Widok
Z wyczuciem jak i stanowczym tonem poinformować, że np. korzystacie z usług innej firm i w najbliższym czasie nie jesteście zainteresowani zmianami bo współpraca przebiega w jak najlepszym kierunku. A gdyby jednak coś się zmieniło to niech zostawią nr telefonu to Wy osobiście się z nimi skontaktujecie bo po co ów Pani/Pan ma „zawracać” sobie tym głowę :P
I jak?
Już to mówiłaś i nie podziałało? U mnie zawsze działa ;) Tylko musisz dobrać odpowiedni ton głosu. On jest zdziałać cuda.
I jak?
Już to mówiłaś i nie podziałało? U mnie zawsze działa ;) Tylko musisz dobrać odpowiedni ton głosu. On jest zdziałać cuda.
To już nawet nie o to chodzi że kobiecie nie wypada, ale wypowiadając się w ten sposób budujesz zły obraz firmy, czyli poniekąd działasz na niekorzyść firmy.
Problem w tym, że nawet jak mówię stanowczym głosem NIE DZIĘKUJĘ to delikwent nadal odbiera to jako NIE jak TAK.
Może są jakieś poradniki, które mówią jak skutecznie odbić piłeczkę, aby już do nas nie wróciła…
Problem w tym, że nawet jak mówię stanowczym głosem NIE DZIĘKUJĘ to delikwent nadal odbiera to jako NIE jak TAK.
Może są jakieś poradniki, które mówią jak skutecznie odbić piłeczkę, aby już do nas nie wróciła…
Czarny PR?
Kiedyś spławiłem "klienta" (w takim dosłownym znaczeniu tego słowa) i to tak bez ogródek (co nie leży w mojej naturze), uciekając odgrażał się że zostanę zwolniony. Efekt był jednak całkiem przeciwny, zyskałem tym sporo szacunku u współpracowników jak i zwierzchników;)
Może i w Twoim przypadku wykroczenie poza zwykłą asertywność może przynieść ci więcej dobrego niż złego.
Nie dowiesz się póki nie spróbujesz;)
Kiedyś spławiłem "klienta" (w takim dosłownym znaczeniu tego słowa) i to tak bez ogródek (co nie leży w mojej naturze), uciekając odgrażał się że zostanę zwolniony. Efekt był jednak całkiem przeciwny, zyskałem tym sporo szacunku u współpracowników jak i zwierzchników;)
Może i w Twoim przypadku wykroczenie poza zwykłą asertywność może przynieść ci więcej dobrego niż złego.
Nie dowiesz się póki nie spróbujesz;)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Popieram! Tylko niech z tą równością na stanowiskach pracy idzie w parze to samo wynagrodzenie.
P.S. Nie wiem na ile znasz rynek pracy, ale w w/w zawodach na ogół jest zaznaczona poszukiwana płeć, co oczywiście jest niezgodne z prawem, więc nawet jesli firma ma profesjonalny dział HR i nie pozwala sobie na takie "wpadki" to i tak w drodze rekrutacji wybiorą płeć, która jest ich zdaniem pożądana.
P.S. Nie wiem na ile znasz rynek pracy, ale w w/w zawodach na ogół jest zaznaczona poszukiwana płeć, co oczywiście jest niezgodne z prawem, więc nawet jesli firma ma profesjonalny dział HR i nie pozwala sobie na takie "wpadki" to i tak w drodze rekrutacji wybiorą płeć, która jest ich zdaniem pożądana.
Ja raczej nie bardzo daję dojść do słowa drugiej stronie. Zaczynam oczywiście od grzecznego "nie jestem zainteresowana" a gdy pojawia się "pokonywanie obiekcji" przez drugą stronę to już bardzo poważnie się pytam "CO BYŁO NIE ZROZUMIAŁEGO DLA PANI W MOIM STWIERDZENIU NIE JESTEM ZAINTERESOWANA" Na ogół, dają sobie spokój. Ewentualnie bardziej bezczelni próbują jeszcze złapać kontakt, to wtedy się pytam czy długą ma tą formułkę do odklepania i czy płacą mu za kontrakt z klientem czy tylko za telefon do niego.
Nieeee ja nie lubię, nachalnego telemarketingu, i potrafię doprowadzić mojego rozmówcę do białej gorączki. W firmie raczej wyższe instancje i tak nie mają do czynienia z takimi telefonami, co więcej....lepiej by nie mieli - bo wtedy taki telemarketer mógłby mieć uraz i już więcej nie podniósł by słuchawki i nie wykręcił numeru do klienta.;)
Nieeee ja nie lubię, nachalnego telemarketingu, i potrafię doprowadzić mojego rozmówcę do białej gorączki. W firmie raczej wyższe instancje i tak nie mają do czynienia z takimi telefonami, co więcej....lepiej by nie mieli - bo wtedy taki telemarketer mógłby mieć uraz i już więcej nie podniósł by słuchawki i nie wykręcił numeru do klienta.;)
Your online absence has me worried you might have actually gotten a life;)
~MissMix, litości, tylko nie ta feministyczna propaganda.
To samo wynagrodzenie?:D Przecież to hasło komunistyczne:D
"Czy się stoi, czy się leży, tysiąc złotych się należy?":P
Chyba nie jesteś tak naiwna, by wierzyć że w XXI wieku, w kapitalizmie, gdzie firmy tną koszta na potęgę, ktoś kupuje towar (jakim jest praca) drożej, mimo że może go kupić taniej, tylko dlatego że sprzedającym jest mężczyzna?:P
Feministki nie chcą równości, one chcą więcej dla siebie. To takie "wszyscy są równi, a niektórzy równiejsi".
Przejrzyj sobie ogłoszenia o pracę na jakimś portalu, chociażby na trojmiasto.pl - zobacz w ilu jest określone że to ma być wyłącznie kobieta, a w ilu że wyłącznie mężczyzna. Mimo to feministki twierdzą że ten wynik jest odwrotny, że nikt nie chce przyjmować kobiet:)
Walcząc o równość feministki powinny pomagać też mężczyznom, by dostawali prace sekretarek, pielęgniarek, bibliotekarek, urzędniczek, opiekunek do dzieci, przedszkolanek.
Walczy się o przywileje dla kobiet, nie o równość. I feministki to głównie głupie kobiety. Wykształcone, czasem nawet inteligentne, ale głupie. Walczą nie z tym przeciwnikiem co trzeba, i cieszą się ze zwycięstwa które często uderzają w wizerunek kobiety (także jako osoby niezależnej).
Najzabawniejsze, że przeciętna kobieta popierająca feminizm nie jest świadoma czym jest feminizm. Ma w głowie obraz ruchu sprzed 50 lat:)
To samo wynagrodzenie?:D Przecież to hasło komunistyczne:D
"Czy się stoi, czy się leży, tysiąc złotych się należy?":P
Chyba nie jesteś tak naiwna, by wierzyć że w XXI wieku, w kapitalizmie, gdzie firmy tną koszta na potęgę, ktoś kupuje towar (jakim jest praca) drożej, mimo że może go kupić taniej, tylko dlatego że sprzedającym jest mężczyzna?:P
Feministki nie chcą równości, one chcą więcej dla siebie. To takie "wszyscy są równi, a niektórzy równiejsi".
Przejrzyj sobie ogłoszenia o pracę na jakimś portalu, chociażby na trojmiasto.pl - zobacz w ilu jest określone że to ma być wyłącznie kobieta, a w ilu że wyłącznie mężczyzna. Mimo to feministki twierdzą że ten wynik jest odwrotny, że nikt nie chce przyjmować kobiet:)
Walcząc o równość feministki powinny pomagać też mężczyznom, by dostawali prace sekretarek, pielęgniarek, bibliotekarek, urzędniczek, opiekunek do dzieci, przedszkolanek.
Walczy się o przywileje dla kobiet, nie o równość. I feministki to głównie głupie kobiety. Wykształcone, czasem nawet inteligentne, ale głupie. Walczą nie z tym przeciwnikiem co trzeba, i cieszą się ze zwycięstwa które często uderzają w wizerunek kobiety (także jako osoby niezależnej).
Najzabawniejsze, że przeciętna kobieta popierająca feminizm nie jest świadoma czym jest feminizm. Ma w głowie obraz ruchu sprzed 50 lat:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Dlatego pisałem że feministki są głupie i walczą ze złym wrogiem.
Walczą o zmiany prawne, czyli chcą siłą zmusić właścicieli firm do lepszych względów dla kobiet. Ludzie mają jednak wrodzony bunt wobec tego co narzuca im się siłą. W efekcie znajdą sposoby by omijać te prawa.
Gdyby feministki była chociaż tak mądre jak kobiety nie będące feministkami, to skupiłyby się na edukowaniu kobiet.
Ja niezależnie od miejsca, nigdy nie miałem problemów by zarabiać więcej niż inni na równoległych stanowiskach. W pracy dawałem z siebie wszystko, a potem umiejętnie pokazywałem właściwej osobie że robię za dwóch i ktoś powinien to docenić odpowiednio wysoką podwyżką. Targowałem się też o jej wysokość:P
Pozostawiając to bez komentarza zgadzasz się na taki stan rzeczy.
Jeśli jesteś wartościowym pracownikiem (tzn nie obijasz się, nie siedzisz na trojmiasto.pl w godzinach pracy, nie spijasz kolejnej kawy plotkując z koleżankami i masz ponad przeciętną wydajność) to możesz się upomnieć o "swoje". Nie oczerniać innych, ale ukazać jak wielkim dobrem jesteś dla firmy.
Jeśli szef daje podwyżkę bo ktoś ma rodzinę na utrzymaniu, to znaczy że jest bardzo ludzki. Rzadko się taki zdarza, ale takiego jeszcze łatwiej przekonać by i nam coś dorzucił;)
Jeśli nie walczysz o swoje, to on odbiera że ci nie zależy. Jeśli Twoim argumentem jest "bo on ma więcej" to jakby nie chodziło ci że masz mało, tylko że on ma dużo (albo nawet za dużo), więc wychodzisz na zołzę:P
W Twoim przypadku nie jest to jednak kwestia płci, ale tego kto chce zarabiać więcej a kto nie.
Walczą o zmiany prawne, czyli chcą siłą zmusić właścicieli firm do lepszych względów dla kobiet. Ludzie mają jednak wrodzony bunt wobec tego co narzuca im się siłą. W efekcie znajdą sposoby by omijać te prawa.
Gdyby feministki była chociaż tak mądre jak kobiety nie będące feministkami, to skupiłyby się na edukowaniu kobiet.
Ja niezależnie od miejsca, nigdy nie miałem problemów by zarabiać więcej niż inni na równoległych stanowiskach. W pracy dawałem z siebie wszystko, a potem umiejętnie pokazywałem właściwej osobie że robię za dwóch i ktoś powinien to docenić odpowiednio wysoką podwyżką. Targowałem się też o jej wysokość:P
Pozostawiając to bez komentarza zgadzasz się na taki stan rzeczy.
Jeśli jesteś wartościowym pracownikiem (tzn nie obijasz się, nie siedzisz na trojmiasto.pl w godzinach pracy, nie spijasz kolejnej kawy plotkując z koleżankami i masz ponad przeciętną wydajność) to możesz się upomnieć o "swoje". Nie oczerniać innych, ale ukazać jak wielkim dobrem jesteś dla firmy.
Jeśli szef daje podwyżkę bo ktoś ma rodzinę na utrzymaniu, to znaczy że jest bardzo ludzki. Rzadko się taki zdarza, ale takiego jeszcze łatwiej przekonać by i nam coś dorzucił;)
Jeśli nie walczysz o swoje, to on odbiera że ci nie zależy. Jeśli Twoim argumentem jest "bo on ma więcej" to jakby nie chodziło ci że masz mało, tylko że on ma dużo (albo nawet za dużo), więc wychodzisz na zołzę:P
W Twoim przypadku nie jest to jednak kwestia płci, ale tego kto chce zarabiać więcej a kto nie.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ja z natury jestem leniem, najlepiej to bym nic nie robił. Mam jednak dość silne poczucie obowiązku i uczciwości. Gdy ktoś płaci za mój czas, to nawet jak mogę się obijać bo nie ma co robić, to jakoś źle się z tym czuje.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Feministką nie jestem, wręcz przeciwnie. Uważam że w dużej mierze same na siebie ukręciły bata i teraz marudzą że boli.
Jestem za to zwolenniczką równego traktowania bez względu na płeć, wiek, kolor skóry, orientację seksualną itp.
Natomiast prawda jest taka, że stereotypy są tak strasznie zakorzenione w naszym społeczeństwie, że dają o sobie znać na każdym kroku.
Zauważ, że nikt nie broni mężczyznom ubiegać się o pracę przedszkolanki, pielęgniarki, bibliotekarki…. Więc czemu tego nie robią?
Bardzo bym chciała, żeby było tak jak piszesz. Ze wynagrodzenie jest efektem ciężkiej pracy.
Może są takie firmy, w których płeć nie odgrywa absolutnie żadnej roli, jednak ja się z takimi nie spotkałam, ani w moim przypadku, ani w przypadku moich znajomych.
Niejednokrotnie za to spotkałam się z nierównym traktowaniem kobiet i mężczyzn w pracy (i już nawet nie chodzi tylko o samo wynagrodzenie).
Wyniki badań też są po mojej stronie. Co wcale mnie nie cieszy. Tę polemikę wolałabym przegrać.
Feministką nie jestem, wręcz przeciwnie. Uważam że w dużej mierze same na siebie ukręciły bata i teraz marudzą że boli.
Jestem za to zwolenniczką równego traktowania bez względu na płeć, wiek, kolor skóry, orientację seksualną itp.
Natomiast prawda jest taka, że stereotypy są tak strasznie zakorzenione w naszym społeczeństwie, że dają o sobie znać na każdym kroku.
Zauważ, że nikt nie broni mężczyznom ubiegać się o pracę przedszkolanki, pielęgniarki, bibliotekarki…. Więc czemu tego nie robią?
Bardzo bym chciała, żeby było tak jak piszesz. Ze wynagrodzenie jest efektem ciężkiej pracy.
Może są takie firmy, w których płeć nie odgrywa absolutnie żadnej roli, jednak ja się z takimi nie spotkałam, ani w moim przypadku, ani w przypadku moich znajomych.
Niejednokrotnie za to spotkałam się z nierównym traktowaniem kobiet i mężczyzn w pracy (i już nawet nie chodzi tylko o samo wynagrodzenie).
Wyniki badań też są po mojej stronie. Co wcale mnie nie cieszy. Tę polemikę wolałabym przegrać.
Mężczyźni w roli pielęgniarzy, bibliotekarzy sprawdzają się znakomicie. Jak również w innych "kobiecych" zawodach. Najlepsi kucharze, projektanci mody ... itp to oczywiście mężczyźni.
Prawie wszystkie ( naprawdę tylko nieliczne ) zawody - mężczyźni wykonują lepiej.
I nie ma się czemu dziwić ... jesteśmy po prostu lepsi :)
Prawie wszystkie ( naprawdę tylko nieliczne ) zawody - mężczyźni wykonują lepiej.
I nie ma się czemu dziwić ... jesteśmy po prostu lepsi :)
Guzik prawda!
Kobiety są także dobre jako projektantki, a co do mężczyzn pracujących w tym zawodzie to dobrzy są geje (a to bardziej pod kobietę podchodzi, niż mężczyznę) ;)
Co do bardziej męskich zawodów to niestety nasze społeczeństwo kobiety do nich nie dopuszcza. I jak mamy się wykazać w tej sytuacji?
Do niedawna jeszcze za kierownica autobusów siedzieli tylko panowie. A dziś? Coraz więcej kobiet można spotkać. I nie powiecie mi, że nie są lepszymi kierowcami.
Nie można uogólniać.
To nie od płci zależy lecz werwy człowieka.
Kobiety są także dobre jako projektantki, a co do mężczyzn pracujących w tym zawodzie to dobrzy są geje (a to bardziej pod kobietę podchodzi, niż mężczyznę) ;)
Co do bardziej męskich zawodów to niestety nasze społeczeństwo kobiety do nich nie dopuszcza. I jak mamy się wykazać w tej sytuacji?
Do niedawna jeszcze za kierownica autobusów siedzieli tylko panowie. A dziś? Coraz więcej kobiet można spotkać. I nie powiecie mi, że nie są lepszymi kierowcami.
Nie można uogólniać.
To nie od płci zależy lecz werwy człowieka.
W wielu zawodach kobiety się nie sprawdzają ... jako kierowcy też.
Pomijam już fakt, że kobiety są dużo gorszymi kierowcami ... ale jak niby wyobrażasz sobie naprawę takiego samochodu, autobusu ? Jak wyobrażasz sobie grzebanie w smarach, często używanie siły fizycznej. Jak wyobrażasz sobie kobietę w TIRZE ? Wyobrażasz sobie kobietę, która wychodzi z szoferki, łapie za paleciaka i rozładowuje towar ?
Oczywiście zawsze znajdzie się jakaś przebojowa babka, która temu podoła albo jakiś babochłop. Generalnie kobiety nie nadają się do wielu zawodów ze względu na wiele czynników i trzeba się z tym pogodzić a nie walczyć.
Pomijam już fakt, że kobiety są dużo gorszymi kierowcami ... ale jak niby wyobrażasz sobie naprawę takiego samochodu, autobusu ? Jak wyobrażasz sobie grzebanie w smarach, często używanie siły fizycznej. Jak wyobrażasz sobie kobietę w TIRZE ? Wyobrażasz sobie kobietę, która wychodzi z szoferki, łapie za paleciaka i rozładowuje towar ?
Oczywiście zawsze znajdzie się jakaś przebojowa babka, która temu podoła albo jakiś babochłop. Generalnie kobiety nie nadają się do wielu zawodów ze względu na wiele czynników i trzeba się z tym pogodzić a nie walczyć.
To do Halewicza w szczególności.
Wy wyolbrzymiacie.
Nie cierpię tego.
To tak jakbyście stwierdzili, że dobrym nauczycielem to tylko i wyłącznie kobieta może być, a przecież każdy wie, że tu nie o płeć chodzi.
Co do kobiety za kierownicą.
Zacytuję:
„Z danych policji za ostatnie kilka lat wynika, że to mężczyźni powodują więcej wypadków samochodowych. Również więcej panów wsiada do auta po alkoholu.
Statystyki policyjne są dla panów dość niekorzystne: ponad 80 proc. wypadków drogowych wynika z ich winy. Dlaczego? Przyczyn może być wiele, wiadomo jednak, że większość mężczyzn jeździ brawurowo, niektórzy się popisują, jest w nich ziarno rywalizacji. Co przejawia się również w samochodzie. Również mężczyźni częściej wsiadają za kółko pod wpływem alkoholu.
A kobiety? Wśród osób pijanych, które powodują wypadki, jest ich zaledwie 5 procent. Wśród ogółu – 15 proc. Skąd więc stereotyp „baby za kółkiem”? Kobiety jeżdżą o wiele spokojniej i wolniej, niż mężczyźni. Stąd zapewne przekonanie panów, o zbyt małej pewności pań na drodze. Kobiety często wolą jechać spokojniej, wcześniej zaplanować skręty lub też wybrać miejsce, gdzie łatwo można zaparkować. Nie chcą dodatkowego stresu związanego z ewentualną stłuczką lub zagapieniem się. Takie zachowanie często nie podoba się mężczyznom, przekonanym, że na drodze ważna jest dynamiczna, szybka jazda.
Warto walczyć z tym stereotypem, bowiem tak naprawdę kobiety są równie dobrymi kierowcami, co mężczyźni. Mają po prostu inny styl jazdy, mniej brawurowy, ale bezpieczniejszy, na co wskazują policyjne statystyki. Warto więc wspominać mężczyznom o powyższych danych. Może nie od razu zrozumieją, ale chociaż przemyślą?”
Taki mały apel do panów buntujących się.
Wy wyolbrzymiacie.
Nie cierpię tego.
To tak jakbyście stwierdzili, że dobrym nauczycielem to tylko i wyłącznie kobieta może być, a przecież każdy wie, że tu nie o płeć chodzi.
Co do kobiety za kierownicą.
Zacytuję:
„Z danych policji za ostatnie kilka lat wynika, że to mężczyźni powodują więcej wypadków samochodowych. Również więcej panów wsiada do auta po alkoholu.
Statystyki policyjne są dla panów dość niekorzystne: ponad 80 proc. wypadków drogowych wynika z ich winy. Dlaczego? Przyczyn może być wiele, wiadomo jednak, że większość mężczyzn jeździ brawurowo, niektórzy się popisują, jest w nich ziarno rywalizacji. Co przejawia się również w samochodzie. Również mężczyźni częściej wsiadają za kółko pod wpływem alkoholu.
A kobiety? Wśród osób pijanych, które powodują wypadki, jest ich zaledwie 5 procent. Wśród ogółu – 15 proc. Skąd więc stereotyp „baby za kółkiem”? Kobiety jeżdżą o wiele spokojniej i wolniej, niż mężczyźni. Stąd zapewne przekonanie panów, o zbyt małej pewności pań na drodze. Kobiety często wolą jechać spokojniej, wcześniej zaplanować skręty lub też wybrać miejsce, gdzie łatwo można zaparkować. Nie chcą dodatkowego stresu związanego z ewentualną stłuczką lub zagapieniem się. Takie zachowanie często nie podoba się mężczyznom, przekonanym, że na drodze ważna jest dynamiczna, szybka jazda.
Warto walczyć z tym stereotypem, bowiem tak naprawdę kobiety są równie dobrymi kierowcami, co mężczyźni. Mają po prostu inny styl jazdy, mniej brawurowy, ale bezpieczniejszy, na co wskazują policyjne statystyki. Warto więc wspominać mężczyznom o powyższych danych. Może nie od razu zrozumieją, ale chociaż przemyślą?”
Taki mały apel do panów buntujących się.
Ale co tam, dałaś nam taki ładny cytat, to i ja spojrzę w internet:
"Kobiety są gorszymi kierowcami od mężczyzn, o czym świadczy fakt, iż żadna z nich nie jeździ w Formule 1."
"Opowieściom na temat nieporadnej jazdy kobiet nie ma końca. Panowie jednym tchem wymieniają, jak to ich znajoma lub znajoma znajomego wlała do baku benzynę zamiast ropy, zostawiła zaciągnięty hamulec ręczny na mrozie czy zaliczyła żenującą stłuczkę przy parkowaniu.
- Mógłbym, jako kierowca, wymienić główne grzechy kobiet za kierownicą – mówi Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Policjant wymienia, jego zdaniem, trzy najważniejsze kwestie, które przeszkadzają mu u niektórych kobiet-kierowców:
- Wykroczenia na granicy utrudniania ruchu pojazdom. Chodzi o panie, które jadą 40-50km/h lewym pasem, ponieważ za parę kilometrów chcą skręcić w lewo. Nie trzeba dodawać, jak bardzo spowalnia to ruch.
- Są kobiety, które najwyraźniej chcą jak najlepiej spożytkować czas za kierownicą. Niektóre panie, gdy stoją na czerwonym świetle, zaczynają się malować lub przeglądać w lusterku. Później często nie zauważają zmiany światła i chwilę im zajmuje, zanim wrzucą bieg i ruszą.
- I najważniejszy grzech – problemy z zaparkowaniem samochodu w miejscach, gdzie brakuje miejsc postojowych. Panie często próbują na siłę zaparkować w bardzo ciasnej przestrzeni, choć nie mają odpowiednich umiejętności. Kilka razy korygują więc tor jazdy, a w tym czasie reszta kierowców stoi za nimi w korku – mówi Konkolewski. "
"- Mężczyźni mają mózg o około 10% większy, przy czym nie przekłada się to bezpośrednio na wyższe zdolności niż u kobiet – mówi dr Daria Biechowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego. - Obraz różnic między płciami jest bardzo złożony i wskazuje, że co prawda różnice istnieją w odniesieniu do rozmaitych zdolności, jednak w niektórych z nich górują mężczyźni, w niektórych – kobiety.
Ekspertka tłumaczy, iż na różnice w prowadzeniu pojazdów między kobietami a mężczyznami wpływ mogą mieć hormony płciowe, które odpowiadają nie tylko za rozwój narządów płciowych, ale wpływają również na procesy umysłowe.
- Przeprowadzone do tej pory badania sugerują, że wysoki poziom estradiolu (żeńskiego hormonu płciowego) ma negatywny wpływ na poziom wykonania zadań przestrzennych, w których mężczyźni przewyższają kobiety. Odwrotną prawidłowość zaobserwowano w prostych zadaniach werbalnych (słownych) czy artykulacyjnych (związanych z wymową). W jeszcze jednej sferze stwierdzono przewagę kobiet nad mężczyznami, a mianowicie w zakresie złożonych zadań manualnych, w których mierzono prędkość oraz koordynację wykonania – mówi dr Daria Biechowska.
Wynika z tego, iż choć kobiety odrobinę lepiej obsługują pojazd, rzeczywiście mogą mieć problemy z odróżnianiem stron i czynnościami w rodzaju parkowania lub zmiany pasa ruchu. "
"- Pamiętajmy, że 40 procent kobiet ma kłopoty z odróżnieniem strony prawej od lewej. "
"- Badanie przeprowadzone w 2008 roku przez australijskich psychologów dotyczące prowadzenia pojazdu wykazały, że starsze kobiety (po 70 r.ż.) mają trudności z zauważaniem/dostrzeżeniem innych pojazdów i znaków drogowych – dodaje dr Biechowska. - Podobny efekt, ale w mniejszym nasileniu, zaobserwowano u starszych mężczyzn."
"Marek Konkolewski jest zdania, iż kobietom jest łatwiej za kierownicą. - Jeżeli facet dopuści się nieuwagi na drodze, zwykle wszyscy trąbią na niego. Na kobietę często przymyka się oko. Tak samo jest przy próbie zjechania na inny pas ruchu. Panie mają tę przewagę, iż często mogą liczyć na to, że przepuści je jakiś dżentelmen – twierdzi policjant.
- Warto wspomnieć jednak, iż kobiety coraz częściej dorównują mężczyznom, jeżeli chodzi o łamanie przepisów i agresywną jazdę – dodaje Konkolewski. - Niestety, również coraz więcej kobiet prowadzi pojazd na tzw. „podwójnym gazie”."
"Z tezą o pełnym parytecie nie do końca zgadza się Janusz Korwin-Mikke. - Kiedyś byłem na zebraniu pewnej organizacji, przypominającej trochę kobiecą masonerię. W jej skład wchodziły panie z wyższych sfer, bogate, większość z nich miała swoich kierowców. Wszystkie były oczywiście za parytetem, równouprawnieniem itp. Spytałem się ich wtedy, czy choć jedna z nich ma kierowcę-kobietę? Oczywiście, żadna nie miała. W dzisiejszych czasach wypada powiedzieć, że jest się za równouprawnieniem, rzeczywistość wygląda jednak inaczej – mówi polityk. "
Całość:
http://kobieta.wp.pl/kat,26249,title,Baba-za-kierownica-jak-jezdza-kobiety,wid,13247002,wiadomosc.html
"Kobiety są gorszymi kierowcami od mężczyzn, o czym świadczy fakt, iż żadna z nich nie jeździ w Formule 1."
"Opowieściom na temat nieporadnej jazdy kobiet nie ma końca. Panowie jednym tchem wymieniają, jak to ich znajoma lub znajoma znajomego wlała do baku benzynę zamiast ropy, zostawiła zaciągnięty hamulec ręczny na mrozie czy zaliczyła żenującą stłuczkę przy parkowaniu.
- Mógłbym, jako kierowca, wymienić główne grzechy kobiet za kierownicą – mówi Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Policjant wymienia, jego zdaniem, trzy najważniejsze kwestie, które przeszkadzają mu u niektórych kobiet-kierowców:
- Wykroczenia na granicy utrudniania ruchu pojazdom. Chodzi o panie, które jadą 40-50km/h lewym pasem, ponieważ za parę kilometrów chcą skręcić w lewo. Nie trzeba dodawać, jak bardzo spowalnia to ruch.
- Są kobiety, które najwyraźniej chcą jak najlepiej spożytkować czas za kierownicą. Niektóre panie, gdy stoją na czerwonym świetle, zaczynają się malować lub przeglądać w lusterku. Później często nie zauważają zmiany światła i chwilę im zajmuje, zanim wrzucą bieg i ruszą.
- I najważniejszy grzech – problemy z zaparkowaniem samochodu w miejscach, gdzie brakuje miejsc postojowych. Panie często próbują na siłę zaparkować w bardzo ciasnej przestrzeni, choć nie mają odpowiednich umiejętności. Kilka razy korygują więc tor jazdy, a w tym czasie reszta kierowców stoi za nimi w korku – mówi Konkolewski. "
"- Mężczyźni mają mózg o około 10% większy, przy czym nie przekłada się to bezpośrednio na wyższe zdolności niż u kobiet – mówi dr Daria Biechowska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego. - Obraz różnic między płciami jest bardzo złożony i wskazuje, że co prawda różnice istnieją w odniesieniu do rozmaitych zdolności, jednak w niektórych z nich górują mężczyźni, w niektórych – kobiety.
Ekspertka tłumaczy, iż na różnice w prowadzeniu pojazdów między kobietami a mężczyznami wpływ mogą mieć hormony płciowe, które odpowiadają nie tylko za rozwój narządów płciowych, ale wpływają również na procesy umysłowe.
- Przeprowadzone do tej pory badania sugerują, że wysoki poziom estradiolu (żeńskiego hormonu płciowego) ma negatywny wpływ na poziom wykonania zadań przestrzennych, w których mężczyźni przewyższają kobiety. Odwrotną prawidłowość zaobserwowano w prostych zadaniach werbalnych (słownych) czy artykulacyjnych (związanych z wymową). W jeszcze jednej sferze stwierdzono przewagę kobiet nad mężczyznami, a mianowicie w zakresie złożonych zadań manualnych, w których mierzono prędkość oraz koordynację wykonania – mówi dr Daria Biechowska.
Wynika z tego, iż choć kobiety odrobinę lepiej obsługują pojazd, rzeczywiście mogą mieć problemy z odróżnianiem stron i czynnościami w rodzaju parkowania lub zmiany pasa ruchu. "
"- Pamiętajmy, że 40 procent kobiet ma kłopoty z odróżnieniem strony prawej od lewej. "
"- Badanie przeprowadzone w 2008 roku przez australijskich psychologów dotyczące prowadzenia pojazdu wykazały, że starsze kobiety (po 70 r.ż.) mają trudności z zauważaniem/dostrzeżeniem innych pojazdów i znaków drogowych – dodaje dr Biechowska. - Podobny efekt, ale w mniejszym nasileniu, zaobserwowano u starszych mężczyzn."
"Marek Konkolewski jest zdania, iż kobietom jest łatwiej za kierownicą. - Jeżeli facet dopuści się nieuwagi na drodze, zwykle wszyscy trąbią na niego. Na kobietę często przymyka się oko. Tak samo jest przy próbie zjechania na inny pas ruchu. Panie mają tę przewagę, iż często mogą liczyć na to, że przepuści je jakiś dżentelmen – twierdzi policjant.
- Warto wspomnieć jednak, iż kobiety coraz częściej dorównują mężczyznom, jeżeli chodzi o łamanie przepisów i agresywną jazdę – dodaje Konkolewski. - Niestety, również coraz więcej kobiet prowadzi pojazd na tzw. „podwójnym gazie”."
"Z tezą o pełnym parytecie nie do końca zgadza się Janusz Korwin-Mikke. - Kiedyś byłem na zebraniu pewnej organizacji, przypominającej trochę kobiecą masonerię. W jej skład wchodziły panie z wyższych sfer, bogate, większość z nich miała swoich kierowców. Wszystkie były oczywiście za parytetem, równouprawnieniem itp. Spytałem się ich wtedy, czy choć jedna z nich ma kierowcę-kobietę? Oczywiście, żadna nie miała. W dzisiejszych czasach wypada powiedzieć, że jest się za równouprawnieniem, rzeczywistość wygląda jednak inaczej – mówi polityk. "
Całość:
http://kobieta.wp.pl/kat,26249,title,Baba-za-kierownica-jak-jezdza-kobiety,wid,13247002,wiadomosc.html
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
To chyba na nasze szczęście, przecież kobieta powinna być kobietą, choćby po to, żeby facet jej mógł pomagać w tych ciężkich męskich zajęciach.
Gdyby babki przejęły te role, to faceci nie czuliby potrzeby chęci pomocy im w tych "cięzkich, męskich, czy brudnych" sprawach.
Tak więc kobieta niech pozostanie kobietą, a mężczyzna mężczyzną. Zresztą po co sie mają zamieniac?????
Nie wnikam w jakieś tam drobnostki, czy małe wyjątki, ale oby bez przesady z tymi zamianami ról, bo świat na głowie stanie!!!!!! :)
ps. mam taką koleżankę, która musiała się podjąc zadaniu, przestawienia tira, wcześniej tego nigdy nie robiła, oczywiście jej się udało, ale ona to juz inna bajka, to taki fenomen w śród świata kobiet:)
Gdyby babki przejęły te role, to faceci nie czuliby potrzeby chęci pomocy im w tych "cięzkich, męskich, czy brudnych" sprawach.
Tak więc kobieta niech pozostanie kobietą, a mężczyzna mężczyzną. Zresztą po co sie mają zamieniac?????
Nie wnikam w jakieś tam drobnostki, czy małe wyjątki, ale oby bez przesady z tymi zamianami ról, bo świat na głowie stanie!!!!!! :)
ps. mam taką koleżankę, która musiała się podjąc zadaniu, przestawienia tira, wcześniej tego nigdy nie robiła, oczywiście jej się udało, ale ona to juz inna bajka, to taki fenomen w śród świata kobiet:)
Nie wiem co z tymi postami, wyskakują nie w tym miejscu, co trzeba, czyja to wina, czyżby admin miał tu jakiś bałagan, hehe
???
mój powyższy post, miał być skierowany do rocksa, tzn, może byc do wszystkich, tylko miał być zaraz po jego wypowiedzi.
Admin, czemu te posty tak latają, zamiast się wklejać tam gdzie trza???????? Urlop masz czy jak, hehe ;P
???
mój powyższy post, miał być skierowany do rocksa, tzn, może byc do wszystkich, tylko miał być zaraz po jego wypowiedzi.
Admin, czemu te posty tak latają, zamiast się wklejać tam gdzie trza???????? Urlop masz czy jak, hehe ;P
A takie powiedzenie słyszałes??????
cytuję, hihihi:
Męzczyźni rządzą światem, ale kobiety rządzą męzczyznami hahhhaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!!
;)
ps. wychodzi na to, ze nie wiedzą, ze się nimi rządzi ;P I mają wyobrazenie, ze to oni trzymają pałeczkę, a tym czasem...
BABKI RZĄDZĄ, gdy faceci o tym nawet nie wiedzą heh ;)
cytuję, hihihi:
Męzczyźni rządzą światem, ale kobiety rządzą męzczyznami hahhhaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!!
;)
ps. wychodzi na to, ze nie wiedzą, ze się nimi rządzi ;P I mają wyobrazenie, ze to oni trzymają pałeczkę, a tym czasem...
BABKI RZĄDZĄ, gdy faceci o tym nawet nie wiedzą heh ;)
Ludzie nie są równi, więc nie można ich równo traktować. Popatrz jak traktują się faceci między sobą, i spróbuj sobie wyobrazić takie traktowanie w relacjach kobieta - facet.
Wiek? W większości miejsc na świecie (albo i na całym świecie) dzieci nie są traktowane jako dzieci, są podludźmi, własnością rodziców i społeczeństwa. Zachowania które w stosunku do dzieci traktowane są jako obiektywnie dobre, w stosunku do dorosłych uznawane są za przestępstwa.
Orientacja seksualna? Po babskim wieczorze możesz spać z koleżankami w jednym łóżku, ale czy zrobiłabyś to jeśli byłyby lesbijkami (uwielbiają cię i są pijane). Podobnie cała rodzina trans. Spotyka się fajną dziewczynę, rozmawia się, flirtuje, miło spędza czas, a potem się okazuje że "ona" jest z "niespodzianką". Takiej osoby nie powinno się traktować równo, ale jak przestępce.
Stereotypy, uprzedzenia i nietolerancja, w odpowiedniej ilości są nam potrzebne, bo chronią nas przed niebezpieczeństwem i złem.
Mężczyźni się o te zawody nie ubiegają, bo w 99% przypadków ogłoszenia mają dokładnie sprecyzowane o jaką płeć chodzi.
Płaca nie jest tylko efektem ciężkiej pracy, to tylko składowa, wiele zależy od tego jak kto później potrafi tą ciężką pracę sprzedać.
I w jakich sytuacjach jest widziany przez Szefa.
Wyniki badań? Przecież one są robione przez feministki i dla feministek. To trochę tak jak powiedział Winston Churchill:
"Wierzę tylko w te statystyki, które sam sfałszowałem."
Wiek? W większości miejsc na świecie (albo i na całym świecie) dzieci nie są traktowane jako dzieci, są podludźmi, własnością rodziców i społeczeństwa. Zachowania które w stosunku do dzieci traktowane są jako obiektywnie dobre, w stosunku do dorosłych uznawane są za przestępstwa.
Orientacja seksualna? Po babskim wieczorze możesz spać z koleżankami w jednym łóżku, ale czy zrobiłabyś to jeśli byłyby lesbijkami (uwielbiają cię i są pijane). Podobnie cała rodzina trans. Spotyka się fajną dziewczynę, rozmawia się, flirtuje, miło spędza czas, a potem się okazuje że "ona" jest z "niespodzianką". Takiej osoby nie powinno się traktować równo, ale jak przestępce.
Stereotypy, uprzedzenia i nietolerancja, w odpowiedniej ilości są nam potrzebne, bo chronią nas przed niebezpieczeństwem i złem.
Mężczyźni się o te zawody nie ubiegają, bo w 99% przypadków ogłoszenia mają dokładnie sprecyzowane o jaką płeć chodzi.
Płaca nie jest tylko efektem ciężkiej pracy, to tylko składowa, wiele zależy od tego jak kto później potrafi tą ciężką pracę sprzedać.
I w jakich sytuacjach jest widziany przez Szefa.
Wyniki badań? Przecież one są robione przez feministki i dla feministek. To trochę tak jak powiedział Winston Churchill:
"Wierzę tylko w te statystyki, które sam sfałszowałem."
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Polemika z tak ciasnym umysłem jest bez sensu. Masz swoje zdanie i ja to szanuję, aczkolwiek nie zgadzam się z nim.
Ale tak to już jest że zaczynamy widzieć problem dopiero wtedy kiedy zaczyna dotyczyć nas bezposrednio lubo kogos z naszych bliskich.
Ciekawe czy gdyby Twoja kobieta urodziła Ci hermafrodytę to nadal uważałbyś to za przestępstwo.
Albo jakby Twój syn oswiadczył że jest gejem ....
Najwidoczniej Ciebie takie problemy nie dotyczą więc pozwalasz sobie na taką skrajną nietolerancję i krytykę.
Ale tak to już jest że zaczynamy widzieć problem dopiero wtedy kiedy zaczyna dotyczyć nas bezposrednio lubo kogos z naszych bliskich.
Ciekawe czy gdyby Twoja kobieta urodziła Ci hermafrodytę to nadal uważałbyś to za przestępstwo.
Albo jakby Twój syn oswiadczył że jest gejem ....
Najwidoczniej Ciebie takie problemy nie dotyczą więc pozwalasz sobie na taką skrajną nietolerancję i krytykę.
Nieprawda, wcale nie szanujesz mojego zdania, inaczej nie nazywałabyś mnie ciasnym umysłem. Jesteś dokładnie taka jak ja, a nawet gorsza, jesteś jak te homiki. Ja potrafię się przyznać do swojej nietolerancji, oni nawołują do nietolerancji jednocześnie będąc nietolerancyjnymi. Nazywają to "nietolerancją dla nietolerancji", czyli wszystko co oni lubią jest przejawem tolerancji i jest dobre, a każdy kto ma inne zdanie jest nietolerancyjnym i trzeba go zwalczać (oni posuwają się o krok dalej, bo oni chcą takich ludzi zamykać - i są kraje że tak się to załatwia).
Ja mimo że się z czymś nie zgadzam jestem bardziej tolerancyjny od Ciebie. Bo wprawdzie czegoś nie akceptuje, ale nie mówię nic w stylu "jesteś głupi, nie warto z tobą gadać".
Biorąc pod uwagę oryginalne znaczenie tolerancji, a nie to wymyślone przez LGBT, to ja jestem tolerancyjny, a Ty i oni - nie.
Nic nie mówiłem o hermafrodytach a o transach, którzy będąc określonej płci, nazywają siebie przedstawicielami przeciwnej, domagają się by świat ich tak traktował i za takich się podają. W efekcie dopuszczają się oszustwa. Pomyśl jakby to było jakbyś poznała faceta, poszlibyście na kilka randek, byłoby miło, wpadł by ci w oko, zakochałabyś się, a jak doszło by do wiadomej sytuacji okazałoby się że on jest panienką? Jak dla mnie to przestępstwo - podawanie się za inną osobę. Dla nich to jednak standard.
Są już miejsca na świecie że takim osobom daje się prawo by korzystali np z łazienek przeciwnej płci. W japonii pozwalają dzieciom chodzić do szkoły jako osoby płci przeciwnej, zmuszając przy tym inne dzieci by uczestniczyły w tym teatrzyku. W efekcie to się rozejdzie po świecie jak wirus. Tworząc mode na wychowywanie dzieci bez postrzegania ich przez pryzmat płci (np dawanie chłopcom różowych ubrań i lalek) zachwieje się ich świadomością płciową, one same nie będą wiedziały kim są...
To się wiąże z wieloma problemami psychicznymi, dla nich i dla otoczenia. I to w imię tolerancji? To może później w ramach tolerancji pozwolić pedofilom opiekować się dziećmi?
Myślisz że mnie ten problem nie dotyczy? On dotyczy nas wszystkich, bo taki jaki sobie zbudujemy świat, w takim będziemy żyć. Ta..."tolerancja" jak ją zwą środowiska LGBT, czy może już powinienem powiedzieć LGBTQ, to tak naprawdę walka o panseksualizm, to pełna zgoda na wszystkie zboczenia w każdej formie i natężeniu - zero ograniczeń.
Próbowano to już kilka razy, nigdy nie wyszło to ludziom na zdrowie.
Ja mimo że się z czymś nie zgadzam jestem bardziej tolerancyjny od Ciebie. Bo wprawdzie czegoś nie akceptuje, ale nie mówię nic w stylu "jesteś głupi, nie warto z tobą gadać".
Biorąc pod uwagę oryginalne znaczenie tolerancji, a nie to wymyślone przez LGBT, to ja jestem tolerancyjny, a Ty i oni - nie.
Nic nie mówiłem o hermafrodytach a o transach, którzy będąc określonej płci, nazywają siebie przedstawicielami przeciwnej, domagają się by świat ich tak traktował i za takich się podają. W efekcie dopuszczają się oszustwa. Pomyśl jakby to było jakbyś poznała faceta, poszlibyście na kilka randek, byłoby miło, wpadł by ci w oko, zakochałabyś się, a jak doszło by do wiadomej sytuacji okazałoby się że on jest panienką? Jak dla mnie to przestępstwo - podawanie się za inną osobę. Dla nich to jednak standard.
Są już miejsca na świecie że takim osobom daje się prawo by korzystali np z łazienek przeciwnej płci. W japonii pozwalają dzieciom chodzić do szkoły jako osoby płci przeciwnej, zmuszając przy tym inne dzieci by uczestniczyły w tym teatrzyku. W efekcie to się rozejdzie po świecie jak wirus. Tworząc mode na wychowywanie dzieci bez postrzegania ich przez pryzmat płci (np dawanie chłopcom różowych ubrań i lalek) zachwieje się ich świadomością płciową, one same nie będą wiedziały kim są...
To się wiąże z wieloma problemami psychicznymi, dla nich i dla otoczenia. I to w imię tolerancji? To może później w ramach tolerancji pozwolić pedofilom opiekować się dziećmi?
Myślisz że mnie ten problem nie dotyczy? On dotyczy nas wszystkich, bo taki jaki sobie zbudujemy świat, w takim będziemy żyć. Ta..."tolerancja" jak ją zwą środowiska LGBT, czy może już powinienem powiedzieć LGBTQ, to tak naprawdę walka o panseksualizm, to pełna zgoda na wszystkie zboczenia w każdej formie i natężeniu - zero ograniczeń.
Próbowano to już kilka razy, nigdy nie wyszło to ludziom na zdrowie.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Anty....
Odnoszę wrażenie, że strasznie Cię uraziłam określeniem „ciasny umysł” i sprowokowałam do dość agresywnej wypowiedz.
Problem w tym że świat się zmienia czy tego chcemy czy nie. Ja nie widzę nic złego w zmianach, bo one są potrzebne. Zamykanie się w pewnych formułach, stereotypach ogranicza zdolność twórczego myślenia i czerpania z życia nowych inspiracji. Nowe/inne nie musi oznaczać złe/gorsze. Każdy człowiek jest inny i cieszę się że ludzie coraz bardziej się otwierają i zaczynają mówić o tym, że żyją inaczej. W „ciasnym umyśle” budzi to strach bo raptem okazuje się że coś nie przystaje to szablonu, więc trzeba to zniszczyć, ponieważ burzy ład i porządek który był budowany od lat w tym ów „szablonie”. „Ciasny umysł” nie pomyśli, że ta innośc może być ciekawa, pozytywna, fascynująca, twórcza, że można się od niej czegoś nauczyć. Trzeba dać jej w łeb i schować do szafy. Gdyby wszyscy tak myśleli świat nie miałby szans na rozwój. Siedzielibyśmy w lepiankach odziani w skóry z upolowanych zwierząt i pilnowali ognia.
Uprzedzając Twoją kolejną wypowiedź nie twierdzę, że rozwój zawdzięczamy gejom czy o zgrozo pedofilom. Ten rozwój nastąpił dzięki ludziom otwartym na to co nowe, niepoznane, inne. Ocenianie kogoś przez pryzmat płci czy orientacji seksualnych tak naprawdę ogranicza nas samych.
Druga kwestia to sprawy niewspółmierne które traktujesz równorzędnie. Kim innym jest gej, a kim innym pedofil. Wrzucanie ich do tego samego worka jest krzywdzące, ale to też chyba domena „ciasnego umysłu”.
Osobiście nie widzę nic złego w tym że ktoś jest gejem/lesbijką. Nie czuję się w żaden sposób zagrożona czy atakowana przez lesbijki. Bardziej nachalni i denerwujący są pijani heteroseksualni faceci. Wychodząc z założenia, że gej na pewno chciałby Cię „zaciągnąć do łóżka” pokazujesz tylko jak skromnym człowiekiem jesteś. Niby czemu miałbyś się mu spodobać? Ty też chciałbyś przelecieć każdą kobietę? Można się przyjaźnić i czerpać radość z takiej znajomości jak z każdej innej, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi.
Sytuacja jaką opisujesz z ukrywaniem prawdziwej płci trochę mnie rozbawiła. Zapewniam Cię, że jest zdecydowanie więcej przypadków miłosnego rozczarowania spowodowane tym, że pewnego dnia okazuje się że dana osoba ma męża/żonę, dzieci i prowadzi podwójne życie. To już jest kwestia zasad moralnych co również dotyczy nas wszystkich bez względu na ……. Więc i pod tym względem jesteśmy równi.
Moim zdaniem wszystko tak naprawdę zależy od wyznawanych wartości, które są uniwersalne, zasad moralnych i empatii. Każdy bez względu na …… może zranić i być zranionym, może coś zrobić dobrze lub źle…….
Odnoszę wrażenie, że strasznie Cię uraziłam określeniem „ciasny umysł” i sprowokowałam do dość agresywnej wypowiedz.
Problem w tym że świat się zmienia czy tego chcemy czy nie. Ja nie widzę nic złego w zmianach, bo one są potrzebne. Zamykanie się w pewnych formułach, stereotypach ogranicza zdolność twórczego myślenia i czerpania z życia nowych inspiracji. Nowe/inne nie musi oznaczać złe/gorsze. Każdy człowiek jest inny i cieszę się że ludzie coraz bardziej się otwierają i zaczynają mówić o tym, że żyją inaczej. W „ciasnym umyśle” budzi to strach bo raptem okazuje się że coś nie przystaje to szablonu, więc trzeba to zniszczyć, ponieważ burzy ład i porządek który był budowany od lat w tym ów „szablonie”. „Ciasny umysł” nie pomyśli, że ta innośc może być ciekawa, pozytywna, fascynująca, twórcza, że można się od niej czegoś nauczyć. Trzeba dać jej w łeb i schować do szafy. Gdyby wszyscy tak myśleli świat nie miałby szans na rozwój. Siedzielibyśmy w lepiankach odziani w skóry z upolowanych zwierząt i pilnowali ognia.
Uprzedzając Twoją kolejną wypowiedź nie twierdzę, że rozwój zawdzięczamy gejom czy o zgrozo pedofilom. Ten rozwój nastąpił dzięki ludziom otwartym na to co nowe, niepoznane, inne. Ocenianie kogoś przez pryzmat płci czy orientacji seksualnych tak naprawdę ogranicza nas samych.
Druga kwestia to sprawy niewspółmierne które traktujesz równorzędnie. Kim innym jest gej, a kim innym pedofil. Wrzucanie ich do tego samego worka jest krzywdzące, ale to też chyba domena „ciasnego umysłu”.
Osobiście nie widzę nic złego w tym że ktoś jest gejem/lesbijką. Nie czuję się w żaden sposób zagrożona czy atakowana przez lesbijki. Bardziej nachalni i denerwujący są pijani heteroseksualni faceci. Wychodząc z założenia, że gej na pewno chciałby Cię „zaciągnąć do łóżka” pokazujesz tylko jak skromnym człowiekiem jesteś. Niby czemu miałbyś się mu spodobać? Ty też chciałbyś przelecieć każdą kobietę? Można się przyjaźnić i czerpać radość z takiej znajomości jak z każdej innej, w końcu wszyscy jesteśmy ludźmi.
Sytuacja jaką opisujesz z ukrywaniem prawdziwej płci trochę mnie rozbawiła. Zapewniam Cię, że jest zdecydowanie więcej przypadków miłosnego rozczarowania spowodowane tym, że pewnego dnia okazuje się że dana osoba ma męża/żonę, dzieci i prowadzi podwójne życie. To już jest kwestia zasad moralnych co również dotyczy nas wszystkich bez względu na ……. Więc i pod tym względem jesteśmy równi.
Moim zdaniem wszystko tak naprawdę zależy od wyznawanych wartości, które są uniwersalne, zasad moralnych i empatii. Każdy bez względu na …… może zranić i być zranionym, może coś zrobić dobrze lub źle…….
Moja odpowiedź nie była agresywna:) Dostosowałem się tylko do Twojego stylu;)
"Trzeba dać jej w łeb i schować do szafy." dokładnie tak to wygląda, przykładem były Twoje słowa: "Polemika z tak ciasnym umysłem jest bez sensu."
Rozwinęłaś temat "ciasnego umysłu" bo uznałaś że to mnie obraziło, i tylko po to.
Zrobiłaś to bo jesteś obłudna, bo powiedziałem coś co ci się nie spodobało, bo nie myślę jak Ty i nie jestem częścią Twojego schematu.
Nadal pokazujesz to co napisałem wcześniej.
Uważasz siebie za lepszą i bardziej otwartą a wcale taką nie jesteś. Masz po prostu inny zestaw sympatii i antypatii. Otwierasz się na pewne idee, jednocześnie będąc zamknięta na inne.
W związku z tym co jest ci bliższe uważasz siebie za lepszą, jednocześnie ukazując innych jako gorszych.
Udajesz tylko tolerancyjną, bo chcesz być postrzegana jako osoba dobra, a masz ciaśniejszy umysł niż inni.
"Zmiana" to taki święty Grall nowoczesnego społeczeństwa. Opierając się na tym słowie ludzie wynieśli zmianę do rangi świętości - zamykając oczy na to, że może być ona dobra lub zła. Ładnie ją opisałaś, właśnie w takim stylu, tylko jakoś w tym opisie brak mi miejsca na społeczeństwo. Ludzie jako indywidualności - artyści, czerpiący inspiracje z otoczenia które kręci się wokół nich. Takie "róbta co chceta" na masową skalę. Taki świat nie przetrwa.
Rządy mniejszości nie mają szans. Teraz te różne grupy prowadzą jednostronną wojnę. Tworzy ich się jednak coraz więcej i w końcu dojdzie do konfliktu interesów. Już teraz zaczyna do tego dochodzić.
Społeczeństwo jest jak związek. Jeśli każda ze stron walczy o swoje, także o swój rozwój, inspiracje, wolność etc to związek się rozpada. Podobnie jest ze społeczeństwem. Dlatego ludzie (pojedyncze mniejszości) godzą się na kompromis, rezygnują z osobistych korzyści by społeczne normy dostosować do większości. Bez uszanowania tej zasady nie ma społeczeństwa.
Odpowiadając na tą Twoją drugą kwestię. Zauważ że nie pisałem o gejach, ale o LGBTQ. Nie chodzi mi o pojedyncze osoby, ale o ideologię. Homoseksualiści istnieli zawsze, ale homoseksualizm (idea) istnieje od kilkudziesięciu lat. I tak jak w przypadku feminizmu, organizacje LGBT nie mają terminu wygaśnięcia. Oni mają zawsze istnieć i zawsze chcieć więcej.
Na początku było tylko LGB - gdzie "B" było po to tylko, aby mówiąc o wynikach badań mówić także i o nich, bo czystych LG jest znikoma ilość. Później połączyli się z "T" - grupą która była zaburzeniem preferencji seksualnych (zboczeniem). Teraz pojawiają się kolejne literki. Coraz otwarciej mówi się o panseksualizmie. A od lat LGBT walczą o likwidację listy zaburzeń seksualnych uznając je za preferencję seksualne. Wśród tych zaburzeń jest także zoofilia i pedofilia.
To odpowiedź na Twoje wątpliwości odnośnie tego co ma wspólnego homoseksualizm z pedofilią.
A może jeszcze jeden cytat z wikipedii:
"Wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie może mieć wpływ na orientację seksualną w życiu dorosłym. 47% homoseksualnych mężczyzn i 22% homoseksualnych kobiet było homoseksualnie molestowanych w dzieciństwie (w odniesieniu do 7% mężczyzn i 1% kobiet heteroseksualnych)."
Mówiąc inaczej, pedofile są przyjaciółmi homoseksualistów, bo to oni ich produkują. Homo wspierają pedofilie bo dzięki nim mają większe szanse znalezienia partnera (lub zaliczenia).
Gdy pedofilia przestanie być chorobą, dzięki LGBT, będzie się rozwijać tak jak homoseksualizm. Już były takie próby w Holandii - PNVD.
Jeśli spojrzysz na działania i sukcesy LGBT w poszczególnych krajach w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, zobaczysz schemat działania i jaka jest przyszłość. Oni trochę przypominają początki kościoła katolickiego - tylko brakuje im tych męczenników (przez co pewnie rwą sobie włosy z głowy). Kościół też na początku walczył o tolerancję, później o akceptację, z czasem o coraz większą władzę, by potem zacząć ją wykorzystywać przeciwko tym co myślą inaczej.
To samo zrobiło LGBT. Schemat wszędzie jest ten sam. Najpierw chodzi o oryginalną tolerancję "by nas nie bili", potem o tolerancję w stylu LGBT czyli "mają nas akceptować i popierać". Następnie zaczyna się walczyć o prawa. Właściwie o jedno prawo, reszta jest jego konsekwencją.
Legalizacja związków partnerskich, niby nic, ale dzięki temu Państwo uznaje że dwoje ludzi tej samej płci tworzy związek. Reszta to kwestia logiki. Jeśli ktoś tworzy związek, to celem każdego związku ostatecznie jest małżeństwo - państwo musi im to dać, inaczej poprzednia decyzja nie ma sensu, a państwo ich dyskryminuje. Małżeństwo to już rodzina, więc mają prawo do adopcji i zapłodnienia in-vitro. To oznacza nauczanie w szkołach że rodzina homoseksualna jest super i to jest cel dorosłego życia.
Potem tylko wystarczy zamknąć buzię przeciwnikom i zmusić kościół do posłuszeństwa. Są państwa gdzie to pierwsze obowiązuje i słowo "pedał" nie jest tylko czymś obraźliwym, ale jest zbrodnią nienawiści - za samo słowo grozi większa kara niż za poważne uszkodzenie ciała, czy gwałt. Także cytowanie niewłaściwych fragmentów Biblii jest karalne - kilka lat temu wsadzili za to księdza;)
Kościół protestancki też już zmuszono do uległości - nawet dają śluby kościelne homoseksualistom. Inne religie też zmuszą, lub zlikwidują.
Opisuje to wszystko by ci uświadomić jedną drobną sprawę. Twój umysł jest taki sam jak mój, czy ich. To tylko kwestia tego według czyjego schematu mamy żyć. Kto nam będzie mówił co nam wolno, a czego nie. Ja mówię o tym co jest dobre dla mnie, Ty o tym co jest dobre dla dewiantów seksualnych. Jeśli jesteś jedną z nich to rozumiem, robisz to samo co ja, walczysz o swoje. W przeciwnym wypadku... sama sobie dopowiedz;)
Dokładnie o tym mówiłem pisząc o tej Japońskiej szkole. Mała grupa narzuci swój porządek rzeczy całemu społeczeństwu, nie bacząc na to jak oni się z tym będą czuli. Dyskryminacja większości, w ramach tolerancji dla pojedynczych osób.
To z tymi transami nie powinno cię bawić, poczytaj sobie chociaż na wikipedii o co walczy LGBT dla nich. Może nie być dla Ciebie śmiesznym, że Twoja córka będzie musiała korzystać z szatni, natrysków czy toalety wraz z facetami którzy twierdzą że są kobietami (pewnie lesbijkami, by czuła się "mniej" skrępowana i upokorzona).
Coraz częściej się też mówi, że rodzice nie powinni wychowywać dzieci uświadamiając im jaką mają płeć biologiczną i wychowując je bez uwzględniania wzorców ról płciowych. W efekcie może to spowodować lawinę takich osób którym się zdaje że są innej płci i chcą zmiany płci lub udają przedstawicieli innej płci.
Te miłosne rozczarowania o których piszesz to przecież ta sama gałąź o której mówię, to naruszenie tych samych zasad. To część panseksualizmu który lansuje LGBT. Otwartość na nowe doznania, wyzwolenie seksualne, sprzeciw wobec heteronormatywności, czy tradycyjnego obrazu rodziny, otwarte związki, pochwała zdrady etc
To co piszesz na początku, nijak się ma do tego jak kończysz swojego posta. To do czego dążysz, Twoja zmiana która tak zachwalasz, to otwarcie na nowości, doznania, otwarty umysł, to odrzucenie uniwersalnych wartości, rezygnacja z zasad moralnych czy empatii. To nieskrępowana wolność seksualna i obyczajowa, to taki "muszę robić wszystko co mi przyjdzie do głowy, bo to mnie rozwija, a ci co mnie nie popierają są głupi, nie warto z nimi rozmawiać, ani się nimi przejmować".
"Trzeba dać jej w łeb i schować do szafy." dokładnie tak to wygląda, przykładem były Twoje słowa: "Polemika z tak ciasnym umysłem jest bez sensu."
Rozwinęłaś temat "ciasnego umysłu" bo uznałaś że to mnie obraziło, i tylko po to.
Zrobiłaś to bo jesteś obłudna, bo powiedziałem coś co ci się nie spodobało, bo nie myślę jak Ty i nie jestem częścią Twojego schematu.
Nadal pokazujesz to co napisałem wcześniej.
Uważasz siebie za lepszą i bardziej otwartą a wcale taką nie jesteś. Masz po prostu inny zestaw sympatii i antypatii. Otwierasz się na pewne idee, jednocześnie będąc zamknięta na inne.
W związku z tym co jest ci bliższe uważasz siebie za lepszą, jednocześnie ukazując innych jako gorszych.
Udajesz tylko tolerancyjną, bo chcesz być postrzegana jako osoba dobra, a masz ciaśniejszy umysł niż inni.
"Zmiana" to taki święty Grall nowoczesnego społeczeństwa. Opierając się na tym słowie ludzie wynieśli zmianę do rangi świętości - zamykając oczy na to, że może być ona dobra lub zła. Ładnie ją opisałaś, właśnie w takim stylu, tylko jakoś w tym opisie brak mi miejsca na społeczeństwo. Ludzie jako indywidualności - artyści, czerpiący inspiracje z otoczenia które kręci się wokół nich. Takie "róbta co chceta" na masową skalę. Taki świat nie przetrwa.
Rządy mniejszości nie mają szans. Teraz te różne grupy prowadzą jednostronną wojnę. Tworzy ich się jednak coraz więcej i w końcu dojdzie do konfliktu interesów. Już teraz zaczyna do tego dochodzić.
Społeczeństwo jest jak związek. Jeśli każda ze stron walczy o swoje, także o swój rozwój, inspiracje, wolność etc to związek się rozpada. Podobnie jest ze społeczeństwem. Dlatego ludzie (pojedyncze mniejszości) godzą się na kompromis, rezygnują z osobistych korzyści by społeczne normy dostosować do większości. Bez uszanowania tej zasady nie ma społeczeństwa.
Odpowiadając na tą Twoją drugą kwestię. Zauważ że nie pisałem o gejach, ale o LGBTQ. Nie chodzi mi o pojedyncze osoby, ale o ideologię. Homoseksualiści istnieli zawsze, ale homoseksualizm (idea) istnieje od kilkudziesięciu lat. I tak jak w przypadku feminizmu, organizacje LGBT nie mają terminu wygaśnięcia. Oni mają zawsze istnieć i zawsze chcieć więcej.
Na początku było tylko LGB - gdzie "B" było po to tylko, aby mówiąc o wynikach badań mówić także i o nich, bo czystych LG jest znikoma ilość. Później połączyli się z "T" - grupą która była zaburzeniem preferencji seksualnych (zboczeniem). Teraz pojawiają się kolejne literki. Coraz otwarciej mówi się o panseksualizmie. A od lat LGBT walczą o likwidację listy zaburzeń seksualnych uznając je za preferencję seksualne. Wśród tych zaburzeń jest także zoofilia i pedofilia.
To odpowiedź na Twoje wątpliwości odnośnie tego co ma wspólnego homoseksualizm z pedofilią.
A może jeszcze jeden cytat z wikipedii:
"Wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie może mieć wpływ na orientację seksualną w życiu dorosłym. 47% homoseksualnych mężczyzn i 22% homoseksualnych kobiet było homoseksualnie molestowanych w dzieciństwie (w odniesieniu do 7% mężczyzn i 1% kobiet heteroseksualnych)."
Mówiąc inaczej, pedofile są przyjaciółmi homoseksualistów, bo to oni ich produkują. Homo wspierają pedofilie bo dzięki nim mają większe szanse znalezienia partnera (lub zaliczenia).
Gdy pedofilia przestanie być chorobą, dzięki LGBT, będzie się rozwijać tak jak homoseksualizm. Już były takie próby w Holandii - PNVD.
Jeśli spojrzysz na działania i sukcesy LGBT w poszczególnych krajach w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, zobaczysz schemat działania i jaka jest przyszłość. Oni trochę przypominają początki kościoła katolickiego - tylko brakuje im tych męczenników (przez co pewnie rwą sobie włosy z głowy). Kościół też na początku walczył o tolerancję, później o akceptację, z czasem o coraz większą władzę, by potem zacząć ją wykorzystywać przeciwko tym co myślą inaczej.
To samo zrobiło LGBT. Schemat wszędzie jest ten sam. Najpierw chodzi o oryginalną tolerancję "by nas nie bili", potem o tolerancję w stylu LGBT czyli "mają nas akceptować i popierać". Następnie zaczyna się walczyć o prawa. Właściwie o jedno prawo, reszta jest jego konsekwencją.
Legalizacja związków partnerskich, niby nic, ale dzięki temu Państwo uznaje że dwoje ludzi tej samej płci tworzy związek. Reszta to kwestia logiki. Jeśli ktoś tworzy związek, to celem każdego związku ostatecznie jest małżeństwo - państwo musi im to dać, inaczej poprzednia decyzja nie ma sensu, a państwo ich dyskryminuje. Małżeństwo to już rodzina, więc mają prawo do adopcji i zapłodnienia in-vitro. To oznacza nauczanie w szkołach że rodzina homoseksualna jest super i to jest cel dorosłego życia.
Potem tylko wystarczy zamknąć buzię przeciwnikom i zmusić kościół do posłuszeństwa. Są państwa gdzie to pierwsze obowiązuje i słowo "pedał" nie jest tylko czymś obraźliwym, ale jest zbrodnią nienawiści - za samo słowo grozi większa kara niż za poważne uszkodzenie ciała, czy gwałt. Także cytowanie niewłaściwych fragmentów Biblii jest karalne - kilka lat temu wsadzili za to księdza;)
Kościół protestancki też już zmuszono do uległości - nawet dają śluby kościelne homoseksualistom. Inne religie też zmuszą, lub zlikwidują.
Opisuje to wszystko by ci uświadomić jedną drobną sprawę. Twój umysł jest taki sam jak mój, czy ich. To tylko kwestia tego według czyjego schematu mamy żyć. Kto nam będzie mówił co nam wolno, a czego nie. Ja mówię o tym co jest dobre dla mnie, Ty o tym co jest dobre dla dewiantów seksualnych. Jeśli jesteś jedną z nich to rozumiem, robisz to samo co ja, walczysz o swoje. W przeciwnym wypadku... sama sobie dopowiedz;)
Dokładnie o tym mówiłem pisząc o tej Japońskiej szkole. Mała grupa narzuci swój porządek rzeczy całemu społeczeństwu, nie bacząc na to jak oni się z tym będą czuli. Dyskryminacja większości, w ramach tolerancji dla pojedynczych osób.
To z tymi transami nie powinno cię bawić, poczytaj sobie chociaż na wikipedii o co walczy LGBT dla nich. Może nie być dla Ciebie śmiesznym, że Twoja córka będzie musiała korzystać z szatni, natrysków czy toalety wraz z facetami którzy twierdzą że są kobietami (pewnie lesbijkami, by czuła się "mniej" skrępowana i upokorzona).
Coraz częściej się też mówi, że rodzice nie powinni wychowywać dzieci uświadamiając im jaką mają płeć biologiczną i wychowując je bez uwzględniania wzorców ról płciowych. W efekcie może to spowodować lawinę takich osób którym się zdaje że są innej płci i chcą zmiany płci lub udają przedstawicieli innej płci.
Te miłosne rozczarowania o których piszesz to przecież ta sama gałąź o której mówię, to naruszenie tych samych zasad. To część panseksualizmu który lansuje LGBT. Otwartość na nowe doznania, wyzwolenie seksualne, sprzeciw wobec heteronormatywności, czy tradycyjnego obrazu rodziny, otwarte związki, pochwała zdrady etc
To co piszesz na początku, nijak się ma do tego jak kończysz swojego posta. To do czego dążysz, Twoja zmiana która tak zachwalasz, to otwarcie na nowości, doznania, otwarty umysł, to odrzucenie uniwersalnych wartości, rezygnacja z zasad moralnych czy empatii. To nieskrępowana wolność seksualna i obyczajowa, to taki "muszę robić wszystko co mi przyjdzie do głowy, bo to mnie rozwija, a ci co mnie nie popierają są głupi, nie warto z nimi rozmawiać, ani się nimi przejmować".
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Dzwoneczku, ja bym się zgodził, pod warunkiem, że kobiety dostałyby naszą dolegliwość. Wasza trwa tylko kilka dni w miesiącu, nasza przez całe życie, przez całe dnie, od kiedy się obudzimy, do momentu zaśnięcia, a czasem nawet w nocy. Wkrada się w każdy nasze myśli, definiuje nasze postrzeganie, określa to co mówimy i robimy, robi to podstępnie, tak że czasem nawet tego nie widzimy, cały czas nas kusi i zmusza do samokontroli. Jesteśmy jak narkomani na ciągłym głodzie, a wokół narkotyki na wyciągnięcie ręki, często same proszące się byśmy je wzięli.
I nawet kiedy nie będziemy już mogli "ćpać" te myśli nadal nie dadzą nam spokoju. Wy macie dni ulgi, nam ukojenie przyniesie tylko śmierć.
I nawet kiedy nie będziemy już mogli "ćpać" te myśli nadal nie dadzą nam spokoju. Wy macie dni ulgi, nam ukojenie przyniesie tylko śmierć.
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
Ma dobry PR, ale spróbuj z tym żyć!
Rozmawiasz z dziewczyną, a oczy same idą ci w stronę jej dekoltu, podnosisz oczy, myślisz sobie "patrz jej w oczy, w oczy!" a po chwili znów patrzysz w dekolt i łapiesz się na tym że myślisz o tym jakie ma fajne cycuszki. I teraz pomyśl że to dolegliwość dotyka cię w kontaktach z większością kobiet, działa na nieletnie, na stare, na nieatrakcyjne, nawet na te których nawet nie lubisz. I musisz to kontrolować, znaleźć pewną równowagę, bo jeśli za dużo lub za mało "ćpasz" to nie wiesz czy aby pewnego dnia nie stracisz nad sobą kontroli.
Ciężko być dobrym człowiekiem z taką dolegliwością a nie ma sposobu by się od niej uwolnić.
Najgorzej jak się ma dziewczynę lub żonę, bo ona jak, społeczeństwo i kultura w której żyjesz nakładają na ciebie pewne zasady, stają się strażnikami Twojej dolegliwości, swoistymi oprawcami. Pokusa i kara - do tego to się sprowadza.
Gdyby jakaś kobieta poczuła naszą dolegliwość szybko by zmieniła zdanie, uznając tą swoją jako niewinną niedogodność która wcale im nie przeszkadza.
Oczywiście istnieje pewna grupa ludzi która uważa że to nie dolegliwość, że jest to przyjemne uczucie, i że powinniśmy zmienić wszystko inne, uwolnić tą dolegliwość od wszystkich ograniczeń.
Każdy z każdym, ze wszystkim, wszędzie - panseksualizm.
Moim zdaniem nie jest to rozwiązanie, to zatracenie, rezygnacja z człowieczeństwa na rzecz bycia... nie wiem nawet czym, bo nawet wśród zwierząt tylko bonobo zbliża się do takiego stylu życia jaki byśmy sobie stworzyli.
Prawdą jest że mężczyźni w lepszym lub gorszym stopniu nauczyli się żyć z tą dolegliwością, nie oznacza to jednak że jest nam łatwo i że jest ona przyjemna. Faceci już mają taką naturę, że godzą się z tym czego nie mogą zmienić:)
Rozmawiasz z dziewczyną, a oczy same idą ci w stronę jej dekoltu, podnosisz oczy, myślisz sobie "patrz jej w oczy, w oczy!" a po chwili znów patrzysz w dekolt i łapiesz się na tym że myślisz o tym jakie ma fajne cycuszki. I teraz pomyśl że to dolegliwość dotyka cię w kontaktach z większością kobiet, działa na nieletnie, na stare, na nieatrakcyjne, nawet na te których nawet nie lubisz. I musisz to kontrolować, znaleźć pewną równowagę, bo jeśli za dużo lub za mało "ćpasz" to nie wiesz czy aby pewnego dnia nie stracisz nad sobą kontroli.
Ciężko być dobrym człowiekiem z taką dolegliwością a nie ma sposobu by się od niej uwolnić.
Najgorzej jak się ma dziewczynę lub żonę, bo ona jak, społeczeństwo i kultura w której żyjesz nakładają na ciebie pewne zasady, stają się strażnikami Twojej dolegliwości, swoistymi oprawcami. Pokusa i kara - do tego to się sprowadza.
Gdyby jakaś kobieta poczuła naszą dolegliwość szybko by zmieniła zdanie, uznając tą swoją jako niewinną niedogodność która wcale im nie przeszkadza.
Oczywiście istnieje pewna grupa ludzi która uważa że to nie dolegliwość, że jest to przyjemne uczucie, i że powinniśmy zmienić wszystko inne, uwolnić tą dolegliwość od wszystkich ograniczeń.
Każdy z każdym, ze wszystkim, wszędzie - panseksualizm.
Moim zdaniem nie jest to rozwiązanie, to zatracenie, rezygnacja z człowieczeństwa na rzecz bycia... nie wiem nawet czym, bo nawet wśród zwierząt tylko bonobo zbliża się do takiego stylu życia jaki byśmy sobie stworzyli.
Prawdą jest że mężczyźni w lepszym lub gorszym stopniu nauczyli się żyć z tą dolegliwością, nie oznacza to jednak że jest nam łatwo i że jest ona przyjemna. Faceci już mają taką naturę, że godzą się z tym czego nie mogą zmienić:)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"
I tak skromnie zauważę że minęły 32 godziny od napisania tamtej wiadomości. Jakby jakiś facet poczuł coś wyjątkowego w związku z moją wiadomością, czym koniecznie chciałby się podzielić, to pewnie już by napisał.
Tylko wiesz, z jednej strony się ze mną zgadzają, a z drugiej wolą tego głośno nie mówić;) Zwłaszcza że wdając się w dyskusję, temat mógłby się rozwinąć, a w odróżnieniu od Was, my nie lubimy narzekać na naszą "dolegliwość";)
Tylko wiesz, z jednej strony się ze mną zgadzają, a z drugiej wolą tego głośno nie mówić;) Zwłaszcza że wdając się w dyskusję, temat mógłby się rozwinąć, a w odróżnieniu od Was, my nie lubimy narzekać na naszą "dolegliwość";)
"Zrozumiał, że nie tylko był jej bliski, ale nie wiedział gdzie on się kończy, a ona zaczyna"