Gradem po mordzie
O tej wichurze, co mnie po krakowskim rynku ganiała
Do butów wody mi nalała
Łba nie uchlała
Rum i cola, sprawę w swe ręce chwyciła
I tak mną wśród nieznajomych
Ludzi...
rozwiń
O tej wichurze, co mnie po krakowskim rynku ganiała
Do butów wody mi nalała
Łba nie uchlała
Rum i cola, sprawę w swe ręce chwyciła
I tak mną wśród nieznajomych
Ludzi zakręciła
Smakowałem, wąchałem
Ze szkłem kontakt organoleptyczny
Utrzymywałem
Na rynek przez okno wyglądałem
Ratusz widziałem, pod Sukiennice zaglądałem
Gradobicie, w spokoju obserwowałem
Na śnieżycę czekałem
Ale się nie doczekałem
Resztę niestety zapomniałem
zobacz wątek