Odpowiadasz na:

Re: Indoktrynacja małoletnich w wierze jako przykład znęcania się nad dziećmi

Będąc dziecięciem chodziłam na religię do salki przy kościele. Pózniej moje dzieci uczyły się religii w szkole. Miały lekcje i z panią katechetką i z jednym, drugim księdzem takim zwykłym... rozwiń

Będąc dziecięciem chodziłam na religię do salki przy kościele. Pózniej moje dzieci uczyły się religii w szkole. Miały lekcje i z panią katechetką i z jednym, drugim księdzem takim zwykłym parafialnym i z zakonnikami (jezuici, franciszkanie) . Nie mówię, że nie ma księży straszących wiecznym cierpieniem za opuszczenie mszy. Może są tacy. Ale w dotychczasowym, dość długim życiu nie spotkałam ich. Z ciekawości zapytałam jedno z moich dzieci, które akurat było w zasięgu, czy ma może (o czym nie wiem) doświadczenia z religii takie jak opisał k7 w swoim poście. Odpowiedział, że słyszał od kolegi, który miał kolegę, którego jakaś katechetka na religii straszyła.
Natomiast, tak jak napisał pan H znam wielu księży poświęcajacych swój czas zarówno młodszym jak i dorosłym, organizujących wyjazdy dla dzieciaków z uboższych rodzin (różne: rowerowe, kajakowe, na narty). Sama jechałam kiedyś z taką grupa jako opiekunka (nikt na tym nie zarabiał. Każdy opiekun i świecki i duchowny pracował w formie wolontariatu). Znam księży organizujących w swoim wolnym czasie spotkania dla dorosłych (poruszane tam są bardzo rózne tematy od typowo teologicznych, poprzez wykłady religioznawcze do "religia a nauka i swiat współczesny"), kółka zainteresowań dla młodzieży (niekoniecznie dotyczące religii).
I w ogóle nie wiem skąd się biora te procentowe porównania.
95% księży jest złych 5 % dobrych. Lub odwrotnie. Czy to na podstawie jakichś badań

zobacz wątek
11 lat temu
~anna1964

Cytat:

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry