Widok
Musisz mieć :
- drewnianą deskę grubości max 1 cm
- dużą szczelną torbę
- jaja
Należy :
1) umieścić torbę pod gniazdem
2) wykonać deską zdecydowany ruch poziomo u nasady gniazda
Gniazdo spada do torby, którą należy zamknąć zdecydowanym i szybkim ruchem.
Do tej czynności potrzebne właśnie są jaja.
Wywozisz torbę w miejsce, w którym osy nie zrobią krzywdy postronnym.
Otwierasz torbę i oddalasz się szybko i zdecydowanie.
- drewnianą deskę grubości max 1 cm
- dużą szczelną torbę
- jaja
Należy :
1) umieścić torbę pod gniazdem
2) wykonać deską zdecydowany ruch poziomo u nasady gniazda
Gniazdo spada do torby, którą należy zamknąć zdecydowanym i szybkim ruchem.
Do tej czynności potrzebne właśnie są jaja.
Wywozisz torbę w miejsce, w którym osy nie zrobią krzywdy postronnym.
Otwierasz torbę i oddalasz się szybko i zdecydowanie.
> ja tez bym chciała jakies porady działkowe
Iśka... jest tego w pip.
I do czytania i do oglądania.
Dopóki mnie samego temat nie interesował, nawet nie zdawałem sobie sprawy, ilu ludzi się tym zajmuje i ile wiedzy i doświadczenia to wymaga.
Powoli wsiąkam :)
Tak btw: Twoja kocanka niebawem dostanie nakaz eksmisji z parapetu na miejsce, gdzie jej będzie lepiej, czyli do gleby.
Jest już przynajmniej 3x większa :D
Iśka... jest tego w pip.
I do czytania i do oglądania.
Dopóki mnie samego temat nie interesował, nawet nie zdawałem sobie sprawy, ilu ludzi się tym zajmuje i ile wiedzy i doświadczenia to wymaga.
Powoli wsiąkam :)
Tak btw: Twoja kocanka niebawem dostanie nakaz eksmisji z parapetu na miejsce, gdzie jej będzie lepiej, czyli do gleby.
Jest już przynajmniej 3x większa :D
Można spróbować je wymrozić gaśnicą śniegową a potem usunąć samodzielnie.
Ale jeśli nie masz w tym wprawy, to se odpuść.
To nie przelewki. Jesli jesteś uczulony, to jedno ukąszenie szerszenia może Cie doprowadzic do wstrząsu anafilaktycznego i pogotowie może nie zdążyć dojechać.
Jak napisał przedpiśca - zadzwoń do Straży. Jeśli się wypną, szukaj kogoś kto się na tym zna lub jest idiotą-samobójcą ;)
Ale jeśli nie masz w tym wprawy, to se odpuść.
To nie przelewki. Jesli jesteś uczulony, to jedno ukąszenie szerszenia może Cie doprowadzic do wstrząsu anafilaktycznego i pogotowie może nie zdążyć dojechać.
Jak napisał przedpiśca - zadzwoń do Straży. Jeśli się wypną, szukaj kogoś kto się na tym zna lub jest idiotą-samobójcą ;)
Dobre z tym wymrażaniem.
Ciekawe ile taki proces trwa (od 20 stopni C do minus kilku)
W tym czasie osy pewnie czekają spokojnie na zamrożenie.
Ten czas można wykorzystać na pogawędkę z nimi.
#selekcja naturalna kretynków
>a poza tym jestem ciekawa jego jaj:)
Isztar, skup się na rozwiązaniu a nie środkach,
Ciekawe ile taki proces trwa (od 20 stopni C do minus kilku)
W tym czasie osy pewnie czekają spokojnie na zamrożenie.
Ten czas można wykorzystać na pogawędkę z nimi.
#selekcja naturalna kretynków
>a poza tym jestem ciekawa jego jaj:)
Isztar, skup się na rozwiązaniu a nie środkach,
"Jeżeli interesuje Cię same rzemiosło usuwania to już krótko Ci opisuje, przyjeżdżając rota udaje się na rozpoznanie w ubraniach ochronnych, po zlokalizowaniu gniazda podejmowane są odpowiednie kroki. Mianowicie w użycie idzie gaśnica śniegowa (działanie białej chmurki o temperaturze minusowej) celem ogłuszenia owadów, następnie gniazdo jest odcinane dość długim nożem do specjalnie przygotowanego pojemnika transportowego, miejsce dokładnie czyszczone (zeskrobane nożem) i pokryte środkiem chemicznym typu bross, rajd by owady które wracają z żerów wiedziały, iż zostały eksmitowane. Takie gniazdo transportuje się w teren wyznaczony i wydzielony przez wydział ochrony środowiska właściwego urzędu miasta/gminy i to chyba tyle jeżeli chodzi o owady typu osy lub szerszenie, natomiast z pszczołami jest trochę prościej ponieważ po rozpoznaniu i stwierdzeniu przez ratowników, że są to pszczoły melduję przez radio właściwemu stanowisku kierowania o zadysponowanie na miejsce pszczelarza który zbiera rój własnymi technikami i wywozi je do pasieki."
Wpis z Forum OSP
Wpis z Forum OSP
zalezy co komu brakuje:)
ogniem czy mieczem
no przeciez pisze,ze kombinezom-znaczy sie zabezpieczyc..na łeb tez
i dalej mozna tak jak ty
albo mniej litosciwie -jak nasz kumpel młody sadownik- Sadyl pisze
a ryzyko uzadlenia jak h..jest.-----.głowe masz blisko--wiec ..twarz ,szyja! ..czasu moze byc mało
albo poszukac w okolicy pszczelarza,zeby pomogł
na pszczelarskich forach pisza..o co ci chodzi
- kobiety tez strącają...nawet lubią:)pp
ogniem czy mieczem
no przeciez pisze,ze kombinezom-znaczy sie zabezpieczyc..na łeb tez
i dalej mozna tak jak ty
albo mniej litosciwie -jak nasz kumpel młody sadownik- Sadyl pisze
a ryzyko uzadlenia jak h..jest.-----.głowe masz blisko--wiec ..twarz ,szyja! ..czasu moze byc mało
albo poszukac w okolicy pszczelarza,zeby pomogł
na pszczelarskich forach pisza..o co ci chodzi
- kobiety tez strącają...nawet lubią:)pp
znalazłam cuś
pisza,aby niE wzywac SP!!
..rejon Trojmiasto
https://bios.net.pl/uslugi/usuwanie-gniazd-os-i-szerszeni
pisza,aby niE wzywac SP!!
..rejon Trojmiasto
https://bios.net.pl/uslugi/usuwanie-gniazd-os-i-szerszeni
> a ryzyko uzadlenia jak h..jest.
Jest.
I to naprawdę nie przelewki.
Moja mama jest uczulona. Szerszeń Ją użarł na działce. Prawie 200 km ode mnie ;)
Oczywiście zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że puchnie.
Ja wezwałem tamtejsze pogotowie. Musieli dojechać z 15 km.
Rozmawiałem z lekarzem. Załapali się praktycznie na styk bo matka zaczęła wpadać we wstrząs.
Może 10 min i już nie musieliby się spieszyć :/
Mnie nigdy szerszeń nie użarł (odpukać!) ale po ukąszeniu osy a może pszczoły wylądowałem na SOR-ze w Gniewie (jeśli ichnią przychodninkę przyszpitalną można nazwać SOR-em ;) bo z 1,5h po użądlenium napuchnięty jak baniak, zacząłem odlatać za kółkiem. Herzklekot i trudność z oddychaniem to pikuś. Zacząłem autentycznie odlatywać, z zaburzeniami świadomości.
---
O! dostałem minusa od bęcwałka za kolejne wykazanie, że jest bęcwałkiem ;D
Jest.
I to naprawdę nie przelewki.
Moja mama jest uczulona. Szerszeń Ją użarł na działce. Prawie 200 km ode mnie ;)
Oczywiście zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że puchnie.
Ja wezwałem tamtejsze pogotowie. Musieli dojechać z 15 km.
Rozmawiałem z lekarzem. Załapali się praktycznie na styk bo matka zaczęła wpadać we wstrząs.
Może 10 min i już nie musieliby się spieszyć :/
Mnie nigdy szerszeń nie użarł (odpukać!) ale po ukąszeniu osy a może pszczoły wylądowałem na SOR-ze w Gniewie (jeśli ichnią przychodninkę przyszpitalną można nazwać SOR-em ;) bo z 1,5h po użądlenium napuchnięty jak baniak, zacząłem odlatać za kółkiem. Herzklekot i trudność z oddychaniem to pikuś. Zacząłem autentycznie odlatywać, z zaburzeniami świadomości.
---
O! dostałem minusa od bęcwałka za kolejne wykazanie, że jest bęcwałkiem ;D
> miałes potezne doswiadczenie
Mama - to było ze 4-5 lat temu.
Ja - ze trzy.
Do tego momentu nie miałem bladego pojęcia, że mogę być uczulony.
W pip testów alergicznych przechodziłem. Teoretycznie wiedziałem, na co jestem uczulony.
Teoretycznie... :/
Nikomu nie będę radził, żeby zajął się tym (bez doświadczenia) samodzielnie.
A jak bęcwał "ma jaja" to niech je faktycznie pokaże.
Choć raczej klasyfikowałbym go w tej drugiej kategorii osób, które polecałem do rozwiązania problemu :D
Mama - to było ze 4-5 lat temu.
Ja - ze trzy.
Do tego momentu nie miałem bladego pojęcia, że mogę być uczulony.
W pip testów alergicznych przechodziłem. Teoretycznie wiedziałem, na co jestem uczulony.
Teoretycznie... :/
Nikomu nie będę radził, żeby zajął się tym (bez doświadczenia) samodzielnie.
A jak bęcwał "ma jaja" to niech je faktycznie pokaże.
Choć raczej klasyfikowałbym go w tej drugiej kategorii osób, które polecałem do rozwiązania problemu :D
Jeszcze dopowiem...
Matkę oczywiście nafaszerowali zastrzykami i zawinęli do szpitala. Wyszła nazajutrz.
Mnie też nafaszerowali, ale lekarz po ok. 2h dał się przekonać, że nie uśmiecha mi się nocka w Gniewie (chociaż zarąbisty zamek mają;) i przyniósł mi papiery do podpisu, że mam świadomość.. i mimo tego mam w de...
I wróciłem se do Gdańska...
Ma się tę zdolność perswazji :D
Matkę oczywiście nafaszerowali zastrzykami i zawinęli do szpitala. Wyszła nazajutrz.
Mnie też nafaszerowali, ale lekarz po ok. 2h dał się przekonać, że nie uśmiecha mi się nocka w Gniewie (chociaż zarąbisty zamek mają;) i przyniósł mi papiery do podpisu, że mam świadomość.. i mimo tego mam w de...
I wróciłem se do Gdańska...
Ma się tę zdolność perswazji :D
Coś mi się jeszcze przypomniało, jak polazłem na spacer z suką ;)
Troszkę OT.
O ile tzw "państwową opiekę zdrowotną" traktuję w kategoriach raczej kabaretowych, to nie mam powodów do zastrzeżeń, jeśli chodzi o medycynę ratunkową.
W sytuacji z Mamą - przyjęli i potraktowali poważnie zgłoszenie z innego województwa.
Półtora roku temu miałem podobną sytuację z Ojcem. Też bez problemu przyjęli zgłoszenie. Tam już niestety niepotrzebnie. Stwierdzili tylko zgon :/
Moja sytuacja z osą:
Za Świeciem czułem już, że nie dam rady dojechać do Gdańska.
Dzwonię na pogotowie w intencji zapytania, co mam w okolicy.
Jako, że z trasy, to BTS-y troszkę zgłupiały i najpierw mnie przełączyło na Bydgoszcz. Zanim blondi skumała i przełączyła mnie na Świecie, byłem już za Warlubiem. Pani ze świecia stwierdziła, że skoro już tak daleko pojechałem, to nie ma sensu wracać i przełączyła mnie na Gniew.
Pani z Gniewu mnie pilotowała, jak trafić i po zaparkowaniu auta pod szpitalem nie miałem ani minuty "przestoju".
Cały czas na telefonie. Szkoda, że akurat wtedy mnie psiarnia nie zwinęła. Miałbym satysfakcję ze sprawy sądowej za te wszystkie mandaty za gadanie przez tel podczas jazdy :D
Z dobre 10 lat wcześniej miałem dosyć podobną sytuację.
Podobno już nie ma szpitala w Sopocie. Wtedy jeszcze był.
A ja mieszkałem wówczas na 3-Maja, czyli może z 500 metrów od niego.
Nagły, gwałtowny ból w klatce piersiowej. Trudność z oddychaniem.
Pierwsza myśl: zawał. No ma się te 4x.. lat, to najwyższy czas ;)
Druga myśl: Kurcze.. nie zadzwonię na pogotowie, bo mój ówczesny pies ich zeżre z karetką włącznie...
Wylazłem z chaty i dzwonię dopiero sprzed bloku...
Karetki nie mają. Mogą ściągnąć z Zaspy albo z Redłowa.
"Ale jak Pan ma tak blisko, to niech Pan spróbuje dojść. Nie będę się rozłączać. Jak przestanie się Pan odzywać, to wołam karetkę na gwizdkach"
(jakbym przestał się odzywać to już nie zdążyłaby dojechać, ale pikuś ;)
Ale rzeczywiście mnie pilotowała na telefonie. Dotarłem sam, ale czekali na mnie wręcz na progu. Od razu pod EKG i inne badania.
Nie miałem zawału. Nie wiem,, co to było.
Nb. wtedy pierwszy raz usłyszałem, że serce mam jak dzwon :D
I sytuacja sprzed pól roku..
SOR w Gdańsku. Już niestety nie jest tak "od ręki", mimo, że przywieziony na gwizdkach ;)
Totalny brak informacji, że jak się dostanie zielony breloczek, to można jechać do domu, nakarmić i wyprowadzić psa, zrobić sobie kanapki i termos kawy, wziąć poduszkę pod odwłok i zagłówek. A i śpiwór nie zawadzi. I bez szczególnego pośpiechu zdąży się na swoją kolej ;)
Ale jak już "wezmą w obroty" to już leci. Nawtykane kroplówek, tomograf o północy - proszę bardzo! USG o trzeciej - no problem! Wyniki z krwi w godzinkę max.
(wtedy usłysząłem, że moje EKG może robić za wzorzec dla studentów :D
I naprawdę... wiedzą co robią.
Niniejszym składam im hołd.
Troszkę OT.
O ile tzw "państwową opiekę zdrowotną" traktuję w kategoriach raczej kabaretowych, to nie mam powodów do zastrzeżeń, jeśli chodzi o medycynę ratunkową.
W sytuacji z Mamą - przyjęli i potraktowali poważnie zgłoszenie z innego województwa.
Półtora roku temu miałem podobną sytuację z Ojcem. Też bez problemu przyjęli zgłoszenie. Tam już niestety niepotrzebnie. Stwierdzili tylko zgon :/
Moja sytuacja z osą:
Za Świeciem czułem już, że nie dam rady dojechać do Gdańska.
Dzwonię na pogotowie w intencji zapytania, co mam w okolicy.
Jako, że z trasy, to BTS-y troszkę zgłupiały i najpierw mnie przełączyło na Bydgoszcz. Zanim blondi skumała i przełączyła mnie na Świecie, byłem już za Warlubiem. Pani ze świecia stwierdziła, że skoro już tak daleko pojechałem, to nie ma sensu wracać i przełączyła mnie na Gniew.
Pani z Gniewu mnie pilotowała, jak trafić i po zaparkowaniu auta pod szpitalem nie miałem ani minuty "przestoju".
Cały czas na telefonie. Szkoda, że akurat wtedy mnie psiarnia nie zwinęła. Miałbym satysfakcję ze sprawy sądowej za te wszystkie mandaty za gadanie przez tel podczas jazdy :D
Z dobre 10 lat wcześniej miałem dosyć podobną sytuację.
Podobno już nie ma szpitala w Sopocie. Wtedy jeszcze był.
A ja mieszkałem wówczas na 3-Maja, czyli może z 500 metrów od niego.
Nagły, gwałtowny ból w klatce piersiowej. Trudność z oddychaniem.
Pierwsza myśl: zawał. No ma się te 4x.. lat, to najwyższy czas ;)
Druga myśl: Kurcze.. nie zadzwonię na pogotowie, bo mój ówczesny pies ich zeżre z karetką włącznie...
Wylazłem z chaty i dzwonię dopiero sprzed bloku...
Karetki nie mają. Mogą ściągnąć z Zaspy albo z Redłowa.
"Ale jak Pan ma tak blisko, to niech Pan spróbuje dojść. Nie będę się rozłączać. Jak przestanie się Pan odzywać, to wołam karetkę na gwizdkach"
(jakbym przestał się odzywać to już nie zdążyłaby dojechać, ale pikuś ;)
Ale rzeczywiście mnie pilotowała na telefonie. Dotarłem sam, ale czekali na mnie wręcz na progu. Od razu pod EKG i inne badania.
Nie miałem zawału. Nie wiem,, co to było.
Nb. wtedy pierwszy raz usłyszałem, że serce mam jak dzwon :D
I sytuacja sprzed pól roku..
SOR w Gdańsku. Już niestety nie jest tak "od ręki", mimo, że przywieziony na gwizdkach ;)
Totalny brak informacji, że jak się dostanie zielony breloczek, to można jechać do domu, nakarmić i wyprowadzić psa, zrobić sobie kanapki i termos kawy, wziąć poduszkę pod odwłok i zagłówek. A i śpiwór nie zawadzi. I bez szczególnego pośpiechu zdąży się na swoją kolej ;)
Ale jak już "wezmą w obroty" to już leci. Nawtykane kroplówek, tomograf o północy - proszę bardzo! USG o trzeciej - no problem! Wyniki z krwi w godzinkę max.
(wtedy usłysząłem, że moje EKG może robić za wzorzec dla studentów :D
I naprawdę... wiedzą co robią.
Niniejszym składam im hołd.
Jeszcze coś mi się przypomniało..
Z rok temu wylądowałem na gdańskm SOR-ze, bo dosyć paskudnie rozciąłem sobie łapę szlifierką kątową.
Wtedy poleciało szybciutko. Po bodaj godzinie już mnie szyli.
Sam przytrzymywałem nitki i zawiązywałem supełki.
Szyła mnie jakaś młodziutka cipcia na stażu.
Miałęm większe doświadczenie "w tym temacie" od Niej :D
Z rok temu wylądowałem na gdańskm SOR-ze, bo dosyć paskudnie rozciąłem sobie łapę szlifierką kątową.
Wtedy poleciało szybciutko. Po bodaj godzinie już mnie szyli.
Sam przytrzymywałem nitki i zawiązywałem supełki.
Szyła mnie jakaś młodziutka cipcia na stażu.
Miałęm większe doświadczenie "w tym temacie" od Niej :D
Nie..... kochany ty mój,
Nie spałem, tylko czekałem na tę historię przez zaśnięciem....
Wiedziałem, że tam po drugiej stronie kabla, a przypadku sieci bezprzewodowej - gdzieś na chmurze, obłoczku w eterze - Ty, po prostu Ty piszesz... dla mnie, dla nas... dla świata.... w nocy.... ta wieczność niech będzie zaklęta a chwila niech trwa.....
Nie spałem, tylko czekałem na tę historię przez zaśnięciem....
Wiedziałem, że tam po drugiej stronie kabla, a przypadku sieci bezprzewodowej - gdzieś na chmurze, obłoczku w eterze - Ty, po prostu Ty piszesz... dla mnie, dla nas... dla świata.... w nocy.... ta wieczność niech będzie zaklęta a chwila niech trwa.....
O tym co powyżej właśnie pisałem . Działa. Usuwałem papierowe gniazda os, wieczorem po ich powrocie do gniazda, zakładając na nie foliową torebkę . Odcinałem gniazdo od miejsca jego przyczepienia, natychmiast po tym zawiązywałem torebkę i w cholerę z nimi. Można też taką torebkę z gniazdem zapakować do pudełka i nadać kurierem do San Eskobar.
niezły towar z gwarancja z ciebie
---------------------
z tej stronki"bios"firmy
"...Wprowadzone zasady interwencji straży pożarnej związane z owadami błonkoskrzydłowym, podejmowane będą wyłącznie w przypadku stwierdzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi w obiektach, w których przebywają grupy dzieci lub osoby o ograniczonej zdolności poruszania się. W pozostałych przypadkach usuwanie gniazd os, szerszeni, pszczół należy zlecać wyspecjalizowanym firmom Dezynsekcyjnym w myśl art. 61 ustawy „Prawo Budowlane”, dot. obowiazku zapewnienia bezpiecznego użytkowania obiektu...."
---------------------
z tej stronki"bios"firmy
"...Wprowadzone zasady interwencji straży pożarnej związane z owadami błonkoskrzydłowym, podejmowane będą wyłącznie w przypadku stwierdzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi w obiektach, w których przebywają grupy dzieci lub osoby o ograniczonej zdolności poruszania się. W pozostałych przypadkach usuwanie gniazd os, szerszeni, pszczół należy zlecać wyspecjalizowanym firmom Dezynsekcyjnym w myśl art. 61 ustawy „Prawo Budowlane”, dot. obowiazku zapewnienia bezpiecznego użytkowania obiektu...."
to do Jaga było....
oni na stronie pisza to samo--nie warto ryzykowac
a skutecznosc takze pisza--dostepnych preparatów dla ogółu jest czesto mała
oni najpierw rozpylaja proszek na wysiegu
gniazda nie sa czesto do stracenia--a w dziurach,wentylacjach
oni maja ubrania
----------------
przy okazji---przyda sie
Lawenda---krolowa roslin odstraszajacych
--czosnek---nie tylko na wampiry
oni na stronie pisza to samo--nie warto ryzykowac
a skutecznosc takze pisza--dostepnych preparatów dla ogółu jest czesto mała
oni najpierw rozpylaja proszek na wysiegu
gniazda nie sa czesto do stracenia--a w dziurach,wentylacjach
oni maja ubrania
----------------
przy okazji---przyda sie
Lawenda---krolowa roslin odstraszajacych
--czosnek---nie tylko na wampiry
dzwoni sie po starz pozarna i oni je usuwaja
Ja często widziałam takie małe gaśnice na osy i szerszenie. Są bardzo sprawne, warto próbować, a jak nie to fachowców. U mnie też było gniazdo w pięknym okazie drzewa i przyznam, że udało się ogarnąć na szczęście.