peace
Nie zastanawiając się dłużej nad protokołami policyjnymi wsiadłem do swojego czarnego BMW i z piskiem opon o 3.45 nad ranem wylądowałem, eee to znaczy zatrzymałem się pod klatką tego wąsatego...
rozwiń
Nie zastanawiając się dłużej nad protokołami policyjnymi wsiadłem do swojego czarnego BMW i z piskiem opon o 3.45 nad ranem wylądowałem, eee to znaczy zatrzymałem się pod klatką tego wąsatego upierdliwego kurdupla.
Żeby go dobrze postraszyć w ciągu kolejnych dwóch godzin z czterdzieści razy zadzwoniłem na jego:
komórkę,
telefon stacjonarny,
domofon,
oraz ruski budzik.
Pod oknem tego palanta zamontowałem megafon i tłumaczę grzecznie lokatorom z całego wieżowca jaka jest jedynie słuszna prawda.
Lepiej by było gdyby dobrowolnie wyszli przed budynek i pomogli wskazać jego apartament. Nie chcą?? No trudno...
Odczekałem trzy godziny aż się skitrają ze strachu, a w międzyczasie skrzyknąłem kumpli z miasta i ruszyliśmy brygadą wyważając drzwi od strony ulicy Kuweckiej.
Koledzy mówią, że ta gnida podbno mogła już schować się w starym schronie pod piwnicą....
Wchodzimy....
zobacz wątek