Widać, że nie wiesz o czym piszesz.
W enklawach karmicieli gołębi (robią to systematycznie po kilka razy dziennie) zlatują się ogromne stada ptaków kołujące nad blokami/kamienicami. W porach karmienia nie da się normalnie przejść...
rozwiń
W enklawach karmicieli gołębi (robią to systematycznie po kilka razy dziennie) zlatują się ogromne stada ptaków kołujące nad blokami/kamienicami. W porach karmienia nie da się normalnie przejść ulicą, bo prawdopodobieństwo os.ania jest wielokrotnie większe niż normalnie. Do tego te ptaki przyzwyczajone do łatwego żarcia w dużej części już stale przebywają w danej okolicy i niszczą co się da żrącym guanem. Codziennie muszę czyścić z tego powodu balkon, a i tak mam uszkodzone kafelki. Czy ty w ogóle wiesz jak potrafi napaskudzić przelatująca mewa A co jeśli tych mew są dziesiątki kołujących i wyczekujących na głupią raszplę z odpadkami? Nikomu nie życzę takiej patologii w sąsiedztwie.
Co najgorsze ci karmiciele to w zasadzie truciciele i już z tego powodu powinni dostać paragraf. Ptaki po tych odpadkach chorują i paskudzą jeszcze gorzej, a populacja gołębi w Gdańsku powinna zostać przebadana, bo deformacje jakie mają na nogach i dziobach oraz chory wygląd świadczą o jakiejś paskudnej zarazie.
Nigdzie nie widziałem tak chorych i zdeformowanych gołębi jak w Gdańsku.
zobacz wątek