ale emocjonalnie piszecie
około roku trwało uświadomienie sobie, że kobieta która zdradza nie kocha. mimo, że tak twierdziła. i doszło do rozwodu. następnie były pocieszycielki pierwsze lepsze na krócej czy dłużej, dopóki...
rozwiń
około roku trwało uświadomienie sobie, że kobieta która zdradza nie kocha. mimo, że tak twierdziła. i doszło do rozwodu. następnie były pocieszycielki pierwsze lepsze na krócej czy dłużej, dopóki nie zrozumiałem jakim jestem fajnym facetem i czego oczekuję od życia. i mając 34 lata, będąc ojcem z doskoku 5cio latka (mieszka z mamą, do mnie na co 2gi weekend), nie narzekam ani na życie, poznałem cudowną partnerkę (panna, bez dzieci, akceptuje Młodego), ani tym bardziej nie jestem zły na byłą żonę, zwłaszcza, że ona leci schematem dalej i obecnie po 7-8 partnerze w ciągu 4lat po rozwodzie, znowu jest sama. mogę śmiać się jej w twarz do rozpuku. tylko, że ja taki nie jestem.
głupio przyznać, bo widziały gały co brały, ale po ślubie nie zdarzyło mi się nic cudowniejszego niż rozwód. a do ślubu było malinowo. coś w tym jest...
reasumując, rozwód, zdrada to nie nowotwór złośliwy. można wyleczyć, ale trzeba się odciąć od przeszłości, poznać własne JA, zrozumieć ile jest się wartym.
zobacz wątek
10 lat temu
~5 lat po rozwodzie