Poczytałam sobie różne (głównie pozytywne) opinie i poszłam. I chyba już nie wrócę. Pani doktor rzeczywiście bardzo miła. Gabinet też przyjemny. Ale wszystko psuje pani położna, która siedzi w recepcji. Mówiła do mnie po imieniu. Może i jestem młoda ale już od kilku dobrych lat pełnoletnia i na uczennicę to chyba nie wyglądam. ja do tej pani nie mówiłam po imieniu, a nawet podkreślałam słowo 'pani'. Ja nadal byłam "dziecko" - tak też pani do mnie mówiła. To jeszcze bym zniosła, gdyby nie reszta. Położna wchodzi do gabinetu kiedy chce, żeby zabrać karty innych pacjentek. Ma nazwiska kobiet z danego dnia w kalendarzu, więc te rzeczy powinna przygotować wcześniej. Albo przynajmniej wchodzić między pacjentkami. A ona sobie wchodzi jak chce bez względu na to czy trwa badanie czy nie. Ja akurat leżałam na fotelu, kiedy położna weszła. Strasznie głupio się czułam, bo nie spodziewałam się, że się drzwi otworzą, kiedy ja jestem rozebrana. Chyba nie powinno to tak wyglądać, kiedy się płaci za wizytę i to wcale nie mało. A może to był jednorazowy przypadek?