Tak się złożyło, że wcześnie rano musiałem zrobić zakupy w markecie Intermarche na Zaspie. Moją uwagę przykuły jabłka
po atrakcyjnej cenie 1,49 zł/kg. Bez namysłu naładowałem reklamówkę i udałem się do kasy. Stawiając torbę na taśmie przed kasą poinformowałem, że jabłka są po 1,49 bo w sklepie były jeszcze w innej cenie. Kasjerka nie miała kodu i zwróciła się do koleżanki która przekazała kartkę z kodem. Zapłaciłem i zadowolony, że trafiła się okazja opuściłem sklep nie sprawdzając paragonu. W domu czekała nie lada niespodzianka. Otóż okazało się, że kupiłem jabłka za 3,49/kg. Cóż postanowiłem to zgłosić do właściciela ww. sklepu. Uśmiechnięty skwitował moją relację krótkim "Pomyłka!". Zaniemówiłem. Oponowałem, że było to świadome wprowadzenie w błąd no bo było. Ale nie według właściciela. U niego to była "pomyłka". Przeprosił, ale dopiero po tym jak wielokrotnie powtarzałem swoją wersję.
Owszem kasjerka( ta sama) przeliczyła prawidłowo i na moje pytanie dlaczego nie powiadomiła mnie po jakiej cenie policzy mi jabłka odfuknęla: Co ja mam powiadamiać o wszystkich cenach?! Tym argumentem mnie po prostu zabiła. No i zero przeprosin. Takiej bezczelności dotąd nie doświadczyłem.