy to ten post jest nawet zabawny... Ale tylko w tym zestawieniu. Za każdym razem gdy go zauważam, mówię sobie, że to na pewno było do Ciebie ;-)

Prosiłam, żebyś nie odpowiadał, bo wydaje mi się, że znam odpowiedź :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
No nie mogę, nie mogę :). Pomyślałem sobie, że się z Tobą ładnie pożegnam bo ta dyskusja jest wartością samą w sobie. A Ty szukasz mężczyzny a nie rozmówcy. A tu proszę, już wyciągnąłem podwozie, już niemal dotykałem kołami pasa startowego i znów - brrrrrr - nowy wątek :). Cóż widocznie tak ma być.

Jeśli zwrócisz uwagę na wcięcia, to zauważysz, że wyżej wspomniany, ale niżej obserwowany post jest odpowiedzią na Twój wpis. Poza tym, nie spotkałem mężczyzny, który byłby zainteresowany nastawieniem do zbliżeń innego mężczyzny. Lekarze, księża, psycholodzy, farmaceuci czy inni profesjonaliści się nie liczą. Być może, na zasadzie mięsożercy-wegetarianie, są gdzieś faceci bardziej nastawieni na konkurencje drużynowe, ale nie spotkałem. Stąd wysnułem wniosek, że pytanie jest skierowane do Ciebie.

Skoro znasz odpowiedź, to nie pozwól proszę abym Cię długo namawiał na podzielenie się nią. Będzie to ze wszech miar ciekawe - będziesz mogła wtedy przeczytać sobie swoje własne słowa - te gdzie piszesz: "jak możesz mnie oceniać, zupełnie mnie nie znając". Interesujące, nieprawdaż?

Wszystkiego najlepszego z okazji (do wyboru) Międzynarodowego Dnia Meteorologa, Dnia Przyjaźni Polsko-Węgierskiej, Święta Republiki Pakistanu, czy rzymskiego Tubilustrium.
Czy nie masz wrażenia, że tytułowe święto wypada nieco blado w tym zestawieniu? I swoją drogą, uważam że należy się cieszyć z każdego dnia.
Pewien mocno doświadczony losem, dzielny naród bałkański ma na to nawet swoje powiedzenie.

7: Noś codziennie najlepsze ubranie. Jutro możesz umrzeć.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Hahaha wobraziłam sobie, jak wyciągasz podwozie... Nie wiem w sumie, jak by to miało wyglądać, ale na pewno strasznie zabawnie :) Chciałabym to zabczyć!

Napisałeś: "Pomyślałem sobie, że się z Tobą ładnie pożegnam bo ta dyskusja jest wartością samą w sobie.” Nie rozumiem. Chciałeś się ze mną pożegnać dlatego, że nasza dyskusja jest wartościowa? Czy dlatego, że jest wartościowa, to chciałeś się pożegnać ŁADNIE?

Na te wcięcia za bardzo nie patrzę, bo i tak oprócz Ciebie i mnie nikt tu nie pisze. Oprócz tego jednego wpisu oczywiście. Zresztą co tam wcięcia. Dałam przecież tę buźkę z oczkiem na znak, że żartuję :) A Ty chyba żartujesz mówiąc, że nigdy nie spotkałeś geja…? Oprócz lekarza, księdza, psychologa, farmaceuty i innego profesjonalisty rzecz jasna :)

Być może wykażę się ignorancją, ale zupełnie nie uważam, aby Walentynki wypadały blado w zestawieniu ze świętami, które wymieniłeś - pewnie dlatego, że w życiu nie świętowałam żadnego z nich. I chociaż brzmią dużo poważniej niż wyszydzane przez Ciebie Walentynki, to są mi bardzo odległe... co najmniej tak jak Pakistan...

Ach to teraz o tym, jak sobie Ciebie wyobrażam… To znaczy tylko w związku z żołnierskim sprowadzaniem do parteru co bardziej wzniosłych myśli. Wyobrażam sobie, że… w gruncie rzeczy nie lubisz… hmmm… ”prostego żołnierskiego TAK JEST bez żadnych dodatków". Chociaż kilka razy zdarzyło Ci się sprowadzić mnie na ziemię… Ale jakoś takie mam wrażenie… patrząc mniej na słowa, a bardziej na to, co między słowami.
Ok, teraz możesz mi powiedzieć "Jak możesz mnie oceniać itd”. Zniosę to dzielnie… mam nadzieję :)

PS. Dzisiaj miałam na sobie moją ulubioną, prawie najlepszą bluzkę.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
I jeszcze jedno pytanie. Nie daje mi to spokoju: jakie powiedzenie ma naród bałkański?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Wyciąganie podwozia to moje określanie na kończenie przemowy, przez kiepskiego mówcę. Kiedy widać, że zaczyna kołować, że zbliża się do końca wywodu. Czasem jednak, coś mu się przypomni i podrywa się dalej do lotu. Celują w tym wiejscy proboszcze :).

Chciałem się ładnie pożegnać, bo uważałem że nasza miła pogawędka zasługiwała na pożegnanie a nie na "zasuszenie" wątku. Chciałem się pożegnać bo miałem wrażenie, że wyczerpaliśmy tematy, że nie jestem tym kogo szukasz i że moje rozliczne obowiązki nie pozwolą mi na tak aktywne przebywanie na tym forum jak do tej pory.
Ale poderwaliśmy maszynę do lotu. Więc rzadziej bo rzadziej ale mogę tu zaglądać.

Nigdy nie spotkałem geja, który by się do tego przyznał. Zresztą nasz podmówca z pewnością by się obruszył, gdyby wiedział o co go posądzasz. Ale to nie mój problem ;).

Nie napiszę "jak możesz mnie oceniać". Bo na tym właśnie polega zabawa w to całe forum. To nie jest dział "ogłoszenia" tylko dyskusja. Twoja ocena jest bardzo delikatna, zachowawcza. Bardziej między wersami.

Czarnogórcy właśnie mówią o tym, żeby nosić codziennie odświętne ubranie. Żeby każdy dzień był świętem. W moim rozumieniu, żeby każdy dzień był walentynkami :). Rozumiesz? Nie rozumiesz. I w tym się różnimy :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A właśnie że rozumiem. Jest między nami zapewne wiele różnic, jednak w tym przypadku bardzo dobrze rozumiem, co masz na myśli. Ale się nie zgadzam :) Nie można mieć codziennie walentynek. To znaczy można, ale wtedy już nie odczuwałoby się ich w taki sam sposób jak tego jednego dnia. I tak samo jest z innymi rzeczami. Nie wiem, ile masz lat, ale mam wrażenie, że jesteś mniej więcej w moim wieku, więcej pewnie pamiętasz, jak cudnie kiedyś było, kiedy zdobyło się prawdziwą, nieczekoladopodobną czekoladę (moja ulubiona nazywała się Marabou i była ze Szwecji). Jak się już dostało taką czekoladę, to człowiek się czuł jakby polizał kawałek nieba. Pamiętasz to? Teraz czekolada nie robi na mnie większego wrażenia, bo jest codziennie. I nie uważam, że tej czekolady nie powinno być codziennie - to tylko czekolada - chodzi mi o mechanizm. Jeśli mamy coś codziennie, to to strasznie powszednieje i nie traktujemy tego już jak coś wyjątkowego. To chyba tak jak z dobrem i złem... gdyby nie było zła, jak moglibyśmy cieszyć się z czegoś dobrego? Więc zło jest w pewnym sensie dobre. I dni bez walentynek też są dobre, bo pozwalają wzbić się na jakąś "wyżynę" i przeżyć coś wyjątkowego. Jak sobie tak pomyślę, że jakiś mężczyzna np. codziennie przynosi mi tulipany, cytuje poetów, przygotowuje romantyczną kolację itp. itd, to nie dość że by mnie pewnie zemdliło, to chyba zaczęłabym podejrzewać, że jest psychopatą… (i - nie uwierzysz – chyba zaproponowałabym, żebyśmy może dla odmiany zaczęli świętować BJ Day). Ale czułabym się bardzo wyjątkowo, gdyby zdarzało się to od czasu do czasu.

No… moja wypowiedź na Twój temat była zachowawcza. I to jak :) Nie potrafię chyba pisać czegoś bardziej "osobistego" tak na forum, mimo że każdy jest tu anonimowy… albo chyba właśnie dlatego. To taka dziwnie bezosobowa forma kontaktu.

Mam nadzieję, że tomekfilar by się nie obruszył. Naprawdę uważasz, że bycie gejem to wstyd? Ejże... Tak chyba myślą tylko wiejscy proboszcze ;)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Zmierzam do tego, że każdy dzień jest dobry żeby się zakochać i zrobić coś wspaniałego specjalnie dla drugiej osoby. Coś wspaniałego, to nie jest bombonierka w kształcie serca z nadzieniem, od którego zrzygałby się nawet kot. A właśnie taki wymiar walentynek jest lansowany.

W walentynki dwoje bliskich sobie ludzi powinno dać sobie nieziemski seks.

I tyle. W ten dzień ludzie masowo wychodzą do pubów, cukierni, restauracji. Jest tłoczno i gwarno. Dlatego komercyjna strona tego święta wywołuje moją niechęć. Wolę wyjść na romantyczną kolację z okazji Dnia Proklamowania Republiki Pakistanu, czy po prostu z okazji wtorku.

Rozumiem potrzebę wyjątkowości, tego wspaniałego uczucia zdobycia czekolady. Rozumiem. Nie co dzień jest Pierwszy Maja. Tu mam wrażenie że mówimy to samo, tylko trochę inaczej.

Wchodzisz na grząski grunt z tym dobrem i złem. Jestem gotów na ten temat się wymądrzać. Więc powiem na początek ostrożnie, że według niektórych systemów filozoficzno-etycznych nie ma ani dobra ani zła. Jest tylko kreacja i destrukcja.

Wcale nie uważam, żeby bycie gejem było powodem do wstydu. Widzę jednak parę wpisów, naszego szanownego komentatora i bije z nich (prawdziwa, lub wykreowana) chęć posiadania kobiety, której imię nie kończy się na ".jpg". Dlatego takie stwierdzenie, mogłoby spowodować ostrą reakcję (prawdziwą lub wykreowaną).

Pytałaś kiedyś o liczby. Potem trafiłem na takiego bloga i zapomniałem. Ale na szczęście przypomniałem sobie.
http://przyzwoityseks.blox.pl/2011/03/Seks-na-pierwszej-randce.html?utm_source=HP&utm_medium=AutopromoHP&utm_content=EA&utm_campaign=a_bloxEA0311_5
Co o tym sądzisz?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ten bombonierkowy wymiar walentynek też nie jest z mojej bajki, ale ten dzień i tak istnieje i jest tak bardzo nagłaśniany, że można być przeciw kiczowi, który się z nim wiąże, ale gdzieś tam mimo to chciałoby się mieć co świętować w tym dniu. To znaczy ja chciałabym, Ty być może nie... A co się sobie nawzajem podaruje w walentynki - czy bombonierkę, czy nieziemski seks - to już inna kwestia :)

Jeśli chodzi o dobro i zło, pisałam z bardziej przyziemnego (niż filozoficzny) punktu widzenia, w takim sensie że wyjątkowość jest wyjątkowa w zestawieniu z codziennością. Tak jak dobro jest dobre w odniesieniu do zła. No wiesz... musi być Joker, żeby mógł być Batman. I na odwrót.

Jeśli chodzi o tekst pod linkiem, to gdybym miała zaniki pamięci, wmawiałabym Ci, że Przyzwoitka25 to mój nick sprzed 14 lat i że to ja to wszystko napisałam :) No może oprócz tego pierwszego „jestem za” (bo bardzo kategoryczne), ale reszta tekstu jest mi bardzo bliska. Ale jestem bardzo „za”, że czym innym jest seks na pierwszej randce z kimś, kogo znamy, a zupełnie czym innym seks z kimś dopiero co poznanym w klubie. A Ty co sądzisz o tym tekście?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Dobrze że się jakoś porozumieliśmy. Bo pisałem do Ciebie, pisałem i mam wrażenie, że to było jakoś obok, że nie trafiało do Ciebie. Potem trafiłem na ten tekst na blogu i stwierdziłem, że sposób myślenia jest dość podobny do mojego, w dodatku napisane przez kobietę. Więc może w ten sposób przekażę Ci o co mi chodzi. I udało się :).

Walentynki kojarzą mi się ze zbieranymi w klasie karteczkami, które potem miały trafić do adresata. Z założenia miało to być anonimowe, bezpieczne wyznanie miłości. Święto, jak każde inne - służące temu, żeby jedne usta miały pretekst, spotkały drugie usta. Dzień Kobiet jest równie dobry.
Zakochani mają święto codziennie :)).
No i jest ten komercyjny wymiar walentynek. Obchodzimy srebrne gody, nasza miłość pokryła się patyną, więc takie święto (w najlepszej możliwej interpretacji) służy temu, żeby sobie przypomnieć jak to jest być na randce.

Nie chcę się już pastwić nad serduszkowym szaleństwem. Chwilowo jest pozytywnie nastawiony do wszystkich świąt.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
to znaczy że chcesz się r****** ?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 1
I jak?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0

Inne tematy z forum Poznajmy się

Czy kobieta (40+),samotna matka może jeszcze znaleźć przyjaciela,partnera? (204 odpowiedzi)

Zastanawaim się czy to jeszcze mozliwe,aby kobieta po czterdziestce,będąca samotną matką mogłaby...

Trans osoby z Trójmiasta (95 odpowiedzi)

Jestem osobą trans i poznam chętnie inne takie osoby z Trójmiasta i okolic.

Zanim zostanę zjedzona... (100 odpowiedzi)

Proszę nie zrozumieć mnie źle tylko spróbować postawić się w mojej sytuacji. Mam 35 lat, bardzo...

do góry