Re: Jak to jest z tym bezstresowym wychowaniem dziecka?
Andzia, bravo za odwagę!
Niestety, nie potrafię ci poradzić. Nie znam uniwersalnych sposobów na wychowanie dzieci, na każdego działa, co innego.
Ja swoje dobrze obserwuję, mam czas i...
rozwiń
Andzia, bravo za odwagę!
Niestety, nie potrafię ci poradzić. Nie znam uniwersalnych sposobów na wychowanie dzieci, na każdego działa, co innego.
Ja swoje dobrze obserwuję, mam czas i możliwości, i stosuję zależnie od sytuacji albo karę, albo zachętę do zrobienia czegoś pozytywnego zamiast kolejnej psoty. Na bieżąco muszę wymyślać nowe rzeczy, modyfikować sposoby, bo młodzi za szybko uczą się jak obejść moje metody i postawić na swoim.
Ostatnio np. trzy dni nie chcieli pomóc mi poskładać zabawek, zabrałam im wszystkie zabawki na tydzień, bawili się kijem od miotły, kocykiem, jednym misiem i rurą od odkurzacza. Po upływie kary i ciągłym podkreślaniu, że zabawek nie ma, bo nie pomagali mamie, od kilku dni składają wszystko bez szemrania. Tylko, że zdaję sobie sprawę z tego, że to nie potrawa długo. Obmyślam już nowy sposób;) Dla moich karny jeżyk, którego też próbowałam, to śmiech na sali. Siedzieli w kąciku, owszem, ale zamiast skruchy, były rechoty, chichoty i kombinacje, jakby tu zwiać i zmajstrować coś ciekawego.
Tylko ja mam ten komfort, że trafiły mi się dość spokojne egzemplarze. Zawsze, gdy słyszę pochwały, że tak dobrze wychowuję dzieci, podkreślam, że to zasługa tego, że młodzi są spoko sami z siebie.
Gdybym miała dziecko o trudniejszym charakterze, nie wiem jakie metody bym stosowała. Pewnie szukałabym pomocy u psychologa, ale to niestety nie zawsze działa. Dlatego podziwiam te mamy, które same zmagają się z kłopotami i jeszcze muszą znosić niepochlebne uwagi otoczenia co do ich matczynych kompetencji.
Mam pewne doświadczenia z dziećmi z nadpobudliwością. Jedynym sposobem w miarę działającym, był totalny, ale to totalny spokój połączony z odwracaniem uwagi od konfliktu i przenoszeniem uwagi dziecka na działania pozytywne. I tak nie zawsze to działało, ale działało. I opowieści, opowieści, w których tenże zwariowany chłopak był głównym bohaterem i robił "rzeczy grzeczne i mądre, był pomocny i wszyscy go chwalili". Czuł się wtedy ważny i chciał naśladować tego swojego bohatera. Na to konkretne dziecko to działało.
Powodzenia!
zobacz wątek