Odpowiadasz na:

Bywało gorzej...

Robiłem kat A na początku lat 90-tych na radzieckiej maszynie Mińsk ksywka Strzała Północy i w trakcie całego kursu nie zrobiliśmy nic innego niż kręcenie ósemek na parkingu przed Uniwerkiem, nie... rozwiń

Robiłem kat A na początku lat 90-tych na radzieckiej maszynie Mińsk ksywka Strzała Północy i w trakcie całego kursu nie zrobiliśmy nic innego niż kręcenie ósemek na parkingu przed Uniwerkiem, nie było możliwości wbicia nawet dwójki, wyjazd na miasto nie wchodził w rachubę. Mińsk był jeden, pachołki dwa, kursantów z dziesięciu więc 90% czasu kursu to było przyglądanie się jak inni kręcą te chore ósemeczki. Szczytem tej głupoty było obowiązkowe bezsensowne kręcenie głową w środku ósemki jak radarem: symulacja rozglądania się na boki na skrzyżowaniu - ten kto to wymyślił do dziś Srebrzyska nie powinien opuścić. Do tego trzeba było machać łapami przy skrętach, bo radzieccy konstruktorzy nie wyposażyli Strzały Północy w kierunkowskazy. Po każdym powrocie do domu z "kursu" przesiąknięty byłem smrodem dwusuwa, wszystko do prania, ja pod prysznic. Byłem w o tyle szczęśliwej sytuacji, że miałem swoją Jawę którą wieczorami bez prawka (wiem, wiem: szczyt głupoty, dziś za żadne pieniądze bym tego nie powtórzył) kręciłem się wokół komina, więc podstaw jazdy motocyklem w normalnych drogowych warunkach nauczyłem się samodzielnie dzięki czemu na egzaminie nie zdziczałem gdy musiałem opuścić ósemkę. Sam egzamin (też na orgaźmie radzieckiej myśli motoryzacyjnej, a jak!) to znów były ósemki, potem ze trzy minuty na pustych okolicznych uliczkach osiedlowych aby nikt przypadkiem bezcennej Strzały Północy na egzaminie nie zarysował i po sprawie. Jakieś hamowanie, omijanie przeszkód - a na co to komu! To dopiero była farsa, prawko kat A otrzymywali ludzie których umiejętności kończyły się na ruszeniu z jedynki, kręceniu ósemek i głową oraz opętańczym machaniu łapskami w trakcie jazdy. Na szczęście w tamtym czasie ruch na ulicach był niewielki, dzięki czemu początkujący motocykliści mieli szansę po odebraniu prawa jazdy samodzielnie poznać technikę jazdy motocyklem nie ginąc przy tym całymi dywizjami pod kołami samochodów. Od 1992 roku jeżdżę motocyklem do dziś i jedyne przykrości które mnie w tym czasie spotkały to ze dwie czy trzy wywrotki parkingowe, ale nie jest to zasługą odbytego "kursu".

zobacz wątek
7 lat temu
~Olo

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry