Widok

Koniec świata

Poznajmy się Temat dostępny też na forum:
Właśnie dowiedziałem się że koniec świata ma nastąpić w najbliższą sobotem. Do nas wszelkie nowości trafiajom z pewnym opóźnieniem, więc myślę, że mamy czas tak do połowy przyszłego tygodnia.

Czyż nie byłoby wspaniale przeżyć koniec świata we wspólnym uniesieniu?

Poszukujem fajnej kobietki (nie musi być normalna) w wieku 19-59 lat (oczywiście wiek nie ma znaczenia, więc dobrze rozwinienta siedemnastolatka też morze próbować szczęścia). Mówię (ale tylko przy świadkach), że piękno nie kończy się na rozmiarze 38 i że najwaszniejsza jest miłość. Walory umysłu i charakteru som dla mnie pierwszoplanowe, ale czasu niewiele, więc nie będziemy prowadzić rozważań z dziedziny ogólnej teorii względności.

Ja jestem normalnym menszczyznom. Jak każdy potrzebuję ciepła, zrozumienia, przyjaźni. Uwielbiam spędzać czas na romantycznych spacerach po plaży przy świetle księżyca. Jestem delikatny i na poziomie - upijam się tylko francuskim winem.

Odezwij się, a może przy końcu świata pozwolę Ci dotknąć mojego Absolutu.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Ale z Ciebie służbista zielony! :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Zielony
Żyję, dziękuję, jak widać nie taki koniec świata straszny. Z czekolad udało mi sie niedawno przywieźć tylko tę z miazgi kakowej i masła kakaowego, ale za to jest najprawdziwsza, oryginalna, z orzechami, no i do tego w rozmiarze King Size. Czy to też się liczy?

Cieszę się, że jednak nie wraziłeś sprzeciwu, mimo że napisałeś, że powinieneś. To miłe i takie... prawdziwe :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Nie, nie liczy się :). Bo w wątku "gUpie walentynki" dobra czekolada była symbolem.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Tak myślałam :) No to nie mam nic innego w zanadrzu…

Ale wracając do końca świata, tak mi się zamarzyło...wzięłabym taki spory kredyt pod zastaw wszystkiego i poszalałabym... najpierw na norweskich fiordach, a potem wszędzie indziej. A swoją drogą dlaczego człowiek (a przynajmniej ten przeciętny) nie żyje codziennie tak jakby jutro miał być koniec świata... Banalne stwierdzenie, ale jednak jak się tak pomyśli… to dlaczego? Ostatnio przypomniało mi to, co powiedział pewnien znany pan, a mianowicie, że odważyć się, to stracić na chwilę grunt pod nogami, a nie odważyć się, to stracić siebie. Ładne, co? Znaczy prawdziwe. Tak mi się skojarzyło z końcem świata.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"A swoją drogą dlaczego człowiek (a przynajmniej ten przeciętny) nie żyje codziennie tak jakby jutro miał być koniec świata... Banalne stwierdzenie, ale jednak jak się tak pomyśli… to dlaczego?"

To akurat jest proste. Gdyby było wiadomo że koniec świata miałby nadejść to będą bankierem nie udzieliłbym Ci kredytu. Pewnie sam bym sobie go udzielił. Tylko... tylko po co? Pieniądz jest obietnicą. Pieniądz sam w sobie jest nic nie warty. Podobno nawet kiepsko się pali, więc odpalanie cygara banknotem to tylko wyuzdana fanaberia. Żeby poszaleć (niezależnie czy jest to dla Ciebie ekstatyczny taniec po kostki w lodowatej wodzie, czy zjedzenie wysokokalorycznego ciastka z kremem i siedzenie na kamieniu) nad fiordami musiałabyś zdobyć rower (bo przecież nie kupić) i zapas konserw. Swoją drogą dość nietypowe miejsce do szaleństw.
Ale termin końca świata jest nieznany, więc zbieramy te obietnice.

No i sama sobie możesz odpowiedzieć na pytanie, co Cię powstrzymuje przed ruszeniem w stronę fiordów.

Ps. Pamiętasz? Pisaliśmy w podobnym nurcie: noś codziennie najlepsze ubrania.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
A czy nie jest przypadkiem tak, że jeśli codziennie żyjemy tak, jakby ten dzień był ostatni, to w końcu te dni robią się rutyniaste z okazji swojej wyjątkowości?

Chociaż przyznam, ze wciągnęła mnie zabawa w koniec świata. Nawet tego dnia o 18 wypiłam lampkę szampana na...dobry początek :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
"...jeśli codziennie żyjemy tak, jakby ten dzień był ostatni, to w końcu..."

Kto "my"? Żyjesz tak? Bo ja nie. Robię przetwory owocowe z myślą, że kiedyś je skonsumuję i poświęcam swój czas na zarabianie pieniędzy. ;P
Chociaż szampan jest krokiem w tym kierunku.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
O jaaaaaa! Ale się czepiasz zielony.
A mówił Ci ktoś kiedyś, że nie jesteś pępkiem świata? ;P

Czy ja żyję dniem ostatnim? Czasami tak. Chociażby po to, żeby przypomnieć sobie o wartości pozornie zwykłego dnia. I chyba też dlatego nie robię przetworów. :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Uwielbiam się czepiać. Piszesz "my" a tak się składa że dyskutujeMY na ten temat, to się pytam kto "my". Bo ja nie :). Wiem że nie jestem pępkiem świata. Dlatego pytam, czy "my" to Ty i nie-walentynka czy z kim Ty tam sobie tak żyjesz. :PP

Każdy dzień może być moim ostatnim, ale zostaną po mnie chociaż przetwory.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Każdy ma jakiś fetysz. Ty na ten przykład uwielbiasz się czepiać i robić przetwory owocowe :P Tylko wiesz, jeśli są dobre, to liczyłabym raczej na to, że zostaną po Tobie słoiki.

Jeśli piszę "żyjemy" to mam na myśli ludzi, taki skrót. Naprawdę muszę Ci to tłumaczyć? Tak się mówi...na mieście :)

"Dlatego pytam, czy "my" to Ty i nie-walentynka czy z kim Ty tam sobie tak żyjesz."
DyskutujeCIE z nie-walentynką, ale na forum (dla przypomnienia) :P
A z kim sobie tak żyję? Właśnie dlatego, że dyskutuję na forum nie będę o tym pisać :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Witam
Czy trzeba jednemu kask a drugiemu tłuczek do mięsa ,żeby wyrównać szanse. Co się tak licytujecie hy..? Jakoś tak nerwowo się zrobiło .
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Zielony
No proszę Cię, odpalanie cygara banknotem, taniec w lodowatej wodzie, jedzenie ciastka z kremem... Takie rzeczy to robi się przecież na codzień, bez zapowiedzi końca świata (zwłaszcza te cygara ;-)) To chyba nie jest tak bardzo wyuzdane :) Ja mówię o czymś zupełnie innym - o tym, żeby zrobić rzeczy, o których skrycie/nie skrycie marzysz (nawet te ewentualnie wstydliwe), ale które są niemal niemożliwe do zrealizowania, no bo zobowiązania, praca, uczucia, wszyscy bliżsi i dalsi, którzy na Ciebie liczą, konieczność zarabiania pieniędzy itd. No ale tak naprawdę największą przeszkodą jest niepewność i obawa - co będzie dalej, jak to zrobisz... Chodzi mi o to, że tak trudno jest wystawić nogę w nieznane i nie wiedzieć, co będzie dalej. Jak skok na bungee, tylko... życiowo, i bez liny. Koniec świata mógłby pomóc w podjęciu decyzji.

Nie udzieliłbyś mi kredytu??? Nie wierzę! Przed końcem świata trzeba być miłym dla bliźnich, podzielić się ostatnią koszulą, poczęstować przetworem, no i w ogóle dać z siebie to co najlepsze :)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Czarna, to tylko takie bezpieczne droczenie się, wynikające (z mojej strony) z czystej sympatii do zielonego i Jego wywodów :).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
Szkoda :)... już myślałam ,że skoczę do kiosku po okulary 3D i paczkę popkornu a tu nic z tego.:D
W takim razie pozdrawiam Was oboje .
Na forum cisza , może dodacie jakiś ciekawy kontrowersyjny wątek chętnie się poudzielam :),jak na razie to ogłoszenie matrymonialne goni ogłoszenie matrymonialne
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Aha
Oj, bo dowiesz się co lubię, jaki mam fetysze i co wtedy? Co zrobisz z tą informacją?
Moje przetwory są nie najgorsze, ale nie mieszkają w słoikach :PP.

@Nie-walentynka
Może i takie rzeczy robi się na co dzień. Tyle, że taniec w lodowatej wodzie może skończyć się katarem. A to nic przyjemnego. Tak odnośnie mojego wątku. A co do Ciebie, to uchyl w takim razie rąbka i powiedz co to jest dla Ciebie "szaleństwo na fiordach"? Pytam z ciekawości.
Nie udzieliłbym Ci kredytu, bo sam zgarnąłbym całą kasę i uciekł :). Gdybym wierzył w to, że ta kasa może się przydać. W każdym razie, nie byłoby w banku ani mnie, ani pieniędzy więc kredytu bym nie udzielił :). Nic osobistego.
Przed końcem świata nic właśnie nie trzeba :). Przetworami bym się podzielił, przedostatnią koszulę oddał - bo nie byłyby mi już potrzebne.

@czarna
Z mojej strony droczenie się i czepianie jest wynikiem pozytywnego nastawienia. Swoją drogą ciekawe czy zaoferowałaś mi kask, czy tłuczek :). A jeśli interesuje Cię jakiś temat, to sama nie bój się zacząć wątku. To nie boli :).
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Zielony
Sam byś zgarnął całą kasę... Ależ wyszedł z Ciebie egoista, a nawet chyba trochę pies ogrodnika :) Załóżmy, że do końca świata został tydzień. Ile pieniędzy może być w banku? Powiedzmy, że to bardzo mały banczek i jest tam tylko jakieś 20 milionów. Na co wydałbyś sam 20 milionów w ciągu tygodnia? Nie ma sensu kupować nieruchomości i innych rzeczy materialnych, bo nie wiadomo, czy przetrwają. Ta kasa jest więc tylko na zabawę - na rzeczy szalone i przyjemne, ale ulotne. A podobno jedną z najprzyjemniejszych rzeczy, jakie można sobie wyobrazić, dającą przeogromną satysfakcję, jest sprawianie przyjemności innym - np. poprzez podzielenie się 20 milionami. Czy te argumenty chociaż trochę do Ciebie przemawiają?

Szaleństwo na fiordach to w sumie żadne szaleństwo, ale chciałabym zobaczyć wszystkie największe fiordy w Norwegii, pomieszkać tam trochę, żeby widzieć je co rano, popłynąć nimi i w ogóle... mieć je blisko tak długo, aż się nimi nacieszę. A to by było bardzo długo, no i - jako że to Norwegia - drogo, więc to w pewnym sensie szaleństwo. Ale w sumie jak teraz to piszę, to właściwie wydaje się całkiem realne... Gdybym tylko dostała ten kredyt ;-)
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Nie-walentynka
Niekoniecznie całą kasę. Mówię: teoretycznie, gdybym wiedział wcześniej niż reszta ludzkości to wziąłbym tę kasę (gdyby mi na tym zależało i gdybym był pracownikiem banku) i wyszedł. Nie liczyłbym. Spakowałbym do siatki i wyszedł. Tak czy inaczej nie udzieliłbym Tobie kredytu. Bo by mnie nie było w banku :P.
Ale to zupełnie teoretycznie-teoretycznie. Bo znając swoją przekorę mógłbym się zdecydować na kulturalne spotkanie w gronie najbliższych przyjaciół. Połączonego z konsumpcją przetworów.

Chcesz rady zielonego? Nie chcesz ale i tak dostaniesz :P. Norwegia nie musi być droga. Jest wiele sposobów na tanie podróżowanie.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
zadaj sobie pytanie czy faktycznie w czasie armagedonu chciałbyś leżeć koło jakieś "panny" i siatki z kaską................? , sex, modlitwa, śpiew, taniec, dobre żarcie i Twoje 'zaciery" to moja rada a wam laski radzę teraz spotkać się z kolegą bo później się nie dopchacie...
pozdrawiam G.
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Zielony
No tak, z taka przekorą to rzeczywiście nie ma co na Ciebie liczyć w sprawie kredytu... Ale chcę każdej rady, która mnie przybliży do fiordów. Tylko... tak żeby nie było kulą w płot... wolałabym bardziej kierunek "jak zdobyć nocleg w malowniczym hoteliku nad samym fiordem za 20% ceny" niż "darmowy nocleg w stodole u norweskiego chłopa w zamian za uprzątnięcie obronika". Czy coś Ci przychodzi do głowy?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
@Nie-walentynka
(Staję się poważny, choć trochę) Malownicze hotele właśnie po to są, żeby kosztowały. Po to ktoś ten hotel buduje, utrzymuje, żeby w ciągu paru lat inwestycja się zwróciła. Norwegia nie jest wyjątkiem. Powiedziałbym, że jest nawet jaskrawym tego przykładem. Jednym słowem nie widzę możliwości jak zdobyć nocleg w hoteliku niezależnie od tego czy to Geiranger czy Kielce.
Powiem więcej. Społeczeństwa Europy Zachodniej nie są skłonne do udzielania noclegów w stodołach. Nawet nasi polscy rolnicy niestety stają się coraz bliżsi temu wzorcowi. Mam nadzieję, że we wsi, w której mieszka Andrzej Stasiuk, żyje jeszcze "mój" gospodarz, a jego stodoła jest w dobrym stanie. Kończąc dygresję i reasumując jak zdobyć nocleg w stodole w Norwegii też nie wiem.

Ale jest coś za coś! Popularne są serwisy, gdzie na zasadzie wzajemności można liczyć na nocleg w domu. Określasz np. że jesteś w stanie przenocować w Gdańsku dwie osoby przez miesiąc i musisz się z tym liczyć, że ktoś Cię poprosi o nocleg. Ale jednocześnie masz dostęp do adresów innych chętnych osób. Z doświadczeń znajomych na 100 zapytań otrzymuje się kilka, kilkanaście odpowiedzi, z których można wybrać najbardziej odpowiedni nocleg. Sam nie korzystałem.

Jeśli chodzi stricte o Norwegię to tanim sposobem na zwiedzenie tego kraju jest podróż samochodem kempingowym.

Każdy z wymienionych przeze mnie sposobów wiąże się z pewnymi niedogodnościami. I tu pojawia się pytanie. Cz Ty naprawdę chcesz zobaczyć fjordy, lodowce i wangi czy tylko romantycznie o tym myślisz? Chcesz podróżować czy gościć się w hotelach? Czy siedząc w swoim wygodnym fotelu oglądasz jakiś kanał podróżniczy i z ulubionym napojem w dłoni myślisz sobie: "och jak cudownie byłoby się tam znaleźć". Ale zaraz potem myślisz "tylko to jest taaakie drogie" żeby przypadkiem pierwsza myśl nie nabrała realnego kształtu.
Czy jesteś gotowa porzucić (choćby na chwilę) swoje ciepłe, wygodne mieszkanko żeby ruszyć w nieznane?
Pieniądze na podróż to najmniejszy i dopiero pierwszy problem. Potem pojawią się następne. Jak choćby to, że w Norwegii dużo pada i jest zimno. Wzięłabyś parasol i wyszła na przystań zobaczyć zapłakanego deszczem fjorda, czy siedziałabyś w hotelowym pokoju, w wygodnym fotelu, ze szklanką ulubionego napoju i oglądała jakiś kanał podróżniczy?
popieram tę opinię 0 nie zgadzam się z tą opinią 0
do góry