To może faktycznie trzeba dziecku pomóc kimś trzecim. Dzieci mają rózne dziwadła co do jedzenia, u nas cyrki były codziennością. U nas też syn próbował wymiotować, ale parę ostrzejszych reakcji...
rozwiń
To może faktycznie trzeba dziecku pomóc kimś trzecim. Dzieci mają rózne dziwadła co do jedzenia, u nas cyrki były codziennością. U nas też syn próbował wymiotować, ale parę ostrzejszych reakcji wystarczyło. I udaje sie go przekonać żeby próbować, a jak coś spróbuje to może wtedy sam zadecydować czy chce to zjeść czy nie. Ale musi próbować. Początek był koszmarny, potem szło lepiej i teraz jest już róznica.
zobacz wątek