> a ryzyko uzadlenia jak h..jest.
Jest.
I to naprawdę nie przelewki.
Moja mama jest uczulona. Szerszeń Ją użarł na działce. Prawie 200 km ode mnie ;)
Oczywiście...
rozwiń
> a ryzyko uzadlenia jak h..jest.
Jest.
I to naprawdę nie przelewki.
Moja mama jest uczulona. Szerszeń Ją użarł na działce. Prawie 200 km ode mnie ;)
Oczywiście zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że puchnie.
Ja wezwałem tamtejsze pogotowie. Musieli dojechać z 15 km.
Rozmawiałem z lekarzem. Załapali się praktycznie na styk bo matka zaczęła wpadać we wstrząs.
Może 10 min i już nie musieliby się spieszyć :/
Mnie nigdy szerszeń nie użarł (odpukać!) ale po ukąszeniu osy a może pszczoły wylądowałem na SOR-ze w Gniewie (jeśli ichnią przychodninkę przyszpitalną można nazwać SOR-em ;) bo z 1,5h po użądlenium napuchnięty jak baniak, zacząłem odlatać za kółkiem. Herzklekot i trudność z oddychaniem to pikuś. Zacząłem autentycznie odlatywać, z zaburzeniami świadomości.
---
O! dostałem minusa od bęcwałka za kolejne wykazanie, że jest bęcwałkiem ;D
zobacz wątek