Tylko 44% ma kręcone liczniki? Wg mnie z 80%. Widać to po limuzynach sprowadzanych z Niemiec. Powiem tak - kupuję nowe auta w polskim salonie, jeżdżę przez 3 lata robiąc powiedzmy 100-150tys. km i...
rozwiń
Tylko 44% ma kręcone liczniki? Wg mnie z 80%. Widać to po limuzynach sprowadzanych z Niemiec. Powiem tak - kupuję nowe auta w polskim salonie, jeżdżę przez 3 lata robiąc powiedzmy 100-150tys. km i oddaję, choć auto w środku i na zewnątrz wygląda jak nowe. Dlatego dwie godziny się śmieję jak widzę w ogłoszeniach auta sprowadzane z zachodu (tam jeździ się jeszcze więcej i np. jak w Niemczech ktoś kupuje diesla to po to, aby robić nim minimum 60-80tys. km rocznie), które mają deklarowany przebieg powiedzmy 180tys. km a w środku wygląda jak by miało przejechane 500tys. km (i pewnie faktycznie tyle przejechało) a na zewnątrz wyglądają jak po wojnie. No, ale ludzie w Polsce lubią być dymani podczas zakupu używanych samochodów. Magiczną liczbą jest 200tys. km przebiegu. Samochód może być igła, serwisowany w ASO, bezwypadkowy i bezkolizyjny, ale jak ma ponad 200tys. km to ciężko go sprzedać, bo nikt nawet nie zadzwoni. Polak woli powypadkowy, popowodziowy szrot szpachlowany i malowany z każdej strony, serwisowany u Turka w stodole, ale żeby tylko na liczniku było w porywach 170tys. km (choć faktyczny przebieg jest najczęściej 2-3x większy). Do tego cena - Polak nie rozumie, że nikt za darmo dobrego auta nie odda i te porządne, mało wyeksploatowane, z małym przebiegiem, zadbane będą odpowiednio droższe. Ale nie, nadal CCC, czyli cena czyni cuda i sprzedasz największego złoma, byle był tani. Dziwny ten nasz kraj, bo oprócz tego ludzie kupują samochody, na które ich nie stać. Zamiast kupić coś młodszego, niższej klasy to każdy musi mieć limuzynę. To nic, że 10-letnia, to nic, że zaniedbana, to nic, że eksploatacja o wiele droższa. Ważne, że ktoś sobie kupił zabytkowe BMW czy Audi albo Mercedesa.
zobacz wątek
11 lat temu
~kierowca BMW