No niestety Pani Lucyno, zawiodłam się. Specjalnie umówiłam się wcześniej żeby nie siedzieć w salonie tak jak za każdym razem po 3-4, a raz nawet 4,5 godziny. Myślałam, że od rana będę jedyną klientką, a tu nici (można widać obsługiwać 4 klientki na raz). Balejaż zajął mi 3 godziny w salonie przepełnionym zapachem tytoniu. Poza tym kwestia ceny... przy krótkich włosach 250 zł za balejaż to moim zdaniem lekka przesada. Nie jest to ani renomowany salon ani jakość usług nie jest wystarczająca by tyle skasować (mój balejaż ma pewne, że tak powiem niedoskonałości, np. zamiast zafarbowanego całego kosmyka włosów, mam tylko jego fragment, czyli miejscami przypominam szachownicę). Co do obsługi, owszsem, Pani Lucyna jest bardzo serdeczną osobą, ale jej potyczki słowne z synem średnio wpływają na komfort psychiczny klientek (ja bynajmniej nie idę do fryzjera po to, żeby słuchać marudzeń tylko po to żeby się zrelaksować, między innymi). No i jeszcze jedno, co może uchodzić za drobny szczegół nie mniej w takim miejscu jak salon fryzjerski istotny. W moim przekonaniu powinno to być pomieszczenie czyste, wysprzątane, świeże. Co więc w maju robią na półkach zakurzone ozdoby Bożonarodzeniowe?