Odpowiadasz na:

...

u mnie tak cicho i spokojnie, jakby żadnego andrzeja nie było na świecie.swoją drogą ciekawe, gdzie oni wszyscy się podziali i w jakimż to stanie nieważkości zaczynają już powracać do... rozwiń

u mnie tak cicho i spokojnie, jakby żadnego andrzeja nie było na świecie.swoją drogą ciekawe, gdzie oni wszyscy się podziali i w jakimż to stanie nieważkości zaczynają już powracać do domów?
siedzę sobie w pokoju, który kiedyś stanowił centrum mojego dzieciństwa.pokój zawsze pełen słonecznego i księżycowego światła.to on był stocznią, w której kiedyś budowałam z dziecięcych stołów, krzesełek i koców statki wojenne i łodzie podwodne, lub w przypływie twórczego szału, wielokolorową garścią świecówek malowałam na ścianie ogromne psychodeliczne koła.
muzyka z "big blue", która towarzyszy mi zawsze i wszędzie, wypełnia teraz to miejsce.pozwala tak swobodnie przenosić się w czasie do tych najlepszych miejsc i chwil.wtedy zawsze towarzyszyły mi psy.jako przedszkolak wymykałam się w nocy z łóżka i szłam do legowiska jednego z nich.było tam ciepło, bo obok był kaloryfer, no i czekał wierny bokser, a mama wiedziała, że rano mnie znajdzie obok niego.teraz psy są inne i mieszkają na dworze.
wypiękniały na zimę.z pięknych najpiękniejsza jest tajfun, nie ma lodowych oczu, za to srebrne umaszczenie.wygląda jak rasowy wilk.w domu są koty.mała chodzi wte i nazad po ploterze, jakby to było kocie agility.draniowi widać tylko ogon, reszta jest za oknem.
pewno obserwuje powracających, halsujących andrzejów.
okno otwarte i w palce zimno, bo ten specjal bez papierosa, to jak piwo bez...procentów?w tym domu się raczej nie pali(ło).a ja lubię zapach tytoniowego dymu, tam gdzie on naturalnie nie występuje.
kiedyś, gdy nosiłam jeszcze dwa warkoczyki z kokardkami,
późnymi wieczorami, mój ojciec słuchając radio "wolna europa" palił papierosy w kuchni.zapach tytoniu i dźwięk trzeszczącego radioodbiornika tranzystorowego wryły mi się w pamięć na zawsze.szczęście mam, ponieważ dzieciństwo spędziłam w drodze, a ojciec, zakochany w górach, uwieczniał je setkami slajdów.mała ćma barowa bez połowy mleczaków na czarnym szlaku do pięciu stawów...mała ćma w samotni przy gablocie z minerałami...ćma w czerwonym kombinezonie plus sanki...ćma z termosem i kanapką pod wielkim dębem...ćma i jej brat, fryz na popersa, na łące z wielkim bokserem...i tak dalej.za chwilę grudzień, miesiąc przeglądania zdjęć.slajdy podgrzewane lampą z projektora emanują nieodpartym ciepłem.
lubię słuchać po raz niewiadomo który tych samych historii na temat naszego(najwiekszy dar, który z roku na rok procentuje -rodzeństwo) dzieciństwa.
no właśnie...trzasnęła furtka...chyba brat wrócił z jakiejś libacyji...
chociaż żaden z niego andrzej...pójdę z nim pogadać.szkoda, że siostra odeszła.byłoby weselej.a tak miejsce przy okrągłym kuchennym stole świeci pustką.ech, brakuje małej...
i dzięki hobo za życzenia.

zobacz wątek
19 lat temu
~ćma barowa

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry