Wczoraj zamówiłam 2 duże pizze ze Śląskiej. Pani powiedziała, że będą "do godziny", ale tradycyjnie po godzinie i 15 minutach zadzwoniłam spytać się gdzie ta pizza, pani powiedziała, że już jedzie.

Po następnych 15 minutach dzwoni kierowca, że nie może znależć ulicy. Tłumaczę mu więc, na co on marudzi, że będzie musiał nadrabiać kilometrów - hello?! Czy to moja wina? Mógł zobaczyć przed wyjazdem na mapie gdzie ma jechać!

Po 2 godzinach, dowiózł nam zimną pizzę, a o zniżce nie chciał nawet słyszeć - bo kto mu za benzynę zwróci!!

Jak to się mówi: "Kto nie ma w głowie - ten ma w nogach".