Odpowiadasz na:

Re: co ty wiesz o za(bieganiu)

Nie reagujcie aż tak nerwowo na słowo "orientacja". Jeśli przez całą dobę ma się do zlokalizowania raptem 15 PK, to nie trzeba być wytrenowanym orientalistą. Wystarczy przeciętna umiejętność... rozwiń

Nie reagujcie aż tak nerwowo na słowo "orientacja". Jeśli przez całą dobę ma się do zlokalizowania raptem 15 PK, to nie trzeba być wytrenowanym orientalistą. Wystarczy przeciętna umiejętność posługiwania się mapą. Problem w tym, że pięćdziesiątka, "to nie jest to, co króliki lubią najbardziej". Wędruje się z taką mapką w miarę przyzwoicie, ale gdy trzeba odnaleźć ukryty punkt w postaci niczym nie wyróżniającego się drzewa w środku lasu... klapa. Milimetr na mapie (a trudno oczekiwać wrysowania PK na mapę z większą dokładnością) to pięćdziesiąt metrów w terenie, a w kole o takim promieniu rośnie w średnio gęstym lesie ponad tysiąc drzew. To była główna przyczyna problemów w Pucku. I nie miało specjalnego znaczenia, czy ktoś miał zaprawę z InO i czy umiał robić pomiary krokami. Mam nadzieję, że Puck się nie powtórzy. Oczywiście swoje tempo marszu trzeba znać, po pierwsze, aby właściwie rozłożyć siły, po drugie, żeby np. na podstawie czasu marszu móc oszacować przebyty dystans. Na pięćdziesiątce zaznacza się tylko duże i wyraźne drogi i z reguły nie ma problemu z ich odnalezieniem w terenie, czasem tylko w naturze jest ich trochę więcej niż na mapie, bywają bardziej kręte, a jeśli mapa stara mogą być zagrodzone lub zaorane. Gdy człowiek zmęczony, musi uważać, żeby się nie zapędzić. Najtrudniej jest nocą, ale pod koniec kwietnia dzień jest już na szczęście dosyć długi. Piszę to, by uspokoić nieco tych, którzy nie czują się mocni z "orientacji w terenie", choć nie przeczę, że ta umiejętność może bardzo ułatwić życie.

zobacz wątek
21 lat temu
Wesoły Jędruś

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności