Widok
INSTYTUT INICJATYW EUROPEJSKICH W GDYNI- czy ktoś miał styczność????????
Kolejna firma/stowarzyszenie gdzie ręce opadają jeśli chodzi o pracę. Przy pierwszym kontakcie z szefem całkiem przyzwoicie jednak bez bycia "dobrą koleżanką" dziewczyn tam pracujących - bez szans nawet z odpowiednim doświadczeniem - jak mój chłopak lub brakiem doświadczenia w realizacji projektów unijnych - w moim przypadku. Szkoda że to kolejna firma w której szef nie wie co się dzieje bo lata między jedną swoją firmą a drugą i nie bardzo go obchodzi kto u niego pracuje. O tym kogo szef przyjmuje do pracy zależy w 100% od Pań które już się tam zasiedziały. Pewnie szef wychodzi z założenia że tylko "przyjaciółki z podwórka" stworzą zgraną grupę, będą dobrymi pracownicami i to wystarczy do osiągania dobrych wyników przez stowarzyszenie/firmę... Czy ktoś z Was ma inne doświadczenia w kontaktach z tym Instytutem????
Wiesz, umiejętność pracy w grupie, wzajemna pomoc, kooperacja to plus jeśli chodzi o efektywność wszelkich działań.
Trochę nie rozumiem rozgoryczenia. To chyba dobrze, jeśli współpracownicy się rozumieją, dogadują i jest między nimi nić porozumienia, to sprzyja wytworzeniu fajnej, kumpelskiej atmosfery.
Jeśli jest się z natury introwertykiem stroniącym od ludzi, ciężko się zaaklimatyzować, to taka chęć wciągnięcia do grupy będzie krępować, drażnić, przeszkadzać. I w konsekwencji odludek pójdzie w odstawkę, bo nie będzie pasował.
Szef lata bo najwidoczniej ma sporo obowiązków, a ocenę predyspozycji nowej osoby powierza zaufanym pracownikom, bo skoro szukają człowieka, który ma się stać częścią teamu, musi pasować. Nie tylko mieć wiedzę i doświadczenie ale tez musi "wgryźć" się w klimat przedsiębiorstwa.
Nie mówię tu o włażeniu w d... i podlizywaniu się, ale o zwykłej umiejętności nawiązania życzliwych kontaktów.Ot
Trochę nie rozumiem rozgoryczenia. To chyba dobrze, jeśli współpracownicy się rozumieją, dogadują i jest między nimi nić porozumienia, to sprzyja wytworzeniu fajnej, kumpelskiej atmosfery.
Jeśli jest się z natury introwertykiem stroniącym od ludzi, ciężko się zaaklimatyzować, to taka chęć wciągnięcia do grupy będzie krępować, drażnić, przeszkadzać. I w konsekwencji odludek pójdzie w odstawkę, bo nie będzie pasował.
Szef lata bo najwidoczniej ma sporo obowiązków, a ocenę predyspozycji nowej osoby powierza zaufanym pracownikom, bo skoro szukają człowieka, który ma się stać częścią teamu, musi pasować. Nie tylko mieć wiedzę i doświadczenie ale tez musi "wgryźć" się w klimat przedsiębiorstwa.
Nie mówię tu o włażeniu w d... i podlizywaniu się, ale o zwykłej umiejętności nawiązania życzliwych kontaktów.Ot
Jak najbardziej zgadzam się z tą opinią.
Jednak taka racja ma prawo bytu wówczas jeżeli osoby, które współdecydują lub decydują o przyjmowaniu do firmy/grupy nowych pracowników uczestniczą w rozmowach kwalifikacyjnych z kandydatami. TYLKO na podstawie rozmowy z kimś można stwierdzić czy dany kandydat jest introwertykiem czy osobą otwartą, komunikatywną, miłą w kontaktach z innymi, potrafiącą szybko się integrować. Naprawdę nie wierzę że nawet najlepsi specjaliści od HR (a zwłaszcza Panie pracujące w tym Instytucie) potrafią "doszukać" się tych cech w CV. Na podstawie CV i listu motywacyjnego można stwierdzić czy dana osoba jest konsekwentna, skrupulatna, zorganizowana, potrafi na piśmie formułować i wyrażać swoje myśli.
Jeśli chcieć odnieść to do mojej sytuacji to sprawa była jasna : brak chęci podjęcia konstruktywnej rozmowy ze strony obecnych pracownic - zagadania żeby "wyczuć" jaką jestem osobą, rozmowa kwalifikacyjna tylko z szefem a nawet próby zniechęcenia mnie przez jedną z Pań w trakcie czekania na rozmowę z szefem sformułowaniami typu : "to trochę niewdzięczna praca", "trzeba nie dać sobie wejść na głowę i nie dać się wykorzystywać przez innych". Jeszcze pech taki, że mój chłopak i ja mamy obiegową opinię ludzi "którym dobrze patrzy z oczu". To chyba też plus w tej całej dyskusji. Odniosłam wrażenie że szef również tak mnie odebrał....
Jednak taka racja ma prawo bytu wówczas jeżeli osoby, które współdecydują lub decydują o przyjmowaniu do firmy/grupy nowych pracowników uczestniczą w rozmowach kwalifikacyjnych z kandydatami. TYLKO na podstawie rozmowy z kimś można stwierdzić czy dany kandydat jest introwertykiem czy osobą otwartą, komunikatywną, miłą w kontaktach z innymi, potrafiącą szybko się integrować. Naprawdę nie wierzę że nawet najlepsi specjaliści od HR (a zwłaszcza Panie pracujące w tym Instytucie) potrafią "doszukać" się tych cech w CV. Na podstawie CV i listu motywacyjnego można stwierdzić czy dana osoba jest konsekwentna, skrupulatna, zorganizowana, potrafi na piśmie formułować i wyrażać swoje myśli.
Jeśli chcieć odnieść to do mojej sytuacji to sprawa była jasna : brak chęci podjęcia konstruktywnej rozmowy ze strony obecnych pracownic - zagadania żeby "wyczuć" jaką jestem osobą, rozmowa kwalifikacyjna tylko z szefem a nawet próby zniechęcenia mnie przez jedną z Pań w trakcie czekania na rozmowę z szefem sformułowaniami typu : "to trochę niewdzięczna praca", "trzeba nie dać sobie wejść na głowę i nie dać się wykorzystywać przez innych". Jeszcze pech taki, że mój chłopak i ja mamy obiegową opinię ludzi "którym dobrze patrzy z oczu". To chyba też plus w tej całej dyskusji. Odniosłam wrażenie że szef również tak mnie odebrał....