Widok
Kojec czy lozeczko turystyczne POMOCY...!!!
Dziewczyny do jutra musze podjac decyzje co kupic czy kojec czy lozeczko turystyczne.
Moja corcia ma swoje drewniane lozeczko ale z racji duzej powierzchni mieszkalnej potrzebuje czegos aby miec ja na oku i zeby byla bezpieczna.
Jestem prawie zdecydowana na kojec ale mam pytanie czy tam ewentualnie dziecko moze zasnac np. na krotka drzemke??
Podzielcie sie prosze doswiadczeniami.
Z gory wszystkim dziekuje.
Moja corcia ma swoje drewniane lozeczko ale z racji duzej powierzchni mieszkalnej potrzebuje czegos aby miec ja na oku i zeby byla bezpieczna.
Jestem prawie zdecydowana na kojec ale mam pytanie czy tam ewentualnie dziecko moze zasnac np. na krotka drzemke??
Podzielcie sie prosze doswiadczeniami.
Z gory wszystkim dziekuje.
Zależy
Zależy do czego miałoby to coś być. U nas łóżeczko turystyczne było super rozwiązaniem. Jak dzieci były małe, to potrafiły się pobawić w takim łóżeczku, ale jak już troszke podrosły to nie było mowy, by je zamknąć w czymkolwiek - znajomi mieli olbrzymi kojec i było tak samo jak w łóżeczku. Dzieci miały przez chwilę frajdę, jak mogły wyrzucać zabaki na zewnątrz i płacz był, jak nie było nikogo chętnego do wrzucania z powrotem. Wielkość łóżeczka/kojca nie miała w przypadku moich dzieci żadnego znaczenia - cały czas i tak były przy krawędzi. Ale łóżeczko przydało się bardzo na wszelkich wyjazdach wakacyjnych, do dziadków. Zostało bardzo wyeksploatowane. Kojca raczej byśmy nie brali.
W kojcu (takim z własnym materacem/podłogą) też dziecko może spać - mój młodszy synek spał tak chyba ze 2 noce jak byliśmy na weselu ;) W domu mam łóżeczko turystyczne (zamiast drewnianego) i różnica jaka mi się rzuciła przy kojcu to to że jest głębszy - ma wyższe boki, więc trudniej wyjąć malucha takiego małego, który jeszcze nie wstaje, ale moze to zależy od modelu. Łóżeczka turystyczne mają otwierany bok - teraz chłopaki mają frajdę z wchodzenia i wychodzenia :) no i można ze sobą zabierać na wyjazdy :)
ja tez mam lozeczko tur., uzywamy go na wyjazdach, ale tylko do spania, bo jesli dziecko juz staje samo na nozki to nie wysiedzi dlugo ani w nim ani w kojcu. pobawi sie moze chwile a potem bedzie wyc stojac przy barierkach by je wyjac. niestety, przy takim maluchu ktory zaczyna poznawac swiat raczkujac czy juz chodzac samodzielnie nie da sie dlugo sprzatac, gotowac czy relaksowac sie, w takiej sytuacji ani jedno ani drugie nie jest dobrym rozwiazaniem, tylko strata kasy, moze takie barierki bylyby lepsze...sama musisz zdecydowac...
Miesiąc temu miałam dokładnie ten sam dylemat co Ty. Kojec czy łóżeczko. Nie wybrałam w końcu żadnego i bardzo się cieszę :)
Też mamy dużą przestrzeń i jak jestem na dole w kuchni to też wolała bym żeby mały był ze mną, na "oku" niż sam u góry.
Wcześniej jak jeszcze nie był taki mobilny i miał ochotę się zdrzemnąć to po prostu kładłam go do wózka (gondoli) i tam spał.W każdej chwili jak się rozbudzał to można było po domu pojeździć i dalej zasypiał. Gdy nie spał to leżał grzecznie w salonie na macie. Gorzej się zrobiło jak zaczął pełzać. Mamy dużo kafli na dole i nie bardzo mi pasowało żeby mi się czołgał po tych lodowatych kaflach więc zaczęłam poszukiwania. Już byłam zdecydowana na piękny kojec http://allegro.pl/kojec-berber-horn-country-kubek-miseczka-lyzka-i2776017278.html , bo te łóżeczka jakieś takie... wsiochowe trochę, gdy trafiłam u koleżanki na łóżeczko. Miałam okazję wypróbować.
Jak Synka tam wsadziłam to pierw patrzył na Matkę jak na wariatkę że go wsadziłam do takiego więzienia po czym się rozryczał. Przy każdej ponownej próbie wsadzenia go do łóżeczka był krzyk. Tym bardziej utwierdziłam się że lepszy będzie kojec z materacykiem.
Po miesiącu mojego niezdecydowania, a raczej wątpliwości co do ceny, mały zaczął tak szybko zapierdzielać po podłodze że nie byłoby siły go utrzymać w kojcu.
Tak więc "kojec" zrobiłam z salonu ;) Zrobiłam mu prowizoryczną ścianę z foteli, walizek aby nie mógł wyleźć, a w innym pokoju też na parterze stoi "stara" dobra gondola ;) i gdy mały jest zmęczony idzie do gondolki spać (to znaczy ja go kładę ;) ). Jak się wyśpi to sam się z nij wyczołguje i wraca do salonu :)
Może choć trochę pomogłam :))
Też mamy dużą przestrzeń i jak jestem na dole w kuchni to też wolała bym żeby mały był ze mną, na "oku" niż sam u góry.
Wcześniej jak jeszcze nie był taki mobilny i miał ochotę się zdrzemnąć to po prostu kładłam go do wózka (gondoli) i tam spał.W każdej chwili jak się rozbudzał to można było po domu pojeździć i dalej zasypiał. Gdy nie spał to leżał grzecznie w salonie na macie. Gorzej się zrobiło jak zaczął pełzać. Mamy dużo kafli na dole i nie bardzo mi pasowało żeby mi się czołgał po tych lodowatych kaflach więc zaczęłam poszukiwania. Już byłam zdecydowana na piękny kojec http://allegro.pl/kojec-berber-horn-country-kubek-miseczka-lyzka-i2776017278.html , bo te łóżeczka jakieś takie... wsiochowe trochę, gdy trafiłam u koleżanki na łóżeczko. Miałam okazję wypróbować.
Jak Synka tam wsadziłam to pierw patrzył na Matkę jak na wariatkę że go wsadziłam do takiego więzienia po czym się rozryczał. Przy każdej ponownej próbie wsadzenia go do łóżeczka był krzyk. Tym bardziej utwierdziłam się że lepszy będzie kojec z materacykiem.
Po miesiącu mojego niezdecydowania, a raczej wątpliwości co do ceny, mały zaczął tak szybko zapierdzielać po podłodze że nie byłoby siły go utrzymać w kojcu.
Tak więc "kojec" zrobiłam z salonu ;) Zrobiłam mu prowizoryczną ścianę z foteli, walizek aby nie mógł wyleźć, a w innym pokoju też na parterze stoi "stara" dobra gondola ;) i gdy mały jest zmęczony idzie do gondolki spać (to znaczy ja go kładę ;) ). Jak się wyśpi to sam się z nij wyczołguje i wraca do salonu :)
Może choć trochę pomogłam :))