Mimo, że "swoje" przeżyłem, nie mam żadnych doświadczeń życiowych z jakąkolwiek sektą, dlatego właśnie mam wewnętrzne przekonanie, że sekty nie stanowią dla mnie zagrożenia. Jestem raczej ostrożny...
rozwiń
Mimo, że "swoje" przeżyłem, nie mam żadnych doświadczeń życiowych z jakąkolwiek sektą, dlatego właśnie mam wewnętrzne przekonanie, że sekty nie stanowią dla mnie zagrożenia. Jestem raczej ostrożny w nawiązywaniu zbyt bliskich relacji z obcymi. Bardzo szanuję i bronię swojej przestrzeni życiowej, która ogranicza się w zasadzie do najbliższej rodziny. Jeżeli chodzi o wiarę i religię, jest to fundament, na którym byłem wychowany. Odejście od KK w moim przypadku byłoby zdradą podstawowych wartości. Na zdradę w moim życiu nie ma miejsca. Każdego księdza traktuję jak zwykłego człowieka, który poprzez święcenia kapłańskie pomaga dojść wiernym do zbawienia. Zdaję sobie sprawę, że ksiądz nie jest nieomylnym guru, więc jego głos w kazaniu zazwyczaj przyjmuje z pewną krytyką. Miło dla ducha jest jednak posłuchać utalentowanego kaznodzieję głoszącego Słowo Boże.
Szkoda, że nie udało mi się zbudować mocnego fundamentu katolickiego u moich dzieci. Im wystarczyło obejrzenie dwóch filmów Sekielskich i przeczytanie kilku książek o pedofilii wśród kleru, żeby odejść od hierarchicznego Kościoła Katolickiego. Mam tylko nadzieje, że jest to przejściowy kryzys wiary i wrócą do KK.
zobacz wątek