U nas trwa to kilka miesięcy
W niewielkiej wspólnocie (50 lokali) mamy 1 osobę, która w ogóle nie płaciła za mieszkanie. Po serii upomnień, wezwań, przeszliśmy do odcinania C.O. w tym lokalu, co jeden raz pomogło i parę...
rozwiń
W niewielkiej wspólnocie (50 lokali) mamy 1 osobę, która w ogóle nie płaciła za mieszkanie. Po serii upomnień, wezwań, przeszliśmy do odcinania C.O. w tym lokalu, co jeden raz pomogło i parę tysięcy wpłynęło od ręki na konto. Kolejnej zimy woleli marznąć, więc sprawa trafiła do sądu. Niestety, jej rozpatrzenie trwa kilka miesięcy - a w tym czasie zadłużenie rośnie o kolejne kilka czynszów - i nie ma potem możliwości jego aktualizacji (składa się wniosek na, powiedzmy, 4000 zł, po paru miesiącach jest wyrok i nakaz egzekucji na te 4000, a w tym czasie zadłużenie wynosi już 7000 zł) Następnie, dużo zależy od komornika. Pierwszy komornik, z którym mieliśmy do czynienia, okazał się d*pą wołową, a nie bezwzględnym typem. Nie mógł zastać ludzi w domu, potem na jakieś układy z nimi szedł, niewiele wskórał. Drugi komornik zajął się sprawą i od razu zaczął się ruch w interesie - zajęcie mienia, licytacje, zajęcie wynagrodzenia. Efekt? Tuż przed licytacją pieniądze się znajdują. I tak "w koło Macieju." Otarło się nawet o licytację mieszkania. Więc pociesza to, że nie płacący nie jest do końca bezkarny.
zobacz wątek