Do lekarza trafiłam z moja córcia zaraz po wizycie w przychodni, gdzie inny lekarz orzekł podejrzenie dysplazji i zalecił ćwiczenia. Na koniec dodał, że za 6 tygodni okarze się czy dziecko będzie musiało nosić szynę. Dr Sieliwończyk stwierdził że szyna jest konieczna jak najcześniej bo dziecko lepiej ją przyjmie i krócej będzie ją nosić. przy okazji wytłumaczył na czym polega dysplazja i jak wygląda zdrowy staw biodrowy. Mimo, że w gabinecie zakładanie szyny było koszmarem, to szybko się do niej przyzwyczaila i potem przez 8 tygodni nie było żadnych problemów. Dziecku szyna naprawdę nie przeszkadza, a jak płacze to z innego powodu. Potem długo jeszcze trzyma nóżki w rozkroku. Minusy tego urządzenia to możliwosc odparzeń w stawach kolanowych w upalne dni i pilnowanie, aby szelki były równolegle zapięte. Ale dla słów, że "dziecko jest zupełnie zdrowe", warto na poczatku samemu się oswoić z myślą, że trzeba konsekwentnie ta szynę zakładać. Olbrzymi szacunek i podziękowania dla doktora, za to że moje dziecko nie jest kaleką. Darzę doktora wielkim zaufaniem i mimo ze moja druga córka była zdrowa, warto było wydać pieniążki żeby o tym na 100% być pewnym.